11/30/2013

Śniadanie w doborowym towarzystwie czyli pierwsza w nocy, a ja już w domu :)

Wielu Polaków, w tym także moi serdeczni Znajomi wybiera się na święta do domu, to wdepnąłem rano na śniadanie z myślą, że nie będę za długo przeszkadzał, bo przecież trzeba się spakować, przygotować do wyjazdu  itp.
Ale jak zaczęliśmy „śniadaniować” to się zrobiła 3 po południu, część ekipy poszła jeszcze do sąsiadów na amerykańskie Święto Dziękczynienia, a my  na spacer.
Ale przecież nie pójdę do domu głodny i  bez obiadu mnie nie wypuszczą.
To zjedliśmy przepyszny gulasz z warzywami i prawdziwą kaszą gryczaną,  później były gołąbki ale przyrządzone nieco inaczej, bo w tutejszą kapustę nie da się mięska owinąć (liście są nieduże) - więc kapusta trafia do  środka.
W smaku – rewelacja.
To jeszcze pogadamy, bo gdzie tu się spieszyć.....
Za „chwilę” telefon, żebyśmy przyszli.
Na pytanie „a co z  pakowaniem ?” usłyszeliśmy, że mamy nie filozofować i przychodzić.
To posiedzieliśmy „chwilkę” i już o pierwszej w nocy skończyliśmy spotkanie.
Jak jeszcze trochę poprzebywam na tak smakowitej diecie to będę dwa miejsca w samolocie zajmował :)

Fajnie jest mieć takich ludzi przy sobie, gdzie atmosfera jest taka, że wchodzisz na pół godziny a wychodzisz po ponad 12 z uczuciem  doskonale spędzonego czasu.


22 komentarze:

  1. Oj, fajnie, fajnie :-) To ciekawe, że niektóre polskie zwyczaje są może bardziej kultywowane na emigracji, niż w ojczyźnie. Oglądam serial "Dom". Stale wprawia mnie w zadziwienie obraz tamtych czasów. Gdyby wierzyć, że jest w miarę wierną rekonstrukcją, to podsumowałabym tak: rzeczywistość naprawdę siermiężna (aż ciarki przechodzą i szok, że dało się w tym wszystkim żyć), ale kontakty międzyludzkie były bardziej intensywne niż dzisiaj. Ale wtedy nie był blogowania ;-) Tak na poważnie - ja teraz bardziej doceniam spotkania w domu, niż kiedyś. Kawiarnia jest OK, ale to nie to samo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tesiu - bo wbrew pozorom, to tutaj jest nam łatwiej. Siedzimy praktycznie wszyscy blisko siebie (tylko ja mam daleko, a Oni do siebie -15 min. spacerem. Spędzanie czasu razem jest tutaj najfajniejszą rozrywką. Jak ktoś ma duży dom i lubi ludzi, to może mieć "pełną chatę" cały czas. Dochodzi do tego potrzeba kontaktu wynikająca z braku przyjaciół i zajomych z "domu". Tutejsze znajomości są jednak moim zdaniem dużo głębsze i intensywniejsze, bo nie wiesz nigdy, kiedy ktoś bedzie wyjeżdżał. Tutaj cykle życia sa dwuletnie, nie zawsze sie pokrywające.

      Usuń
  2. Czasem brakuje mi właśnie z tego powodu moich przyjaciół z Polski. Tu przyjaźnie nie są tak namacalne , a co najbardziej boli - tu znajomi zazwyczaj nie spotykają się w domach tylko w barach, na szybkiej kawie lub aperitif przed kolacją.Czasem ktoś zorganizuje jakąś kolację dla znajomych w domu,ale to naprawdę należy do rzadkości. Najczęściej oblegamy lokalne pizzerie.A mnie brakuje tej więzi,która nas łączyła, stołów pełnych sałatek znoszonych przez gości, przekąsek jak kiełbaska i ogóreczek i atmosfery ....tu jej nigdzie jeszcze nie znalazłam i obawiam się ,że nie znajdę.Zazdroszczę ci świąt spędzonych w Polsce. Życzę ci by były baardzo udane:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To u Ciebie nie ma żadnej sensownej Polonii ? My się tu spotykamy "po kominkach" jak to moja Babcia mówiła z dwóch powodów. Dziewczyny nie muszą pracować, to chętnie robią coś domowego do jedzenia. Alternatywy "knajpiane" są marne, lub bardzo drogie. W Ich compoundzie jest pięknie i zielono, siadamy sobie w ogródku, jest miło ciepło i przyjemnie. Ja się nie wybieram do Polski na świeta- bedę sobie tyrał radośnie. To moja ekpia jedzie do Kraju.

      Usuń
    2. Aaaa to coś źle zrozumiałam:(Przykro mi. Mam nadzieję,że mimo wszystko milo ci minie ten czas. A co do Polonii tu we Włoszech - najlepiej dogaduję się z dziewczynami z blogów, które niestety porozsiewane są po całych Włoszech i dość ciężko nam się spotkać.Najbliższa mi tu koleżanka z dzieciństwa- moja niemal szwagierka to jakieś zupełne nieporozumienie(pisałam u siebie na blogu tą historię więc wybacz ,że się ie powtórzę)zaś pozostałe trzy polki ,które tu w tej wsi jeszcze zostały to jakieś absolutne kosmiczne nieporozumienie. Tak więc....wykorzystuję tylko niektóre weekendy na wypad do polskiej koleżanki w najbliższym miasteczku i tyle...

      Usuń
    3. Bo moi znajomi jadą i dlatego tak to mogłaś zrozumieć, że ostatni Polak gasi światło 22 grudnia :) Jest jakaś polska Wigilia, ale czy się wybiorę, to się zobaczy. Może jak będzie ciepło, to się pójdę poopalać po pracy :-D
      To masz gorzej niż ja, bo my tutaj jesteśmy w dużych skupiskach, także łatwiej się regularnie spotykać.

      Usuń
    4. Teraz nie wiem już czego bardziej ci zazdroszczę - namiastki polskości czy tego opalania:P

      Usuń
    5. Jak się zdecydujesz zawitać przynajmniej do Manamy, to się sama zdecydujesz, co Ci bardziej pasuje :)

      Usuń
  3. bardzo miło i super, że masz takich ludzi dookoła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest niewyobrażalne szczęście.Był tu kolega, który przez ponad rok siedział sam. To nie było miłe doświadczenie :(

      Usuń
  4. Aż miło poczytać :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Mój mąż właśnie wyjeżdża do Arabii Saudyjskiej na rok na początek. Mam nadzieję że znajdzie sobie właśnie taką grupę ludzi jak Ty, żeby czas mu upłynął równie przyjemnie i szybko ;)
    Ilona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ilona - a do jakiego miasta wyjeżdża ?

      Usuń
    2. Dammam, więc zaraz za rogiem ;)

      Usuń
    3. To się na pewno spotkamy :)
      Jeśli macie jakieś pytania, napisz do mnie przez formularz kontaktowy - jest po prawej stronie

      Usuń
    4. Dzięki :) Jak w ferworze przygotowań , (wylatuje we wtorek) coś nam się przypomni, to skorzystamy chętnie ;) Pewno pytań bedzie mój mąż mieć więcej jak już bedzie tam na miejscu. ;)
      Ilona

      Usuń
    5. Wyślij mi maila z Waszym adresem, to Wam wyślę swoją komórkę saudyjską. Jak Mąż pedzie i będzie cokolwiek potrzebował to niech od razu dzwoni.
      Mnie pomogli od razu po przyjeździe to teraz ja pomagam :)

      Usuń
  6. Ojejku ślinka mi cieknie na sam widok :)
    A skoro o jedzeniu
    Czy Saudyjczycy lub inni cudzoziemcy znają smak polskiej kuchni
    I jak tak to co o niej sądzą??
    Marek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu nie ma polskich knajp, ale znają smak "Tigera, "Frugo" i polskich płatków kukurydzianych "Nestle" :)
      Ach i oczywiście kultowych "Krówek"

      Usuń
  7. Paweł. z wrodzonej skromności, nie napisał, że był fundatorem śniadania i jego wykonawcą:-)
    Pyszne było:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To był tylko mikry rewanż za znakomitą obiadokolację z przed dwóch tygodni :)
      Czekam niecierpliwie, aż wrócicie po Świętach

      Usuń

Drogi Czytelniku - pisząc komentarz, zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych