10/01/2014

Tour de Fabrique – czyli co słychać u innych

Przedstawię Wam zasłyszaną wczoraj historyjkę, będącą „faktem autentycznym” jak to się dawniej w TVP nazywało.
Historyjka ma na celu przybliżenie Wam tego, z czym się tutaj na co dzień stykamy.
Dla części z Was będzie to zaskakujące - dla nas, żyjących w Zatoce – to raczej dzień jak co dzień :-)
Zdarzenie miało miejsce w jednym w zakładów produkcyjnych, gdzie dostęp powinien być mocno ograniczony z powodu typu produkcji oraz ilości maszyn i urządzeń mogących zrobić krzywdę.
W firmie obowiązuje regulamin nakazujący zamykanie bram wjazdowych po przyjęciu dostaw lub wydaniu towaru.
Otwarta może być tylko jedna brama, będąca pod nadzorem ochrony.
Tutaj ważna uwaga – zgodnie z prawem pracownikami ochrony mogą być tylko i wyłącznie Saudyjczycy.
Jak się domyślacie – goście wzięli rano klucze do bram, żeby przyjąć materiał, ale już ich nie oddali, bo po pierwsze - po co, a po drugie pewnie mieli za daleko.
Jako, ze było po wypłatach od rana pojawił się zawodnik z prośbą o możliwość wcześniejszego wyjścia, bo to Eid się zbliża i On by chciał pieniądze do domu wysłać.
OK, ustalili z Szefem co gościu ma do zrobienia w dniu dzisiejszym i była umowa, ze jak wszystko będzie zrobione, to pół godziny przed regulaminowym czasem może wyjść.
Po kilkunastu minutach pojawiła się pielgrzymka z takimi samymi prośbami.
To już dla naszego „korespondenta” – będącego tam Szefem tego zamieszania było za dużo i zaproponował, ze w takim razie mogą przychodzić godzinę wcześniej, to będą mogli wyjść w dogodnym dla nich czasie w dzień wypłaty.
Ale to rozwiązanie jakoś dziwnym trafem nie znalazło uznania.
Okolu godziny 4 PM, czyli godzinę przed końcem zmiany, wpada na zakład Szef tego cyrku na kwadratowych kolach i co widzi ?
Bramy wszystkie po staropolsku, gościnnie, otwarte na oścież, a na terenie zakładu pokaźna ilość typów nie znanych Mu nawet z widzenia.
Pewnie by się chłopina ucieszył z tego, ze Mu ludzi na produkcji przybyło, gdyby coś się tam działo.
To znaczy się działo - ale nie to, czego oczekiwał.
Nasz "korespondent" zobaczył, jak Jego pracownicy siedzą sobie radośnie z "nowymi twarzami", wesołość ogólna, syf na stanowiskach pracy,  a do tego pomiędzy maszynami...... zaparkowane rowery.
To się zjeżył z deka i się pyta „nowych” kim są i co tu robią.
A oni to, że  kolegę przyszli odwiedzić.
Ze, przepraszam, qrva co ????
No....  kolegę odwiedzić.
To już było za dużo na skołatane nerwy i w krótkich żołnierskich słowach...... wyprosił wizytatorów.
Na co wizytatorzy, obrażeni jak cholera...... wsiadają na rowery i jadą po hali produkcyjnej.
I w tym momencie cierpliwość Szefa tego cyrku się wyczerpała. Złapał za kołnierz „kolarza” ściągnął typa z roweru i kazał wyp.....lac w szybkich abcugach z terenu fabryki, ale pieszo.
Po przyjeździe do nas jeszcze Go telepało ze złości, ale jest tutaj dopiero niespełna trzy miesiące, to jeszcze ma prawo być zdziwiony.
Mnie to juz nie rusza :-D

21 komentarzy:

  1. Podzielę się czymś co wczoraj wyczytałam i dotyczy podobnych kwestii :
    Japanese attitude for work: "If one can do it, I can do it. If no one can do it, I must do it."
    Arabic attitude for work: "Wallahi if one can do it, let him do it. If no one can do it, ya-habibi how can i do it ?" :) jakkolwiek by to nie było w...urwiajace ( ja faceta rozumiem bo pewnie potrzebowałabym czegoś na uspokojenie po takiej akcji albo bym komuś zad skopała ) to jednak podziwiam takie ich "wyluzowane" podejście do wielu kwestii bo chyba zdrowsze.( dopóki konsekwencje tego wyluzowania nie są hm...bolesne)?? Iwona


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwonka - to jest 1000% prawda :-) chociaż już spotkałem kilku Saudi którzy pracują w europejskim stylu.Znam nawet jednego, który w życiu nie był w Europie czy USA ale mówi z amerykańskim akcentem i zapierdziela jak mały samochodzik.
      Co do nacji wizytowanego i wizytujących - obie (Ty i Kizia) będziecie mocno zaskoczone. Rowerowe bractwo to......tadam.... Filipińczycy !!!
      Też w to nie moglem długo uwierzyć :-D

      Usuń
    2. Jordania...
      pozwolilam soebie zaczerpnac ze skarbnicy madrosci Twej i skopiowalam Japanese i Arabic attitude for work!
      Doskonale:)

      Usuń
    3. Moja Ameryko ..żeby to ja jeszcze naprawdę mądra była :):):) bierz i czerp jak przydatne ja się chętnie z ludźmi dzielę jak mam czym :) . Wielbłądzie ..fakt szczęka mi troszku opadła bo pewna byłam , że o moich ulubionych Arabach prawisz.

      Iwona

      Usuń
    4. Iwonka- tak z ręką na sercu, to każdy z nas, mieszkający na Bliskim Wschodzie może napisać bardzo podobną sentencje, może innymi słowami ale treść będzie taka sama :-)
      Tez mnie zatkało, bo akurat Filipino to są najbardziej kreatywni i obowiązkowi ludkowie, których tu spotkałem.
      Ale jak widać na załączonym obrazku kreatywność nie jedno ma imię :-D

      Usuń
  2. A ja myslalam, ze gorzej niz z naszymi bezowymi bracmi z BIP (Bangladesz-Indie-Pakistan) to sie juz nie da. A tu prosze :)
    Kizia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kizia - BIP-y szokują mnie nie mniej niż Ciebie :-)
      Ale już się nauczyłem z tym żyć, jak sobie pookładałem pewne kwestie.
      Natomiast na nacje arabskie patentu nie mam.
      Tylko jak się trafi rozsądny CEO Euroamerykanin lub nawet lepiej - Arab wyedukowany poza Bliskim Wschodem - masz szanse przetrwać kontrakt. Inaczej czarno to widzę.

      Usuń
    2. Dlatego do krajow arabskich sie nie wybieram, zwlaszcza pracowac.
      Kizia

      Usuń
    3. Do komentarza Kizi, który się nie opublikował
      Anonimowy

      16:40 (12 godzin temu)

      do mnie
      Nowy komentarz do posta "Tour de Fabrique – czyli co słychać u innych" dodany przez Anonimowy :

      Dlatego do krajow arabskich sie nie wybieram, zwlaszcza pracowac.
      Kizia


      Kizia - ale tutaj BIP-y są bardziej karne i zdyscyplinowane. Zawsze możesz się takiego egzemplarza pozbyć bez oskarżeń o rasizm, molestowanie seksualne czy inne fobie :-D
      Z tego co słyszałem, bo doświadczeń własnych nie mam zarządzanie BIP-ami w UK jest znacznie bardziej problematyczne niż tutaj.

      Usuń
  3. To ich poczucie obowiązku... Maz (z GCC) pracuje w systemie 12 godzinnym za który dostaje niezła kaske plus dzień wolny za każdy przepracowany. Ile narzekania przy tym... A rzeczywiście w godzinach pracy idzie na siłownie lub basen, ucina sobie drzemki po 2 h, plus przerwy na lunch, modlitwy i co tam mu sie chce wiec moze z 6 h jest faktycznie w pracy. Ale to przecież "ich kraj i im sie należy". Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magda- skąd ja to znam :-)
      To nie jest jednostkowy przypadek, to po prostu stan umysłu :-D
      Niezapomnianym elementem tej filozofii jest podejście Policji przy wypadkach w Saudi cytuję - "jakbyś tu nie przyjechał, to by wypadku nie było".

      Tylko umyka im kilka szczegółów - tych dróg (bo kto by zrobił np. geologię do tego, o samym projektowaniu czy wykonawstwie już nie wspomnę), samochodów i serwisu do nich by tez nie było.

      Nie widziałem jeszcze saudyjskiego mechanika samochodowego, a widziałem już dużo przez te prawie 2 lata:-D

      Tylko takie socjalistyczne myślenie na dłuższa metę będzie zabójcze, bo o ile Katar miał jakiś pomysł na siebie, jak się ropa zaczęła kończyć, to w Saudi ten numer nie przejdzie. Po prostu - za duży i zbyt ludny kraj, żeby skopiować katarskie rozwiązania.

      Usuń
  4. Haha dobre:) To tak jak tu u nas- też każdy w swoją stronę i po swojemu :) Bo po co tam komu reguły :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basia - tylko rajdy rowerowe po fabryce mebli to moim zdaniem lekkie przegięcie :-D Wiem, ze Filipińczycy to szalenie towarzyska nacja i lubią się spotykać.
      Ale o tym, ze odwiedzają się nawzajem w robocie, to pierwszy raz słyszę :-D

      Usuń
    2. Oj tam, byli już w świątecznym nastroju ,bywa:)

      Usuń
  5. Taaaaaa........
    Rozumiem, ze wywalic z pracy wszystkich nie mogl, bo fabryka by stanela - wiec jakie kary dyscyplinarne zastosowal?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Futrzaku- zwykle- po prostu dniówka gościnnych Filipino poszła się gwiazdać :-D

      Usuń
    2. Zastanawiam sie, na ile to skuteczne. Z moich doswiadczen z Filipinczykami (chociaz to prawda, inna dzialka) wynika, ze pracowac potrafia, i to lepiej niz Hindusi - ale trzeba ich najpierw odpowiednio przeszkolic a potem byc konsekwentnym.

      Usuń
  6. Rozumiem, ze uprawiaja kolarstwo halowe?

    Co do wycieczki...jakies napiete terminy w Syrii maja:) I musza byc w "gotowym pogotowiu" do odwolania.
    Mam nadzieje, ze mnie za te slowa nie zabija, a Ciebie nie zamkna:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie ujęte :) Faktycznie, jest tak dyscyplina. Może nasz korespondent utrudnił przygotowania olimpijskie drużynie narodowej Filipin ???
      Bo z Syria to oni nic wspólnego nie mają.

      Usuń
  7. Każda taka impreza jest wg mnie bardzo pożyteczna, bo zachęca do sportu;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kartka dla Damianka!

    proszę o zorganizowanie takiej akcji dla Damiana proszę o kontakt na mój numer telefonu: Tel. 667146911 ILONA LACKOWSKA

    https://pl-pl.facebook.com/events/1520752151492636/permalink/1521372468097271/

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku - pisząc komentarz, zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych