11/02/2016

Czy "Nafta znowu zmieni świat" ?

Myślę, że części z Was nie jest obce stwierdzenie, które niezwykle trafnie ujął w swojej wypowiedzi z 1950r. funkcjonariusz CIA Sherman Kent „Prognozowanie to coś, co robisz, gdy czegoś nie wiesz”.
Lektura książki „Nafta znowu zmieni świat” może drastycznie skorygować Wasz punkt widzenia.
Tytuł jest znaczący, nawiązuje do wydanej w 1936 r publikacji „Nafta rządzi światem” austriackiego pisarza i dziennikarza Antona Zischki, w której autor opisał przemiany, jakie ze sobą niosło przejście wieku „węgla i pary” w erę ropy naftowej.  
Jednak Anton Zischka skoncentrował się na zmianach, które już nastąpiły i nie pokusił się o prognozowanie tego co może nastąpić.
Doktor Tadeusz A. Kisielewski przedstawia najbardziej prawdopodobny rozwój wydarzeń w najbliższym 20-leciu. W swojej książce opiera się na takich publikacjach jak Global Trends 2030: Alternative Worlds wydanej przez Office of the Director of National Intelligence Council, Arab Human Development Reports z 2002 roku (Opportunities – czyli o perspektywach i szansach państw arabskich autorstwa arabskich naukowców) a także na rosyjskich raportach i książkach takich znawców tematu jak Samuel Phillips Huntington czy George Friedman (założyciel i dyrektor generalny Stratfor - prywatnej agencji wywiadu, zwanej „cieniem CIA”, często lepiej analizującej dane i wysnuwającej trafniejsze wnioski niż Central Intelligence Agency).
Prognozowanie wydarzeń w oparciu o wyniki rzetelnych długoletnich badań trendów nie jest bynajmniej wróżeniem z fusów, jak już wcześniej pisałem. Mam trochę inne skojarzenie. Może nie specjalnie naukowe, ale dość wiernie oddające to, jak takie analizy są prowadzone.  Przypomina mi to sytuację, kiedy jakiś człowiek, nie patrząc pod nogi, zbliża do rzuconej na podłoże skórki od banana.
Z dotychczasowych obserwacji wynika, że w większości przypadków, nadepnięcie na wyżej wymienianą skórkę skutkuje spektakularnym upadkiem, rodem ze slapstickowych komedii.
Oczywiście, nie każdy i nie za każdym razem upadnie, ale prawdopodobieństwo takiego zdarzenia jest dość wysokie.
Osobną kwestią jest wyciąganie wniosków z poprzednich poślizgnięć i upadków.
A z tym, szczególnie w Europie,  za dobrze nie jest.  
Książka została napisana trzy lata temu, a już widać, że analizy przeprowadzone przez Autora w oparciu o badania trendów wykonywane przez wymienione powyżej instytuty czy firmy się sprawdzają.
Migracja do Europy na masową skalę czy drastyczny spadek cen ropy naftowej na światowych rynkach oraz ich wpływ na gospodarki zwane przez Autora „naftowymi monokulturami” są już widoczne i w 100% zgodne z przewidywaniami. Łącznie z decyzją o „wojnie cenowej” pomiędzy OPEC a USA, którą Autor uznał za prawie niemożliwą, bo zdecydowanie bardziej szkodzi ona tradycyjnym dostawcom ropy na światowe rynki, niż wydobywającym ropę z łupków Amerykanom, mimo znacznie wyższych cen eksploatacji.
Wynika to z bardzo prostej zależności – dla Stanów Zjednoczonych ropa naftowa jest jednym z licznych dóbr, które produkują i nawet chwilowa nieopłacalność jednej z gałęzi gospodarki nie spowoduje krachu finansowego. Natomiast dla krajów, których głównym źródłem dochodów budżetowych jest sprzedaż kopalin, niekiedy nieprzetworzonych (tak jest np. w przypadku Iranu – jednego z wiodących producentów surowej ropy naftowej, który w wyniku zapóźnienia technologicznego wywołanego embargiem jest….  importerem benzyny) niskie ceny surowca prowadzą do bardzo poważnych konsekwencji. Tutaj za przykład może posłużyć Arabia Saudyjska, która przez lata była  czwartą siłą na świecie. Po konferencji jałtańskiej przez 45 lat monarchia saudyjska była poza USA, ZSRR i Wielką Brytanią najmniej eksponowanym, ale niezmiernie istotnym graczem. Według Autora, to ustalenia poczynione pomiędzy Ronaldem Reaganem a saudyjskim królem Fajsalem doprowadziły do upadku ZSRR, poprzez obniżenie cen ropy naftowej, która w 1980 roku  kosztowała 36$, a dzięki radykalnemu zwiększeniu produkcji przez Arabię Saudyjską spadła do 10$ w 1986 roku.
Saudyjczycy próbują obecnie, również na prośbę Amerykanów, doprowadzić do znaczącego osłabienia Federacji Rosyjskiej. Jednak sytuacja zmieniła się drastycznie na niekorzyść Rijadu, bo tak jak już wspominałem –  w równaniu pojawili się Amerykanie z własną ropą naftową oraz gazem z łupków. Pomimo zdecydowanie wyższych kosztów wydobycia metodą szczelinowania Amerykanie pozostają w grze i są po raz pierwszy od długiego czasu w dużym stopniu samowystarczalni, jeżeli chodzi o źródła energii.
Ta sytuacja, niezmiernie korzystna z punktu widzenia USA, po raz kolejny potwierdziła słuszność sławnej wypowiedzi Henry”ego John”a Temple III,  wicehrabiego Palmerstona:  

 „…To krótkowzroczna polityka przypuszczać, że ten czy inny kraj będzie wiecznym przyjacielem Anglii lub jej wiecznym wrogiem. Nie mamy wiecznych przyjaciół ani wiecznych wrogów. To nasze interesy są wieczne, a naszym obowiązkiem  jest o nie dbać…”.

Z lektury dowiedziałem się, że do wygłoszenia takiej opinii wicehrabiego Palmerstona zainspirował inny polityk – amerykański prezydent George Washington.
Angielski arystokrata odniósł się do słów, których użył Washington w swojej mowie końcowej, po zakończeniu drugiej kadencji na stanowisku prezydenta w 1776 roku  

„…Wielka zasada, którą powinniśmy się kierować, wobec państw obcych polega na rozszerzaniu naszych związków handlowych i utrzymywaniu ich przy minimalnych związkach politycznych.[…] Kraj, który okazuje wobec innego zwyczajową nienawiść lub zwyczajową sympatię jest do pewnego stopnia zniewolony. Jest niewolnikiem swojej wrogości lub sympatii, a każda z nich wystarczy, by sprowadzić go z drogi obowiązków i własnych interesów”.

Uważam, że ten tekst powinien być wygłaszany przed każdym posiedzeniem Sejmu w Rzeczpospolitej, płynie z niego wielka mądrość gwarantująca długotrwały dobrobyt Stanów Zjednoczonych. Każdy kto o tym zapomina, lub co gorsza, jako polityk nie wie o tej filozofii, której USA hołdują po dzień dzisiejszy, jest zwyczajnym amatorem i nie dorósł do pełnienia jakiejkolwiek roli w strukturach decydujących o losach państwa.
Nie korzystając z tej wiedzy Saudyjczycy, wierni sojusznicy USA, znaleźli się obecnie w poważnych tarapatach finansowych, a Amerykanie jakoś nie spieszą się aby w sensowny i konkretny sposób wesprzeć swojego długoletniego partnera. Być może Saudowie nie wiedzieli lub zlekceważyli tę amerykańską filozofię, bo przecież przez ostatnie 45 lat realizowali wspólną politykę, która miała niebagatelny, a właściwie kluczowy,  wpływ na zmiany zachodzące w świecie.
Mimo tak korzystnej dla Stanów Zjednoczonych sytuacji, USA też ma swoją „skórkę od banana” pod nogami. To odejście od „American Creed” (czyli wartości takich jak wolność, demokracja, indywidualizm, równość wobec prawa, konstytucjonalizm oraz własność prywatna) na rzecz ”wielokulturowości” .
Może to doprowadzić do znacznego osłabienia pozycji USA, poprzez brak wspólnego mianownika oraz atomizację społeczeństwa i dryfowanie w kierunku mogącym doprowadzić nawet do rozpadu tego kraju. Przykładem może być ruch Chicano (Amerykanów pochodzenia meksykańskiego) którzy w obecnej sytuacji dążą do „rekolonizacji Ameryki” i oderwanie stanów należących wcześniej do Meksyku.
W ten sposób są również przedstawione problemy, z którymi w konsekwencji globalizacji oraz drastycznych zmian, które zdecydowanie zmieniły globalny układ sił, będą musiały się zmierzyć kraje arabskie, wschodzące gospodarki należące do BRICS  (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny oraz Republika Południowej Afryki), Unia Europejska oraz kraje afrykańskie.
Czy potwierdzą się wszystkie przewidywania?
Oby nie, bo perspektywy dla świata, przedstawione przez doktora Tadeusza A. Kisielewskiego optymistyczne nie są i jeżeli nie nastąpią sugerowane zmiany, to zaczniemy żyć w czasach jeszcze ciekawszych od tych, w których żyjemy.
A jak pewnie wiecie, dla Chińczyków sformułowanie  obyś żył w ciekawych czasach” to nie przysłowie, tylko ciężkie przekleństwo.

Powyższy post ukazał się takze na naszym blogu książkowym "To czytają Saudyjskie Wielbłądy"

Tytuł: Nafta znowu zmieni świat

Autor:
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania polskiego: październik 2013
Liczba stron: 272

Książka jest jeszcze dostępna w księgarni internetowej platon24.pl 

 

2 komentarze:

  1. Ciekawe czasy zaczna sie dla Ameryki i Amerykanow juz za tydzien.
    Po wyborach :)
    Niewazne, ktory z wiodacych kandydatow zwyciezy. I tak ucierpi demkoracja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, to wybór pomiędzy dżumą a cholerą.
      Ogólne - żyjemy w ciekawych czasach :-(

      Usuń

Drogi Czytelniku - pisząc komentarz, zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych