Bardzo lubię biały ser.
Jednak w Arabii Saudyjskiej występuje on tylko w trzech wersjach smakowych:
- ser slony,
- ser bardzo slony
- sól dla niepoznaki oblana serem i nazwana feta.
Na szczęście Jola odkryła jak i z czego zrobić ser o akceptowalnej zawartości soli sodowej kwasu chlorowodorowego i przekazała tę wiedzę Małżonce Mej Aleksandrze.
Proces pozyskiwania tego unikalnego w Saudi smakołyku to najzwyczajniejsze w świecie podgrzewanie labanu (czyli maślanko - kefiru) przez dłuższy czas, aż oddzieli się serwatka.
Problem polega na tym, ze nie można tego robić zbyt mocno podgrzewając, bo serek szlag trafi.
Według relacji Joli ser z labanu robi się cały dzień, ale.... tylko jeden dzień
To podgrzewa Ola laban pierwszy dzień, sumiennie pilnując temperatury.
Wyników spodziewanych brak.
Na drugi dzień "skoro świt", bo zaraz po moim wyjściu do pracy (czyli o 6 rano) proces podgrzewania zostaje wznowiony.
Do godziny 11 nie dzieje się nic, podobnie o godzinie 12...., 13,...... 14...:-)
I kiedy już około godziny 16 podgrzewany laban ma trafić do kibelka..... cud.
Serwatka była się kaskawala oddzielić.
Dzięki temu na kolacje miałem serek smakujący jak serek a nie lizawka dla dzików w Puszczy Białowieskiej :-)
Swoją drogą ciekaw jestem, dlaczego Jola potrafi zrobić serek z labanu w jeden dzień, a Mojej Gadzinie zajęło to dwa dni, chociaż laban był tej samej firmy
Jednak w Arabii Saudyjskiej występuje on tylko w trzech wersjach smakowych:
- ser slony,
- ser bardzo slony
- sól dla niepoznaki oblana serem i nazwana feta.
Na szczęście Jola odkryła jak i z czego zrobić ser o akceptowalnej zawartości soli sodowej kwasu chlorowodorowego i przekazała tę wiedzę Małżonce Mej Aleksandrze.
Proces pozyskiwania tego unikalnego w Saudi smakołyku to najzwyczajniejsze w świecie podgrzewanie labanu (czyli maślanko - kefiru) przez dłuższy czas, aż oddzieli się serwatka.
Problem polega na tym, ze nie można tego robić zbyt mocno podgrzewając, bo serek szlag trafi.
Według relacji Joli ser z labanu robi się cały dzień, ale.... tylko jeden dzień
To podgrzewa Ola laban pierwszy dzień, sumiennie pilnując temperatury.
Wyników spodziewanych brak.
Na drugi dzień "skoro świt", bo zaraz po moim wyjściu do pracy (czyli o 6 rano) proces podgrzewania zostaje wznowiony.
Do godziny 11 nie dzieje się nic, podobnie o godzinie 12...., 13,...... 14...:-)
I kiedy już około godziny 16 podgrzewany laban ma trafić do kibelka..... cud.
Serwatka była się kaskawala oddzielić.
Dzięki temu na kolacje miałem serek smakujący jak serek a nie lizawka dla dzików w Puszczy Białowieskiej :-)
Swoją drogą ciekaw jestem, dlaczego Jola potrafi zrobić serek z labanu w jeden dzień, a Mojej Gadzinie zajęło to dwa dni, chociaż laban był tej samej firmy
Najważniejsze że się udało :)
OdpowiedzUsuńKrysia- masz rację, ale gotowanie labanu dwa dni dla niecałego kilograma serka to lekka perwersja :-)
UsuńOjtam perwersja :-) Raczej podziwu godne
UsuńToć podziwiam efekty, podziwiam i.... zajadam :)
UsuńPs. dzisiaj będą naleśniki z serem i rodzynkami - mniam, mniam :)
Ja tak juz robie od lat ale daje na najwiekszy ogien i czekam az sie zagotuje. Potem szybko zdejmuje z gazu i Voila! zrobione! Dlaczego dwa dni Wam to zajelo to nie wiem!:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z Bahrajnu!
Tak Jola kazała to tak robiliśmy :-) Może następnym razem zastosujemy Twoją metodę i porównamy wyniki. To do zobaczenia w Bahrajnie, jeżeli masz ochotę oczywiście.Jeżeli tak - daj jakiś namiar na priv.
Usuńmoże było za niskie pH? zbyt świeży kefir, w której bakterie jeszcze sobie nie pohulały? hm...
OdpowiedzUsuńMila- i to lubię :-) Nie jakieś domysły, że może krasnoludki do mleka nie naszczały, tylko rzetelna analiza naukowa :-) Teraz kupię laban kilkudniowy, bo ten faktycznie był bardzo świeży. Dzięki serdeczne.
Usuńa żeby "postarzeć" szybko świeży kefir, to można albo otwarty zostawić na kilka godzin w temp pokojowej albo wkropić kilka kropel soku z cytryny :) smacznego, bo najważniejsze, że się udał :)))
UsuńGwiezdna- dzięki za poradę :-)
Usuńech, nie powinno się komentować z samego rana. Chodziło mi, że pH mogło być zbyt wysokie, a nie niskie. A jak sobie bakterie pohulają to na pewno spadnie i powinno być ok :)
UsuńMila - czyli jak widać z rana można mieć pecha do pH :-D
UsuńMam mocniejszy palnik - znaczy się osiąga wyższą temperaturę. Inny rodzaj kuchni elektrycznej i już masz różnicę.
OdpowiedzUsuńProponuję przetestować następny z kolejki palnik i zobaczyć, czy czas warzenia sera jest akceptowalny.
Pozdrawiam
Tak jest. Bo ta szybka metoda daje afekt serka gumowatego, także wracamy do metody tradycyjnej ale na nowym palniku. Wracaj do nas, bo tęsknimy.
UsuńBiały serek wychodził mi zawsze przypadkiem, jak brałam mleko prosto od krowy od wujka ze wsi, zapomniałam go wstawić do lodówki albo przegotować od razu po przyjechaniu do domu, tylko tak sobie mleko parę godzin na blacie postało, potem gotowałam a tu plum i nie ma mleka, serek na sitku się odcedzało. Ale to mleko niepasteryzowane musisz mieć.
OdpowiedzUsuńTak samo z kwaśniałym mlekiem, którego nie mogłam w Turcji znaleść. Brałam mały kartonik, otwierałam i zostawiałam na blacie. Mały kartonik sie zawsze ładnie skwasił a duży zawsze zgnił. To ciekawe, bo mleko UHT nie powinno się nigdy skwasić, tylko właśnie jakby co popsuć.
Jeśli idzie o ser to kiedyś, też w Turcji, kupiłam bulkę z serem, bo w końcu bułka z serem to słodka, co nie? A tam taka solanka, że poszła od razu do kosza.
UHT zawsze zakwaszałem jogurtem i wychodziło z tego zsiadłe mleko.
UsuńAle jakim cudem UHT bez tego potrafił skwaśnieć to na takie pytanie nie byliby w stanie odpowiedzieć ani amerykańscy naukowcy, ani radzieccy uczeni :D
Ja tam białego sera nie tykam
OdpowiedzUsuńA te wszystkie przepisy to przypominają mi akcje z wodą mineralną ze Zmienników :)
Marek
Marek- jeden woli ogórki, drugi ogrodnika córki :-D
UsuńJa kupuję mleko niepasteryzowane i też robię swój twaróg. Przed świętami wyszedł mi piękny serniczek :) A mleko UTH, prawda, można zakwasić jogurtem :)
OdpowiedzUsuńNa labanie wychodzi naprawdę smakowity, polecam :-)
UsuńPawek, jak masz za malo sfermentowany laban (na świeży) to po prostu zostaw go poza lodówką na kilka dni, niech sobie bakterie popracują, jak sie porządnie skwaśnie - wtedy w temperaturze nie sięgajacej 100 st C starcza nawet nie pol godziny, a 15 min zeby sie bialko scielo i serwatka oddzielila...
OdpowiedzUsuńA, sorki za błędy. W waszej temperaturze to po kilku dniach juz wszystkie bakteryjki w labanie pozdychalyby z braku cukru :) --- u mnie to zajmuje pare dni, u was - no coz, próbuj, jak juz bedzie porządnie kwasny to do gara z nim wtedy.
OdpowiedzUsuńSwoja droga, ah jakbym sobie zjadla porządnego labana...
Tak jest drogi Futrzaku :-) Sie postawi, się ukisi, będzie pan zadowolony. To przyjedź do nas na laban, kapsę i co tylko kuchnia lokalna jest w stanie zaoferować :-)
UsuńZdolna ta Twoja małzonka!pozdrawiam Domina
OdpowiedzUsuńDomina- zdolna, bo moja :-)
UsuńGratulaki, ze sie udalo.
OdpowiedzUsuńA swoja droga nie mozna tak z mleka wielbladzicy? Na probe...
Nie mylic z kumysem...:)
Teraz to z mlekiem wielbłądów leki strach, bo podobno przez mleko i mięso wielbłądów przenosi się MERS :-(
UsuńOOOO, to i u Was firmy farmaceutyczne chca zarobic?
OdpowiedzUsuńA gdzie nie chcą ?
UsuńDobry ze mnie człowiek. Podzielę się swoim sposobem na ser z labanu.
OdpowiedzUsuńZróbcie ser w kąpieli wodnej: laban do garnka, ten, za uszy zawieszony nad większym garnkiem, w którym wrze woda (nie sięgając jednak dna gara z labanem). Szybciej, bezpiecznej, bezkonfliktowo.
Pzdr.
Dzięki Ci dobra Kobieto :D
Usuń