6/07/2013

Wzrasta mój poziom rozwydrzenia czyli przyzwyczaił się chłop do dobrobytu :)

Zakupy całotygodniowe najbardziej lubię robić zaraz po 9 rano, kiedy większość tubylców jeszcze sobie smacznie chrapie.
Po pierwsze – mniejsze kolejki, po drugie – ruch na drogach jakiś bardziej dla ludzi :D
To swoim zwyczajem pomknąłem do Danube i HiperPandy o ”poranku”.
Po wykonaniu obchodu podszedłem do kasy a tam – lipa -  nie ma Pana Pakowacza.
No mało awantury nie zrobiłem :)
W końcu się pojawił, zapakował zakupy, wziął wózek i grzecznie za mną kopytkuje do „Krasuli”.
Ale jak dojechałem, to się zacząłem rozglądać za kolejną osoba, która do „gawry” zakupy zaniesie.
Znalazłem  - był to mój „dzielny” Pan Sprzątający.
Pochwycił siaty i udał się moim śladem.

Mało brakowało, a kazałbym je rozpakować.
Reasumując: - On zadowolony bo zapłaciłem, ja zadowolony bo nie musiałem nosić i wszystko gra :)
Rany koguta, jak ja się w kraju ojczystym odnajdę ???

54 komentarze:

  1. Hehehe no,no,no...jeszcze troche i zostaniesz drugim sultanem,cıekawe co powie na to Twoj konkurent :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Tu nie ma sułtana, tylko jest Jego Wysokość Król :P
    Poza tym, tak jak ja, to tu wszyscy zaczynają mieć - taki jest poziom dostępnych usług za bardzo rozsądne pieniądze. Na przykład nie opłaca mi się prać podkoszulek czy spodni bo pranie w pralni kosztuje: 3 SAR za koszulę lub podkoszulkę, spodnie - 3,5 SAR

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sułtan, król czy inny turban...jak zwał tak zwał, ale łatwiej się do czegoś przyzwyczaić niż potem odzwyczaić się na nowo.

      A ja bym chciala, zeby mi ktos zakupy nosil do samochodu - sprzatac w domu zdecydowanie nie, bo nie lubie obcych osob krzatajacych sie po mieszkaniu, ale zakupy i kierowca czemu nie? :D

      Usuń
    2. Też nie lubię obcych w mieszkaniu, ale sprzątać lubię jeszcze mniej - więc wybór prosty :)
      Jedyną godnością, jakiej mógłbym dostąpić to tytuł "szejka", bo to tytuł honorowy :) Ale się chwilowo nie zanosi :(

      Usuń
  3. Twoje wpisy zawsze wywołują uśmiech, uwielbiam tu zaglądać :)

    Oj łatwo się człowiek przyzwyczaja do dobrego, łatwo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo życie jest tutaj czasami wesołe ;)
      A nawet jak nie jest to lepiej się śmiać, bo i tak się nic nie uda zmienić. Po takiej lekcji jak mogą wyglądać takie drobne ułatwienia życia trudno byłoby sie przestawić na "normalność"

      Usuń
  4. Witaj Paweł
    Mnie drażnią harcerze co chcą uszczęsliwiać ludzi pakując im zakupy
    Skoro o zakupach. Real na Okęciu
    Widziałem małżeństwo Arabów- wózek pełny kierunak samochód
    On wsiadł za kółko ona całe zakupy wsadziła do bagażnika
    Ślubny nic jej nie pomógł-Nie podobało mi się to

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OK, tylko ja się do tego przyzwyczaiłem i okazało się, że jak nie ma to mi tego brakuje :) Co do zakupów - tak wygląda tutejsza kultura - najczęściej te zakupy w KSA targałaby albo maida albo kierowca i nikogo to nie dziwi. Mąż był bardzo miły, jezęli to on ten wózek to samochodu pchał :D

      Usuń
  5. no tak, myślę, ze w kraju to Pani Kamelowa szybko do pionu postawi...skończy się lenistwo....hehehe:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko ja nie wracam do kraju :P Jak przyjadę to bedę to traktował jako " przerwę w normalnym standardzie".
      A Gadzina jak tu przyjedzie to się będzie musiała dostosować :P

      Usuń
  6. to ze mnie kiepska Krolewna! ja wiecz nie udowadniam ze mi mezczyzna w zyciu nie potrzebny wiec sama sobie pakuje zakupy i sama je nosze!! :)

    nie lubie gdy ktos pakuje mi moje zakupy, bo jedzenie bylo juz kilka krotnie obmacywane przez ludzi wiec jest to zbedne. Mi potrzebne sa 3 siatki do zapakowania a im a z10! chronie srodowisko haha :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No można - tylko po co :D Wiesz, Twoje zakupy PRZED włożeniem do koszyka były już tyle razy "wymacane" że jeden raz więcej nie zrobi im różnicy - jakoś na półkę musiały trafić :)
      Co do ilości siatek - ja je przerabiam na worki na śmieci. Te które tu są, są biodegradowalne (przynajmniej tam, gdzie ja robię zakupy)

      Usuń
  7. jak Ci kiedyś ktoś włoży 5 kilo ziemniaków na serek, to stwierdzisz, że jednak lepiej pakować samemu :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To przyniesie drugi serek i czyste ziemniaki i jeszcze przeprosi :)
      Ci "pakowacze" to PROFESJONALIŚCI - oni z tego żyją (jako że drugą albo i trzecią pensję mają z tipsów). Jakby tak zrobił, to by go z roboty wywalili.

      Usuń
  8. Może pomoc społeczna się spisze, gdy zawitasz w nasze niskie krajowe progi? Osoby niewydolne mogą się ubiegać o przydzielenia asystenta rodziny. Gdyby jednak państwo zawiodło i w tym wypadku, to zawsze Ola może się posiłkować starym i wypróbowanym przez pokolenia wałkiem do mężczyzn, zwanym dla niepoznaki wałkiem do ciasta ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pod jakim kątem Szacowna Tesia uznaje skromną mą osobe za niewydolną ??? Wiem, że wiek już słuszny, ale jeszcze daję radę. Używanie atrybutów przemocy domowej (zwanych wałkiem) może doprowadzić do założenia w Niebiskiej Linii karty agresora domowego dla używającej go osobniczki :P
      PS. Współczuję Twojemu facetowi, że takich niehumanitarnych metod używasz :P

      Usuń
    2. Pod kątem... no nie - fizycznym! To by mi nawet przez klawiaturę nie przeszło...

      A wymieniony atrybut wydaje się wprost idealny dla expata z ziemi saudyjskiej, tak szybko przywykłego do lokalnych metod feudalnych ;-)

      P.S. Słabo wierzę w to współczucie, skoro na "Szacowną" awansowałam :-D

      Usuń
    3. Czyli Szacowna Tesia w moje zdolności intelektualne powątpiewać raczy, demencję starczą tudzież wrodzoną dysfunkcję inteligencji (o nabytej nawet nie wpomnę) przypisuje ?
      Rozumiem, że eksperiencja Tesiowa w używaniu wałka w stosunku expatów tudzież rodzimych osobników niewędrownych jest znaczna. I stosować rzeczone narzędzie w praktyce z powodzeniem uprzejmą była?
      I MNIE nazywa się tutaj osobnikiem "szybko przywykającym do lokalnych metod feudalnych" ???
      Ja chcaiłbym Szacowną Tesie poinformować, że przemocy fizycznej nie używam w stosunku do podwładnych, a o użyciu narzędzi przymusu bezpośredniegonie nawet nie wspomnię

      Usuń
    4. Niech tylko Szacowna Tesia raczy na justycjariuszy uważać, bo za traktament takowy osobników niewinnych łacnie do wieży trafić może :P

      Usuń
    5. Może i nie używasz przemocy fizycznej. Może to także tylko żarty, ale naprawdę jest coś przejmującego w takim łatwym przechodzeniu do porządku dziennego nad... tak wielką niesprawiedliwością, szybkim wartościowaniem innych na podstawie ich pochodzenia i przywiązywaniem się do swojej uprzywilejowanej sytuacji. Ja rozumiem, że kultura taka i wszystko wygląda inaczej z perspektywy osób przebywających w Twoim aktualnym kraju zamieszkania. Ja jednak patrzę ze swojej perspektywy i niełatwo jest mi przyjąć, że taka sytuacja ma miejsce, dotyczy ludzi "tamtejszych" i z taką samą łatwością może dotyczyć w przyszłości ludzi mieszkających pod inną szerokością geograficzną. Próbuję znaleźć w tym jakieś dobre strony i sens, ale jeszcze mi się nie udało.

      Usuń
    6. O jakiej niesprawiedliwości i wartościowaniu Ty piszesz ?
      W tym regionie tak wygląda życie. Albo to akceptujesz i dostosowujesz się do sytuacji, albo wyjeżdżasz i nie wracasz tu nigdy więcej. Jeśli pozwalasz zapakowac i odnieść swoje zakupy, to dzięki Tobie ktos zarabia dodatkowe pieniądze, które może wysłać rodzinie. Dzięki temu, że w firmach są stanowiska, które w Europie nie istnieją ilus tam kolejnych ludzi ma pracę.
      To są akurat bardzo dobre rozwiązania, ktore w pseudocywilizowanej Europie nie funkcjonuja, bo lepiej wysłać człowieka na zasiłek, niz pozwalać mu pracowac i zarabiać.
      Edyta

      Usuń
    7. Między innymi takim, że zbyt łatwo człowiek się upewnia, że jednak jest lepszy od innych :-) Piszesz o realiach regionu. Tak samo można pisać o realiach np. w przedsiębiorstwach. Jeśli ktoś awansuje i nagle zmieniają się jego przekonanie na temat tego kim jest i kim dla niego są inni (nie mówię tu o wzajemnych wymaganiach wynikających z pracy), to jednak jest niepokojące. Można powiedzieć, że "akceptuje i się dostosowuje się do sytuacji", można powiedzieć, że palma mu odbiła i charakterek jednak ma słaby lub ocena sytuacji zawodzi. Zarówno historia jak i Zimbardo ;-) pokazują, że bezrefleksyjne wchodzenie w rolę nie prowadzi do niczego dobrego. Chociażby szowinizm wobec kobiet, jak również pozbawianie ich praw też mogą mieć podobne źródła (skoro znasz reali regionu, to pewnie wiesz o czym piszę :-)

      Nie bierz moich komentarzy zbyt serio, bo nie były do Ciebie skierowane i dużo czasu zajęłoby wyjaśnienie kontekstu :-)

      Usuń
    8. @Edyta - w 100% zgoda, jest to również mój punkt widzenia tej sytuacji. Jeżeli Ci ludzie przestaną być w KSA potrzebni, bo ktoś uzna, że są biedni i wykorzystywani, to w szybkich "abcugach" (jak mówiła moja Babcia) wrócą do swoich "rajskich" realiów w Indiach czy Pakistanie. Praktycznie każdy "zły i feudalny" Saudyjczyk czy Euroamerykanin, któremu zakupy zostaną spakowane daje jakiegoś "tipsa", bo wie,że pensje tych ludzi są mikre.

      @Tesia - Jeżeli ktoś dobrze wykonuje swoją pracę, to nie jest istotne, czy pakuje zakupy czy projektuje nowe modele BMW. Jeżeli uzać, że wykorzystywani są wszyscy, którzy pracują w szeroko rozumianych usługach, to padnie całkiem pokaźna część gospodarki :) Bo czyż nie wykorzystuje się ludzi wykładających towar na półki (sam mogę wypakować z opakowania zbiorczego), sprzątają (też mogę to zrobić sam), malują (też jakbym się uparł to bym pomalował sufit i ściany) itd. Jakby nie patrzeć - sam pracuję usługowo - bo nic nie wytwarzam. I co ? Ktoś ze wstydu, bo mnie wykorzystuje, ma mnie zwolnić i sam zajmować się BHP czy bezpieczeństwem pożarowym ???
      Nie myl pojęć - to, że ktoś awansuje powyżej swoich możliwości kulturowo-intelektualnych nie jest równoznaczne z tym, że mam pozbawiać uczciwej pracy ludzi, których wykształcenie lub kwalifikacje nie pozwalają w inny sposób zarabiac na "michę ryżu".

      PS. Co do eksperymentu Zimbardo - tam nie postawiono granicy pomiędzy tym co wolno, a co jest zabronione - postawiono tylko zadania nie precyzując granicy poza które nie wolno się posunąć. Tu jednak obowiązują jakieś zasady :D

      Usuń
    9. PS. 2 Tylko część z tych kobiet nie widzi w tym nic zdrożnego - wręcz przeciwnie - potrafi wykorzystywać taką a nie inną swoją pozycję w sposób perfekcyjny. Sama sytuacja też się drastycznie zmieniła. Kiedyś kobiety nie mogły pracować teraz - powinny :) I to jest krok w kierunku ich usamodzielniania - i to za własne pieniądze

      Usuń
    10. Czy mi się wydaje, czy w opisie dawania "tipsa" jest jednak odrobina poczucia wyższości?

      "Jeżeli ktoś dobrze wykonuje swoją pracę, to nie jest istotne, czy pakuje zakupy czy projektuje nowe modele BMW." I tu się zgodzę, temat ten przerobiliśmy zresztą bodaj przy okazji kawiarek. A jednak wciąż odczytuję w Twoich wpisach i komentarzach rodzaj, nazwijmy to delikatnie, pobłażliwości w stosunku do ludzi wykonujących prace usługowe. Nawet sformułowanie, że niektórzy zarabiają na swoją "michę ryżu" w moim odbiorze jest trochę pogardliwe.

      P.S. Właśnie brak umiejętności stawiania granic sobie samemu był problemem studentów Zimbardo. I zdaje się, że nie tylko ich. A co do zasad - wydaje mi się, że najlepsze są te uwewnętrznione, stosunkowo stałe i niezależne od sytuacji w jakiej się znajdujemy. Zwłaszcza te "kardynalne" (jak np. szacunek dla człowieka).

      Podsumowując: nierówności społeczne i ekonomiczne były, są i zawsze będą, ale ważny jest osobisty stosunek wobec nich. Czy poczujemy się strażnikami, więźniami, czy po prostu ludźmi? To zawsze osobisty wybór, za który odpowiedzialność ponosimy sami, a nie otaczające nas okoliczności, zasady, zwyczaje itp.

      P.S. 2. To bardzo dobrze, że część kobiet umie wykorzystać swoją sytuację. To jednak mnie nie przekonuje do tego, że ona jest dobra.

      Usuń
    11. Tesia - sam wykonuję prace usługowe, co napisłem powyżej. Sam zarabiam "na michę ryżu" podobnie jak mój prezes czy CEO - takie mam powiedzonko - podobnie jak "kopytkowanie" czy wiele innych. Pewna nawdwrażliwość występuje u ludzi, którzy widzą źdzbło trawy w oku bliźniego nie widząc belki w swoim. Sam dostaję "tipsy" - tylko w moim przypadku nazywa się to "premia kwartalna".
      I nie odczuwam pogardy czy pobłażliwości ze strony moich przełożonych - po prostu wynagadzają dodatkowo moją pracę i nie sądzę, że drabiają do tego jakąś wyższą ideologię.
      Daję "tipsy" w restauracjach, pubach, taksówkarzom, jak dojadą szybko kiedy mi sie spieszy i w tysiącu innych sytuacji. I oczywiście mozna mi zarzucić, że "wychodzi ze mnie Wielki Biały Bwana", tylko nie wiem, czy Ci ludzie też tak to odbierają. Co do kastowości - myślę, że Hindusi mają niejakie pojęcie o tym. Tylko "urawniłowka" radzieckiego typu nakazywała równość "bo wszyscy mamy takie same żołądki" O mózgach, sprawnych rękach i chęci do pracy jakoś zapominając, bo z tym już jest większy problem.

      PS. Czy w jakikolwiek sposób i kiedykolwiek okazałem komukolwiek brak szacunku ? Tak - dotyczy to ludzi, którzy
      źle wykonują swoją pracę.

      Normy zachowania wynikają z wychowania i kultury. Jak pisała o tym Futrzak w swojej wypowiedzi - bekanie publiczne i plucie jest elementem chińskiej kultury, w naszej kulturze jest elementem skrajnie złego wychowania. I co? Należy "cywilizować" Chińczyków, któży mają zachowane zabytki inżynieryjne i piśmiennicze z czasów, kiedy nasi przodkowie jeszcze w niewyprawionych skórach chodzili ???

      PS 2. To może zapytaj kobiet, które nie musiały, a żyją w tej kulturze z wyboru, a nie z urodzenia czy jest im aż tak źle, jak to sugerujesz.

      Usuń
    12. Bardzo się cieszę, że piszesz o tym, że Twoja praca w gruncie rzeczy jest tak samo zwyczajna, jak praca innych. Co innego wnioskowałam z wpisów i wolałam się upewnić.

      Co do źdźbła i belki, nie przypominam sobie, abym twierdziła, że ja jestem jakaś lepsza, lub że postępuję lepiej od innych (jeśli o to Ci chodziło).

      P.S. Tak można odczytać np. żarty o tematyce "kobiecej" :-)

      Zabytki Chińczyków nie robią na mnie wrażenia w sytuacji, gdy nie przestrzega się u nich praw człowieka (bynajmniej o bekanie mi nie chodzi ;-)

      Powtarzam, nie mogę popierać systemu, który nie daje równych praw ludziom obu płci. Bez względu na to, czy są osoby zadowolone z takiej sytuacji. Nie znam szczegółów, ale czy te zadowolone kobiety nie mają tak dobrze tylko dlatego, że konkretni mężczyźni (np. mężowie) im na to pozwolili? Ja także długo nie rozumiałam problemu krzywdzonych kobiet, bo sama tego nie doznałam. Dopiero spotkania z nimi mi uświadamiają, że system może sprzyjać czyjejś krzywdzie. I dlatego to nie jest system dobry.

      Usuń
    13. Tak, jest pracą zwyczajną - tylko mam dość szeroki zakres odpowiedzialności. I od tego czy wykonam ją dobrze, czy "na od....... wal się" zależy często życie i zdrowie ludzi. Tylko tyle i aż tyle.
      Napisałem tylko, że taka nadwrażliwość występuje u ludzi.... nie mając akurat Ciebie na myśli - po prostu - takie spostrzeżenie z życia wzięte :)
      Żarty na tematy "kobiece" wynikają z tego, że jestem "męską szowinistyczną świnią" i z niczego więcej :D Proszę, wskaż mi kraj szczęśliwy, gdzie wszyscy są równo traktowani, panuje powszechny dobrobyt i wszyscy są piękni, młodzi i bogaci. Udam się tam natychmiast. Tylko proszę - nie podawaj za wzór USA. Bo to jest dla niektórych w materii "równouprawnienia" niedościgniony ideał. Tam byłbym chłopcem do bicia: jestem bały, heteroseksualny i w miarę dobrze wykształcony. Poziom paranoi jaki tam występuje w tym względzie pokazuje przypadejk wyroku w FDNY - wyrokiem sądu wywalono z pracy strażaka, bo był biały, sprawny (miał jakieś osiągnięcia sportowe) i był dużym chłopcem, a miejsce zgodnie z parytetem przysługiwało czarnej niewiesćie. Życzę debilom, którzy podjęli ta decyzję, żeby w sytuacji zagrożenia ich życia to ona, a nie jakiś "wielki białas" ich ratował.

      Usuń
    14. Ja także uważam, że Twoja praca jest bardzo odpowiedzialna i nie twierdzę, że jesteś "tacy jak wszyscy". Właśnie dzięki Twym unikalnym predyspozycjom możesz ją wykonywać. Ale te predyspozycje, to w większości wynik genetycznego i społecznego przypadku (i tak jest z nami wszystkimi). Nie wiem dlaczego, ale jednak wierzę, że Twój szowinizm jest uleczalny :-) Wiem, że nie ja się przyczynię do uzdrowienia, ale wcale mi to nie przeszkadza. Nie wskażę Ci kraju idealnego, bo takiego nie ma i nie będzie. Ale mimo tego, nie warto się godzić na to, co uważa się za krzywdzące. Także nie jestem bezkrytyczną miłośniczką wszelkich mniejszości (to także krzywda, tylko "w drugą stronę" :-)

      P.S. Czy lubisz mnie jeszcze choć trochę?

      Usuń
    15. Miałam na myśli nadawanie przywilejów mniejszościom (żeby nie było wątpliwości).

      Usuń
    16. Oczywiście, że "moja unikalna unikalność" jest kombinacją wyśmienitych genów, społecznego przypadku i wielkiej niechęci do bycia "takim jak wszyscy", którzy to wszyscy są "wyjątkowow wyjątkowi" ze względu na wynik genetycznego........ :-DDDD.
      Mój szowinizm jest niestety nieuleczalny - jest to jedna z tych chorób, które tak jak alergia mogą być jedynie zaleczane lub można łagodzić objawy :-DDD.
      Terror mniejszości doprowadza mnie do szewskiej pasji, a już "poprawność polityczna" wywołuje stan przedzawałowy :D Też jak byłem piękny i młody chciałem świat zbawiać, ale mi przeszło z wiekim. Świat, ku mojej rozpaczy podszedł do tego obojętnie :(

      PS. Uwielbiam - bez Ciebie moje życie byłoby zdecydowanie uboższe :P

      Usuń
    17. A jednak nie tracę nadziei :-) Mnie się wydaje, że na alergię też są sposoby (oczyszczenie i wzmocnienie organizmu).

      Świata nie zmienimy, ale siebie w pewnym stopniu - możemy.

      P.S. Wzajemnie :-)

      Usuń
    18. Ze względu na to, że kobiety w Polsce są demograficznie większością ?

      Usuń
    19. W ogólnej liczbie ok. 38 538 tys. ludności Polski kobiety stanowią 51,6%; na 100 mężczyzn przypada ich prawie 107 (wśród ludności miejskiej prawie 111, na wsi prawie 101).

      Usuń
    20. No ale o co chodzi?

      Usuń
    21. Aaa, o te przywileje? Jak wspomniałam, żadnych przywilejów :-)

      Usuń
    22. ".......Lecz zaklinam - niech żywi nie tracą nadziei
      I przed narodem niosą oświaty kaganiec; ..........
      "
      Z tym może być taki sam problem jak z moim rzucaniem palenia. Nic trudnego - setki razy rzucałem :D. Na jakieś spektakularne zmiany to już się za stary zrobiłem i już taki, jaki jestem do zmiany ze stanu stałego w gazowy - pozostanę :D

      PS. To mnie cieszy, nawet bardzo :)
      Nie bedę ponownie cytował Tuwima :-DDDDD

      Usuń
    23. A ja rzuciłam kawę i słodycze na wiele miesięcy. Niestety, kawa wróciła niedawno, ale zbieram siły, aby od jutra rzucić ponownie. Trzeba próbować do skutku i się nie zniechęcać.

      P.S. Nie musisz. Pamiętam. Wszystko co piszesz, głęboko wbija się w moją pamięć :-)

      Usuń
    24. Dla mnie najlepszym momentem w rzucaniu wielu rzeczy niezdrowych, niemoralnych lub tuczących jest........ wielki come back :-DDDD

      PS. Jak jeszcze zaczniesz sie częściej ze mną zgadzać....... nie, to głupi pomysł. Byłoby to skrajnie podejrzane

      Usuń
    25. ???

      P.S. Zgadzać się będę zawsze, gdy będziesz miał rację :-)

      Usuń
    26. Co ??? Co ??? Tesia już biedna - śpiąca się zrobiła, bo prostych grepsów nie chwyta. Wielki "come back" - do nałogów:-DDDDD

      PS. Ale ja prawie zawsze mam rację. Tylko Ty dopiero po dłuższej perswasji zaczynasz ze mną zgadzać :)

      Usuń
    27. Skoro sprawia Ci przyjemność myślenie, że tak właśnie jest... ;-)

      Usuń
    28. To znaczy, że nie powalająca siła moich jakże niesamowicie celnych i przemyślanych argumentów powoduje, że zdarza Ci się ze mną zgadzać ?

      Usuń
  9. Jak już wyżej wspomniane, panowie to profesjonaliści: warzywka tylko z warzywkami, mięso, mrożonki, jogurty itd wszystko posegregowane nic nigdy nie zgniecione. Później pan jedzie z nami do autka i to ja siadam wygodnie i wlączam klime a chłopy tam się rozliczają. Też stałam się niepełnosprawna w niektórych sytuacjach i nie wiem jak sobie radziłam wcześniej ;) Nic jednak nie sprawi że polubię zakupy i czekam stale naiwnie aż tutejsze supermarkety otworzą się internetowo.
    W PL pewnie nie mieliby panowie łatwego życia bo jak tu placić komuś kilka zl za pakowanie jak właśnie jechało się poł miasta żeby je zaoszczędzić. Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby taką usługę wprowadzić (wliczając ją w cenę produktów) np. w Piotrze i Pawle lub w Almie to by się przyjęło :D. Czasami kupujemy coś przez net w Polsce, ale ja to jednak sam wolę wybrać pomidorki, pieczywo czy ser :)

      Usuń
  10. Zgadzam się !
    No i dobrze warzywka nic innego nie dawać ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Pawle, jak Ty wytrzymujesz tą temperaturę powyżej 30 stopni ? Przynajmniej ciemno sie robi wczesniej niz na pólnocy Europy wiec moze i nieco chłodniej? Da się zyć?

    Ariadna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Córo Minosa :) Znakomicie - dlatego tu wyjechałem :) Mnie z zimna telepie poniżej 20 stopni, więc 30-40 jest OK. Powyżej 50 w słońcu robi się ... interesująco

      Usuń
  12. hej, nie tylko sekretarka, to jak cwiczenie codzienne brzuszkow- upierdliwe, ale konieczne dla formy- pozdrawiam i moze do zobaczenia na miejscu, ale o szczegolach pozniej ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ale co jest konieczne dla formy? Użytkowanie wałka zgodnie z jego przeznaczeniem czy też kultywowanie uwielbienia dla swojego uprzywilejowania?

    OdpowiedzUsuń
  14. w kraju ojczystym, to raczej sie nie odnajdziesz:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie tak i dlatego nie planuję powrotu (a na pewno - nie szybko). Ale jak to mówi stare chińskie przysłowie "ludzie planują, bogowie sie śmieją"

      Usuń

Drogi Czytelniku - pisząc komentarz, zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych