2/18/2014

Powrót do starych sprzymierzeńców ? Generał Abdel Fattah al-Sisi w Moskwie

W pierwszą zagraniczną podróż po obaleniu Prezydent Mursiego  główna postać obecnej sceny politycznej Egiptu generał Abdel Fattah al-Sisi udał się nie do Waszyngtonu, czego pewnie większość się spodziewała, lecz do Moskwy.
Prezydent Władimir Władimirowicz Putin, mimo tego, że zajęty jest Olimpiadą w Soczi znalazł czas na to spotkanie.
Czas, w jakim się ta wizyta odbyła jest dobrze wybrany, bo media opisując wydarzenia w Rosji koncentrują się właśnie na Olimpiadzie i większość ludzi zajmujących się na co dzień rosyjską polityką jest aktualnie w Soczi.
Pan Prezydent Putin powiedział -  "Wiem, że Pan,  Pan Ministrze Obrony, zdecydował się kandydować na prezydenta Egiptu. Życzę powodzenia, zarówno od siebie osobiście jak  i od Rosjan."
Czyżby nowe rozdanie w wielkiej polityce ?

źródło Arab Today


23 komentarze:

  1. Egipt jest w tak absolutne gównianej sytuacji z której nie ma żadnego sensownego wyjścia, że za regularne dostawy pszenicy udzielą wszelkich koncesji politycznych każdemu zaiteresowanemu, a że Rosja ma zwyczaj płacić surowcami za wpływy polityczne, to oczywiście pierwszy adres. USA ostatnio mniej płacą, lista eksporterów zbóż nie jest taka długa,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale wolta przyznasz ciekawa i ja - nie wiem jak Ty -się jej nie spodziewałem. Ciekaw tylko jestem, czy atak na turystów w Tabie w dwa dni po tym fakcie nie jest w jakiś sposób powiązany

      Usuń
  2. a my zamiast swin powinnismy hodowac owce
    Lola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli Cię dobrze zrozumiałem, to uważam, że norweskie podejście jest słuszne. Czyli jak się gościom nie podoba u nas, to nikt ich tu na siłę nie trzyma. Są inne, piękne kraje, gdzie i kuchnia i tradycje sa milsze ich sercu.

      Usuń
    2. chodzi o to ze rosjanie wstrzymali import wieprzowiny i biedni hodowcy chca odszkodowania od unii, gdyby hodowali owce to moze inne kraje (wieprzo-nielubne) skusilyby sie, np ciemniejszy facet na tym zdjeciu ;) takie mialam skojarzenie, pozdrawiam
      Lola

      Usuń
    3. A to w tą stronę :)
      To masz rację, ale ja tam wolę wieprzowinkę :)

      Usuń
  3. Mając takich "przyjaciół", nie trzeba już wrogów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A o których "przyjaciołach" mówisz,?
      Tych, co ich chcą karmić coca-colą i hamburgerami czy tych od gorzały i blinów z kawiorem ?

      Usuń
    2. O jednych i drugich. Ale jednak za nic nie chciałabym być obiektem "przyjaźni" Rosji. Jaka bu ona nie była.

      Usuń
    3. Z punktu widzenia Europy i części Azji to faktycznie mozna mieć różne odczucia, ale z punktu widzenia Ameryki Południowej ...

      Usuń
  4. Rosjanie przynoszą pokój, yankesi tylko wojnę i biedę

    E (K....r)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To powiedz to np. Gruzinom :)
      Ale ja też wolę bliny i gorzałę :D

      Usuń
    2. Gruzini sami sobie sami krzywdę zrobili - wiec co się przejmować masochistami

      E (K....r)

      Usuń
    3. Wiesz, jakby nagle np. Śląsk i Mazury doszły do wniosku, że lepiej zmienic przynależność, to też byśmy sobie zrobili krzywdę jak Gruzini, którym Wielki Coca-Colowy Brat obiecał pomoc i wsparcie :P

      Usuń
    4. Jesli Śląsk ogłosi niezależność to Bruksela już ustawi W-we w szeregu. Ani Donald ani Kaczor nie będą mieli nic do gadania. Małych łatwiej za buzie trzymać i wyzyskiwać.

      Jankesi by butem przytrzymali wiejska, za to bracia słowianie by pomogli :)

      E (K....r)

      Usuń
  5. Największym sponsorem Egipcjan zamiast USA, została Saudia. Następuje wielkie przetasowanie na Bliskim Wschodzie po tzw. arabskiej wiośnie. Odkąd USA znalazły ogromne ilości gazu i ropy w swoich łupkach , zrezygnowały z przyjaźni krajów arabskich i Izraela. Teraz Iran wrócił do łask jako równowaga i bat na saudyjskich i innych arabskich sponsorów terroryzmu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To po kiego grzyba w Bahrajnie stacjonuje cała V Flota ? O lotnictwie amerykańskim praktycznie zaraz obok mnie nie wspominając ?
      Wujek Sam nie zrezygnuje tak łatwo z Bliskiego Wschodu, zwłaszcza z cesją dla Rosjan.

      Usuń
  6. Pawle, "cesji dla Rosjan" nie będzie. Rosjanie mogą cieszyć się jaką taką "sympatią" w Egipcie czy Syrii, ale region Zatokowy był i jest im programowo nieprzychylny. Dubajczycy mogą lubić nowe ruskie pieniądze i nie przeszkadza im słoma wyłażąca z butów nowych ruskich elit finansowych, ale na tym koniec. Kasa, kasą, ale porządek być musi - przekonali się o tym całkiem niedawno Chińczycy.

    Amerykanie widocznie przestali w końcu wierzyć doradcom, którzy wieszczyli rychłą rewolucję w Iranie, dochodząc do wniosku, że trzeba się jakoś z Iranem dogadać. Przecież nic się tak naprawdę nie zmieniło - rządzą ci sami, co rządzili, sam Iran się nie zmienił. Co się w takim razie zmieniło?
    Ameryka - moim zdaniem - chce lub musi ograniczyć swoją obecność w regionie, więc zostawia na straży Iran. Prawdopodobnie zostawi też swoje zabawki na Bahrajnie - flota gdzieś stacjonować musi, a to miejsce jest tak samo dobre jak każde inne.

    Co do ropy:
    Według danych EIA (Amerykańska Agencja Informacyjna ds. Energii), USA miesięcznie zużywa 230 mld baryłek ropy, z tego z regionu Zatoki pochodzi 45 mln - dane za listopad 2013 r. Kanada sprzedaje im dwa razy więcej. Obie Ameryki gwałtownie rozwijają wydobycie i naturalnym klientem mogą być Stany - region południowy nie wchłonie takiej produkcji.
    Według niedawnej prognozy zmian na rynku ropy firmy Wood Mackenzie, do 2020 r. USA będą już energetycznie samowystarczalne, a w następnych latach wyprzedzą i Arabię, i Rosję. Arabia Saudyjska najmocniej dostaje w kość.
    Moim zdaniem, wszystko to co tu się dzieje, jest przygotowaniem do tej zmiany amerykańskiego „ośrodka zainteresowania”.

    Ropę kupią wprawdzie Chińczycy, ale to już zdecydowanie inna jakość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Errata:
      Oczywiście 230 milionów, nie miliardów - przepraszam.
      W zależności od okresu obliczeniowego amerykański import z Arabii Saudyjskiej to od 15-19 z groszami procent zużycia.

      Usuń
    2. OK - co do meritum czyli dlaczego się w pełni zgadzamy :) Ale tak jak rozmawialiśmy - ja obstwiąłbym wariant turecki. Pamiętam, co mówiłas o pamięci o Osmanach. Tylko pytanie czy łatwiejszy do przełknięcia będzie Iran ze względów religijnych .Osmanowie to historia -w przypadku Iranu - teraźniejszość. W strefie krajów przychylnych Rosji są w mojej opinii: Egipt, Jordania, Autonomia Palestyńska, Algieria, Libia i oczywiście Syria - także ilość państw jest większa niż zakładałaś. Ale zobaczymy. Pamiętać jednak należy o jednym - rosyjska szkoła dyplomacji ma nieprzerwane nawet przez czas ZSRR znakomite tradycje i doskonałych dyplomatów. Co do Amerykanów hmmm... w sprawie ukraińskiej dali się załatwić jak dzieci.

      Usuń
  7. Co do Ukrainy - zobaczymy. Tam się dopiero zaczęło, a nie skończyło. Końca to nawet nie widać i podium bym jeszcze długo nie typowała. Obstawiam rozpad Ukrainy, aczkolwiek pieniędzy na to nie postawię.

    Turcja nie jest i nie będzie alternatywą dla Iranu. Turcja dąży ku Europie. Moim zdaniem absurd, i bogu dzięki, że Unia w zapaści, to może nikomu nie przyjdzie do głowy rozszerzać się o kraj tak kulturowo odmienny.
    Żandarma nie trzeba kochać, z żandarmem trzeba się liczyć.
    Co do Rosji. Problemy Rosji dopiero się zaczynają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do Ukrainy - to faktycznie nie wygląda dobrze i rozpad jest bardzo możliwy. Mam porównanie ludzi żyjących na Krymie, we Lwowie i w Donbasie. To trzy rózne światy i tylko dwa z nich mają jakiś wspólny element- to język...rosyjski.
      Turcja już mniej się ku Europie chyli woli się poczuć mocarstwem regionalnym i w tej roli radziła sobie całkiem nieźle, ale zobaczymy kto po Erdoganie.
      Niemcy nie byliby zachwyceni, bo już mają wystarczająco dużo Turków u siebie. I na własne oczy widziałem z jaka "miłością" odprawiają samolot z Istambułu. Chyba to był pierwszy raz, kiedy się Niemiec na mój widok aż tak cieszył :D
      Tylko,że to już jest "Żandarm na emeryturze", ale zdecydowanie mniej śmieszny. Problem Rosji to przesuwanie granicy za Ussuri bez żadnych działań wojennych. Chińczycy weszli już na ok. 100 km w głąb Rosjii. Drugi problem - Wielkorusi stanowią niecałe 80% ludności co daje 29 mln. innych narodowości w tym państwie z zupełnie innymi pomysłami na życie.

      Usuń

Drogi Czytelniku - pisząc komentarz, zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych