Zaraziłem się pewną choroba od moich niektórych Kolegów.
Nie jest to coś, co można złapać w taki sposób jak pewnie pomyśleliście (a na pewno ja sam bym tak pomyślał :-D, gdyż mam "nieco"spaczoną wyobraźnię i poczucie humoru, co już pewnie zdążyliście zauważyć :-D)
Otóż, część z moich Kolegów uznała, że nie jest im po drodze z ich obecnymi firmami.
Tak samo stało się ze mną.
Z powodów o których ani nie chcę, ani ze względu na ich poufność pisać nie mogę podjąłem decyzję o "kontynuowaniu kariery poza....... (tu wpisac nazwe firmy :-D)"
Nie była to decyzja prosta, bo wiadomo, kryzys na rynku szaleje i o dobra robotę ciężko.
Tylko czasami logika bierze w łeb i biorą górę emocje.
Bylem cierpliwy przez dwa lata, znosiłem pewne sytuacje z nieprawdopodobną i niewyobrażaną jak na mnie cierpliwością i pokorą.
Ale się skończyło i powiedziałem sobie "Dość, qrva. Mam już tego serdecznie dość"
Odnośnie tego, co będę robił i w jakim kraju nie mam jeszcze pojęcia, bo jak tytuł wskazuje "sytuacja jest dynamiczna" czyli kompletnie nie wiem co przyniesie dzień dzisiejszy, a planowanie z tygodniowym wyprzedzeniem to czysta fantasmagoria.
Oczywiście, mamy jakieś pomysły, ale żadnej konkretnej, sprecyzowanej decyzji.
Na dzisiaj wiadomo że Szacowna Małżonka Ma Aleksandra wylatuje do kraju w tym tygodniu a ja (być może) za jakieś 8-10 dni.
Tylko nawet tego nie mogę kategorycznie stwierdzić czy powiedzieć "na pewno" bo....... "sytuacja jest dynamiczna".
Mam nadzieje, ze nawet jak wrócę do Polski na czas jakiś, to nadrobię wpisy, bo tematów się trochę pojawiło w mojej głowie.
Tylko teraz mi się nieco priorytety poprzestawiały, bo muszę się w końcu zdecydować co chce robić, gdzie, w jakiej branży, w jakiej walucie otrzymywać wynagrodzenie oraz w jakiej wysokości.
Są oferty znacznie poniżej tego, co zarabiałem tutaj, ale koszty życia w danym kraju umożliwią mi całkiem godziwą egzystencję.
I nie ukrywam, całkiem inny kraj niż Arabia Saudyjska, a jeszcze nas tam nie było :-D
To tak tytułem wyjaśnienia, dlaczego tak nas mało na blogu.
Obiecuje, ze się poprawię, jak tylko już będę np. spakowany i będę wiedział dokąd lecę (jadę ?) i kiedy.
Nie jest to coś, co można złapać w taki sposób jak pewnie pomyśleliście (a na pewno ja sam bym tak pomyślał :-D, gdyż mam "nieco"spaczoną wyobraźnię i poczucie humoru, co już pewnie zdążyliście zauważyć :-D)
Otóż, część z moich Kolegów uznała, że nie jest im po drodze z ich obecnymi firmami.
Tak samo stało się ze mną.
Z powodów o których ani nie chcę, ani ze względu na ich poufność pisać nie mogę podjąłem decyzję o "kontynuowaniu kariery poza....... (tu wpisac nazwe firmy :-D)"
Nie była to decyzja prosta, bo wiadomo, kryzys na rynku szaleje i o dobra robotę ciężko.
Tylko czasami logika bierze w łeb i biorą górę emocje.
Bylem cierpliwy przez dwa lata, znosiłem pewne sytuacje z nieprawdopodobną i niewyobrażaną jak na mnie cierpliwością i pokorą.
Ale się skończyło i powiedziałem sobie "Dość, qrva. Mam już tego serdecznie dość"
Odnośnie tego, co będę robił i w jakim kraju nie mam jeszcze pojęcia, bo jak tytuł wskazuje "sytuacja jest dynamiczna" czyli kompletnie nie wiem co przyniesie dzień dzisiejszy, a planowanie z tygodniowym wyprzedzeniem to czysta fantasmagoria.
Oczywiście, mamy jakieś pomysły, ale żadnej konkretnej, sprecyzowanej decyzji.
Na dzisiaj wiadomo że Szacowna Małżonka Ma Aleksandra wylatuje do kraju w tym tygodniu a ja (być może) za jakieś 8-10 dni.
Tylko nawet tego nie mogę kategorycznie stwierdzić czy powiedzieć "na pewno" bo....... "sytuacja jest dynamiczna".
Mam nadzieje, ze nawet jak wrócę do Polski na czas jakiś, to nadrobię wpisy, bo tematów się trochę pojawiło w mojej głowie.
Tylko teraz mi się nieco priorytety poprzestawiały, bo muszę się w końcu zdecydować co chce robić, gdzie, w jakiej branży, w jakiej walucie otrzymywać wynagrodzenie oraz w jakiej wysokości.
Są oferty znacznie poniżej tego, co zarabiałem tutaj, ale koszty życia w danym kraju umożliwią mi całkiem godziwą egzystencję.
I nie ukrywam, całkiem inny kraj niż Arabia Saudyjska, a jeszcze nas tam nie było :-D
To tak tytułem wyjaśnienia, dlaczego tak nas mało na blogu.
Obiecuje, ze się poprawię, jak tylko już będę np. spakowany i będę wiedział dokąd lecę (jadę ?) i kiedy.
Trzymaj się Pawle! Daj znać co i jak u Was, jak będziesz miał chwilę wolnego i coś się wykrystalizuje. Powodzenia! Pozdrów Olę! Jestem z Wami! Jola z Mazowsza
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńGdziekolwiek bys nie dotarl, atrakcje mamy gwarantowane.
OdpowiedzUsuńTrzymamy kciuki za cool headed decisions ;)
O rany, to faktycznie trochę tak na wariackich papierach.Ale wiesz co - czasem tak lepiej.Jesteś facetem, który zna swą wartość a to jak zauważyłam bardzo w życiu pomaga , bo mimo ,że czasem stawiasz stopy na niepewnym gruncie znasz swoje własne słabości i siłę co daje ci duży margines błędu.Obstawiam więc ,że rozsądnie wylądujesz tam gdzie będzie ci dobrze,Za to trzyma mocno kciuki:)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki. Jesli nie trzymaja Cie mocne sentymenty (jak zarobkowa emigracje z lat 80-tych ubieglego wieku) do tego kawalka swiata to goraco polecam zmiane srodowiska, gdzie doprawdy nie trzeba sie kopac z koniem przy kazdej okazji, ale wystarczy sobie spokojnie zyc i pracowac. I nie czuc sie wiezniem w zlotej klatce. Pozdrawiam z Belfastu.
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za dobre decyzje :-)) Celuj w cieply kraj z ładnymi widoczkami bysmy znow mogli pozazdroscic :-)
OdpowiedzUsuńBiedronka
Powodzenia!
OdpowiedzUsuńKizia
Powodzenia!
OdpowiedzUsuńCzy blog zmieni nazwe??? Czy moze szukasz tylko wsrod krajow z pustynia?;)
Powodzenia Pawle :) Mam nadzieję, że wszystko wyjdzie dobrze.
OdpowiedzUsuńPawle powodzenia. Decyzja na pewno jest właściwa a czas pokaże co dalej :). Trzymam kciuki i czekam na wpisy
OdpowiedzUsuńNo coz, KSA to nie jest kraj do zycia, i sa pewne rzeczy, ktorych nie wiem jak niebotycznie pieniadze nie kupia. No chyba ze ktos jest szejkiem naftowym :)
OdpowiedzUsuńSlyszalam opinie, ze Boliwia w porownaniu z KSA to jest szczyt zorganizowania, convenience i przyjaznej ludziom biurokracji.. uhm...i to straszne jest (troche wiem jak to w Boliwii wyglada..)
Spokojnie, prace znajdziesz, zwlaszcza, ze doszedles juz do poziomu, ze lepiej zarabiac mniej, a miec normalne zycie, niz na odwrot...
Ojj..przyznaję, że ja też tak pomyślałam (i jeszcze się zaczęłam zastanawiać jaki odważny, bo pisze o tym na forum-ku przestrodze ;)) .. oczywiście dołączam się do grona szacownych tu osób i też życzę szczęścia w nowym (aczkolwiek jeszcze nie do końca poznanym) miejscu..
OdpowiedzUsuńAnja...
Tak to juz jest ludzie przyjeżdzają i odjeżdżają z KSA tylko nieliczni zostają:-) Życzę Wam wszystkiego dobrego choć nie mielósmy okazji sie poznać. Pozdrawiam Monika
OdpowiedzUsuńBedzie dobrze!!! Powodzenia.
OdpowiedzUsuńMoże Wielbłąd zrobi konkurs gdzie jedzie (do pracy, a nie do żony, do Łodzi), a do wygrania przyprawy i szpadki do szaszłyka?
OdpowiedzUsuńMoze SIngapur?
Karola
Witam,
OdpowiedzUsuńCzytam Bloga od 3 miesięcy, z doskoku ale od pierwszego posta do ostatniego. Jeśli śledzisz listę ostatnich Czytelników, to wejścia z Norwegii a ostatnio z Włoch to byłem ja :) Planowałem się odezwać blisko swojego przyjazdu do Al Khobar czyli za jakieś 2 tygodnie. Cieszyłem się, że może będę mieć jakiś znajomych Polaków jak już tam dotrę. Zwłaszcza jak doszedłem do postów, z których wyszło na jaw, że nurkujesz. Już się cieszyłem, że może będę mieć partnera do wspólnych nurkowań na miesjcu a tu taka niespodzianka :) No cóż, praca jest dla życia a nie życie dla pracy, sam jeżdżę po Świecie tam gdzie są dla mnie projekty więc rozumiem decyzję. Odezwę się mimo wszystko, może uda sie chociaż raz spotkać. Powodzenia.
Radek
odezwij sie do nas przez formularz kontaktowy
UsuńAle mi zadaliście zagadkę :) Teraz będzie mnie zżerać ciekawość, mam nadzieję, że szybko ją zaspokoicie. jestem baaaaaardzooo ciekawa co przyniesie Wam los. Życzę powodzenia i podjęcia właściwej decyzji ;)
OdpowiedzUsuńDaria
My także życzymy Ci szczęśliwego "lądowania na nowym gruncie". Mam nadzieję, że będąc w Polsce, odwiedzisz nas. Pozdrawiamy, Alina i Zbyszek (od Marka)
OdpowiedzUsuń