Podróż
minęłaby bez przeszkód, gdybym sam sobie życia nie utrudniał :-D
W samolocie
z Warszawy do Doha miałem bardzo
sympatycznych współpasażerów, z którymi przegadałem praktycznie całą drogę.
W samym Doha
już zacząłem sobie komplikatora włączać.
Od razu, na
kontroli bezpieczeństwa po wyjściu z
samolotu zostawiłem w kuwecie… swoje
Zippo.
To samo, o
które toczyłem kiedyś boje na Okęciu, że niby teraz są nowe przepisy i nie
wolno mieć tego typu zapalniczek w samolotach.
Ciekawe, że
te przepisy obowiązywały… tylko na Okęciu, bo na innych lotniskach twierdzili,
że można mieć jedno Zippo z benzyną, a dowolną ilość suchą.
Teraz
jednak i w Warszawie przepisy się
zmieniły i już nikt się o nieszczęsną zapalniczkę nie czepiał.
Dobrze, że w
plecaku miałem jeszcze drugie, zapasowe. Tylko benzynę miałem w walizce co
nieco utrudniało korzystanie z ognia, ale korzystałem z uprzejmości innych
palaczy.
Sprawdziłem
gate – lot do Muscatu z gate'u B9.
Palarnia jest przy B1 to tam sobie zasiadłem z kawą, bo miałem trochę czasu do
odprawy.
Posiedziałem,
pogwarzyłem i jakieś 5 minut przed boardingiem ruszam pewnym krokiem do B9.
Tylko mała
zaskoczka - owszem samolot do Muscatu, jak najbardziej, tylko… lot KLM, a
nie QA
:-D
Całe
szczęście obok było stanowisko QA i tam zjawiskowa stewardesa objaśniła mi że o tej porze również jest mój
samolot tylko z gate'u … C11.
Co w
przypadku takiego „kameralnego" lotniska jak w Doha oznacza jakieś 10-15 min.
kurz–galopku.
Ruszyłem niczym rączy jeleń i spocony jak
nieboskie stworzenie dotarłem prawie o czasie :-)
Później już
było z górki. Lot – 55 min. Jazda po lotnisku w Muscacie – kolejne 15 :-D
Odprawa –
błysk światła. Profilaktycznie stanąłem w kolejce do której pędzili prawie
wszyscy Westerni.
Okazało się
jednak po dojściu do okienka, że to jest punkt zakupu wiz turystycznych.
A ja już mam
wizę tylko..… tak trochę nietypowo :-)
Bo mam
jej..... skan wydrukowany na drukarce w domu.
W Saudi za
cholerę by taki numer nie przeszedł, no chyba, że byłbym krewnym lub znajomym
(tylko bardzo bliskim) Królika :-)
Tutaj dwóch
uśmiechniętych Omańczyków obejrzało moją kartkę, sprawdziło coś w systemie,
wbili pieczątkę i… witamy w Sułtanacie
Omanu.
Walizka
wyjechała jako jedna z ostatnich ,ale to już norma.
Ruszam więc
na podbój nowego kraju.
Praktycznie
od razu znalazłem mojego odbiorcę :-D
Okazało się,
że jeszcze dzień wcześniej potwierdzała mój przylot moja rekruterka :-D
Gość okazuje
się nie byle kim bo samym jak to powiedział - „camp thief”.
WTF ??? Ach,
już zapomniałem, że pakistański angielski rządzi się swoimi, dość dziwnymi,
prawami. Oczywiście jest to „camp chief” ale tego się raczej domyśliłem, niż
usłyszałem.
Nie byłby to
Bliski Wschód, żeby tak poważna persona nie posiadała odpowiedniego orszaku.
Dziś był on
skromny, bo był z Nim tylko pan od noszenia moich bagaży.
Okazuje się,
że lokum dla mnie Mujataba (to imię
chiefa, jak się domyślacie) znalazł…
wczoraj, bo HR takie postawił przed Nim zadanie właśnie dwa dni temu.
Trochę
zbladłem na takie dictum, ale po Saudi jestem już zaprawiony w bojach i niespodziankach.
Najczęściej niemiłych.
Tu jest
jednak inaczej, zupełnie inaczej. Mam dom. Dwie sypialnie, pokój dzienny i
jadalnia. Duża kuchnia i taras na imprezę dla jakiś 30 osób.
Jest
zupełnie nowy, w pełni wyposażony.
W
podłączonej lodówce woda, soki, masło, miód, owoce.
Komplet
garnków, 3 rozmiary patelni, czajnik. No wsio. Nie działa tylko światło w
łazience, ale jutro mają zrobić.
Idę spać, a
jutro napiszę co dalej.
Ach Internet
ma być za dwa dni, to będę miał jak Wam wysłać swoje opowieści.
Na razie piszę
na gorąco, żeby nie zapomnieć.
Muscat airport |
Powodzenia w nowym miejscu.
OdpowiedzUsuńCzekam na relacje.
Pozdrawiam
AnkaW
Dzięki Ania - na razie, odpukać, wszystko idzie lepiej, niż myślałem.
UsuńTo Czyn sobie Oman poddanym! Powodzenia!
OdpowiedzUsuńAmeryka - Omańczycy już maja sułtana, którego autentycznie i głęboko kochają, to raczej nie skuszą się na moją kandydaturę :-D
UsuńPoczątek całkiem, całkiem i oby w pracy równie dobrze się układało. Będę czekać na filmiki Oli - w stosownym czasie ma się rozumieć.
OdpowiedzUsuńNa północy w ojczystym kraju zadymka śnieżna z wściekłym wiatrem atakuje dzisiaj.
Powodzenia
Tutaj za to deszcz :(
UsuńPowodzenia w nowej pracy!
OdpowiedzUsuń