6/24/2014

Zarzadzanie stresem – różnice w podejściu w Arabii Saudyjskiej i gdzie indziej :-D

Szkolenie mi zrobili w firmie z zarządzania stresem w pracy.
Każdy z nas – w sensie tych „ważnych zarządzających” ma w ramach serii szkoleń przygotować prezentację dla pozostałych kolegów ze swojego obszaru.
Teraz padło na HR.
Temat – banał, zawarte w prezentacji wiadomości – poziom podstawowy lub przedszkolny.
Nie tylko ja miałem takie odczucie – kolega z "finansów" też.
Wykoncypowałem więc sobie, że się kolega z HR nie przepracował - 15 min. pogada o kwestiach wszystkim znanych i do domu.
Ale.....  pojawia się pierwsze pytanie.
OK, zadał je niższy rangą manager, zresztą podwładny prelegenta, to pomyślałem, że  „na wazelinie jedzie
Tylko, że padają kolejne pytania, już nie od podwładnych.
Co jest grane ? - myślę sobie
Nagle jeden gość wyskakuje z tekstem, że „nie lubi jak w CV ktoś mu pisze, że umie pracować pod presją
Cooooooooo ??????? Że jak ?????
To się go pytam, co mu nie pasuje
w tym, że ktoś umie pracować pod presją  
A ten mi na to odpowiada, że nie chce mieć pracownika, którego trzeba cisnąć, żeby pracował.
To jak Ty ludźmi zarządzasz ? - indaguję dalej
No dostają termin i się maja wyrobić - pada odpowiedź
OK, - mówię -  a co w przypadku, kiedy przyjdzie Szef Szefów i powie, że coś jest do zrobienia w połowie "ustawowego" czasu, jaki normalnie jest do tego potrzebny, żeby się ludzie wyrabiali bezstresowo ?
I tu padł strzał po którym do tej pory się nie podniosłem.
Koleś mi odpowiada w te słowa - To ty uważasz naszego Szefa Szefów za idiotę ? Przecież wiadomo, że się szybciej nie da, to nie przyjdzie bo się nie będzie narażał na to, że mu ludzie odejdą.
O qrva :-D Gdzie ja żyję ??? To tylko nas dwóch wrzuca ludziom zadania w czasie, który sami określamy jako możliwy do wykonania, a reszta ma z góry założone terminy poniżej których absolutnie się nie da nic zrobić ???
No z takim zarządzaniem w Europie to by długo nie pociągnęli.
Ale z drugiej strony – jakość „materiału ludzkiego” też nie jest z górnej półki – bo kasa także nie, niestety.
A ja, biedny miś, nie wiedziałem, że się nie da i wyszkoliłem tak swoją ekipę tak, że się da :-D
I pracują w moim dziale tacy sami ludzie jak w innych działach, za porównywalne pieniądze, tylko dwa razy efektywniej.
Drugim hitem była wypowiedź prelegenta, że pierwszy raz w życiu zaczął tutaj odczuwać stres w pracy, bo do tej pory pracował „na państwowym
Misiu, jakbyś popracował w firmach gdzie ja pracowałem to z tym podejściem do stresu zszedłbyś ze strachu po pierwszych 15 min. :-D, bo tutaj to są wczasy a nie stres.

źródło

29 komentarzy:

  1. Na slowa "A ja, biedny miś, nie wiedziałem, że się nie da i wyszkoliłem tak swoją ekipę tak, że się da :-D " przypomina mi sie zawsze klasyka, Poranek Kojota bodajze, jak Tadeusz Huk przemawia, przed zaproszeniem na scene senatora.
    Pytanie: co prywatnie sadzisz o zdolnosciach percepcji swojego Krzysztofa Jarzyny?

    Zakladam, ze faktycznie nie jest idiota. Czy wpadlby w ogole na pomysl zrobienia czegos przed zaplanowanym terminem, czy nasiakniety jest saudyjskim etosem pracy i do glowy by mu nie przyszlo wymagac cudow od personelu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ukrywam, ze właśnie ta scena była moją inspiracją do tego fragmentu :-D
      Co do Krzysztofa Jarzyny z al- Hasa - do zmiany jakościowej potrzebowałby lepszych ludzi, a ci kosztują.
      W tutejszej filozofii jest lepiej zatrudnić 15 idiotów niż jednego fachowca.
      Jak się trafi ktoś naprawdę dobry, to robi wypad po pierwszym kontrakcie i tyle go widzieli.
      Ale lepiej jest pojechać 2 razy w miesiącu do Indii i Egiptu po nowych ludzi, niż starać się zatrzymać tych ,co juz są i sie sprawdzili.

      Facet nie może być idiota, bo zarobił taki szmal, że ja sobie tego nawet w banku nie wyobrażam (cytując inny kultowy film)

      Ale na szczęście to nie mój problem - ja tu tylko za BHP odpowiadam :-D

      Usuń
  2. Musze przyznac, ze coz, jak dla mnie to dziwne. Po pierwsze - co to znaczy "pracowac pod presja" - bo dla mnie chyba co innego, niz to, o czym we wpisie napisales.
    Tak, jest data, na wczoraj, ale powiedzmy sobie, ze presja to glownie wyplywa z czego innego (tak przynajmniej u mnie w pracy bywalo) - np. tego, ze moja praca zalezy od tego, co mi dostarcza inni, oni sie nie wyrabiaja na czas, albo robia to zle, albo ktos wymaga ode mnie czegos, co zupelnie nie lezy w moich obowiazkach tudziez wp* sie w robote, o ktorej pojecia nie ma.

    "a co w przypadku, kiedy przyjdzie Szef Szefów i powie, że coś jest do zrobienia w połowie "ustawowego" czasu, jaki normalnie jest do tego potrzebny, żeby się ludzie wyrabiali bezstresowo ?"

    --- w takim wypadku mowie, ze oczywiscie zespol zrobi, co bedzie mogl, ale doba ma tylko 24 godziny a ja nie dysponuje wehikulem czasu. Jesli ma byc na termin X-50, to wtedy bedzie zrobione tyle-i-tyle - chyba, ze dostane wiecej ludzi do pomocy. I tyle.

    Tylko, ze ja dobrze wiem, co ludzie w moim zespole robia, WIEM ze na codzien sie nie obijaja, nie oszukuja i nie odwalaja sciemy. Jak jest cos urgent to sie zostaje dluzej, stara skonczyc przed godzina X - ale kazdy czlowiek ma swoje limity i to MOJA ROLA jako managera jest, zeby zdac raport szefostwu wyzej i uświadomić ich, ze żądaja niemozliwego.

    W mojej branzy jest takie powiedzenie: "Quality, Time, Money - pick any two".
    Jakby mi wyskoczyl moj bezposredni przelozony z wymaganiem, ze wszystkie trzy naraz, to owszem - najpierw poslalabym go na drzewo, a potem poszukala sobie innej pracy. Bo ja znam bardzo dobrze ograniczenia mojego zawodu i wiem co robie - a jesli ktos z gory nadaje mi wymagania z d* wziete, to dziekuje, ale nie - nie mam zamiaru robic za kozla ofiarnego.

    NATOMIAST zupelnie inna kwestia jest obijanie sie w pracy. W tym momencie podejmuje sie inne srodki zaradzeniu sytuacji i znow, z "praca w stresie" imho nie ma to za wiele wspolnego...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. futrzak, fajna zabawa slowna u Ciebie :)

      Usuń
    2. Futrzaku - tylko Ty zupełnie co innego uważasz za presję czasu :-D
      Tutaj czas liczy się nie w godzinach czy dniach - tu się liczy w tygodniach.
      Na przykład przygotowanie prezentacji na cotygodniowy meeting zajmowało moich "wesołkom" ...3 dni :-D
      Zrobienie risk assesment - to już dla projektu potrafiło być zadanie na co najmniej 2 miesiące :-D
      Przy ograniczeniu liczby przyjacielskich wizyt, herbatek i innych niezbędnych czynności daje sie to zrobić w dwie godziny.
      Ale jeszcze rok temu zlecenie prostej prezentacji czy jakichś tabelek w Excelu zajmowało minimum cały dzień i byli w szoku, że muszą tak się sprężać :-D

      Usuń
    3. Swiatodpodszewki:
      dzieki :)

      Pawel:
      nie no, to w ich wypadku chodzi o zwykle op* sie...raz pracowalam w firmie, w ktorej panny spedzaly tak z godzine, jak nie dluzej, dziennie na rozmowach towarzyskich, kawuniach i spacerkach. Po dwukrotnym pouczeniu ze nie ma na to miejsca wyleciala jedna, a druga szybciorem dostala tempa w pracy :)

      Usuń
  3. ehhhhh, zycie :)

    Ja dostalam opier* w pracy ze za szybko pracuje i kolezanki stresuje.
    No to pomyslalam ok, zwolnie troche, bo ja to wogole szybka kobita jestem, robota pali mi sie w rekach, i wiem ze ciezko niektorym osobnikom dorownac mi. Ale ja juz tak mam...
    Jestem cholernie efektywna i mam podzielna uwage. Kilka "projektow" na raz nie budzi we mnie jakiegos specjalnie duzego stresu :) - kwestia dobrego planowania i umiejetnosci rozladowania ewentualnie juz powstalego stresu, jesli taki juz nas dopadnie.
    A poza tym to sobie mysle, kto im do diaska kaze sie porownywac ze mna!!! ???
    Kazdy ma swoje tempo pracy i tyle. A praca nasza jest zaplanowana tak by najgorszy Slimok zdazyl ze swoimi obowiazkami.
    Inna kwestia do tych LENIWYCH gagatkow.

    No wiec po tej nagonce na mnie zwolnilam tempo i robie tylko to co MUSI byc zrobione. Problem w tym ze musze sie teraz bardzo napracowac, by tak BARDZO wolno pracowac, by mi tej pracy starczylo na caly dzien. I nie ukrywam MECZE SIE strasznie.

    JA nie wiem jak mozna TAK WOLNO pracowac. Marnotrawstwo czasu.
    Szwed tez sie nie lubi przemeczac, a juz dodatkowa jakas wlasna inicjatywa odbierana jest jako mobbing i atak osobisty, wywyzszanie sie i wogole!. Ja nie wiem moze trafilam do nieodpowiedniego zespolu ????
    Na szczescie niedlugo czekaja mnie zmiany, pracy tez :)))))
    Moze Norwegowie sa normalniejsi heheh, sie okaze w praniu


    pozdrowienia
    (pracowita pszczolka)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia - i jak tu się dziwić, że muszą mieć takie wysokie podatki żeby ten cały cyrk utrzymać. Niestety, z tego ,co widziałem socjalizm w Skandynawii ma sie świetnie.
      Miałem całkiem fajną zawodowo ofertę właśnie z Norwegii. Tylko sobie pomyślałem, że będę płacił jakieś 43% lub więcej podatku dochodowego żeby, utrzymywać takich "aktywnych inaczej." A do tego powinienem sikać ze szczęścia po nogach, że mogę utrzymywać biednych emigrantów z Trzeciego Świata - więc sobie odpuściłem.

      Wiem, dlaczego jadą do Europy a nie do np. Saudi, Kataru czy innych miejsc, gdzie obowiązuje prawo szariatu
      Bo tu na swoją michę ryżu musisz zapracować, a jak nie to won.

      Masz tylko wizę na czas, kiedy pracujesz- kończysz kontrakt- wracaj do siebie.
      Masz liczna rodzinę ? Bardzo dobrze, tak trzeba, ale sam zapieprzaj na jej utrzymanie.

      A u nas robią za prześladowanych za wiarę, kolor skóry i co sobie tylko wymyślą, a nie za chroniczne nieróbstwo.

      Emigranckie dziecko w Skandynawii pyta mamę:
      Mamo, co to jest socjalizm i co to jest rasizm?.
      Mama: No więc tak, Ali… Socjalizm jest wtedy, kiedy biali ludzie pracują codziennie, żebyśmy my mogli przyjechać do ich krajów i dostawać zasiłki… no wiesz – dopłaty do czynszu, kupony na jedzenie, darmowe leczenie i takie tam. Na tym polega socjalizm.
      Ali: Ale mamo, czy ci głupi biali ludzie nie wściekają się, że tak jest?
      Mama: Oczywiście, że tak, kochanie. I to jest właśnie rasizm!

      Usuń
    2. "Tylko sobie pomyślałem, że będę płacił jakieś 43% lub więcej podatku dochodowego żeby, utrzymywać takich "aktywnych inaczej."

      --- przesadzasz. Ja przy kazdej ofercie pracy pracy robie szybki rachunek: ile zostanie kasy po zaplaceniu podatkow, jaka te pieniadze maja sile nabywcza i co za to panstwo mi gwarantuje.
      Byc moze wybralabym oferte pracy w Norwegii - bo bardzo prawdopodobne, ze po podliczeniu kosztow (zwlaszcza wynajmu, opieki zdrowotnej, szkoly oraz safety net w razie utraty pracy) zostawaloby mi wiecej w kieszeni, a komfort zycia mialabym wyzszy.

      Ocenianie jakiegokolwiek kraju przez pryzmat ideologii na ogol nie wychodzi dobrze...co z tego ze w USA masz ta upragniona prywatna sluzbe zdrowia, jak co drugi obywatel (maja ubezpieczenie!!!) bankrutuje z powodu niezaplaconych rachunkow medycznych, a zeby skonczyc studia dzis musisz sie zadluzyc pod korek...

      Usuń
    3. no wiesz inaczej bys spiewal gdybys pochodzil z takiego Kraju Trzeciego swiata... Nie ich wina ze sie urodzili w nieodpowiedniej czesci globu.
      Szczescie Twoje zes EUROPEJCZYK w dodatku wyksztalcony. Inaczej bys podchodzil do sprawy gdybys nie mial wyksztalcenia, nie umial pisac i czytac i jedyna taka szanse widzial np. w krajach skandynawskich.
      Temat rzeka nie podejmuje bo wywolam burze. Ja uwazam ze kazdy czlowiek powinien miec mozliwosc do godnego zycia, szczegolnie na te dzisiejsze czasy.
      Co do socjalu, to wciaz i nadal jest to problem glownie Szweda, bo ten woli placic podatki i utrzymywac tych ludzi na socjalu anizeli zatrudnic- to nic nie boli co nie? . Woli leniwego SZweda anizeli pracowitego Afrykanczyka. Ty sobie przegladnij statystki, ile Szwedow siedzi na zasilkach, bo po co pracowac jak kasy z zasilku wystarczy. Byle gowniany katerek i juz siedzi to takie w domu! Siedzi taki na chorobowym (7 dni, bo tyle mozna bez zaswiadczenia lekarskiego) i blokuje etat dla takiego z Trzeciego swiata ktory by z checia sobie pozapieprzal za trzech i w dodatku za polowe pensji,
      Glupi przyklad z mojego podworka: Szwedka po urlopie macierzynskim ubiegala sie o prace u nas, dostala ja, popracowala tydzien i wyladowala na chorobowym. Powod-wypalenie zawodowe. Dodam ze nie zdazyla nawet sie zaznajomic dobrze ze swoim miejscem pracy. Szybko sie nam wypalila co?
      NA jej miejsce zaproponowalam dziewczyne z Tajlandii-pracowita i tylko czeka na prace, I co? NIE!!! BOOOO dadza nam Szweda, ktory bedzie sie spozniac do pracy, i wyrabiac sie jednynie z polawa tego co powinien. JAk widzisz dziewczynie nie dano nawet szansy pomimo iz rownouprawnienie w Szwecji ogolnie uznawane, a potem biadolenie ze emigranci nic nie robia a tylko zasilki zbieraja. Taki jesc tez musi!

      Ja nie mam nic do Szwedow, ale uwazam ze to rozbestwiony narod wlasnie przez ten socjal. A korzystaja z niego zarowno emigranci jak i Szwedzi. poza tym Szwecja zgarnia kolosalne pieniadze za to ze przyjmuje emigrantow, pytanie czy wystarczajaco "pomaga" i rozsadnie zarzadza tym wszystkim. Zamiast dac tym ludziom "narzedzia pracy" woli rozdawac pieniadze!!! I tu tkwi blad.

      A podatki Kochany placic trzeba. Kraje ktore sa wysoko rozwiniete i maja bardzo wysokie PKB to wlasnie te kraje gdzie placa najwyzsze podatki, cos za cos, nic za darmo. O ile sie nie myle Dania placi chyba az 50% podatku dochodowego i Dunczycy nie narzekaja, wrecz odwrotnie wola placic i zyc dostatnio.


      A co do tego ostatnie zdanie w twoim zarciku zamienilabym RASIZM na TOLERANCJE zamiast odpowiedziala dziecu: Oczywiscie ze nie kochanie, Toleruja to, bo Europa im za to placi.

      i tym milym akcentem postanawiam zamknac temat Szwecji, bo sie z tego zrobi wiekszy "bigos" :)))))

      milego dnia
      usciski

      Usuń
    4. Wiesz, ze mną pracują głównie ludzie z Trzeciego Świata, bo za taki uznajemy Indie, Pakistan, Bangladesz czy Filipiny. I nie są tu bynajmniej na socjalu, o czym pisałem. Ciężko pracują i nie oczekują niczego, poza możliwością pracy. A tych w Skandynawii czy UK też widziałem i są zasadnicze różnice w podejściu do rzeczywistości - uwierz mi.
      O mnie wiesz niewiele, także o tym jak dochodziłem do tego co mam - dość, że nie mam tego ani z domu ani z opieki społecznej. Szwed a właściwie jego przodkowie zapracowali na to, żeby móc zatrudniać Szwedów, nawet jak nic nie robią lub nikogo na ich miejsce.
      Rozwiń, proszę skąd Szwecja zgarnia pieniądze za przyjmowanie emigrantów, bo temat jest mi zupełnie nieznany. Ja tu płacę podatki, tylko na rozsądnym poziomie - 7,5% i to pokrywa firma. Dodatkowe bonusy też wynikają z tego, że się to moim bossom opłaca. I kompletnie nie widzę powodu płacenia 50% podatków. Sam (dużo lepiej niż "państwo" w osobach różnych, co najmniej egzotycznych postaci u władzy) wiem, jak mam wydawać swoje pieniądze. Jak ktoś ma ochotę udzielać się charytatywnie, wspierać takie czy inne działania czy osoby to niech to robi, ale bez państwowego nadzoru - który to nadzór pochłania znakomitą większość środków na utrzymanie samego siebie. Podatki na utrzymanie armii, Policji, czy podstawowych urzędów czy podstawowej opieki medycznej - tak. Ale nic więcej.

      Usuń
    5. Futrzaku- liczyłem :-) Paliwo- tutaj ok.40 gr. za litr. Do tego:opłacone mieszkanie ze świadczeniami, służbowy samochód, wypłata netto.W Norwegii- paliwo- cena z kosmosu, a wszystko, co wymieniłem powyżej jako benefity musiałbym opłacać sam. I tu oferta norweska poległa z kretesem, a nawet nie doszedłem do kwestii podatków :-D I nigdy nie uznawałem Najlepszej Demokracji Świata za wzór do naśladowania :-D

      Usuń
    6. No to ok.
      Ja napewno wybralabym Szwecje czy Norwegie a nie KSA - bo jestem kobieta i nie wyobrazam sobie zycia w kraju, gdzie jestem podczlowiekiem, nie moge sie swobodnie poruszac, a przez wiekszą czesc roku i tak jestem uwieziona pod klimatyzatorem (w temperaturze powyzej 35 w czarnej barchanie po prostu stracilabym przytomnosc z powodu udaru cieplnego, a potem zmarla).
      Nie mowiac juz o zalatwianiu czegokolwiek w tamtejszych urzedach (ile czasu zajelo ci zalatwienie wizy dla Oli, ile konto w banku?)

      Wolalabym mieszkac w jakims europejskim miescie, w mniejszym mieszkaniu, zarabiac mniej, poruszac sie komunikacja miejska (w wielu miastach takie wyjscie jest o niebo rozsadniejsze i lepiej dzialajace, np. tu gdzie mieszkam), I BYC WOLNA. Moc sobie pojsc w lecie na plaze i poplywac w normalnym kostiumie kapielowym, urzadzic party ze znajomymi z dobrym winem, polazic po gorach ubrana nie w zadne barhany ale zwykle spodenki, t-shirta i trapery... MOC WSZEDZIE DOJECHAC SAMOCHODEM.

      I takie tam...

      Jesli nie odpowiada ci najlepsza demokracja tak zwana (a jest za co, jest) - mozna sie rozejrzec za innymi krajami, gdzie wszystko prywatne, podatki niskie albo nieistniejace... znow, wole Europe, Australie czy NZ zamiast np. Kostaryki

      Usuń
    7. ..za szybko wyslalam.
      "zamiast Kostaryki czy innych, gdzie wszystko prywatne a podatki niskie....tylko ze z tej prywatnosci niestety nie buduja sie drogi ani komunikacja, bezpieczenstwo trzeba sobie zapewniac samemu, opieke lekarska tez...pradu czesto niet....co wplywa bardzo znaczaco na komfort zycia....

      Usuń
    8. Futrzaku - pewnie tak byś uczyniła, bo mamy rożne temperamenty, poza tym ja nie mam ograniczeń w prowadzeniu samochodu tutaj :-D

      Co do urzędów- na przykładzie perypetii mojej siostry w UK uważam, że wcale nie jest tutaj aż tak dużo gorzej jak tam :-D

      Ale w Skandynawii oprócz innych kwestii jest dla mnie za zimno :-D

      Tu jest znacznie bezpieczniej niż w innych krajach i to to tez jest trudne do przecenienia.
      Ludzie też jacyś bardziej uśmiechnięci.

      Usuń
    9. Siostra musiala miec jakas niestandardowa sytuacje, skoro problem byl w urzedzie.
      Standardowo to jest szybko, milo i uprzejmie, w wiekszosci przez internet lub telefon - w porownaniu z ojczyzna po prostu bajka. Ja jeszcze dodatkowo mam fory, bo jukejowi sa do bolu pragmatyczni i nie marnuja drogocennego czasu swoich wysokiej klasy profesjonalistow - zdarzalo sie, ze na polecenie obslugujacego omijalam kolejke.
      Kolejke! W Anglii!
      No chyba ze "computer says NO" - to faktycznie nic sie nie da zrobic ;)

      Co do etosu pracy - po moich doswiadczeniach tutaj staram sie unikac wspolpracy z towarzystwem hindusko-pakistansko-bangladeskim. Miszczowie unikow i opier... sie.
      Niestety jeden z partnerow jest tamtejszy, bol dla pozostalych, ale poki co dajemy rade wymuszac, co trzeba i 8 lat do tegoz partnera emerytury jakos wytrzymamy.
      Kizia

      Usuń
    10. Kizia- może to również wynikać z tego, że moja siostra też jest unikalnym egzemplarzem, ale z bankami miała jazdy :-D

      Usuń
    11. Widzisz i to jest to, o czym pisałem. Tutaj ci sami mieszkańcy Dekanu zap......ją aż milo.
      Ale tu nie pójdziesz się poskarżyć, że Cie gonią do roboty i jest to rasizm :-D
      Nie podoba się ? To wyjazd - nikt płakał nie będzie, bo tych którzy są naprawdę cenni się hołubi.
      Jak się nie podobała oferta odnowienia kontraktu, która dostał z HR mój "Wesołek" to poszedł się poskarżyć do CEO.
      I dostał prawie tyle, o ile prosił, bo jest dobry :-D
      Fakt, że nie mogę z nikogo wydusić tyle, ile byłby w stanie zrobić w Europie, ale w zamian za to mam obecnie prawie 100 ludzi i jakoś mi się to kompensuje :-D

      Usuń
    12. Pawel:
      no ale mowa byla o urzedach panstwowych (ostatnio tylko byl skandal z opoznionym wydawaniem paszportow, no to teraz otwieraja wiecej biur i zatrudnili wiecej ludzi) - a banki to zupelnie, ale to zupelnie inna bajka.

      panstwowe urzedy w krajach anglosaskich (wlaczajac w to UK) sa nastawione na pragmatyzm, konkret i wszystko jest szybko zalatwiane. Twoja siostra to raczej wyjatek - mam cale mnostwo znajomych w UK i raczej nie potwierdzaja twojej wersji.

      Usuń
  4. No to ja zaczynam poważnie myśleć o szukaniu tam pracy :) z racji dużej ilości siwych włosów i doświadczenia wiem już co oznaczać może praca pod presją i czym się kończyć może. Nio ale wiadomo że na to, żeby zdobyć pewna tajemna widze trzeba lat :) z racji osobistych bliskowschodnich doświadczeń zaczym podejrzewać, że oni to są od nas jednak pod tym względem zdecydowanie mądrzejsi :) widziałam że potrafią pracować jak diabli jak naprawdę trzeba, a poza tym...luz, którego nam brakuje za to często gnamy na łeb na szyję tylko jak się póxniej wielu przekonuje nie bardzo wiadomo po co za czym i do czego. Ot tak gnac co by gnać. Takie ADHD niezdiagnozowane :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To masz rzeczywiście unikalne z mojego punktu widzenia doświadczenia, bo ciężko pracujących Arabów jeszcze w życiu nie widziałem :-D
      Może jeszcze nie widziałem momentu, kiedy uznają, że spięcie pośladków jest wskazane, wolą, żeby je ściskali obcokrajowcy z innych krajów, niż arabskie :-D
      Filozofia ta się pewnie bierze z czasów, kiedy trzeba było przetransferować wielbłądy z jednych pastwisk na drugie i czy stanie się to w poniedziałek czy w we wtorek dwa tygodnie później to tak naprawdę nie ma aż takiego znaczenia.
      My natomiast zap....my dla samej idei.

      Mialem taki przypadek - jakiś dokument czy zestawienie jest potrzebne za już, zaraz, natychmiast- pełna sraczka i zapalenie płuc.
      Siedziałem jak kretyn do późnej nocy i zrobiłem.
      Dwa tygodnie później raport leżał w tym samym miejscu, gdzie go w nocy położyłem na biurku mojego ówczesnego pryncypała tylko lekko przykurzony, bo Pani Sprzątająca była chora, a jej zmienniczka nie specjalnie dokładna.

      Usuń
    2. Uogólniając mam bliskie relacje z Irakiem :) (mam nadzieję, że jeszcze mam bo stara się teraz chronić rodzinę :( przed tym co się tam dzieje ) i nie przesadzam mówiąc o tym że potrafią zap...potem zasypia to to że nawet nie zauważam kiedy :) ale potrafią też korzystać z życia bez głupich ograniczeń i nie mają oporów takich jak my bo sąsiedzi, bo dzieci w Afryce itp. Za tą sytuację z dokumentem, o której piszesz to chętnie bym zastrzeliła :):) ale kumam o co chodzi bo sama tak kiedyś pracowałam teraz na szczęście już mi się tylko zdarza od czasu do czasu:) i czasami to tak jest , że jak piszesz zapier.. dla samej idei i nadzieji, że się ziści ..nadzieja nam z tego wszystkiego tylko pozostaje. Myśle, że pracujesz w Saudi nie tylko dlatego, że kochasz poznawać świat........ no ale to temat rzeka raczej nie do obgadania via net. Życzę więc dorodnych owoców pracy i uczenia się od Arabów ich mądrości bo myślę, że wbrew wszelkim stereotypom też ją mają - pewnie w kontekscie pracy bardziej dostosowaną do 50 stopni pod palmą i żaru ale mają :) Iwona

      Usuń
    3. Iwonka- masz rację,co do tego, że pracuję tu nie tylko dlatego, bo lubię upały :-D
      Jest w tym to, co opisywałaś - tylko nie doświadczyłem tego, że potrafią ciężko pracować:-D
      Ale może jeszcze sytuacja nigdy do tego nie dojrzała, bo zawsze dało się znaleźć kogoś, kto to za nich zrobi :-D
      Dzięki za życzenia- i faktycznie są nieco bardziej efektywni niż moi ulubieni Kubańczycy - ci to dopiero potrafią mieć wy......ne na robotę :-D

      Usuń
  5. Rany, to ja bym chciała w takim stresie pracować. Ja wkrótce zaczynam swój coroczny turnus wakacyjny. I już mnie brzuch boli. Nie dlatego,że zachowuję się jak księżniczka i pod pretekstem posiadania dziecka wolę siedzieć w domu, tylko dlatego ,że "szefostwo" na które składają się siostry małżonka mojego oraz współpracownicy wprowadzają taką atmosferę pracy ,że na samą myśl już mi słabo. To się nazywa praca w stresie. Pocieszam się tylko nagrodą w listopadzie po tej całej schizie wakacyjnej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basia - to kolejny dowód, że z rodziną to się najlepiej na zdjeciu wychodzi i to jak stoisz pośrodku, żeby Cie nie obcięli :-D
      Na Twoim miejscu zacząłbym rozważać inne opcje, niż rodzinny biznes- szkoda zdrowia i nerwów, a masz wiedzę i kwalifikacje, które umożliwiają Ci pracę z kimś bardziej normalnym.

      Usuń
    2. Może i mam ,ale w tym miejscu , w którym tkwię są nic nie warte i nie do wykorzystania. Błędne koło. Chyba zacznę szukać pracy online.

      Usuń
    3. Basia - to weź się Kobieto zarejestruj na portalach typu Linkedin Gulftalent itp. i zobaczysz, jak kij popłynie :-) Buziaki

      Usuń
  6. Przejrzalam komentarze i stwierdzam ze nie zgadzam sie z Sylwia, ktora twierdzi ze Szwedom placa za przyjmowanie uchodzcow. To nieprawda. Szwedzi biara na siebie bardzo duza odpowiedzialnosc, w rezultacie przyjmuja teraz wszyskich uchodzcow z Syrii, oraz innych, teraz tez z Iraku, itd. wiecej niz np Niemcy, a kraj 10 razy mniejszy. Za to placa tylko szwedzcy podatnicy.
    A koszty sa ogromne, bo tutaj nie ma nadmiaru pracy, jest duze bezrobocie, brakuje tez mieszkan. A bez znajomosci jezyka zatrudnic trudno. Do tego placi Szwecja bardzo duzo pieniedzy do Unii Europejskiej.
    Mieszkam tu dosc dlugo, to wiem jak jest
    Anna

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie powinno się przyjmować uchodźców

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku - pisząc komentarz, zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych