3/10/2016

Wielbłądzia dieta – cud „Lenistwo”

Teoretycznie mam zapewnione w firmie trzy posiłki dziennie.
Jednak śniadań od lat nie jadam, jeżeli już to albo w delegacji, albo na wakacjach, bo wówczas mam na to czas i ochotę.
Tutaj nie udało mi się nigdy zdążyć na ten posiłek, mimo, ze kantynę mam jakieś 600- 700 metrów od biura.
Tylko krótko otwarta, więc zanim się ogarnę, to już jest po ptakach, a raczej po śniadaniu.
Obiady jadam, bo jeden ciepły posiłek dziennie muszę zjeść. Nie zawsze udaje mi się to zrobić pomiędzy 12:00 a 12:45 ( tyle czasu jest otwarta firmowa jadłodajnia), ale wtedy jadę zjeść coś na tzw.” mieście”. Na kolację musiałbym poczekać jakąś godzinę po robocie, albo wracać.
Mimo tego, że mam do firmy 15 minut samochodem to po 10 godzinach nie mam ochoty wracać.
Więc zabieram sobie jogurt z obiadu, jakieś owoce i mam kolację.
Czasami, jak mam siłę, to po drodze wpadam do sklepu, ale rzadko.
Na kolację jadam więc jogurt naturalny, jabłka czy banany i popijam wodą.
I dzięki diecie „Lenistwo” wylaszczyłem się solidnie, a jak dorzucić do tego opaleniznę to wyglądam całkiem spoko :-D


9 komentarzy:

  1. Opisz koniecznie w ksiazce! Sposoby utraty wagi, diety ect to chodliwy temat. Dodaj - ze to fit bez wysilku, ot tak z nadmiaru pracy, zmeczenia i lenistwa!
    Bez cwiczen i katowania sie, crunches itd!
    Milego profilowania sie i szesciopaku czy ile tam wolisz:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ameryka - ale my naspaliśmy tylko książkę kucharską, którą chcemy wydać. Pojawia się więc konflikt interesów :-D
      Bo ja reklamować książkę kucharską w połączeniu z dietą "miej w pytę stresu w pracy i jedz co popadnie kiedy masz czas" ? :-D

      Usuń
    2. To ja zamawiam juz ksiazke, w wersji analogowej :) Koniecznie z autografami Autorow!

      Usuń
    3. Ameryka - zobaczymy, czy będzie wersja papierowa, ale egzemplarz, jakikolwiek by nie był, będzie Twój :-)

      Usuń
  2. Cześć Wielbłądzie !
    Zawiesiłbyś jakieś foto poglądowe - wykorzystam to do zmotywowania mojego Mniśka-Krzyśka ( bojego figura baaardzo do Twojej podobna ;-))) ). A wiadomo : cel uświęca środki. Bądź Człowiekiem ! Oki? ;-)))
    Pozdrawiamy bardzo serdecznie ( i przewiewnie) - Iza i Krzysztof
    PS - Przeschłeś już cokolwiek? Najlepiej, jeśli posiedzisz w hamaku na dworze, a jeśli nie masz, to może choć z godzinkę w durszlaku (?)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza- dieta działa tylko w przypadku pracy 66 godzin w tygodniu z nieobliczalnymi kolesiami, którzy jak dostali PPE (buty, kaski itp) to trzymają je w ... samochodach, a po budowie łażą jak po plaży. Wtedy Ci się odechciewa jeść i generalnie wszystkiego Ci się odechciewa:-)

      Usuń
    2. Schnę w samochodzie, jak sobie ogrzewanie włączę na full. Kolejny dzień leje, były dwie burze. Wracając autostradą, po tym jak wpadłem w rozlewisko (nie wadi, tylko taką większą kałużę) to zjechałem grzecznie na bok i zapiąłem Wściekłej 4x4 bo się z samym tylnym napędem bałem jechać dalej - tak mną miotało po drodze. Zdjęcia z wadi i okolic będą jakoś jutro, bo dziś mam jedyne wolne popołudnie w tygodniu. Bo w piątek po południu już myślę o tym, co mnie czeka od soboty.

      Usuń
  3. Hm, a myślałam, że wszyscy faceci to takie jednorodne, proste urządzenia, jednak o dziwo - są miedzy Wami różnice istotne ( czyli instrukcje obsługi i objawy też są inne. Szkoda !) Mój ślubny chłop haruje ciężko, w weekendy często też, stresu ma w nadmiarze, wszystkiego mu się odechciewa, a paczaj.... żre jak kuń . Trudno - poszukam mu innej diety. Nie uda mi się podetknąć mu Twojej, którą ochrzciłam uroczo " dieta wielbłądzia". No, wielbłądzia to o tyle w moim domu jest zbliżona, że po 4-tym piwie weekendowym ślubny ma niewielki wyrzut na sumieniu, i tradycyjnie ogłasza, że " człowiek nie wielbłąd...." znasz?
    Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza - facet jest prosty w obsłudze jak młotek, ale różnice w fizjologii występują :-D Pogadaj z Olą, to Ci pomoże dobrać dietę, która się sprawdzi w przypadku Krzysztofa. Wystarczy liczyć kalorie, a jeść można wszystko.
      Nie mam wyrzutów sumienia po 4 piwie, bo nawet nie zauważam, że to czwarte. Raczej po 10 się zaczynam zastanawiać :-D
      Ja jestem polski wielbłąd. Rożnica podstawowa jest taka, że wielbłąd klasyczny może pracować tydzień i nie pić, ja mogę pić tydzień i nie pracować :-D
      Chociaż teraz to już historia :-( Rzadko mi się zdarza, nawet na wakacjach taki tydzień, bo zawsze jest mnóstwo innych rzeczy do zrobienia, a nurkowanie na kacu może być ostatnim w karierze.

      Usuń

Drogi Czytelniku - pisząc komentarz, zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych