Mnie taka przypadłość dopadła raz po powrocie z RPA, kiedy to za cholerę nie mogłem sobie przypomnieć, jak po polsku nazywa się „vineyard”. I nie była to metoda lansu z mojej strony, po prostu słowa „winnica” używałem w Polsce niezmiernie rzadko, a w RPA po „vineyardach" włóczyłem się niezwykle często.
Bardzo popularna jest wycieczka po winnicach (połączona z degustacjami, a jakże) na ………rowerach :)
Jest to całkowicie legalne, ale jadą z Wami przewodnicy, pilnujący swojej grupki, co by się za mocno nie „nawaliła”
Nie mniej jednak z lekkim „szmerkiem” zrobiłem po okolicach Kapsztadu naprawdę sporo kilometrów.
Ale już wracam do aktualnej rzeczywistości (bo to było takie „króciutkie” wprowadzenie)
Jem sobie w mojej ulubionej tureckiej knajpce po sąsiedzku obiadek, a tam wchodzi……kobitka (!!!) Oczywiście w abaji, ale jednak mnie to zaskoczyło.
Najbardziej zszokowało mnie to, że …………… zaskoczył mnie widok niewiasty w knajpce.:D
Jeszcze dwa miesiące temu zwróciłbym uwagę na wchodzącą niewiastę tylko w przypadku kiedy powabną by była (a ta nie była).
Jednak otoczenie i lokalna kultura ma na mnie spory wpływ :)
I to też mnie zaskakuje :D
Dlaczego takie zdjęcie, chyba nie muszę tłumaczyć :)
Czasem mam ten sam problem, gdy lece do Polski i chce cos bardzo szybko powiedziec zaczynam mowic po angielsku! Sama tez przyzwyczailam sie do tutejszego klimatu i gdy widze pol nagie turystki to sama mam im ochote powiedziec by sie ubraly bo tak nie wolno! :)
OdpowiedzUsuńK
Jestem ciekaw, jak zareaguję na wiosennie roznegliżowane panienki jak przyjadę do Polski:)
UsuńMam tylko nadzieję, że się nie wpapruszę na pierwsze drzewo, jak się zacznę rozglądać :D
Dzięki,że piszesz,piszecie(dziewczyna araba),bo dzięki Wam my tutaj w kraju oczami wyobraźni możemy być tam...dzięki za to;Powodzenia.
OdpowiedzUsuńMartyna
Ale podjęcie decyzji o wyjeździe nie jest takie trudne :)
UsuńTylko trzeba się zastanowić gdzie będzie Ci najlepiej.
jak się ma "naście"lat i dzieci trochę "stare"he,he,he...to chociaż poczytam,
UsuńPozdrawiam
Martyna
A przpepraszam, Ty uważasz że ja to nastolatek jestem???
UsuńMój wiek to się już węglem C-14 mierzy. A dorosłe dzieci to wygodniej - tu są szkoły zarówno amerykańskie jak i brytyjskie. Zero problemów :)
Fajnie piszesz...pisz tak dalej,będę czytać:)))do odważnych świat należy:)
Usuńja taka nie jestem:(((ale moja córka(26l)prawie pół świata zwiedziła,ale jeszcze tam nie była:)))kto wie?może i mnie zaciągnie gdzieś?
Wszystkiego dobrego,pozdrowienia Małżonce.
Martyna
Jest takie slowko, ktorego sie uzywa na Cyprze jako zamiennik OK - DAXI. I ja bardzo czesto wplatam to daxi rozmawiajac z rodzina i znajomymi z Polski, a oni sie dziwia czemu ciagle mowie taxi;)
OdpowiedzUsuńTo ja też mam takie słówk "halas" Ma to mnóstwo znaczeń od "koniec" "załatwione" po "nie chce mi się z Tobą gadać" - (ale pojechałem Franzem Maurerem :D )
UsuńMój mąż też już nie mówi u siebie yes tylko tak albo jasne. Coś w tym jest. Z jakim przestajesz, takim się stajesz.
OdpowiedzUsuńNie, ja jestem za ciemna - czemu taki obrazek???
A czym ty chłopu "tlumaczysz" że za późno wrócił po piwie do do domu ??????????????
UsuńEeee, on nie "wraca". Co najwyżej pije je ze mną ;). Bardzo ciekawy obrazek - tym razem już zrozumiale adekwatny do posta ha ha. Zresztą ja ze swoim nie mam takich problemów. U nas w Pl większość kobiet ma "ale" - bo mąż na ryby pojechał, bo z kolegami na piwo poszedł, bo za długo w gierkę pograł etc. Oczywiście - o ile coś idzie w złym kierunku to wiadomo - interwencja jest konieczna, ale znam wiele przypadków, że chłop przyłóż do rany a pozwolenie na wyjście na ryby czy spotkanie z chłopakami ze straży pożarnej (bo sam jest w OSP) (nie chodzi o picie!!!) musi egzekwować i pani zawsze jęczy. Bo co?
UsuńPoza tym mój ma poczucie obowiązku a na piwo w pipidówce polskiej gdzie mieszkamy to naprawdę ciężko z kimś tam innym się udać. Mąż po polsku ledwo gada a Polacy po engliszu się boją, wstydzą itp. A często wcale nie muszą. No i... jednak małe dzieciaki zobowiązują i utrudniają kontakty towarzyskie.
Bo Wy, jak nie ponarzekacie, jakie z nas "potwory", to macie zepsute humory :)
UsuńA my ze swojej strony potrafimy koncertowo "chorować" nawet na katar :D
Pośród 3 facetów, z którymi pracuję nie umiem się obronić przed byciem "Wy" ha ha ha;). Ale zawsze jak narzekają na swe babeczki (młodsi są ode mnie wszyscy) to za jakiś czas - no sorki A. to nie było o Tobie ;-). Ale nie oznacza to, że faceci spod każdej szerokości geo mają jakiś tam wspólny mianownik. Ten koncertowy katar - a jakże !
OdpowiedzUsuńMiałam napisać, że własnie z każdej szerokości geo MAJĄ wspólny mianownik. Sorry.
OdpowiedzUsuńWiem, ze narzekanie jest obustronne, ale to WY jesteście te ZŁE i tego się będę trzymał :)
UsuńA niech Cię szlag ;-)! Miej jednak świadomość, że bez ZŁA nie ma DOBRA he he. Pozdrawiam i życzę więcej kobiet w knajpkach - co by Cię powrót latem do PL nie zmierzwił za bardzo ;).
UsuńNo właśnie - w 100% zgoda bo MY jesteśmy DOBREM :)
UsuńCo do kobitek w knajpach - to trochę mało.
Bo tekstylne jakieś wszystkie ogromnie, a tu panie temperatury już całkiem wiosenne :P
Mając dwóch synków nigdy nie odważę się rzec, że jesteście złem. Ale jak będziesz miał córkę to wtedy strzeż się mnie jako teściowej LOL. Z Tobą to polemika nie ma końca! Co tu robić? Idę na ryby! U nas jeszcze na lodzie się da! ;-). PS. Pędzę na linki jakie zapodałeś mi na Żywotniku. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńPolemika ze mną ma sens, pod warunkiem przyjęcia pewnych faktów jako "oczywistej oczywistości" i ze świadomością, że "nikt nas nie przekona, że czarne jest czarne, a białe jest białe" że tak sobie pozwolę klasyka zacytować :D
UsuńPowodzenia na rybach, tylko nie zacznij uprawiać nurkowania podlodowego bez sprzętu :)
Ulżyło mi... Czarne nigdy nie jest czarne. A białe nigdy białe. Uffff ;).
UsuńNasz lód ma inną i nieco lepszą jakość niż Wasz saudyjski. ;)
Tako rzekł Wielki Klasyk, to i przeczyć temu nie będę.
UsuńCo do lodu - to moi koledzy po fachu i szkole już takich kozaków odławiali spod lodu, szczgólnie na wiosnę i nie zawsze się to kończyło tylko strachem i przeziębieniem. To mówię niestety absolutnie serio.
Wiem. To akurat wiem (my mamy tu jezior wiele), Aha i ja nie łowię ryb. Ale mój kolega z OSP łowi i ryby i śmiałków. Ja bym się bała i samej iść i komuś pozwolić. Chyba, że mróz -25 - -30.
UsuńI jeszcze jedno:
Wpisz mi Pawle jeszcze raz te zdjęcia Oli - tzn. te linki. Can I please? Tylko konkretnie z Waszymi zdjęciami. Bo usunęłam komenty mailowe w pracy a w blogowym linku jako takimi mi się nie otwiera.
Uprzedzam i przyznaję - tak, jestem babą internetową ciut głupawą. Ale kto pyta nie błądzi. Nawet jak się zbliża ku siwym.
No, to słusznie i naukowo :) Tak trzymać :)
UsuńLinki masz na górze tego bloga jako "Zdjęcia nie tylko z Arabii Saudyjskiej".
Ty się dopiero zbliżasz, ku siwym, a ja już niewiele innych posiadam, a za mądry nie jestem :D
idąc po polsku to ja powinnam być tą kobietą w knajpie - OCZYWIŚCIE w abai. Wyrzekłbyś się na wsiegda ;). Bo takie gadają tylko z mądrymi. I tu się wznieś ponad poziomy ;).
OdpowiedzUsuńIdę lukać na zdjęcia Oli. Mój Oli bije się bratem. Wy nie umiecie nie walczyć - nawet będą braćmi. Bo miecz Was świeżbi.
PS. No nie. To już ponad wszystko - ja przecież nie gadam z facetami z Saudi Bo mnie uziemnią (upiaszczą, upustynnią) z ziemią.
Pod tym linkiem są moje fotki. Oli musisz szukac pod nickiem camelot :)
UsuńMam.
OdpowiedzUsuńTak między wierszami - ja mam realne poczucie humoru. Przepraszam jak uraziłam.
Oglądam. Przypominają mi zdjęcia męża z Indii...
Miłej nocy. Oli ukłon. Uśmiech ku Wam obogju.
Niczym sie nie przejmuj, nie uraziłaś
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń