4/21/2014

Stare przysłowie pszczół mówi...

............ że lepiej się dwa razy spalić, niż raz przeprowadzać.
Coś w tym jest - przeprowadzamy się do nowego mieszkania już trzeci tydzień.
Część rzeczy już przewieźlismy, ale jeszcze nie zakończyliśmy tego procesu.
Mieszkanie jest "częściowo" umeblowane, co powoduje konieczność nabywania jakiejś astronomicznej ilości pierdól oraz dokonywania zakupów poważnych, które jeszcze przed nami.
Internet ma być, ale...
Generalnie jest kapitalnie, bo mieszkanie przypomina mieszkanie a nie obskurną norę dla bezdomnych.
Miało byc większe, ale nie jest.
Cóż, tak jak pisałem - nic na gębę wszystko na papierze, bo łaska pańska na pstrym koniu jeździ.
Ważne, żeby już skończyć i znaleźć jakąś alternatywę, jeżeli chodzi o pracę, bo tutaj mi "lekko" dojadło.
Problem w tym, ze nie zgodzą sie na zmianę firmy "po dobroci".
Musiałbym się zwolnic i przejść kilkumiesięczny proces rekrutacyjny siedząc w Polsce, co z finansowego punktu widzenia jest bez sensu.
Ale nic to - może się uda znaleźć coś poza Saudi.
Choć nie ukrywam, ze i mnie jak i Szacownej Małżonce Mej Aleksandrze saudyjskie klimaty służą.
Mam nadzieje, ze następna relacja już z nowej siedziby będzie wysłana w najbliższym czasie bo podłącza w końcu Internet.


źródłó

11 komentarzy:

  1. Na kartonach nie ejst źle :-)))
    Życze poukładania wszystkiego po swojej myśli...

    OdpowiedzUsuń
  2. No to trzymam kciuki za znalezienie sensowej roboty na saudyjskiej ziemi.....poczytuję sobie Saudi Gazette gdzie się odgrażają, że oni przecież wcale tacy straszni nie są i szanują wkład expatów w rozwój ich wspaniałej ojczyzny :) no więc niech się ziści !!!! Iwona w.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam nie wiem, w KSA nie bylam, ale jak czytalam Pawla perypetie z masa roznych rzeczy urzędowych, to az mi skóra na tylku marszczyla sie...
      Gdybym ja musiala czekac na przyjazd drugiej polowki rok, to juz po pol roku pewnie pizglabym w diably taka robote...

      PS: oczywiscie za znalezienie przez gospodarza pracy gdzie indziej a co najmniej tak dobrze platnej trzymam nieustajaco kciuki :)

      Usuń
    2. Futrzaku ja też tam nie byłam i wiem tyle ile poczytam albo usłyszę, a to co napisałam poza życzeniami, żeby się jednak udało to lekka ironia, co nie znaczy, że nie wierzę w to, że tam nie ma normalnych w naszym pojęciu ludzi, miejsc i zachowań i że nie można być szczęśliwym. Nie oszukujmy się ale idiotyzmów jest pełno wszędzie pod każdą szerokością geograficzną. Nie wiem co skłoniło naszych sympatycznych blogowych gospodarzy do wyjazdu do Saudi ale nie sądzę, żeby to była tylko kwestia żyłki podróżniczej i chęci odkrywania nieznanego. Pozdrawiam Iwona W.

      Usuń
    3. Faktycznie ironii nie zauwazylam. Mea culpa :)

      Idiotyzmow jest pelno wszedzie, smiem jednak twierdzic, ze jedne sa bardziej a drugie mniej uciazliwe. Ja na Arabie patrze z punktu widzenia kobiety - a te maja tam naprawde trudne zycie. Podobnie zreszta jak w Indiach - chociaz Indie maja dwie przewagi: nie trzeba nosic czarnej abai w upalne lato oraz mozna prowadzic samochod :)

      Szczesliwym mozna byc wszedzie - jednak jesli wzroslo sie w innej kulturze to potem straszliwie ciezko jest zrezygnowac z rzeczy tak oczywistych, jak wolnosc osobista...

      Usuń
    4. No tak zgadzam się, że stopień uciążliwosci jest różny a to jak się co odbiera to też sprawa indywidualna. Dla mnie życie tam - KSA - też byłoby chyba nie do zniesienia - no ale są "kobiety zachodu" które jednak potrafiły się zaaklimatyzowac i dostroić. Co do tego trudnego życia kobiet tamtejszych to z tego co się orientuję jest dwojako: są takie , które mają przechlapane bo mają np. "zachodnią duszę" :) ale są takie, które w pełni aprobują tamtejszy styl życia i potrafią tak wszystkim kierować , aby zmaksymalizować swoje "zyski" - znaczy się megiery z nich są niezłe..kasa, kasa, kasa :) i Pan i Władca tak naprawdę wcale nimi nie rządzi. Zresztą dużo tez zależy od tego, w którym państwie się zyje bo przecież KSA to nie to samo co np. Liban czy Jordania. No ale ja to bym mogła na te tematy długo dyskutować i dywagować, a tu gospodarzom bloga miejsce zajmuję :)

      Usuń
  3. Trzymam kciuki ,by w końcu się udało - wszystko!

    OdpowiedzUsuń
  4. A zawsze na tych nowych mieszkaniach jest parapetowka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mnie to nurtuje
      Marek

      Usuń
    2. Ha, ha, ha! Chyba z piwem i winem bezalkoholowym!

      Usuń
  5. A ja tam lubię przeprowadzki. Mam ich na swoim koncie ponad 20 :) Ale wszystkie w tym samym mieście :) Powodzenia w urządzaniu się :)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku - pisząc komentarz, zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych