12/07/2013

Jak ja nie cierpię zakupów w galeriach handlowych

Wpadłem na pomysł udania się do Dhahran Mall, żeby sobie coś na Mikołajki kupić.
To był zły pomysł.
Po pierwsze, sklepy są otwierane w piątki po godzinie 16, więc wszyscy są spragnieni zakupów, bo przecież cały dzień ich nie można było robić.
Tłumy dzikie, dzieci na: rolkach, rowerach, hulajnogach i butach z kółkami jeżdżą nie patrząc gdzie jadą i czy na kogoś nie wpadną.
Jak wpadną, to jest to problem tego, na kogo wpadły, więc trzeba być czujnym jak ważka.
Oczywiście – wszyscy muszą zaparkować jak najbliżej wejścia - zastanawiam się, czy jakby drzwi były szersze to by do samych sklepów wjeżdżali.
Pewnie tak, bo przejście 100 metrów od parkingu stanowi pewnie jakieś śmiertelne zagrożenie.
W takiej właśnie odległości jest mnóstwo miejsc parkingowych,  można zaparkować nawet ciągnikiem siodłowym z naczepą bez zbędnego wysiłku.
Wszedłem do pierwszego sklepu, który zamierzałem odwiedzić, ale ceny koszul,  na które się zasadzałem były grubo przesadzone.
A do drugiego sklepu już nie wszedłem, bo się zaczęła pora modlitwy.
Dalszy pobyt w tym miejscu uznałem za bezcelowy i oddaliłem się pospiesznie do miejsca zakwaterowania.
Jutro też jest dzień, sklepy otwierają wcześniej, to tłok będzie znacznie mniejszy, bo tutaj życie zaczyna się dopiero po zmroku :D

Źródło

31 komentarzy:

  1. Czyżby Kolega kalendarzyka z modłami nie miał?
    Toż to podstawa przy robieniu zakupów.

    Ale przyznam się szczerze, że lubię przerwy na modlitwę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola- ja nie potrzebuję kalendarzyka :) Mniej więcej o tej porze roku to jest łatwo się praktycznie co do 10 min. ogarnąć. Wyjechałem tuż po Maghrib i myślałem, że się wyrobię do Isza. Ale najpierw obłędne korki po drodze, potem przejazd przez parking pod Mallem i już czasu na drugi sklep zabrakło :-(
      A jak się okazuje, to się strasznie mało zsocjalizowany zrobiłem i nie przepadam za tłumami, szczególnie z dużą ilością rozwrzeszczanych dzieci. To jeszcze nie agorafobia, ale jestem jej blisko w takich sytuacjach :D

      Usuń
  2. Matko dla mnie to absurdalne opierać i podporządkowywać swoje życie modlitwie. No cóż....
    Zaś buty z kółkami to wrotki drogi Pawle. Myślałam,że tylko ja tak mam ,że mi polskie słowa uciekają :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Basia ! Cos mi sie wydaje ze Twoje dzieci nie prosily cie jesczce o buty z kolkami , bo one tak doslownie sie nazywaja. Te buty maja w podeszwie schowane niewielkie kolka i jesli nie masz ochoty spacerowac to wysuwasz je z podeszwy i jedziesz zamiast chodzic. Czy mam racje Pawle ? A moze u Was w KSA technika zaszla tak daleko ze zamiast odpychac sie wlasnymi silami buty takowe posiadaja wkomponowany motorek ? :-)

      Usuń
    2. Basia i Ewa
      Ewa ma rację. Jeszcze z moją polszczyzną nie jest najgorzej, ale jeśli długo muszę mówić w "wytwornym" angielskim (kiedy rozmawiam z ludźmi, dla których jest to język ojczysty) to potem mam tak kretyński akcent jak Dżoana Krupa. To dość szybko przechodzi, ale głupio brzmię przynajmniej przez kilka godzin. Wynika to z mojej niedoskonałej angielszczyzny :(
      Ale buty są jeszcze z klasycznymi kółkami w podeszwach. Pewnie motorki albo antygrawy pojawią się tutaj niedługo :D

      Usuń
    3. Mój błąd przyznaję- moja córcia jest jeszcze na poziomie biegania w skarpetkach więc nie bardzo się orientuję w nowinkach dziecięcych- jeszcze :) Kurcze - mój angielski się marnuje - tyle lat studiowania i co? Czasem blogi sobie poczytam i mądre sentencje na facebooku:(Ehh co za los....

      Usuń
    4. @Pawel:
      a co ma do tego niedoskonala angielszczyzna? Ja po kilkunastu latach rozmawiania li tylko i wylacznie po angielsku (bo raz na miesiac czy dwa jedna rozmowa po polsku z rodzina sie przeciez nie liczy) jak przyjechalam wreszcie do kraju, to mowilam ponoc z fatalna "maniera" za ktora kilka osob niemalze sie na mnie obrazilo (????). Dopiero po jakims miesiacu zaczelo mi przechodzic - ale co ja na to poradze, ze przez tyle lat odruch sie wyrobil i zmienila mi sie intonacja zdania (bo wszystkie samogloski, zgloski etc. wymawialam poprawnie)? Ludzie sie do bidnej Krupy przywalaja, ale to faktycznie po nastu latach nawet czlowiek nie zauwaza, jak sie zmienia. Pamietam, jak ogladalam pierwszy raz dziennik telewizyjny po 10 latach i moja refleksja - o ja p* dlaczego oni maja taki dziwaczny akcent???? A potem eureka: ty ćwiaro, oni mówia normalnie, to ty dziwujesz.

      Usuń
    5. Futrzak ma rację. Ja też podłapałam tego włoskiego bakcyla i teraz znajomi w Polsce dziwią się czemu wiecznie krzyczę:) Nie wspomnę już o mimowolnym włączaniu w zdania obcych wyrazów- to odruch.A kiedyś myślałam,że znajome mieszkające po kilka lat za granicą szpanują.

      Usuń
    6. Basia - Tak jak pisałem do Futrzaka - jest to zrozumiałe po długim pobycie, a nie takiej "popierdółce" jak moja :) Przecież jestem tu niecały rok :)
      Ale to i tak szczęście, że nie zacząłem mówic z hinduskim akcentem, tak swoją drogą

      Futrzaku - masz rację, ale to powinno mnie dopaśc po 10 latach, a nie 10 miesiącach, kiedy mam kontakt z polszczyzną.
      Co ma do tego słaba angielszczyzna ? Ano ma dużo - bo się strasznie napinam, żeby dobrze brzmieć :)
      A z Saudi i innymi Arabami się nie staram, bo i tak niedocenią mojego "kunsztu" :D

      Usuń
  3. Po dzisiejszym dniu, to ja sie im wcale a wcale nie dziwie, ze przejscie 100 metrow W TAKIEJ TEMPERATURZE to jest problem. Oraz, ze zycie zaczyna sie po zmroku.

    Tu mi sie przypomniala wycieczka moja do Santiago del Estero - taka prowincja w Argentynie, gdzie temperaturki zblizone sa w lecie do tego, co na polwyspie arabskim.

    Tak, zycie zamiera od jakiegos poludnia do 6 wieczorem, a w pelni rozkwita jakas godzine po zachodzie slonca. BO INACZEJ SIE NIE DA.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Futrzaku - jakiej temperaturze ??? Tu jest teraz max. 25 stopni. Jak spadnie do 17 to większość tu w puchówkach pomyka.
      Latem, to co innego, ale teraz to już tylko przejaw wybitnego lenistwa i niczego więcej :)

      Usuń
    2. Aha, to oni tak na okragly rok.. no to faktycznie leniwce :)

      Usuń
    3. No właśnie o to mi chodziło :) Tutaj Szacowną Małżonkę(ki) trzeba podwieźć pod same drzwi sklepu, bo inaczej nie uchodzi, żeby się Panie musiały nachodzić

      Usuń
  4. Ja też nie cierpię robić zakupów
    Koszule spodnie to dla mnie zło konieczne
    Ostatni na szybkiego kupiłem sobie zimową czapkę za 8 zeta i bluzę za 30 zeta
    Upolowałem i szybki speed do kasy
    Ale za to płyty dvd moge godzinami oglądać
    Marek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek - ja nie mam nic przeciwko zakupom, poważnie. Ale wolę je robić w nieco mniej zatłoczonych klimatach. Piątek wieczór to jest najgorsza pora na takie manewry z mojego punktu widzenia :)

      Usuń
  5. To tak a propos zakupów, pozwolę sobie zdać pytanie, może będziecie w stanie pomóc:
    czy singiel może wejść do sklepu ze strojami damskimi? Chodzi mi o taki typowy sklep specjalistyczny z nikabami itd. Chciałbym kupić w prezencie cały komplet (nikab+hidżab?), jak tu się kobiety ubierają, ale nie wiem czy wolno mi wejść do takiego sklepu i zrobić zakupy, czy też może jest to zakazane. Dziękuję, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej bym poprosił o pomoc jakąś niewiastę, ale najłatwiej to sprawdzic czy przy wejściu do sklepu bedzie informacją "for family only"
      Jak nie bedzie - na wszelki wypadek jeszcze zapytać sprzedawcy

      Usuń
    2. Dziękuję. Też tak pomyślałem, że tak zrobię, ale wolałem dopytać :) Pozdr

      Bogdan

      Usuń
    3. Bogdan - zawsze warto potwierdzić :)
      Sam to często robię, nawet jak wydaje mi się że juz wszystko wiem :)

      Usuń
    4. No i cóż, do sklepu, który mam w pobliżu wszedłem - bez problemu, ale sprzedawca pomimo iż sympatyczny i z uśmiechem, to "arabic only". Spróbuję znaleźć inny sklep, choć drugiego wokół nie widziałem. Męskich za to znalazłem kilka, i udało mi się kupić ghutrę i agal - choć myślałem, że to są tańsze rzeczy. Najtańsza ghutra jaką widziałem to ok 75sar. Chciałem znaleźć jakąś taniznę, żeby znajomym coś zawieźć - ale nie trafiłem. W ogóle, podobnie jak turystyka, tak i pamiątki z arabii chyba nie istnieją :D same sklepy światowych marek... zero magnesów na lodówkę, figurek, breloczków... nie to co w miastach Europy, oblepionych kiczem w byle zapyziałym kącie. CUDO.

      Usuń
    5. Magnesy są, bo sam kupowałem. Znalazłem je w sklepiku w Extra ( oprócz Extra są takie małe sklepiki z mydłem i powidłem)
      Ghurty i thoby (nieco tańsze) znalazłem w LuLu. Może tam zajrzyj,zeby poszukać abaji czy nikabów.

      Usuń
    6. Dzięki wielkie! Nie widziałem wokół siebie sklepów, o których piszesz, ale będę się rozglądał. Na razie wiem tylko, że dałem się ograbić z ok. 100sar. Kupiłem komplet na głowę (ghutra, agal i ta biała czapeczka coniewiemjaksięnazywa) i grubas ściągnął ze mnie 280sar, a później jak pochodziłem po sklepach to widzę że taki sam zestaw mógłbym mieć za max. 180. Sklepy z abajami jakie widzę są for families only, a w tym, o którym pisałem wyżej nie ma oznakowanych cen na metce, więc cwaniak też może mi powiedzieć ile mu się zażyczy.
      Wrażenie mam, że jednak średnio tu jest z jezykiem angielskim. Przed przyjazdem naczytałem się, że większość ludzi mówi po angielsku, jednak jest to często na tyle łamana znajomość kilku słów, że niełatwo się porozumieć. I ciągle wtedy się zastanawiam - czy to ja tak fatalnie mówię, że nie mogą mnie zrozumieć, czy to jednak nie ode mnie zależy?
      Pzdr

      Usuń
    7. Extra to taki tutejszy odpowiednik Media-Markt. Jak znajdziesz, to tam są tak jak u nas w galeriach, małe sklepiki. Zapytaj po prostu gdzie takie cudo jest.LuLu Hypermarket, Batha
      LuLu Saudi HyperMarket
      Ibn Suleiman Commercial Center
      PO Box: 4330,Riyadh-11491, LULU SHOPPING CENTER
      LULU SHOPPING CENTER
      Po Box 4330 Riyadh 11491, LuLu Hypermarket, Murabbah
      LuLu Saudi HyperMarket
      Riyadh Avenue Mall
      PO Box: 4330,Riyadh-11491. Tu masz EXtra: 537, Ar Rabi
      Riyadh 13316.
      Co do angielskiego to prawda. Wygląda to mniej więcej jak u nas.Masz ten sam kłopot co ja - jak rozmawiam z kolesiami z Dekanu to mam wątpliwości, czy ja w ogóle znam angielski :D

      Usuń
    8. Dziękuję. Jutro już wylatam, ale może jeszcze dziś zdążę wybrać się do najbliższej Luli. Tylko zapewne okaże się, że abaje są w dziale for families ;)
      Pzdr.

      Usuń
    9. Dlatego Ci poleciłem LuLu bo tam to jest na dziale ogólnym z ciuchami :)

      Usuń
    10. No i super! Czemuż ja od razu Cię nie zapytałem? W Lulu są abaje, w cenach marketowych, można powybierać, pooglądać, są ghutry i thoby dokładnie takie jak chciałem, czyli najtańsze "dla sztuki" ...i w tym momencie jeszcze bardziej pożałowałem, że już wcześniej kupiłem, bo tu były 5x tańsze niż u tego drania, któremu tak dałem się nabić w butelkę.

      Usuń
    11. Bogdan - też nie wiem :)
      Przecież nie od dziś wiadomo, że Marek i ja posiadamy pewne "ekskluzywne" informacje :D
      A w sklepie zapłaciłeś coś, co ja nazywam "color of skin tax" :D
      Za zaoszcżedzone pieniądze postawisz mi piwo w Bahrajnie, jak się pojawisz :D

      Usuń
    12. W Bahrajnie nie wiem czy będzie okazja, ale najwyżej umówimy się na bezalkoholowe na miejscu ;)

      Usuń
    13. Bogdan - ale ode mnie do Bahrajnu jest 30 km :)

      Usuń
    14. No tak, nie napisałem co znaczy moje "na miejscu" ;) niestety ja do Bahrajnu ze stolicy się tak łatwo nie wybiorę, zwłaszcza że mój weekend trwa tu tylko 1 dzień.

      Usuń
    15. To kiepsko, proszę pana, bardzo kiepsko. Ale zawsze można się w jakiś Aid ustawić :)

      Usuń

Drogi Czytelniku - pisząc komentarz, zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych