2/27/2016

Magiczny dom czyli test mojej cierpliwosci

Co chwilę mam jakieś przygody związane z moim obecnym lokum.
Pierwszy przypadek opisałem Wam wcześniej - czyli jak magiczny pstryczek elektryczek pozbawił mnie cieplej wody.
Tylko, ze to dopiero pierwszy numer, jaki wycięła mi ta chata.
Drugim był brak światła.
Budzę się w nocy,  a tu cisza jak w rodzinnym grobowcu.
Acha.........  klima się wyłączyła.
Próbuję włączyć światło - zero reakcji.
Przeleciałem się po chałupie -  nic na prąd nie działa.
A tutaj WSZYSTKO jest na prąd.
Sprawdzam bezpieczniki - na logikę powinno wywalić główny bezpiecznik, jak prądu nie ma nigdzie.
Sprawdzam główny - wszystko OK.
Patrze przy zapalniczce na pozostałe -  tez wyglądają OK.
Wychodzę na zewnątrz  - w dwóch domach obok tez ciemno jak u Murzyna w czterech literach.
Czyli pewnie padło gdzieś poza domem.
Wstałem, wziąłem prysznic na ślepo, w zimnej wodzie, ale już się nie goliłem, bo niby jak.
Rano wezwałem elektryków.
Co się okazało? Oczywiście - bezpiecznik.
No zesz w mordę i nożem -  sprawdzałem i było OK.
Z kolei od wczoraj nie mam wody. Żądnej - ani zimnej, ani ciepłej.
Jakimiś resztkami się spłukałem i zastanawiam się co dalej.
Może jakaś awaria, bo podobno coś tam robią z siecią wodociągową.
No dobra, ale mieli włączyć wczoraj wieczorem a do tej pory ani widu ani słychu.
Co się okazuje? Ano muszę zawezwać beczkowóz, bo nie mam wody z sieci, tylko ze zbiornika na dachu.
Coraz ciekawiej mi się tu żyje- jak nie urok to sraczka.
I tak już trzeci dzień z rzędu chodzę nie ogolony.
Jeszcze parę takich numerów i będę wyglądał jak Dziad Borowy.

źródło

10 komentarzy:

  1. Paweł dobrze że Oli jeszcze nie ma, bo brak prądu i wody to masakra w tych warunkach !!
    Pozdrawiam i zyczę braku 'niespodzianek' !!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. parabola - mnie samemu też nie jest łatwo, jak się szlajam po budowie przez 10 godzin dziennie. Tylko śmierdzę sobie samemu w domu :-) Za życzenia serdecznie dziękuję, ale raczej się mają marną szansę sprawdzić. Niespodzianki są po prostu wliczone w pobyt w GCC :-)

      Usuń
  2. O panie... tak to jest jak sie mieszka na odludziach w górach. W Europie do tego jeszcze byś miał przez 1/4 roku przygody z dwumetrową pokrywą snieżną i odkopywaniem pojazdu oraz drogi aby gdziekolwiek sie ruszyc - wiec nie ma co narzekać :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego nie mieszkam w Europie ani innym miejscu gdzie pada to białe cholerstwo:-P

      Usuń
  3. Niezłe masz tam jazdy, nie ma co. Przed tobą jeszcze tylko zatkanie kanalizacji, która też pewnie jest na prąd. ;-)
    Adam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Adam- kanalizacja jest grawitacyjna, ale pewnie się niedługo zapcha, bo niby dlaczego nie? Na razie znowu nie mam ciepłej wody, ale oczywiście tam, gdzie biorę prysznic. Dobrze, że na dworze jest już 30 C to mi to nie przeszkadza

      Usuń
  4. Te mobilne wodociągi to podobno norma w krajach pustynnych. Dosyć szybko wypstrykałeś tzn.zużyłeś cały zapas wody. Może po prostu zbiorniki nie były uzupełnione przed Twoim przyjazdem. Jeszcze chwila, a rozeznasz się co i jak, a potem wszystko będzie śmigać jak należy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emka - jak do tej pory to miałem wodę normalnie z wodociągu. Tylko wtedy mieszkałem w mieście a nie na dalekim wygwizdowie :-)

      Usuń
  5. Ja szybciej bym pomyślała, że nie ma wody bo nie ma prądu to i pompa nie działa, na opcje bańki stojącej na dachu którą trzeba dopychać tak jak butlę z gazem to bym nie wpadła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Saril - i na tym polega potęga wykorzystania tego, co dostępne.
      Pompa kosztuje - grawitacja nie.
      A chata i tak pod wynajem, więc w czym problem? W końcu właściciel nie będzie tam mieszkał, tylko jakiś łoś zagraniczny :-)

      Usuń

Drogi Czytelniku - pisząc komentarz, zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych