Byliście kiedyś na suku np. w Marrakeszu?
Nawet jeżeli nie, to pewnie macie wyobrażenie, jak to powinno wyglądać.
Przekrzykujący się kupcy, oferujący towary z krain tysiąca i jednej nocy.
Sprzedawcy egzotycznych owoców, tajemnicze zapachy przypraw, kadzideł, zaklinacze węży, żonglerzy i inne atrakcje.
Też mam takie doświadczenie, m.in. z Marrakeszu.
Tak więc, jak że Arabia Saudyjska jest również, jakby nie patrzeć, krajem arabskim poprosiłem Hossama, aby zabrał mnie na tutejszy suk, bo zakupy jakoweś poczynić chciałem :)
Uwielbiam atmosferę suku, więc bardzo się ucieszyłem, że mój „współspacz” wie gdzie takowe cudo znajduje się w Al.-Khobar.
Zawezwailiśmy Asifa „fives minutes, boss ,fives minutes” aby przed sukiem wybrać się na obiad.
Dzielny Asif był już po ….dwóch godzinach.
Pojechaliśmy coś przekąsić a potem – na suk, dobrodzieju, na suk :)
Moje rozczarowanie było nie do opisania. Tutejszy suk to po prostu rząd ulic z klimatyzowanymi, bardzo ekskluzywnie wyglądającymi sklepami :)
Kończył mi się mój „In-motion” Bossa a ceny w Dhahran Mallu mnie przeraziły więc bardzo liczyłem na zakupy na suku, a tu taka lipa ???
Ale nie – jak zawsze, kiedy jestem czegoś zbyt pewny :)
Okazuje się, że ekskluzywność sklepu nie zabiła ducha arabskiego handlu. :)
Zaczęło się jak zwykle, czyli od oglądania, próbowania, zachwalania, kręcenia nosem. Jak już pokazałem Hossamowi co chcę kupić zaczął się prawdziwy spektakl.
W pierwszym sklepie "duch handlu" był dziś nie w sosie, więc do transakcji nie doszło.
Ale w drugim… cena wyjściowa „in-motion” na pudełku wynosiła 276 SAR, a Bossa Elements’a 190 SAR.
Po spektakularnych negocjacjach w wykonaniu niezrównanego Hossama wyszedłem ze sklepu lżejszy o …440 SAR (czyli jakieś 370 PLN), za to z dwiema 100ml buteleczkami Elements”a i 90ml” in motion”.
Kocham zakupy na suku :D
Nawet jeżeli nie, to pewnie macie wyobrażenie, jak to powinno wyglądać.
Przekrzykujący się kupcy, oferujący towary z krain tysiąca i jednej nocy.
Sprzedawcy egzotycznych owoców, tajemnicze zapachy przypraw, kadzideł, zaklinacze węży, żonglerzy i inne atrakcje.
Też mam takie doświadczenie, m.in. z Marrakeszu.
Tak więc, jak że Arabia Saudyjska jest również, jakby nie patrzeć, krajem arabskim poprosiłem Hossama, aby zabrał mnie na tutejszy suk, bo zakupy jakoweś poczynić chciałem :)
Uwielbiam atmosferę suku, więc bardzo się ucieszyłem, że mój „współspacz” wie gdzie takowe cudo znajduje się w Al.-Khobar.
Zawezwailiśmy Asifa „fives minutes, boss ,fives minutes” aby przed sukiem wybrać się na obiad.
Dzielny Asif był już po ….dwóch godzinach.
Pojechaliśmy coś przekąsić a potem – na suk, dobrodzieju, na suk :)
Moje rozczarowanie było nie do opisania. Tutejszy suk to po prostu rząd ulic z klimatyzowanymi, bardzo ekskluzywnie wyglądającymi sklepami :)
Kończył mi się mój „In-motion” Bossa a ceny w Dhahran Mallu mnie przeraziły więc bardzo liczyłem na zakupy na suku, a tu taka lipa ???
Ale nie – jak zawsze, kiedy jestem czegoś zbyt pewny :)
Okazuje się, że ekskluzywność sklepu nie zabiła ducha arabskiego handlu. :)
Zaczęło się jak zwykle, czyli od oglądania, próbowania, zachwalania, kręcenia nosem. Jak już pokazałem Hossamowi co chcę kupić zaczął się prawdziwy spektakl.
W pierwszym sklepie "duch handlu" był dziś nie w sosie, więc do transakcji nie doszło.
Ale w drugim… cena wyjściowa „in-motion” na pudełku wynosiła 276 SAR, a Bossa Elements’a 190 SAR.
Po spektakularnych negocjacjach w wykonaniu niezrównanego Hossama wyszedłem ze sklepu lżejszy o …440 SAR (czyli jakieś 370 PLN), za to z dwiema 100ml buteleczkami Elements”a i 90ml” in motion”.
Kocham zakupy na suku :D
ooo dobry targ :D
OdpowiedzUsuńTo jeszcze nic - w Jordanii, o mało co nie doprowadziłem do upadku Królestwa Haszymidów, targując się o bransoletkę dla Oli :D
Usuń