Jako, że dyskusja nadal się rozwija, a mnie najłatwiej jest odpowiadać w formie postów, to pozwoliłam sobie zachować wczorajszą konwencję tej dyskusji
Postaram się odpowiadać zgodnie z kolejnością komentarzy, więc..... do dzieła :)
Futrzaku nasz najmilszy - uwielbiamy dyskusje z Tobą, ale..,... na podstawie Twoich wypowiedzi, wiedzę, że mamy diametralnie różne charaktery i inaczej kształtują się nasze relacje z ludźmi, których poznajemy. Przede wszystkim nie zgadzam się, że uzyskane przez nas informacje mają charakter powierzchowny. Blog niestety nie jest miejscem w którym o wszystkim chciałoby się pisać, ale jeśli dokładnie prześledzisz nasze relacje z KSA i innych podróży, to zrozumiesz (mam przynajmniej taką nadzieję), że nie zależy ani mnie ani Wielbłądowi, na tym aby "
liznąć nieco sensacyjnych wieści" o kraju w którym jesteśmy.
Rozmowy które prowadzimy, nie zaczynają się i nie kończą przy kawie w przydrożnym barze (choć i takie się zdarzają), ale są to długie godziny spędzone na kolejnych spotkaniach. Zastanów się choćby na przykładzie relacji z Al-Qatif, dlaczego odwiedzamy po raz kolejny miasto, które można zwiedzić w dwa dni. Niestety nie wszystko nadaje się do publikacji na blogu, jeśli nie chcemy nadużyć zaufania naszych rozmówców.
Jeśli już nawiązujesz do Indii i Pakistanu - Wielbłąd pracuje w ich środowisku i wielokrotnie pokazał, że doskonale potrafi bronić ich racji. Oni odwdzięczają się natomiast wiedzą, którą dość trudno znaleźć w prasie. Podobnie wygląda sytuacja z Saudyjczykami.
Widzisz Futrzaku - znam doskonale zarówno bloga Umm Latify jak i Layli - różnica między nami jest zasadnicza - One wyszły za Saudyjczyków, ja jestem żoną ekspaty. Jaki to ma wpływ na postrzeganie rzeczywistości ? Otóż moim zdaniem, każda z nas ma świadomość konsekwencji jakie taka decyzja za sobą niesie. Dla nich jest to życie w Arabii Saudyjskiej to końca ich dni, albo..... rozwodu.
Dla mnie Arabia Saudyjska jest tymczasowym miejscem zamieszkania cieszę z każdej spędzonej tutaj chwili.
Po raz kolejny podkreślę, że wszystkie moje wypowiedzi stanowią bardzo subiektywny obraz tego kraju - Arabii Saudyjskiej widzianej oczami ekspatki, od dość dawna zafascynowanej kulturą arabską
która na dodatek jest w tym kraju szczęśliwa. Po raz kolejny napiszę - Arabia Saudyjska jest krajem z moich marzeń - jest tu wszystko co mnie fascynowało - pustynia, którą kocham od dawna i na którą zawsze chętnie pojadę, bo nie ma piękniejszych chwil, nad noc na pustyni. Są wielbłądy i mój Wielbłąd, są polowania z sokołami, są wspaniałe zabytki, o których tak mało się mówi. I wreszcie - są ludzie, kobiety i mężczyźni, którzy potrafią pokazywać swój kraj, takim jakim jest ze wszystkimi jego problemami i zaletami.
Tak Futrzaku - nie żyjemy ani w Sudanie, ani we Włoszech, ale...... skoro napisałam już wielokrotnie, że jest to moja prywatna ocena Arabii Saudyjskiej, a zarówno Ty, jak i niektórzy z Komentatorów nawiązujecie np. do sytuacji kobiet lub pracowników z krajów azjatyckich, to chyba mam prawo do dygresji nie na temat prawda ???
PS. sprawdziłaś epuba ?
Światodpodszewki - dzięki :)
Lemesos11, Lola i
Jordania Fidel - bardzo ładnie ujęłyście, to co starałam się (jak widać bezskutecznie) pokazać
Sznupciu - rozumiem, ale.... właśnie dlatego staram się weryfikować informacje przedstawione na blogach z otaczającą mnie rzeczywistością, niezależnie od kraju w którym przebywam
MariaAgdalena - nie napisałam, że wszystkim Saudyjkom podoba się życie w KSA. Nota bene czy wszystkim Polkom podoba się życie i przepisy prawne w Polsce ? Z pewnością także nie.
W każdym kraju, jakaś grupa będzie walczyć o jakieś zmiany i to też jest normalne. Tyle tylko, że my - mam na myśli osoby żyjące i wychowane w kulturze europejskiej lub amerykańskiej nieco inaczej postrzegamy świat niż kobiety arabskie. To co dla nas jest dziwne i niemożliwe do zaakceptowania, dla nich jest czymś normalny, to co dla nas jest normalne - dla nich jest nie do przyjęcia. To się nazywa "
różnice kulturowe". Mamy np. super sąsiadkę z Asamu, jest w Saudi od ośmiu miesięcy, dla Niej fakt, że ja przerywam wypowiedź Wielbłąda jest szokujące i pytała mnie już kilkakrotnie dlaczego nie czekam aż On skończy mówić. Dla mnie jest to norma, bo nie raz wpadamy sobie z Wielbłądem w słowo, dla Niej jest to dziwne.
Jordania Fidel - nie zamykaj "
dzioba" - my dzięki tym komentarzom, także poszerzamy swoją wiedzę. Również wiedzę, na temat tego jak postrzegany jest "
Kraj Czarnej Legendy", który moim zdaniem, wcale nie jest tak zły, jak go malują.
To co także podoba mi się w Arabii Saudyjskiej, to..... klanowość w
najlepszym tego słowa znaczeniu. Mam nadzieję, że chociaż w tej kwestii,
nie uda się Saudyjczyków to końca "
zwesternizować"
Młoda Ekspatka - liczę bardzo na Twój głos w dyskusji - może wreszcie uda nam się choć trochę pokazać KSA w lepszych barwach, bo Arabia nie zasługuje moim zdaniem na to, w jakim świetle jest przedstawiana.
Ania - właśnie dlatego tak mi bardzo zależy, żeby te stereotypy nieco osłabić, być może jest to walka z wiatrakami, ale chyba w każdym z nas drzemie jakaś cząstka Don Kichota :D
Moja Ameryka - ja jestem dość upartym stworzeniem i byle szpilka mi nie straszna, ale tak już na poważnie - każdy z nas jest inny, każdy inaczej nawiązuje i pielegnuje swoje znajomości i każdy z nas ma inne tego rezultaty. Nie zamieniłabym swoich doświadczeń na cudze. Cieszę się z tego, że mogę poznawać Arabię Saudyjską, w taki sposób w jaki to robię.
Dwa Koty - w 100% zgadzam się z Tobą, że życie emigranta na dożywociu, różni się od życia ekspaty. Moje spostrzeżenia, nawet jeśli to jedynie wizja z "
miodowego miesiąca" są opiniami ekspaty, który wiecznie tutaj nie będzie.
Anna/Stockholm - Wielbłąd, jest w swojej firmie jedynym Euroamerykaninem, w całym holdingu jednym z dwóch. Firma ma bardzo wysoki poziom saudyzacji i żaden, literalnie żaden z Wielbłąda kolegów nie ma nawet dwóch żon, że o czterech już nawet nie wspomnę. Owszem, Koran dopuszcza taką możliwość i są też w KSA, takie rodziny, ale..... prawo koraniczne nakłada wówczas na mężczyznę szereg obowiązków, m.in. równorzędne traktowanie wszystkich żon i zapewnienie im takiego samego statusu materialnego.
Aby małżeństwo mogło być zawarte wymagana jest do tego zgoda kobiety i to także jest to zapisane w Koranie. W Arabii Saudyjskiej kobieta może sobie zastrzec, że mężczyzna nie będzie mógł mieć kolejnych żon.
Pytasz
czy prawo szariatu jest możliwe do zaakceptowania przez Europejkę - to zależy od jednostki, dla jednych tak, dla innych nie.Znam przypadek Polki, która jest drugą żoną Saudyjczyka i na to się zgodziła.
Pytasz, c
zy to że w innych krajach dzieją się złe rzeczy uniemożliwia krytykę Arabii Saudyjskiej. Odpowiem więc - oczywiście, że nie, ale...... jeśli wielokrotnie już podkreślałam, że wszystko co piszę jest bardzo, bardzo subiektywną oceną mojego "
tu i teraz" w Arabii Saudyjskiej, a w wielu komentarzach jestem krytykowana, za to, że
podoba mi się moje życie w tym kraju, to - wybacz Aniu - dlaczego tylko ja mam trzymać się ściśle określonych granic ?
Z tego co pamiętam to właśnie w Szwecji, w ramach równouprawnienia
całkiem poważnie rozważano likwidację pisuarów, aby kobiety nie czuły
się dyskryminowane, nie zwracając przy tym uwagi na fakt, że w tym
aspekcie kobiety "dyskryminuje" sama Matka Natura. Dodatkowym komicznym
aspektem przeogromnej szwedzkiej tolerancji jest dla mnie to, że
politycznie poprawne myślenie, potrafi być zdecydowanie bardziej
uciążliwe niż przestrzeganie prawa szariatu.
W przypadku Szwecji idea wybudowania osiedli "muslim free" była powodem odsądzania od czci i wiary pomysłodawców - w KSA nazywa się to "
compound" i ma się świetnie.
Kojot - cieszę się, że nie jestem osamotniona w swoich poglądach. Kto chce niech wierzy w to co piszę, jeśli ktoś nie uwierzy to też płakać nie będę. Rozwinęła się dyskusja i ważne, że wymieniamy się nawzajem poglądami, ale przyznaję, że drażnią mnie wypowiedzi, których autorzy ograniczają się jedynie do krytyki, nie umiejąc dostrzec żadnych pozytywów.
Jola z Mazowsza - dziękuję za miłe słowa. Ze mną jest tak, że dość szybko przyzwyczajam się do nowych miejsc i nie przeszkadzają mi ani różnice kulturowe, ani odmienne poglądy moich interlokutorów., ani inne lub gorsze standardy życia (to ostatnie akurat ku zgrozie Wielbłąda :D)
Na Sri Lance prałam, gotowałam, robiłam to co robią zwykłe Lankijki. W Turcji zamiast się opalać obierałam w wiosce fasolę i wracałam do hotelu brudna jak nieboskie stworzenie ale szczęśliwa. Taki jest mój sposób na życie i to daje mi satysfakcję i radość.
Miki - bardzo mądra wypowiedź i dotyczy zarówno Polski "B", jak i Saudi "B".
A i w "
najlepszej demokracji świata" takich przypadków znajdziesz mnóstwo.
Jeśli chodzi o tradycjonalizm, to fascynuje mnie dlaczego nie znalazłam nigdzie wpisów krytykujących np. Amiszów czy niektórych odłamów Mormonów (a propos wielożeństwa), których przywiązanie do tradycji jest nie mniejsze, niż najbardziej konserwatywnych Saudyjczyków.
Futrzaku (po raz drugi) - zgodnie z prawem w Arabii Saudyjskiej nie powinno się przekraczac prędkości 120 km/h
Jak tutaj się jeździ i z jaką prędkością wiesz doskonale choćby z tego bloga. Sądzę, że więcej na temat obowiązujących przepisów tłumaczyć nie muszę
Odnośnie Twojej wypowiedzi
"kojot:
Prosze, nie porownuj _obyczaju_ z faktem, ze jesli wybranek
Saudyjki nie zyska przychylnosci jej rodziny, to ona NIGDY nie będzie w
stanie wziąć z nim slubu, bo na ten slub MUSI udzielic zgody jej mahram.
Bo takie jest tam PRAWO"
Oczywiście, że wyjdzie za mąż, choćby za najbliższą granicą. Małżeństwo nie zostanie co prawda uznane w KSA, ale nie możesz napisać, że nigdy nie będzie mogła wziąć ślubu ze swoim wybrankiem.
Uzyskanie przez Saudyjczyka czy Saudyjkę zgody na ślub z obcokrajowcem, nie jest tak trudne jak to opisujesz, choć istotnie trwa dość długo, ale...... w końcu tutaj nikomu się nie śpieszy :D
Wielu naszych saudyjskich znajomych pochodzi z mieszanych małżeństw lub zamierza zawrzeć związek małżeński z dziewczynami legitymującymi się innym "
kolorem" paszportu.
Mirka - częściowo przyznaję Ci rację, trzy miesiące to istotnie bardzo krótko. Jednak jak zwykle w takich przypadkach są to kwestie bardzo indywidualne. Są wśród emigrantów ludzie, których postrzeganie otaczającej rzeczywistości zmienia się bardzo szybko,, są i tacy, którzy mieszkają w jakimś kraju lat kilkanaście i nie zamieniliby go na żaden inny.
Nie oczekuję, że będziesz wierzyć w moje słowa - to jest tylko i wyłącznie Twój wybór - opisałam to jak się tutaj czuję, a znając siebie nie przypuszczam, abym zmieniła zdanie, choć dostrzegam oczywiście także minusy Arabii.
A czym według Ciebie jest "
nostalgia" ??? Moja Ojczyzna jest tam gdzie jest mój Wielbłąd.
Nie oznacza to bynajmniej, że zapomniałam lub zapomnę o kraju, w którym się urodziłam. Moja następna abaja będzie miała wyhaftowaną polską flagę i biało-czerwony napis "POLAND". Nie zmienia to jednak faktu, że jeśli los pozwoli to nie zamierzam w najbliższym czasie wracać do Polski na stałe.
Zgroza Wielbłąda wynika przede wszystkim z tego, że jak słusznie zauważyłaś obawia się np. moich
tête-à-tête ze skorpionem, które niedawno miało miejsce i temu podobnych wydarzeń.
Kizia - trudno byłoby mi zachwycić się innością, bo nie jest to mój pierwszy pobyt za granicą, ani pierwsze zetknięcie z innym kręgiem kulturowym :D
Głos zabierać zamierzam nadal, choć jak wiesz nie piszę tak często jak Wielbłąd. A że uparte ze mnie stworzenie (i czasami nawet wredne) to z pewnością nie będę uciekać od wymiany merytorycznych (mam nadzieję) poglądów.
Zanim Wielbłąd wyjechał do Saudi mieliśmy "
obczytane" setki stron dotyczących tego kraju, panujących tutaj zwyczajów i norm. Wiedzieliśmy więc oboje, czego możemy się spodziewać, choć nie zaprzeczę, że wiele sytuacji nas zaskoczyło i pewnie nie raz zaskoczy, zwłaszcza, że Saudia bardzo szybko się zmienia, co już wielokrotnie było tutaj podkreślane.
Podobnie jak Ty mam "nieco" więcej niż
naście lat i choć wiem, że nie jest to mój kraj "
na stałe", to chciałabym tutaj zostać najdłużej jak to możliwe. Arabia jest kwintesencją moich wyobrażeń na temat krajów arabskich. Prawdopodobnie stąd wynika moje ogromne rozczarowanie zwesternizowanym na wskroś Dubajem i niekłamany zachwyt nad Sharjah.
*****************************************
I jeszcze jedna uwaga, która nasunęła mi się podczas tej dyskusji.
Otóż z naszych rozmów z mieszkańcami KSA i na podstawie wielu powyższych wypowiedzi nasuwa się jeden wniosek -
status i pozycja kobiet w Arabii Saudyjskiej, bardziej przeszkadza Europejkom, niż samym Saudyjkom - ot taki paradoks.
Cóż - my Polacy mamy we krwi
"walkę o wolność waszą i naszą" - i nie nieważne, czy ktoś tej wolności rzeczywiście chce.
Na zakończenie mała dygresja - jakoś dziwnym trafem nikt z dotychczas krytykujących Arabię Saudyjską i sytuację pracujących tutaj emigrantów z krajów azjatyckich nie odniósł się do kwestii abolicji, o której pisał Wielbłąd, i do której nawiązałam w poprzednim poście.
Czyżby zabrakło argumentów ???
Druga kwestia - nikt z komentujących (zwłaszcza tych czytających blogi z tego kraju), nie zauważył, jak wielkim problem społecznym staje się kwestia samotnych, niezamężnych, często doskonale wykształconych i pracujących Saudyjek oraz sytuacja dzieci z około 700 tysięcy małżeństw Saudyjek z obcokrajowcami.
Obie te kwestie mają być uregulowane prawnie
z jak największą korzyścią dla kobiet.
Dla Arabii Saudyjskiej jest to znacznie poważniejszy problem do rozwiązania, niż np. kwestia noszenia przez kobiety abaji czy zakaz prowadzenia samochodu, tak często podnoszone jako przejaw dyskryminacji kobiet.