3/30/2014

„Dzień świra” czyli nic mi nie mów

Wczoraj rano się zebrałem na spacerek po wybrzeżu w celu utylizacji nadmiaru energii skumulowanej w mym sadle.
Zabrałem śmieci, suchy chleb dla konia, telefon, zamknąłem drzwi przyciskiem, bo mam taką klamkę do zamykania jak w hotelach.
I na korytarzu zorientowałem się, że nie mam..… ani kluczyków do samochodu, ani kluczy od  domu, bo są spięte razem.
Całe szczęście, że dziś jest sobota i po 20 minutach znalazłem kogoś kto pracuje.
Zadzwonił, żeby potwierdzić czy może mi otworzyć drzwi od mojej nory.
Już po pół godziny wszedłem zabrać klucze.
Wsiadłem, pojechałem, dojechałem, zaparkowałem.
Poszedłem pokopytkować,  wracam – nie ma samochodu.
Co jest do qrvy nędzy?
Łażę, łażę ale jak nie było, tak nie ma.
Po jakimś czasie, zajarzyłem, że zaparkowałem nie tam gdzie zwykle, bo nie było miejsca.
Wróciłem i od tej pory wolę się nie ruszać z domu, bo mnie coś złego jeszcze dziś spotka.
źródło


5 komentarzy:

  1. Popatrz na to inaczej - znalazł się ktoś, kto Ci otworzył drzwi do mieszkania, pojechałeś na miły spacer, samochód nie zginął

    OdpowiedzUsuń
  2. Normalnie Oli Ci zaczyna brakować:) Lecytyna buzuje;)
    Popieram Anię - popatrz na to troszkę inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyobraź sobie że parkujesz kilka razy dziennie pod supermarketem na ogólnym parkingu dla klientów (zewnętrzny serwisant) po czym próbujesz odnaleźć auto w miejscu gdzie zaparkowałeś.... rano? wczoraj? kilka godzin wcześniej?

    OdpowiedzUsuń
  4. Ahaha też tak czasem mam. Kiedyś podjechalam do centrum handlowego, zaparkowałam, poszłam do sklepu wracam i hhhmmm czarna magia totalne pustkowie w głowie gdzie jest zaparkowany samochód. Szukałam go chyba nie wiem z 10 minut. Spotkałam znajomego, który myślałam, że padnie ze mnie ze śmiechu a ja jak kamień w wodę. W końcu się znalazł.....

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedys zaparkowalem w malej uliczce w Busan i udalismy sie na zakupy. Po powrocie w miejscu samochodu znalezlismy papier przycisniety kamieniem, na ktorym byl adres i mapka dojazdu do parkingu gdzie sluzby miejskie go odholowaly. Oczywiscie papier wskazal nam dopiero pewien Koreanczyk obyty z tutejszymi procedurami my natomiast bylismy lekko "wstrzasnieci" kiedy nie zobaczylismy samochodu na swoim miejscu. Naszczescie parking byl bardzo blisko. Holowanie + parking kosztowalo w przeliczeniu 80 PLN plus mandat nastepne 80 PLN. Terza juz wiem gdzie parkowac :))

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku - pisząc komentarz, zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych