7/02/2014

Nadaję się na emigranta - część trzecia

Jako, że dyskusja nadal się rozwija, a mnie najłatwiej jest odpowiadać w formie postów, to pozwoliłam sobie zachować wczorajszą konwencję tej dyskusji
Postaram się odpowiadać zgodnie z kolejnością komentarzy, więc..... do dzieła :)

Futrzaku nasz najmilszy - uwielbiamy dyskusje z Tobą, ale..,...  na podstawie Twoich wypowiedzi, wiedzę, że mamy diametralnie różne charaktery i inaczej kształtują się nasze relacje z ludźmi, których poznajemy. Przede wszystkim nie zgadzam się, że uzyskane przez nas informacje mają charakter powierzchowny. Blog niestety nie jest miejscem w którym o wszystkim chciałoby się pisać, ale jeśli dokładnie prześledzisz nasze relacje z KSA i innych podróży, to zrozumiesz (mam przynajmniej taką nadzieję), że nie zależy ani mnie ani Wielbłądowi, na tym aby "liznąć nieco sensacyjnych wieści" o kraju w którym jesteśmy.
Rozmowy które prowadzimy, nie zaczynają się i nie kończą przy kawie w przydrożnym barze (choć i takie się zdarzają), ale są to długie godziny spędzone na kolejnych spotkaniach. Zastanów się choćby na przykładzie relacji z Al-Qatif, dlaczego odwiedzamy po raz kolejny miasto, które można zwiedzić w dwa dni. Niestety nie wszystko nadaje się do publikacji na blogu, jeśli nie chcemy nadużyć zaufania naszych rozmówców.
Jeśli już nawiązujesz do Indii i Pakistanu - Wielbłąd pracuje w ich środowisku i wielokrotnie pokazał, że doskonale potrafi bronić ich racji. Oni odwdzięczają się natomiast wiedzą, którą dość trudno znaleźć w prasie.  Podobnie wygląda sytuacja z Saudyjczykami.
Widzisz Futrzaku - znam doskonale  zarówno bloga Umm Latify jak i Layli - różnica między nami jest zasadnicza - One wyszły za Saudyjczyków, ja jestem żoną ekspaty. Jaki to ma wpływ na postrzeganie rzeczywistości ? Otóż moim zdaniem, każda z nas ma świadomość konsekwencji jakie taka decyzja za sobą niesie. Dla nich jest to życie w Arabii Saudyjskiej to końca ich dni, albo..... rozwodu.
Dla mnie Arabia Saudyjska jest tymczasowym miejscem zamieszkania cieszę z każdej spędzonej tutaj chwili.
Po raz kolejny podkreślę, że wszystkie moje wypowiedzi stanowią bardzo subiektywny obraz tego kraju - Arabii Saudyjskiej widzianej oczami ekspatki, od dość dawna zafascynowanej kulturą arabską
która na dodatek jest w tym kraju szczęśliwa. Po raz kolejny napiszę - Arabia Saudyjska jest krajem z moich marzeń - jest tu wszystko co mnie fascynowało - pustynia, którą kocham od dawna i na którą zawsze chętnie pojadę, bo nie ma piękniejszych chwil, nad noc na pustyni. Są wielbłądy i mój Wielbłąd, są polowania z sokołami, są wspaniałe zabytki, o których tak mało się mówi. I wreszcie - są ludzie, kobiety i mężczyźni, którzy potrafią pokazywać swój kraj, takim jakim jest ze wszystkimi jego problemami i zaletami.

Tak Futrzaku - nie żyjemy ani w Sudanie, ani we Włoszech, ale...... skoro napisałam już wielokrotnie, że jest to moja prywatna ocena Arabii Saudyjskiej, a zarówno Ty, jak i niektórzy z Komentatorów nawiązujecie np. do sytuacji kobiet lub pracowników z krajów azjatyckich, to chyba mam prawo do dygresji nie na temat prawda ???

PS. sprawdziłaś epuba ?

Światodpodszewki - dzięki :)

Lemesos11,  Lola i Jordania Fidel  - bardzo ładnie ujęłyście, to co starałam się (jak widać bezskutecznie) pokazać

Sznupciu - rozumiem, ale.... właśnie dlatego staram się weryfikować informacje przedstawione na blogach z otaczającą mnie rzeczywistością, niezależnie od kraju w którym przebywam

MariaAgdalena - nie napisałam, że wszystkim Saudyjkom podoba się życie w KSA. Nota bene czy wszystkim Polkom podoba się życie i przepisy prawne w Polsce ? Z pewnością także nie.
W każdym kraju, jakaś grupa będzie walczyć o jakieś zmiany i to też jest normalne. Tyle tylko, że my - mam na myśli osoby żyjące i wychowane w kulturze europejskiej lub amerykańskiej nieco inaczej postrzegamy świat niż kobiety arabskie. To co dla nas jest dziwne i niemożliwe do zaakceptowania, dla nich jest czymś normalny, to co dla nas jest normalne - dla nich jest nie do przyjęcia. To się nazywa "różnice kulturowe". Mamy np. super sąsiadkę z Asamu, jest w Saudi od ośmiu miesięcy, dla Niej fakt, że ja przerywam wypowiedź Wielbłąda jest szokujące i pytała mnie już kilkakrotnie dlaczego nie czekam aż On skończy mówić. Dla mnie jest to norma, bo nie raz wpadamy sobie z Wielbłądem w słowo, dla Niej jest to dziwne.

Jordania Fidel - nie zamykaj "dzioba" - my dzięki tym komentarzom, także poszerzamy swoją wiedzę. Również wiedzę, na temat tego jak  postrzegany jest "Kraj Czarnej Legendy", który moim zdaniem, wcale nie jest tak zły, jak go malują.
To co także podoba mi się w Arabii Saudyjskiej, to..... klanowość w najlepszym tego słowa znaczeniu. Mam nadzieję, że chociaż w tej kwestii, nie uda się Saudyjczyków to końca "zwesternizować"

Młoda Ekspatka - liczę bardzo na Twój głos w dyskusji - może wreszcie uda nam się choć trochę pokazać KSA w lepszych barwach, bo Arabia nie zasługuje moim zdaniem na to, w jakim świetle jest przedstawiana.

Ania -  właśnie dlatego tak mi bardzo zależy, żeby te stereotypy nieco osłabić, być może jest to walka z wiatrakami, ale chyba w każdym z nas drzemie jakaś cząstka Don Kichota :D

Moja Ameryka - ja jestem dość upartym stworzeniem i byle szpilka mi nie straszna, ale tak już na poważnie - każdy z nas jest inny, każdy inaczej nawiązuje i pielegnuje swoje znajomości i każdy z nas ma inne tego rezultaty. Nie zamieniłabym swoich doświadczeń na cudze. Cieszę się z tego, że mogę poznawać Arabię Saudyjską, w taki sposób w jaki to robię.

Dwa Koty - w 100% zgadzam się z Tobą, że życie emigranta na dożywociu, różni się od życia ekspaty. Moje spostrzeżenia, nawet jeśli to jedynie wizja z "miodowego miesiąca" są opiniami ekspaty, który wiecznie tutaj nie będzie.

Anna/Stockholm - Wielbłąd, jest w swojej firmie jedynym Euroamerykaninem, w całym holdingu jednym z dwóch. Firma ma bardzo wysoki poziom saudyzacji i żaden, literalnie żaden z Wielbłąda kolegów nie ma nawet dwóch żon, że o czterech już nawet nie wspomnę. Owszem, Koran dopuszcza taką możliwość i są też w KSA, takie rodziny, ale.....  prawo koraniczne nakłada wówczas na mężczyznę szereg obowiązków, m.in. równorzędne traktowanie wszystkich żon i zapewnienie im takiego samego statusu materialnego.
Aby małżeństwo mogło być zawarte wymagana jest do tego zgoda kobiety i to także jest to zapisane w Koranie. W Arabii Saudyjskiej kobieta może sobie zastrzec, że mężczyzna nie będzie mógł mieć kolejnych żon.
Pytasz czy prawo szariatu jest możliwe do zaakceptowania przez Europejkę - to zależy od jednostki, dla jednych tak, dla innych nie.Znam przypadek Polki, która jest drugą żoną Saudyjczyka i na to się zgodziła.
Pytasz, czy to że w innych krajach dzieją się złe rzeczy uniemożliwia krytykę Arabii Saudyjskiej. Odpowiem więc - oczywiście, że nie, ale......    jeśli wielokrotnie już podkreślałam, że  wszystko co piszę jest  bardzo, bardzo subiektywną oceną mojego "tu i teraz" w Arabii Saudyjskiej, a w wielu komentarzach jestem krytykowana, za to, że podoba mi się moje życie w tym kraju, to - wybacz Aniu - dlaczego tylko ja mam trzymać się ściśle określonych granic ?

Z tego co pamiętam to właśnie w Szwecji,  w ramach równouprawnienia całkiem poważnie rozważano likwidację pisuarów, aby kobiety nie czuły się dyskryminowane, nie zwracając przy tym uwagi na fakt, że w tym aspekcie kobiety "dyskryminuje" sama Matka Natura.  Dodatkowym komicznym aspektem przeogromnej szwedzkiej tolerancji jest dla mnie to, że politycznie poprawne myślenie, potrafi być zdecydowanie bardziej uciążliwe niż przestrzeganie prawa szariatu.
W przypadku Szwecji idea wybudowania osiedli "muslim free" była powodem odsądzania od czci i wiary pomysłodawców - w KSA nazywa się to "compound" i ma się świetnie.

Kojot - cieszę się, że nie jestem osamotniona w swoich poglądach. Kto chce niech wierzy w to co piszę, jeśli ktoś nie uwierzy to też płakać nie będę. Rozwinęła się dyskusja i ważne, że wymieniamy się nawzajem  poglądami, ale przyznaję, że drażnią mnie wypowiedzi, których autorzy ograniczają się jedynie do krytyki, nie umiejąc dostrzec żadnych pozytywów.

Jola z Mazowsza - dziękuję za miłe słowa. Ze mną jest tak, że dość szybko przyzwyczajam się do nowych miejsc i nie przeszkadzają mi ani różnice kulturowe, ani odmienne poglądy moich interlokutorów., ani inne lub gorsze standardy życia (to ostatnie akurat ku zgrozie Wielbłąda :D)
Na Sri Lance prałam, gotowałam, robiłam to co robią zwykłe Lankijki. W Turcji zamiast się opalać obierałam w wiosce fasolę i wracałam do hotelu brudna jak nieboskie stworzenie ale szczęśliwa. Taki jest mój sposób na życie i to daje mi satysfakcję i radość.

Miki - bardzo mądra wypowiedź i dotyczy zarówno Polski "B", jak i Saudi "B".
A i w "najlepszej demokracji świata" takich przypadków znajdziesz mnóstwo.
Jeśli chodzi o tradycjonalizm, to fascynuje mnie dlaczego nie znalazłam nigdzie wpisów krytykujących np. Amiszów czy niektórych odłamów Mormonów (a propos wielożeństwa), których przywiązanie do tradycji jest nie mniejsze, niż najbardziej konserwatywnych Saudyjczyków.

Futrzaku (po raz drugi) - zgodnie z prawem w Arabii Saudyjskiej nie powinno się przekraczac prędkości 120 km/h
Jak tutaj się jeździ i z jaką prędkością wiesz doskonale choćby z tego bloga. Sądzę, że więcej na temat obowiązujących przepisów tłumaczyć nie muszę
Odnośnie Twojej wypowiedzi
"kojot:
Prosze, nie porownuj _obyczaju_ z faktem, ze jesli wybranek Saudyjki nie zyska przychylnosci jej rodziny, to ona NIGDY nie będzie w stanie wziąć z nim slubu, bo na ten slub MUSI udzielic zgody jej mahram. Bo takie jest tam PRAWO"
Oczywiście, że wyjdzie za mąż, choćby za najbliższą granicą. Małżeństwo nie zostanie co prawda uznane w KSA, ale nie możesz napisać, że nigdy nie będzie mogła wziąć ślubu ze swoim wybrankiem.
Uzyskanie przez Saudyjczyka czy Saudyjkę zgody na ślub z obcokrajowcem, nie jest tak trudne jak to opisujesz, choć istotnie trwa dość długo, ale...... w końcu tutaj nikomu się nie śpieszy :D
Wielu naszych saudyjskich znajomych pochodzi z mieszanych małżeństw lub zamierza zawrzeć związek małżeński z dziewczynami legitymującymi się innym "kolorem" paszportu.

Mirka -  częściowo przyznaję Ci rację, trzy miesiące to istotnie bardzo krótko. Jednak jak zwykle w takich przypadkach są to kwestie bardzo indywidualne. Są wśród emigrantów ludzie, których postrzeganie otaczającej rzeczywistości zmienia się bardzo szybko,, są i tacy, którzy mieszkają w jakimś kraju lat kilkanaście i nie zamieniliby go na żaden inny.
Nie oczekuję, że będziesz wierzyć w moje słowa - to jest tylko i wyłącznie Twój wybór - opisałam to jak się tutaj czuję, a znając siebie nie przypuszczam, abym zmieniła zdanie, choć dostrzegam oczywiście także minusy Arabii.
A czym według Ciebie jest "nostalgia" ???  Moja Ojczyzna jest tam gdzie jest mój Wielbłąd.
Nie oznacza to bynajmniej, że zapomniałam lub zapomnę o kraju, w którym się urodziłam. Moja następna abaja będzie miała wyhaftowaną  polską flagę i biało-czerwony napis "POLAND". Nie zmienia to jednak faktu, że jeśli los pozwoli to nie zamierzam w najbliższym czasie wracać do Polski na stałe.
Zgroza Wielbłąda wynika przede wszystkim z tego, że jak słusznie zauważyłaś obawia się np. moich tête-à-tête ze skorpionem, które niedawno miało miejsce i temu podobnych wydarzeń.

Kizia - trudno byłoby mi zachwycić się innością, bo nie jest to mój pierwszy  pobyt za granicą, ani pierwsze zetknięcie z innym kręgiem kulturowym :D
Głos zabierać zamierzam nadal, choć jak wiesz nie piszę tak często jak Wielbłąd. A że uparte ze mnie stworzenie (i czasami nawet wredne) to z pewnością nie będę uciekać od wymiany merytorycznych (mam nadzieję) poglądów.
Zanim Wielbłąd wyjechał do Saudi mieliśmy "obczytane" setki stron dotyczących tego kraju, panujących tutaj zwyczajów i norm. Wiedzieliśmy więc oboje, czego możemy się spodziewać, choć nie zaprzeczę, że wiele sytuacji nas zaskoczyło i pewnie nie raz zaskoczy, zwłaszcza, że Saudia bardzo szybko się zmienia, co już wielokrotnie było tutaj podkreślane.
Podobnie jak Ty mam "nieco" więcej niż naście lat i  choć wiem, że nie jest to mój kraj "na stałe", to chciałabym tutaj zostać najdłużej jak to możliwe.  Arabia jest kwintesencją moich wyobrażeń na temat  krajów arabskich. Prawdopodobnie stąd wynika moje ogromne rozczarowanie zwesternizowanym na wskroś Dubajem i niekłamany zachwyt nad Sharjah.

*****************************************

I jeszcze jedna uwaga, która nasunęła mi się podczas tej dyskusji.
Otóż z naszych rozmów z mieszkańcami KSA i na podstawie wielu powyższych wypowiedzi nasuwa się jeden wniosek -  status i pozycja kobiet w Arabii Saudyjskiej, bardziej przeszkadza Europejkom, niż samym Saudyjkom - ot taki paradoks.
Cóż - my Polacy mamy we krwi "walkę o wolność waszą i naszą" - i nie nieważne, czy ktoś tej wolności rzeczywiście chce.

Na zakończenie  mała dygresja - jakoś dziwnym trafem nikt z dotychczas krytykujących Arabię Saudyjską i sytuację pracujących tutaj emigrantów z krajów azjatyckich nie odniósł się do kwestii abolicji, o której pisał Wielbłąd, i do której nawiązałam w poprzednim poście.
Czyżby zabrakło argumentów ???

Druga kwestia - nikt z komentujących (zwłaszcza tych czytających blogi z tego kraju), nie zauważył, jak wielkim problem społecznym staje się kwestia samotnych, niezamężnych, często doskonale wykształconych i pracujących Saudyjek oraz sytuacja dzieci z około 700 tysięcy małżeństw Saudyjek z obcokrajowcami.
Obie te kwestie mają być uregulowane prawnie z jak największą korzyścią dla kobiet.
Dla Arabii Saudyjskiej jest to znacznie poważniejszy problem do rozwiązania, niż np. kwestia noszenia przez kobiety abaji czy zakaz prowadzenia samochodu, tak często podnoszone jako przejaw dyskryminacji kobiet.
źródło




14 komentarzy:

  1. Zawsze tak jest, że jak zabraknie ludziom argumentów, to starają się poruszać tematy, w których jakieś argumenty znajdują

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisz, pisz, ze swojego jak najbardziej subiektywnego punktu widzenia, moze troche odklamiesz wizerunek KSA choc w grupie czytelnikow bloga.

    Tez mam wrazenie, ze prawo rzekomo tak bardzo dyskryminujace kobiety w KSA przeszkadza bardziej mieszkankom nieislamskich, tzw. "cywilizowanych" krajow. Ciekawe, ze kobiety islamskie nosza abaje i nikaby rowniez na zgnilym zachodzie. Co wiecej, walcza o prawo do tego - sprawa z Francji, w ktorej po 3 latach wlasnie zapadl wyrok. BTW: nie chce rozkrecac dyskusji, kto ma racje, przyklad podalam, zeby pokazac, ze kobiety moga chciec sie poddawac zasadom religijnym.

    A Europejki i inne Amerykanki moglyby powalczyc o rowne pensje z mezczyznami dla siebie albo skuteczniejsza sciagalnosc alimantow, zamiast probowac uszczesliwiac na sile kobiety z innych krajow.
    Pozdrawiam,
    Kizia

    OdpowiedzUsuń
  3. Olu, najczęściej jest tak, że samym zainteresowanym dany "problem" przeszkadza najmniej. Najłatwiej jest komuś krytykować zdalnie z centrum dowodzenia przed komputerem. I to dotyczy nie tylko Saudyjek, ale wielu innych ludzi i innych problemów. tak jak wspominałam pod poprzednim postem kwestię Ukrainy i Rosji. To co przedstawiają media ma sie nijak do tego co faktycznie czują nasi sąsiedzi. A Polska za wszelką cenę chce "pomóc" im na siłę idąc nie w tą stronę co trzeba. Ale tu już odbiegłam od tematu Saudyjek. W każdym razie, wierzę że może Ci sie podobać ten kraj, klimat i wszystko. I nie uważam, że ktokolwiek powinien wymagać od Ciebie "solidarności" w nie lubieniu tego czy innego kraju. Zmieniając temat to ja bardzo lubię czytać Waszego bloga. Pozdrawiam, Ania

    OdpowiedzUsuń
  4. Olu, gdzie Saudyjka może bez problemu wyjść za maz bez zgody prawnego opiekuna? Z tego co napisałaś wnioskuje ze w Bahrajnie? Ale to jest potwierdzona informacja?
    Z tego co mi wiadomo poza szkoła Hanificka jest to zabronione i takie małżeństwo jest nieważne wiec zgoda opiekuna jest wymogiem formalnym.
    Tak trochę offtopowo ale zainteresowalas mnie.
    Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Arabki wcale nie mają tak źle .... Mieszkałam w Bahrajnie i co nieo widziałam. Najgorsza jest niewiedza i ogólne wyobrażenia jakie my, Polacy mamy , na temat krajów arabskich.

      Usuń
    2. Moj maz jest Arabem, Emiratczykiem. Mieszkam w UAE juz 5 rok i tez cos tam widziałam. Materialnie te Arabki żyją zdecydowanie lepiej niż Polki ale ponoć pieniądze szczęścia nie dają. Prawo do decydowania o swoim życiu maja ograniczone do minimum. Magda

      Usuń
  5. Ja też nie raz zastanawiałam się nad tym właśnie czemu kobiety ,którym jest tak cieżlo i źle nic z tym nie robią.Potem stukąwszy się w głowę stwierdziłam- może nie wszystkim jest tak źle? Tym co jest jakby nie patrzeć szukaja jakiegoś wyjścia. Ale dość już na ten temat ,bo sama ujęłaś wszystko najlepiej. Mnie cieszy fakt ,że Ty znalazłaś tam swoje miejsce, co jakby nie patrzeć nie trafia się wszystkim i często. Zazdroszczę.Mnie wciąż jeszcze nosi...

    OdpowiedzUsuń
  6. Olu, wspominalas o problemach saudyjskich samotnych kobiet oraz dzeci z mieszanych zwiazkow. Zeby komentowac tego typu sprawy trzeba wiedzic jakiego typu to sa problemy...
    Chetnie bym przeczytala wpis jaki na czym polega ten problem i jakie "korzystne dla kobiet" rozwiazanie jest proponowane.
    O prawach szariatu wiem sporo, bo w naszym kraju jest duzo imigrantow z krajow arabskich.
    A co sie dzieje jak ktos by w Saudi chcialby zmienic religie? Ja nawet mam Koran ktory kiedys dostalam od moich uczniow na pamiatke.
    Nigdy nie slyszalam o zadnych propozycjach likwidowania pisuarow w Szwecji z powodu "dyskryminacji kobiet". Pamietam jednak troche slabo ze ktos nalezacy do "transseksualnych albo innych mniejszosci seksualnych" mial problemy z wyborem, do jakiego kibla isc i zyczyl sobie kibli "neutralnych". :). A poprawnosc polityczna tez ma zwiazek z tym ze niektorzy imigranci bardzo lubia narzekac na dyskryminacje, mimo ze sami nie chca sie w ogole dopasowywac do reszty spoleczenstwa i zadaja roznych wyjatkow pod pretekstem religii.
    Szwedzi teoretycznie slawia multikulture ale w praktyce unikaja miszkania w takich dzielnicach.
    Anna/Stockholm


    OdpowiedzUsuń
  7. trochę słabo podejmowac dyskusję, skoro jedna strona mówi o strasznym troktowaniu kobiet, a druga strona uważa, że pod hasłem "straszne traktowanie kobiet" kryje się noszenie abai i zakaz prowadzenia samochodów. - az za taką ignorantkę mnie masz? Trochę niesmacznie się robi, bo mi chodziło o prawdziwe tragedie tych kobiet, kŧóre własnie teraz w tej chwili siedzą zamknięte w domach i skazane na laske swoich opiekunów lub meżów. I też nie wierzę, że po 3 miesiącach pobytu tamtejsze kobiety opowiadają ci szczerze o swoim życiu. NIEMOŻLIWE i mówi CI to emigrantka z 12 letnim stażem. W tym przypadku nie ma różnicy czy to Europa czy Afryka, czy Azja - na to trzeba czasu aby się wchłonąć w życie tambylców na tyle aby potraktowałi cię jak swojego.

    OdpowiedzUsuń
  8. Olu, dobrze to ujełaś, losem tych niby "pokrzywdzonych" Saudyjek bardziej przejmują sie Europejki, niż one same. A wystarczy zrozumiec co oznacza zwrot "różnice kulturowe" :)
    Rzeczywiście prawo szariatu dla nas w znacznej większości jest nie do przyjęcia, ale to dlatego, że zostałyśmy wychowane według innego prawa, w innej kulturze.
    Dyskutujemy głównie o sytuacji kobiet w Arabii Saudyjnskiej, ale nikt nie zastanawia sie jak wygląda zycie mężą saudyjczyka? To tylko i wyłacznie na jego głowie spoczywa obowiązek utrzymania rodziny, żona natomiast, ma "leżeć i pachnieć", nie musi pracować, od sprzątnia ma gosposie, od pomocy przy dzieciach ma opiekunkę, prowadzić samochodu nie może, ale od tego ma kierowce. Tak wyglada schemat większości rodzin. Chyba życie saudyjki znacząco odbiega od matki polki z trójka dzieci pracująca na cały etat w dyskoncie za najniższą krajową .... Oczywiście, napewno jest odsetek kobiet, które są bite więzione i gwałcone, ale tego typu patolgia ma miejsce na całym świecie.
    Codziennie w swojej pracy spotykam wiele saudyjskich rodzin, nie prowadzę żadnych statystyk, ale conajmniej połowa z nich ma wiecej niż jedną żone :) Dla nas może jest to nie do przyjęcia, dla nich normalne :) Sami zostali wychowani przez mame i tatę, który oprócz mamy ma 3 inne żony :D
    Zdarza się, że małżeństwa są zaaranżowane przez rodzinę, podobno ma to już coraz rzadziej miejsce, ale napewno rodzina musi zaakceptować wybranka/kę. Ale czy przypadkiem w Polsce tez kiedys tak nie było? :D
    Poza tym, po tym jak pierwszy raz trafiłam do miejsca oznaczonego "only for women", gdzie Saudyjki mogą chodzić bez "stroju ninjy", stwierdziłam, że nie dziwię się saudyjskim mężom, że chcą ten widok zostawic tylko dla siebie. Tylu przepięknych kobiet w jednym miejscu nigdy nie widziałam :D
    Pozdrawiam,
    Młoda Ekspatka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeciętny Saudyjczykach wcale nie jest bogaty i nie każdego stać na gosposie, nianie, 2 samochody i kierowcę. Tam tez są biedne rodziny i wtedy sytuacja kobiet wyglada duuuuzo gorzej. W UAE biedne rodziny, rozwodki czy wdowy mogą liczyć na pomoc od państwa, ba nawet gotowe wille dostają. Kobiety nie potrzebują zgody opiekuna zeby pracować czy wywalczyć cos w sadzie. Sama jestem muzułmanka, kocham być kura domowa ale szkoda mi Saudyjek- glownie tych z biedniejszych rodzin. Magda

      Usuń
  9. Dysklajmer: to, co napisze ponizej, oczywiscie nie wyklucza Olu tego, ze czujesz sie w KSA szczesliwa i ze podoba ci sie ten kraj. Moja wypowiedz dotyczy tylko i wylacznie tego, co zostalo zacytowane.

    " status i pozycja kobiet w Arabii Saudyjskiej, bardziej przeszkadza Europejkom, niż samym Saudyjkom - ot taki paradoks"

    Jaki paradoks? Normalne. Ktos, kto urodzil sie niewolnikiem (wymog zgody mahrama czyni z Saudyjki osobę niezdolną do czynności prawnych - podobnie jak w wypadku dziecka, tyle ze w stosunku do dziecka czy osoby niepoczytalnej umyslowo jest to uzasadnione, a w stosunku do osoby doroslej i poczytalnej jest niewolnictwem), bedzie swoja sytuacje postrzegal jako zwyczajna i normalna - jesli w takim srodowisku wzrastal, obserwowal, ze inne kobiety tez tak zyja. Taka osoba - o ile nie wyjezdzala za granice - po prostu NIE ZNA innej rzeczywistosci.
    (moglabym tu jeszcze duuuzo pisac, ale po co mam kopiowac podreczniki do psychologii).

    Ludzie maja dosc gleboko wbudowane mechanizmy obrony i przystosowania sie do sytuacji, ktorych zmienic nie moga.
    Niewolnictwo w historii ludzkosci bylo praktykowane przez tysiace lat - dopiero calkiem niedawno uznano je za nielegalne (co niestety procederu nie urocilo, ale przynajmniej dalo podstawe do scigania); jednakowoz - ile w ciagu udokumentowanej historii bylo powstan niewolnikow? Niewiele, prawda? Ludzie sobie swoja sytuacje stara racjonalizowac i znajdywac jakies pozytywy, bo inaczej by zwariowali.
    Podkreslam, raz jeszcze - nie odkrywam zadnej ameryki, podaje tylko to, co psychologowie zdazyli juz dosc dobrze opisac, zbadac a nawet potwierdzic dobrze zaprojektowanymi eksperymentami.
    Czlowiek jest istota spoleczna i ogromna wiekszosc ludzi wchodzi w istniejace role spoleczne bez protestow.

    To, ze w KSA zyja szczesliwe kobiety zadowolone z zycia, jakie maja, nie zmienia faktu, ze w tym kraju panuje ubezwlasnowolnienie i dyskryminacja kobiet. Przestanie tak byc, kiedy zmieni sie prawo. Jak narazie sie nie zmienilo, i prawde mowiac jestem zdumiona niektorymi wypowiedziami komentujacych, ktorzy na wylistowanie zwyklych FAKTOW dostaja jakiejs emocjonalnej reakcji i staraja sie dowodzic, ze KSA jest rajem na ziemi dla kobiet...

    Oczywiscie, ze Saudyjka moze wyjsc za mąż w kraju, w ktorym zgoda mahrama na malzenstwo nie jest wymagana - ale to ma sie nijak do faktu, ze W SWOIM KRAJU tego zrobic nie moze - a o tym wlasnie pisalam...

    OdpowiedzUsuń
  10. Olu! Nie wspominałam przypadkiem, ze trzeba pożyć znacznie dłużej gdzieś na obczyźnie, by dać wiarygodna opinie. Sama żyjąc zawieszona miedzy dwoma krajami, jednym w Europie, a drugim w Azji, a od wielu już lat poza granicami Polski, mogę powiedzieć jedno- nie da się zjeść przysłowiowego bochenka chleba na raz. Bochenek kroimy na kromki i w takiej kolejności go zjadamy, od jednej piętki do drugiej. A emigracja, czy raczej życie na emigracji (jakakolwiek nie byłaby nasza osobista pozycja) jest jak ... chlebek turecki, z którego nie da się zjeść tylko samych rodzynek, a gdzieś po drodze może trafić nam się gorzki migdal.
    W obu krajach, tym europejskim i azjatyckim posługuję się lokalnym językiem i sama widzę, ze mimo ich znajomości, pewne historie opowiedziane w pierwszym roku pobytu wyglądają zupełnie inaczej po kilku latach i dopiero wtedy zaczynają nam układać jak puzzle. Zdarzyło mi się wielokrotnie zweryfikować opowieści innych osób, które tłumaczyły się po prostu: teraz to ja Ciebie znam lepiej i mogę ci powiedzieć, bo teraz jesteś nasza, ...Jednym słowem, jest to kwestia zaufania, którego nie zbuduje się z nikim w kilka-kilkanaście tygodni.

    Napisałam o tęsknocie nie mając na myśli tęsknoty za krajem właściwie, skoro masz męża obok siebie.
    Uwielbiam mój azjatycki kraj, szczerze uwielbiam, a zwłaszcza od czasu gdy nauczyłam się języka, ale mimo uwielbienia tęsknię za Europa, a raczej europejska kultura; wydawałoby się bardzo prozaiczne, w końcu youtube itp, ale nie, internet nie załatwia wszystkiego. Mam takie upodobania, jakich żadną miara nie mogę tam spełnić.

    Co do krajów arabskich, pracowałam w Tunezji i Maroku, z Egiptu już chciałam wyjechać ASAP. Nauczyłam się trochę arabskiego (literackiego), który oczywiście do niczego mi się nie przydał, bo wszyscy natychmiast przechodzili na swój dialekt. Za wszelka cenę usiłowano mi pokazać swój kraj od jak najlepszej strony.

    Za każdym razem obojętnie czy wracam/wyjeżdżam z czy do Europy czy Azji przezywam tzw. szok kulturowy. W Europie zaskakują mnie po powrocie pozamykane sklepy wcześniej znane, nowe przepisy, które wydaja mi się coraz bardziej "od czapy", coraz wyższe ceny i coraz gorsza jakość za niewspółmiernie wysoka cenę. W Europie muszę sama załatwiać wszystko i czekam podobnie długo, jestem w pełni wyemancypowana kobieta, która musi latać z wywieszonym językiem, by zdążyć załatwić swoje sprawy- w Azji ktoś za mnie może coś zrobić i to robi, naturalnie za oplata, tam nigdy nie widziałam żadnej kobiety z klasy średniej, do której najprawdopodobniej się zaliczam, objuczonej zakupami, samej wyładowującej z samochodu ciężkie zakupy, pracującej na dwóch etatach (praca i dom) targającej jakieś siaty i dwoje dzieci do tego, zabieganej, ze złym spojrzeniem na wszystko, niezadowoleniem wypisanym na twarzy i nieprawdopodobnie obciążonej obowiązkami, ale wyemancypowanej i coraz szybciej tracącą swoja klasę i kobiecość.

    Uwielbiam mój azjatycki kraj, mam tam dobre życie i mimo, ze polubiłam to miejsce od pierwszego wejrzenia to nie dowierzałam temu co widoczne na pierwszy rzut oka. Ja już tak mam..
    Oczywiście o tym kraju pisze się w mediach same straszne rzeczy jeśli już, a gawiedź się podnieca, ze "tam" jest gorzej niż "u nas", a spróbuj powiedzieć coś innego....

    Mnie życie w enklawie ekspatów (w Tunezji) w ogóle nie pociągało, było strasznie monotonne i ograniczone, no ale ja tez byłam zajęta praca praktycznie cały dzień, no i było to kilkanaście lat temu.
    Mirka

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku - pisząc komentarz, zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych