Ale z Arabią Saudyjską nie mamy aż tak długich wzajemnych relacji i osobiście nie spotkałem tutaj żadnego rodaka hołdującego tej „modzie” :)
Nie mniej jednak i tutaj widuję miłośników tego jakże oryginalnego stylu.
Macie pomysł, jakimi drogami ta dziwaczna "moda" przywędrowała do Arabii Saudyjskiej ???
Żródło |
W takim razie, może przekonanie, że "skarpetkowa zaraza" pochodzi z PL to tylko efekt czarnego PR? Czyżby to był spisek?
OdpowiedzUsuńMoja Ty cna niewiasto - Ty przypadkiem nie masz aspiracji politycznych ? :-DDDDD.
UsuńJestem w miarę na bieżąco z polską polityką i znam wyniki opracowania prof. Czapińskiego :-DDDD
Tę "cną" sprawdziłam w pierwszym rzędzie, aby się przekonać, czy znowu mnie nie obrażasz ;-) Do polityki mam taki sam stosunek jak do słodyczy (pogardliwy). Kusi, uzależnia, pasie brzuch a potem przyprawia o mdłości. Ja tam ma bardziej pospolite aspiracje.
UsuńZNOWU ???? A kiedyż to cna niewiasto obraziłem Cię myślą, słowem, uczynkiem lub zaniedbaniem ??? Ale jak zaczęłaś poszukiwać SPISKU to myśłałem, że komisja sejmowa Ci się marzy :) Te bardziej pospolite aspiracje to np. jakie ?
UsuńNigdy nie widziałam nic złego w skarpetach do sandałów. Ciekawa jestem co to za modowy fenomen stwierdził, że to jest fe i reszta przyjęła jego myśl.
OdpowiedzUsuńCiągle i wszędzie wytyka się to Polakom. A kogoś to naprawdę interesuje i boli?
Jest parę takich zasad na przykład: nie nosi sie butów sportowych czy białych skarpetek do garnituru. Tak jest to przyjęte i już :)
UsuńPrzyjete gdzie? w PL? ;-)
UsuńW takim razie ciesze sie ze mieszkam w kraju, gdzie skarpety i sandaly to normalka. adidasy i granitur tez :-)
Nie tylko w PL - to taki europjeski standard. Ale jeżeli u Ciebie można nosić adidasy do garnituru to też fajnie. Widać co kraj (a właściwie, co kontynent) to obyczaj. Ale ja bym sie na tak odważne połączenie raczej nie odważył :)
Usuńhm.. w USA (a przynajmniej w Kalifornii) skarpety do sandalow nosi wiekszosc facetow. I do tego krotkie gacie bojowki albo jeansy. Nikt w tym nie widzi nic dziwnego. Podobnie jak kobiety pomykajace w eleganckiej garsonce i adidaskach. Dopiero przed biurem wyciagaja z torby buty na wysokim obcasie i zakladaja. I nie dziwie sie im.
UsuńCzyli jak robią to w samej Kalifornii to już jest to wyznacznik mody. OK, jak zobaczę jakiegoś senatora z tego stanu w czasie pełnienia obowiązków służbowych w sandałach, skarpetkach i hawajskiej koszuli to uznam, że czas umierać :-DDD
UsuńDress code politykow to inna sprawa. Co nie zmienia faktu, ze Kalifornia jest o niebo bardziej luzacka jesli chodzi o normy ubioru w porowaniu ze wschodnim wybrzezem, nie mowiac juz o Waszyngtonie...
UsuńZ kolei cos, co nie do pomyslenia jest w Polsce, w Kali normalne: CEO wielkiej corpo sobie chodzi w jeansach, golfiku i adidaskach (klasyczny ubior late Steve Jobs...).
To nie jest tak, ze to jakis wyznacznik mody czy cos. Po prostu ludzie sa baaaardziej na luzie, nie przejmuja sie opinia innych i chodza tak, jak im wygodnie. W Polsce panuje od tej strony terror niemalze: za przyslowiowe skarpetki czy inna pierdole gotowi sa do konca zycia palcami czlowieka wytykac przy kazdej okazji...
Ogólnie dress code nie tylko polityków to inna sprawa :) Ja dla przypomnienia: pisałem, że widziałem kolesi w skarpetkach. Nie oceniałem, tylko stwierdziłem fakty, że a) przypisuje się to tylko Polakom
Usuńb) w/g ocen ludzi zajmujących się właśnie dress codem - to jest "nieeleganckie" :)
Zgadzam się z Tobą, że skarpety do sandałów nie pasują i naruszają zasady dress code. Zacytuję Martę Leśniak:
OdpowiedzUsuń"Biznesowy dress code nie godzi się na kompromisy nawet kiedy na termometrach słupki rtęci przekraczają granicę 25 °Celsjusza. Nie zezwala więc na uleganie ekstrawaganckiej modzie na noszenie eleganckich półbutów bez skarpetek chyba, że w wersji casual jeśli goła stopa obuta jest w mokasyny lub buty żeglarskie. Absolutnie też niedopuszczalne jest łączenie letnich sandałów ze skarpetami (nawet w wersji casual), co uznawane jest nie tylko za występek ale wręcz poważny grzech."
pozdrawiam
Anka B.
Dokładnie tak: są pewne zasady ubierania sie i tyle. Czy ma to sens - nie wiem, ale tyle rzeczy jest kwestią umowy tzw. społecznej i tyle.
UsuńZasady są po to, żeby je łamać. Szczególnie w modzie. Gdyby nie to, do dzisiaj męczyłybysmy się w gorsetach i piętrowych spódnicach.
UsuńPrzypominam Wam, że kiedyś - całkiem niedawno - szanująca się kobieta nie miała prawa pokazać nawet skrawka bucika na ubłoconej ulicy. Toż to był wstyd i ogólne potępienie.
Pani Lesniak, która planuje ponoć doktorat z historii mody - jakże pasjonujący i przydatny gospodarce temat ;-) - powinna wiedzieć, że moda zmienną jest i to, co dzisiaj jest nie do pomyślenia, jutro będzie obowiązującym trendem.
No cóż, nie każdy może być Coco Chanel.
pozdrawiam
Może metoda wyewoluowała z wrażliwości, tzn. skarpetki mają osłaniać wrażliwe stopy, żeby przypadkiem sandały im krzywdy nie zrobiły ;)
OdpowiedzUsuńCzęsto małym dzieciom mamusie często zakładają skarpetki do sandałków, a wiadomo, czym skorupka za młodu... :)
Ale tutaj faceci w klapkach czy sandałach kopytkują prawie okrągły rok, to powinni te "stopki" mieć mniej wrażliwe :)
UsuńA mi się wydaje że to może mieć bardzo proste wytłumaczenie...oni nie kupują butów skoro przez znaczną cześć roku mają taką pogodę i temperatury, a jak się ochłodzi do jakiś drastycznych 25° to stopy marzną i najprościej przywdziać skarpy ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie co ciekawe - nie :) Noszą nawet normalne buty i skartetki do ... thobów co wygląda też dość dziwnie, szczególnie jak im się thob podwieje i widać takie futrzaste łapy jak u Wielkiego Ptaka z Ulicy Sezamkowej :D
UsuńDziwna sprawa, bo ja jeszcze zadnego innego przedstawiciela plci meskiej, poza Polakiem, w skarpecie do sandala nie uswiadczylam.
OdpowiedzUsuńNatomiast ja spotykałem sporą ilość Turków będących miłośnikami tego rozwiązania, a teraz i tutaj widziłem kilka osób. To dlatgo się podzieliłem tym spostrzeżeniem, bo podobnie jak większość z Was myślałem że to nasza,krajowa przypadłość
UsuńSkarpety do sandałów kojarzą się z czasami PRL-u;ale są rzeczy,które wypada robić i których nie wypada...a jakimi drogami przywędrowała ta metoda?myślę,że z Polski:)))Pozdrawiam Martyna
OdpowiedzUsuńMoże faktycznie saudyjscy studenci sie tego u nas nauczyli i uzanli, że to taki europejski sznyt ? :-DD
UsuńNie noszę skarpetek do sandałów, ale nie potrafię zrozumieć, dlaczego to zestawienie jest tak szeroko krytykowane. Miałam kolegę, któremu coś się stało w palec u stopy. Wyglądało to nieładnie, bolało. Lekarz nakazał mu m.in. zapewnić stopie przewiew. Jedyna opcją były skarpetki do sandałów, bo stopy pokazywać nie mógł, a zakrytych buciorów też nie mógł ubrać. Poza tym wolałabym widok czyichś skarpet w sandałach niż czarnych, wybrudzonych chodzeniem po mieście paluchów i takich pięt, że aż się boję pisać.
OdpowiedzUsuńWiesz, są takie sytuacje, gdzie jest to rozwiązanie mające uwarunkowania medyczne - jak w przypadku Twojego kolegi. Ale czy skarpetki brudzą się wolniej niż same stopy? Trudno mi się zgodzić z tą teorią :)
Usuńa z drugiej strony - kto ustala że obciachem jest nosić skarpetki do sandałów ?????? jak ktoś chce niech nosi - wychodzi Polska czepliwość...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Tess
Jasne, podobnie jak: lakierki do szortów, ekskluzywny dres do teatru a obcisły plażowy top do pracy np. w kancelarii prawnej. Jak ktoś lubi - to niech nosi. Jak się komuś nie podoba, to wychodzi polska czepliwość :-DDDD
UsuńAnglicy też szerzą ten trend w modzie :) Ciekawa jestem jak to wygląda w innych krajach.
OdpowiedzUsuńpozdrowienia z Londynu
Kaśka
Czyli jednak udała się nam kolonizacja Wysp Brytyjskich. Już zachwycają się polską kuchnią, uwielbiają polski chleb. Teraz skarpetki do sandałów. Jeszcze tylko wprowadzic polski jako język urzędowy i gotowe :D
UsuńE tam, najlepsze są skarpetki do japonek najczęsciej tutaj noszone przez kobiety. U mężczyzn wcale dużo tego nie widziałam, ale jak już to zazwyczaj te skarpetki są kolorowe i daja po oczach. Wiadomo, że to mnie śmieszy ale nie oceniałabym tego z punktu widzenia naszej europejskiej jedynie słusznej kultury. W Polsce w sytuacjach formalnych zarówno dla meżczyzn i kobiet sandały/odkryte stopy sa niedopuszczalne (o czym akurat panie najczęściej zapominają) a tutaj strój bardziej formalny to ciągle biała sukienka i laczusie/sandałki. Magda
OdpowiedzUsuńAle ja się wcale nie czepiam, tylko potraktowałem to jako ciekawostkę. Bo wszystkie modowe europejskie "tuzy" jadą po tych skarpetkach, jak po burej kobyle, robiąc z tego (poza wąsami i reklamówkami z Lidla czy innego Tesco) znak rozpoznawczy Polaków za granicą :)
UsuńSie nosi to co sie chce nosica nie co kto mowi ze mozna nie mozna nalezy czy nie nalezy. Krok w kolanach sie nosi? A nosi sie. A jeden z najbardziej znanych europejskich handlerow kynologicznych zasuwa na wystawach z psami w garniturze i do tego ma zielone trampki. Powiedz mu ze tak sie nie nosi....hehehe
OdpowiedzUsuńWitek
Ale kto hipsterowi zabroni ? Chce, to nosi. Wygląda....... powiedzmy dziwnie. OK. Też jego sprawa. Ciekawe tylko, czy gdyby był np. prawnikiem to też by tak chadzał do kancelarii.
UsuńNie chadzałby ;)))) a jakby spróbował, to miałby " w nagrodę za wybitne zasługi" pięć najnudniejszych orzeczeń Izby Cywilnej Sądu Najwyższego do opracowania. Coby sobie przypomniał, że pracuje w kancelarii a nie na stacji benzynowej. I bycie hipsterem nic tu nie zmienia. Hipsterem to można być " po godzinach" . W kancelarii mam mieć facetów czystych, pachnących, dobrze obciętych i jeszcze lepiej ubranych. To ostatnie wyklucza skarpetki z sandałami. I tu zaznaczam, że identycznie pilnuję Osobistego Męża ( ma dawać Młodym przykład) czyli Szefa , jak i Młodych czyli Nadziei Palestry. Podsłuchałam kiedyś, że boją się mnie tak samo ;) pozdrawiam cieplutko i dziękuję za wspaniałą lekturę !
UsuńCzyli jednak nie wszędzie da się chodzić w dowolnym stroju :) A mnie spora część czytaczy zarzuca, żem nietolerancyjny, bo mi się zauważyło, że tu też skarpetki do sandałów noszą :D. Bardzo dziękuję za miłe słowa o blogu.
UsuńChyba droga wygody. W takich temperaturach sandaly na gole stopy powoduja bąble i tyle. W skarpetach nie.
OdpowiedzUsuńTo dlaczego bąbli obawiają się tylko niektórzy, a reszta twardo pomyka w laczkach lub sandałkach na bose stopy ?
Usuńnie kazdy ma takie same stopy. mnie np. nie obcieraja tylko adidaski z grubymi skarpetkami albo birkenstocki, podczas gdy niektore moje kolezanki moga sobie chomąto wsadzic na noge i zasuwac piec kilometrow i nic im...
UsuńTo masz arystokratyczne łapki :)
UsuńDla mnie to zawsze był obciach i tyle.
OdpowiedzUsuńobciach tak samo jak wstyd jest rzecza wzgledna i zroznicowana kulturowo. Np. w Polsce to obciach beknac przy stole czy puszczac wiatry tudziez siorbac, a w Chinach nie....
Usuń@Trajbajowa - Dla mnie to też nieco dziwne zestawienie, ale jak widzisz są kraje w których też to "moda" się przyjeła :)
Usuń@Futrzek - Zgadza się, tylko ten "skarpetkowy" obyczaj jest przypisywany tylko Polakom. A tu niespodzianka, bo wcale nie jesteśmy jedyni, jak wynika z wypowiedzi.
Ja tam podporządkowuję swoje stroje wygodzie, a nie modzie. Z modą jest tak, że kto dzisiaj modny, to jutro śmieszny. Pamiętacie koszmarne czubate buty sprzed kilku lat? Dotąd nie potrafię pojąć, jak można było coś takiego założyć.
OdpowiedzUsuńŻal mi ludzi, których nie stać na własny wybór. Żal mi takich, którzy np. 10 lat temu śmiali się z tych, co nosili czapki z płaskim daszkiem, bo modne były zwinięte prawie w rulonik, a teraz noszą te plaskate daszki jak gdyby nigdy nic. To ludzie zdalnie sterowani, bezwolni, i bez gustu.
To samo dotyczy skarpet do sandałów. Ktoś powiedział, że to obciach, więc to obciach. A mi totalnie wisi, kto co myśli o tym "stylu", i do sandałów zakładam czasem skarpety, bo tak mi wygodniej. Jak mam walczyć na wycieczce w terenie z każdym ziarenkiem piasku, które wyczuwam pod stopą, to wolę założyć skarpety. Nie zakładam ich, kiedy jadę autem, albo chodzę po mieście. WYGODA I KOMFORT - to jedyne kryteria, którymi się kieruję w codziennym życiu.
Owszem, są sytuacje oficjalne, gdzie nie jest dla mnie problemem założenie garnituru, ale to, co pisze pani "specjalistka" od dress code uznaję za utwierdzanie i hołubienie zwyczajnego terroru. To nie dress code, tylko dress terror. No bo co by firmie ubyło, gdyby w upalne dni ludzie mogli ubrać się równie elegancko, ale lżej. Da się, tylko trzeba chcieć być bardziej nastawionym na człowieka, niż na spełnianie idiotycznych zasad. Wiele firm nie trzyma się tych bzdur, i jakoś istnieją, mają klientów, i rozwijają się.
Opcji jak temu zaradzić jest kilka: probować przełamywac stereotypy (mnie się często udawało po czasie chodzenia w garniturze dojść do sytuacji, kiedy chodziłem w bojówkach, butach taktycznych i koszulach oddychających). Ale najpierw budowałem sobie pozycję w firmie, żeby przymykali oko na takie ekstrawagancje. Druga - podjąć pracę w firmie, o jakiej piszesz. Trzecia - założyć własną firmę i chodzić w niej nawet w piżamie
UsuńPracowałam swego czasu w firmie, gdzie obowiązywał sztywny dress code. Pomijam, że biuro było w typowym "akwarium", gdy to latem piekarnik a zimą lodówka.
UsuńKlientów - panów z budowy, ubranych stosownie do warunków atmosferycznych - obsługiwaliśmy w strojach galowych.
Mądry zdecydowanie by tego nie wymyslił, ale tak było; pan prezes naczytał się widać niewłaściwych lektur.
Zdziwił sie, gdy usłyszał, że powodem odejścia są trudne do zaakceptowania warunki pracy;-)
Pan prezes miał w swoim biurze klimatyzację.
Zmieniłam pracę, ponieważ nowy pracodawca nie wymagał pomykania cały boży dzień pracy w garsonce i szpilkach:-)
OdpowiedzUsuńNie dalej jak dwa, trzy lata temu najwiekszym szykiem, znakiem, że nadązamy za modą, było paradowanie w sandałkach i... podkolanówkach. Panowie też. Widać Pawle, że nie nadążasz za modą:-))) Co prawda dla mnie podkolanówki zarezerwowane są dla dziatwy szkolnej i pensjonarek, ale niech tam. Pamiętam zdjęcia nie tylko polskich celebrytek i celebrytów w tychże podkolanówkach:-)))
Noszę skarpetki do sandałów, mam wrazliwe na otarcia stopy i ne mogę sobie tego lekceważyć. A pobyty w Saudi nauczyły mnie jednego - nic mi do tego, co kto ma na sobie, bo to presja otoczenia powoduje, że całe zastępy niewiast chodzą w szmatach na gębie w 50 stopnowym upale. Lubią to?? Obawiam się, że nie.
Faktycznie coś mi umknęło, bo żadnych facetów w samdałach i podkolanówkach (poza żołnierzami armii brytyjskiej w Afryce Północnej w czasie II wojny światowej) nie kojarzę. Celebryci mi generalnie zwiasają, więc też nie wiem co noszą. Co do podejścia - jak mi nie leżą wymogi to zmieniam pracę - pełna zgoda. Sam tak robię :-DDD
UsuńNo to, Mój Drogi, za modą nie nadążasz ;-)
OdpowiedzUsuńSkarpetki czy wręcz podkolanówki do sandałów w sezonie 2012 ostro promował między innymi tak ukochany przez Saudyjczyków Lui Witą. o pomniejszych nie wspomnę:-)
U nas też jakiś pajac po warszawskich salonach tak paradował, ale że ja tej stonki nie trawię, więc nazwisk nie pamiętam. Ale wyglądał cudnie:-)))
http://meskimbyc.pl/moda/744-moda-mska-trendy-wiosna-lato-2012.html
http://lifeinmagazines.blogspot.com/2011/06/are-socks-and-sandals-back-in-style.html
http://www.graziadaily.co.uk/fashion/archive/2011/06/27/marc-jacobs-versace-mcqueen-it-s-the-grazia-daily-menswear-round-up.html
Żadnymi z góry ustalonymi wytycznymi - co wypada, a co nie - z zasady się nie przejmuję. Sandały i skarpety mogą być - przecież to nie obraża niczyich uczuć religijnych;-)