Pojutrze przyjeżdża jeszcze jeden geolog – Michał i obiecał przywieść mi … pasztet i kabanosy !!! :)
Wniosek z tego, że ciężka praca się opłaca.
Moje relacje z KSA – ja chłopaków wprowadzę w podstawy życia w Arabii Saudyjskiej (może nie tak dobrze jak mnie wprowadzano, ale lepszy rydz niż nic :D ), a w zamian za to zjem jakiś normalny posiłek.
Czyż życie jest piękne ? :)
Spora sie ta Polonia robi w KSA, moze dorobicie sie kiedys sklepiku z polskimi produktami?!:)
OdpowiedzUsuńBTW mozna mieso nie halal wwozic?
Nie można, ale jak na użytek własny, to Panowie Celnicy nie są bardzo stanowczy :)
Usuń...przeterminowane te drobiowe pokusy już ;)
OdpowiedzUsuńZdjęcia innego nie było :(
UsuńAle apetyt jest :)
Zobaczyc pasztet w KSA bezcenne zrobiles mi tylko smaka
OdpowiedzUsuńMonika - już jutro bedzie na miejscu. Wpadnij na śniadanie w czwartek lub w piątek. U mnie to już tradycja, że znajomi w weekend wpadają na śniadanko. Serdecznie zapraszam.
UsuńTo nie takie proste ale dziekuje za zaproszenie.:-) zycze smacznego śniadania ze znajomymi
UsuńJak to nie proste, jak proste :) Bierzesz Pani męża jako kierowcę wsiadasz i jedziesz :) A moje śniadanka mają tutaj (zasłużoną) dobrą reputację :D
Usuńdobrego kabanosa sama bym zjadła, ale jakoś ciężko mi trafić ;)
OdpowiedzUsuńPolecam Tarczyńskiego :)
UsuńMoim zdaniem, teraz to najlepsze kabanosy na rynku.
pasztet - fuuuuuuuuuuuj! ;)
OdpowiedzUsuńtutaj sporo polskich produktow mozna znalezc, ostatnio nawet paste z tunczyka :D szcze mowiac nie wiem czy polska - bo nie sprardzilam, ale przynajmniej z polskimi napisami ;)
ah i jeszcze princesse kokosowa :D rozpusta w czystej postaci ;)
Z polskimi napisami to ja tu już kupiłem: angielski płyn do płukania ust, kawę, nożyczki i czapkę The North Face :)
UsuńZe słodyczy - zajadam się włoskimi Kinder Bueno :)
A pasztet jest PYSZNY :P
HeHeheh mam tak samo...komuś pomoge, a potem w zamian dostaje polskie produkty :) Najlepsza sprawa :)
OdpowiedzUsuńDokładnie - nie ma to jak handel wymienny :)
UsuńA ja mam dla Ciebie swojska kiełbasę :)
UsuńTo mi przywieź - chociaż do Kataru, to przyjadę odebrać :)
UsuńJa, nie w sprawie wędliniarsko-garmażeryjnej, tylko tak bardziej ogólnie... Życie, ma się rozumieć, jest baaardzo piękne!
OdpowiedzUsuń"Życie jest piękne, kobiety jeszcze piękniejsze, a mężczyźni szlachetni" - po tym toaście zawsze wiedzieliśmy, że jeden z Kolegów już powiniem do domu wracać :-DDDD
UsuńNoo, do niczego przyczepić się nie można ;-)
OdpowiedzUsuńPaweł lubię czytać Twój blog bo jest naprawdę interesujący
OdpowiedzUsuńLubię Bliskowschodnio Zatokowe czytanki
Lecz jest jedno duże ALE:Polacy i reszta specjalistów różnej maści ma tam praktycznie super a co z niewykształconymi Filipińczykami Hindusami Lankijczykami i cała resztą
Oni są traktowani przez Arabów jak psy
Przeczytałem bloga Oleny z Kataru i włosy mi się zjeżyły i na myśl tylko jedno słowo Apartheid
Pozdrawiam Marek
Jeżeli jest to dla Ciebie pocieszenie, to u siebie są traktowani tak samo albo i gorzej. Tutaj MUSZĄ mieć zapewnione zakwaterowanie i wyżywiewnie - oprócz pensji.
UsuńU siebie - na pewno na Sri Lance takich gwarancji nie ma. Poza tym - to jest Azja i pewne rzeczy wyglądają ciut inaczej.
Poza tym apartheid był systemem stosowanym wobec PIERWOTNYCH mieszkańców Afryki - tutaj są na własną prośbę - tak samo jak wszyscy inni poza Saudyjczykami.
UsuńJeżeli wyjadą (patrz blog swojego imiennika) to też się coś zmieni.
Tak ale oni chcą poprawić swój los a trafili do piekła
UsuńTo samo było z Polakami we Włoszech i (Obozy pracy)
Wiesz od razu przypomniał mi się jeden film
http://www.filmweb.pl/film/Anielskie+miasto-1980-3869
Jak znajdziesz czas to sciągnij go sobie skądś i obejrzyj
To jest tylko link do potralu filmowego :)
Jeszcze raz pozdro
Nie porównuj obozów pracy z pracą w KSA. To nie ta bajka. Ci ludzie jeżdzą na wakacje do domów, więc jak byłoby im tu tak bardzo źle, to by z nich nie wracali. Poza tym porównujesz standardy europejskie do wshchodnio-azjatyckich. Campy, w których mieszkają, dla nas są nie do przyjęcia - a w ich przypadku czasami są w dużo lepszym standardzie, niz te w których mieszkają na codzień w swoich krajach. Owszem, zdarzają się patologie, ale jak sam piszesz - może to spotkać ludzi wyjeżdzających z jednego do drugiego kraju UE.
UsuńOjej. Termin przydatności to 2011.Mają krechę.
OdpowiedzUsuńPasztety dostarczone były świeżutkie - zdjęcie jest tylko w celach popularyzowania patriotyzmu kulinarnego :P
Usuń