Pamiętacie zdjęcie z turkusowymi blachami?
Pewnie tak, a jeśli nie to znajdziecie je w poście o tablicach rejestracyjnych.
Otóż, tu też jest zwyczaj „oblewania” zakupu pojazdów.
Tylko trochę inaczej niż u nas.
Koleżanka, która kupiła niedawno nowy samochód, nabyła drogą wymiany towarowo- pieniężnej tutejszy odpowiednik kabsa, czyli mięsa z ryżem.
Powiem szczerze, że całkiem to jest smaczne w tutejszym wydaniu.
Ryż przyprawiony na ostro, ale z rodzynkami i orzeszkami ziemnymi, a mięso mięciutkie i smakowicie pachnące przyprawami.
Zaprosiła wszystkich swoich najbliższych współpracowników oraz osoby, które lubi czyli np. mnie :-)
Dla tych, którzy jak nasz Boss nie mogli dotrzeć przygotowała solidne, a nawet baaaardzo solidne porcje na wynos. Zobaczywszy ilość żarcia, przed jaką nawet Robert Burneika nabrałby respektu, a Roberto (czyli Boss) jest raczej mikrej postury, zapytałem kto to zje?
Usłyszałem od gospodyni, że tutaj jest taka tradycja, że jedzenia może być za dużo, ale nigdy nie może być za mało i że przygotowanie mniejszej porcji byłoby przejawem bądź skąpstwa bądź braku szacunku.
Pewnie tak, a jeśli nie to znajdziecie je w poście o tablicach rejestracyjnych.
Otóż, tu też jest zwyczaj „oblewania” zakupu pojazdów.
Tylko trochę inaczej niż u nas.
Koleżanka, która kupiła niedawno nowy samochód, nabyła drogą wymiany towarowo- pieniężnej tutejszy odpowiednik kabsa, czyli mięsa z ryżem.
Powiem szczerze, że całkiem to jest smaczne w tutejszym wydaniu.
Ryż przyprawiony na ostro, ale z rodzynkami i orzeszkami ziemnymi, a mięso mięciutkie i smakowicie pachnące przyprawami.
Zaprosiła wszystkich swoich najbliższych współpracowników oraz osoby, które lubi czyli np. mnie :-)
Dla tych, którzy jak nasz Boss nie mogli dotrzeć przygotowała solidne, a nawet baaaardzo solidne porcje na wynos. Zobaczywszy ilość żarcia, przed jaką nawet Robert Burneika nabrałby respektu, a Roberto (czyli Boss) jest raczej mikrej postury, zapytałem kto to zje?
Usłyszałem od gospodyni, że tutaj jest taka tradycja, że jedzenia może być za dużo, ale nigdy nie może być za mało i że przygotowanie mniejszej porcji byłoby przejawem bądź skąpstwa bądź braku szacunku.
źródło |
spodziewałem się jakieś flaszki, a tu... :P
OdpowiedzUsuńHanys- to by było po polsku :-D
UsuńNie pogardziłabym takim oblewaniem. Dopiero skonsumowałam pasztet z selera wg przepisu Oli /pycha/, a tu kabsa kusi swoją smakowitością. To już wiem co zapodam gościom w środę - o ile wytrzymam i nie zrobię wcześniej. I u nas podobna tradycja podejmowania gości przecież. Musi być dużo, kiedyś mówiło się że i tłusto, uginające się stoły pod naporem mięs, ciast i innego dobra wg tradycji niezbędnego, a w poście nie wymienionego.
OdpowiedzUsuńEmka- zrobienie dobrej kabsy to nie jest łatwa sprawa. Najważniejsze jest to, że mięso ma samo odchodzić od kości. Nie mam przepisu, jak robią ryż, ale to nie moja działka - Ola pewnie napisze do Hazima, Hazim do Mamy i przepis będzie
UsuńPawle, przepis na kabsę jest na Waszej stronie z kulinariami. Jednak jak piszecie, jest wiele odmian tej potrawy, więc wszelkie dodatkowe wskazówki mile widziane. Dzięki.
UsuńEmka - tutaj to danie ma nawet inną nazwę.
UsuńNiestety nie mam nikogo, kto może mi podać przepis, ale jeszcze przez chwilę mam tu zamiar zostać :-)
Ejże ! Toż to wielkiej różnicy nie ma między Omanem a Bulandą. Tam serwują zagrychę - u nas wypitkę ..... i oki ! Równowaga w naturze.
OdpowiedzUsuńIza i Krzysztof
Iza i Krzysztof- czyli trzeba by się przenieść gdzieś pomiędzy i będzie połączenie przyjemnego z pożytecznym :-D
Usuńw związku z Twoim pomysłem proponujemy Bahrajn. Atmosfera miła, cieplutko, procenta dozwolone, to mięsko, które samo odchodzi od kości (w siną dal? )też zapewne się znajdzie. No, raj człowieku.... raj ! Tylko samochody kupować !
UsuńIza i Krzysztof
Iza i Krzysztof- tutaj jest tak samo. Wszystko co potrzebne, łącznie z "Żubrówką" i kiełbasą śląską z Sokołowa :-D
UsuńRuch za to mniejszy, a kraj większy i jest co zwiedzać. Problem jest tylko w tym, że wszystkie te dobra są dostępne tylko w Muscacie. Jednak dzięki moim wspaniałym opiekunom i dobroczyńcom - Basi i Andrzejowi nie narzekam na biedę, mimo tego, że do Stolicy zaglądam z rzadka. Zawsze czymś smakowitym mnie ugoszczą i jeszcze wałówkę zapewnią :-D
Szanowny Wielbłądzie... olśnienie ! Dzięki Tobie właśnie !
UsuńTak sobie z Krzysztofem kombinujemy, że jednak trzeba być światowymi ludźmi, i co nieco ze świata przejmować. ustaliliśmy, że nasz samochód na razie nam wystarczy - nie zmienimy egzemplarza, ale.... po omańsku jakieś ważne wydarzenie opić należy wespół z przyjaciółmi... I jest !!!
Już w Święta Wielkanocne z naszych polskich miseczek opijemy wizytę naszej jedynaczki - Agaty, żyjącej na co dzień w Lizbonie. Jest tylko drobna sugestia Krzysztofa aby z owych miseczek łyżkami konsumować podmrażaną "dziubrówke". Ja wykazuję średni entuzjazm, ale ślubny jest zachwycony. No cóż - skoro chce się być światowcem...
Iza i Krzysztof
Iza i Krzysztof - No proszę Camel - Muzą :D I od razu przychodzą do głowy wiekopomne pomysły. Na spożywanie "Dziubrówki" łyżeczką nie wpadłbym nigdy, ale fajnie jest, jeżeli mogę stać się inspiracją do tak wspaniałych pomysłów :-D
UsuńMam ochotę na taką michę
OdpowiedzUsuńto przyjeżdżaj :)
Usuń