Noc minęła spokojnie, tylko komary z całego Sułtanatu przybyły, aby mnie powitać :-(
Klima chodzi jak traktor i to w wersji „super quaiet”, ale da się przeżyć.
Są pewne ciekawostki w samym domu, które mnie jak zawsze nieco zbijają z tropu.
Otóż w domu są dwie łazienki. Obie bez wanny, obie mają prysznice, obie są niewydzielone od toalety.
W każdej łazience jest kibelek typu narciarskiego, ale w jednej jest też normalna muszla klozetowa.
Wszystko w jednym pomieszczeniu, więc wzięcie prysznica oznacza zalanie całego obszaru.
To zostawiam ciuchy i ręcznik na zewnątrz i też jest dobrze :-)
Stołuję się w firmowej jadłodajni. Jest to … Sodexo :-D
Jem w części dla managerów, ale tylko do jutra, bo jest też mesa dla Hindusów :-D
Zapachy są na tyle interesujące, że na pewno się skuszę.
Po managerskiej stronie jedzenie jest OK, ale drugi dzień z rzędu jest to samo.
Zupy są bardzo smaczne, ale drugie mnie nie powala.
To na tyle, jutro relacja z pierwszego dnia w pracy.
Może dorzucę jakieś spostrzeżenia dotyczące samego Sułtanatu, ale nie obiecuję, bo czeka mnie dość długi dzień w robocie. Z ciekawostek – mieszkam praktycznie w górach i rano oraz wieczorem ciągnie zdrowo po rajtuzach
PS. Z dostępem do Internetu nadal jest problem, więc nie odpowiem chwilowo na Wasze komentarze za co gorąco przepraszam.
Klima chodzi jak traktor i to w wersji „super quaiet”, ale da się przeżyć.
Są pewne ciekawostki w samym domu, które mnie jak zawsze nieco zbijają z tropu.
Otóż w domu są dwie łazienki. Obie bez wanny, obie mają prysznice, obie są niewydzielone od toalety.
W każdej łazience jest kibelek typu narciarskiego, ale w jednej jest też normalna muszla klozetowa.
Wszystko w jednym pomieszczeniu, więc wzięcie prysznica oznacza zalanie całego obszaru.
To zostawiam ciuchy i ręcznik na zewnątrz i też jest dobrze :-)
Stołuję się w firmowej jadłodajni. Jest to … Sodexo :-D
Jem w części dla managerów, ale tylko do jutra, bo jest też mesa dla Hindusów :-D
Zapachy są na tyle interesujące, że na pewno się skuszę.
Po managerskiej stronie jedzenie jest OK, ale drugi dzień z rzędu jest to samo.
Zupy są bardzo smaczne, ale drugie mnie nie powala.
To na tyle, jutro relacja z pierwszego dnia w pracy.
Może dorzucę jakieś spostrzeżenia dotyczące samego Sułtanatu, ale nie obiecuję, bo czeka mnie dość długi dzień w robocie. Z ciekawostek – mieszkam praktycznie w górach i rano oraz wieczorem ciągnie zdrowo po rajtuzach
PS. Z dostępem do Internetu nadal jest problem, więc nie odpowiem chwilowo na Wasze komentarze za co gorąco przepraszam.
kibelek typu narciarskiego |
Tak myślę, myślę...no bez dziubrówki tego ustrojstwa ze zdjęcia nie rozbieriosz.
OdpowiedzUsuńEdek
Jedno już ogarnąłem na trzeźwo - została na nim postawiona pralka :-)
UsuńOman jako kierunek bardzo mnie interesuje, więc będę tutaj często. Czekam na liczne relacje. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPoradnik - cieszę się bardzo i postaram się sprostać oczekiwaniom :-)
Usuń