W czwartek wieczorem udało się nam z Markiem zsynchronizować plany i udałem się na drugą stronę mostu nie tylko podbić paszport, ale również wkroczyć do „Las Vegas Arabii Saudyjskiej” tutejszego miasta westchnień nie tylko expatów – Manamy.
Staliśmy na granicy wcale nie tak długo jak na początek weekendu, bo już po … 2 godzinach z hakiem byliśmy bo drugiej stronie.
Jakie różnice są odczuwalne od pierwszej sekundy ?
Drogi się różnią jak polskie i niemieckie :)
Wiem, że w kraju wielkości Al.-Khobar z przyległościami, to nie jest duże wyzwanie, ale zawsze coś.
Oznakowania - wszystkie napisy dwujęzyczne, system znany z Wielkiej Brytani.
Ale nic nie może się równać ze zmianą, jakiej doświadczyłem, jeżeli chodzi o różnicę klas zakwaterowania.
Z mojej piwnicznej izby trafiłem na salony.
Do tego przesympatyczna, śliczna Jihan – Żona Marka.
Przyjechaliśmy dość późno, także po przywitaniu Jihan umknęła spać pozostawiając na samych z.... piwem :)
Rankiem – świtkiem jakoś po 10 rano zebraliśmy się na śniadanko i udaliśmy na podbój miasta.
Marek jest świetnym kierowcą i nie tylko – swoją „Subarynę” lekko zmodyfikował więc samochodzik ten do 100 km/h. dochodzi w … 5,4 sek. :D
Jakiś łoś jadąc za nami zaczął mrugać światłami.
Jak tylko Marek znalazł kawałek wolnej przestrzeni „wyjaśnił" łosiowi kto tu jest zawalidrogą :)
I tu pokazało się wielkie serce Jihan.
Przy tym przyspieszeniu wykonałem ruch radości, który został odebrany przez Nią jako wyraz mojego zaniepokojenia czy przerażenia.
I od razu zareagowała przemawiając takim uspakajającym tonem, pełnym troski o mnie:
„Nie bój się jest OK, Marek naprawdę dobrze jeździ. Jesteś bezpieczny”
A mówi to malutka, drobniutka niewiasta nie ważąca nawet połowy tego co ja, niższa o dobre pół metra.
Po tym już wiedziałem, dlaczego Marek poza Jihan nie widzi świata :)
Eksploracja Bahrajnu doprowadziła nas do obowiązkowego punktu wycieczki – czyli na tor Formuły 1.
Miałem szczęście, bo był akurat dzień otwarty i jeździli ludzie z klubu Corvette z Kuwejtu.
A razem z nimi: gość w … VW GOLFIE (fakt - wersja mocno sportowa)
Do tego jakaś para w Aston-Martinie jakieś GTR i inne takie sobie samochodziki.
Wrażanie kapitalne, bo mniej w tym wszystkim było takiego rasowego ścigania a więcej wspólnej zabawy.
Specjalnie dla widzów zrobili kilka parad jadąc w szyku.
No miód na me serce.
Później obiadek, spacer (jak wiecie spacer w Saudi to luksus poza Cornishe niedostępny) oraz kolacja z shishą.
Wieczorem obejrzeliśmy nową część „Epoki lodowcowej” przy piwku :)
Aż żal było dziś rano wracać.
Staliśmy na granicy wcale nie tak długo jak na początek weekendu, bo już po … 2 godzinach z hakiem byliśmy bo drugiej stronie.
Jakie różnice są odczuwalne od pierwszej sekundy ?
Drogi się różnią jak polskie i niemieckie :)
Wiem, że w kraju wielkości Al.-Khobar z przyległościami, to nie jest duże wyzwanie, ale zawsze coś.
Oznakowania - wszystkie napisy dwujęzyczne, system znany z Wielkiej Brytani.
Ale nic nie może się równać ze zmianą, jakiej doświadczyłem, jeżeli chodzi o różnicę klas zakwaterowania.
Z mojej piwnicznej izby trafiłem na salony.
Do tego przesympatyczna, śliczna Jihan – Żona Marka.
Przyjechaliśmy dość późno, także po przywitaniu Jihan umknęła spać pozostawiając na samych z.... piwem :)
Rankiem – świtkiem jakoś po 10 rano zebraliśmy się na śniadanko i udaliśmy na podbój miasta.
Marek jest świetnym kierowcą i nie tylko – swoją „Subarynę” lekko zmodyfikował więc samochodzik ten do 100 km/h. dochodzi w … 5,4 sek. :D
Jakiś łoś jadąc za nami zaczął mrugać światłami.
Jak tylko Marek znalazł kawałek wolnej przestrzeni „wyjaśnił" łosiowi kto tu jest zawalidrogą :)
I tu pokazało się wielkie serce Jihan.
Przy tym przyspieszeniu wykonałem ruch radości, który został odebrany przez Nią jako wyraz mojego zaniepokojenia czy przerażenia.
I od razu zareagowała przemawiając takim uspakajającym tonem, pełnym troski o mnie:
„Nie bój się jest OK, Marek naprawdę dobrze jeździ. Jesteś bezpieczny”
A mówi to malutka, drobniutka niewiasta nie ważąca nawet połowy tego co ja, niższa o dobre pół metra.
Po tym już wiedziałem, dlaczego Marek poza Jihan nie widzi świata :)
Eksploracja Bahrajnu doprowadziła nas do obowiązkowego punktu wycieczki – czyli na tor Formuły 1.
Miałem szczęście, bo był akurat dzień otwarty i jeździli ludzie z klubu Corvette z Kuwejtu.
A razem z nimi: gość w … VW GOLFIE (fakt - wersja mocno sportowa)
Do tego jakaś para w Aston-Martinie jakieś GTR i inne takie sobie samochodziki.
Wrażanie kapitalne, bo mniej w tym wszystkim było takiego rasowego ścigania a więcej wspólnej zabawy.
Specjalnie dla widzów zrobili kilka parad jadąc w szyku.
No miód na me serce.
Później obiadek, spacer (jak wiecie spacer w Saudi to luksus poza Cornishe niedostępny) oraz kolacja z shishą.
Wieczorem obejrzeliśmy nową część „Epoki lodowcowej” przy piwku :)
Aż żal było dziś rano wracać.
Jihan, Marek – serdeczne dzięki za gościnę :D
Mam nadzieję, że za dwa tygodnie uda się nam to powtórzyć.
Bahrajn nocą |
XV-wieczny fort w Arad |
Bahrain International Circuit (źródło) |
Manama - stolica Bahrajnu |
Przecudowne zdjęcia - bez dwóch zdań.
OdpowiedzUsuńPodróże w przystępnej formie
Kraj też niczego sobie. Fakt, że w 3-4 godzin yobjedziesz cały absolutnie nie zmniejsza jego atrakcyjności (przynajmniej dla mnie) :D
UsuńPiękne zdjęcia
OdpowiedzUsuńMam pytanie Jihan jest hinduską???
Dość egzotyczne imię
Marek (z Polski hehe)
Nie, Jihan jest Filipinką :)
UsuńSwietna wycieczka! Pozdrawiamy z Bahrajnu!
OdpowiedzUsuńTo może następnym razem się spotkamy wszyscy ?
UsuńŚwietne miejsce,a jak do tego jeszcze trafiło ci się takie towarzystwo to tylko pozazdrościć:)
OdpowiedzUsuńWiem i dlatego się wprosiłem za dwa tygodnie :)
Usuń