9/30/2013

Kobieta za kierownicą czyli Dzień Nieposłuszeństwa

Gazeta Wyborcza opublikowała artykuł (tutaj link) o planowanej przez Saudyjki akcji złamania zakazu prowadzenia samochodów w dniu 26 października.
Natychmiast sprawdziłem jaki to dzień.
Uff, sobota.
Znaczy się, że zakupy profilaktycznie zrobię w piątek .
Nie dlatego, że boję się kobiet za kierownicą.
Ale Pakistańczycy, Hindusi, Saudyjczycy i dodatkowo Saudyjki to już za dużo jak na moją skromną odporność na stres.
Owszem, część z nich zrobiła „prawko” w krajach, gdzie kultura jazdy jest wyższa niż w Arabii Saudyjskiej.
Ale z praktyką jakoś kulawo jest, poza tym, jak dojdzie do jakiejś kolizji to będzie afera na pół miasta.
To ja sobie wolę w domu posiedzieć, książkę poczytać i iść na basen.
Bo z kobietami tutaj jest tak: ona jest samodzielna, ona pracuje i ona ma mieć prawa.
Ale jak coś zawali to pierwsze co robi to używa argumentu „ Im Saudi lady” a z tym, szczególnie obcokrajowcom,  jest trudno dyskutować.
I tak będzie przy głupiej stłuczce.
Najpierw się pcha „za kółko”, ale jak będzie kłopot, bo silnik zgaśnie, albo się paliwo skończy, to będzie płacz matki nad zasranym dzieckiem i telefon do taty, brata, męża, kuzyna czy innego przedstawiciela „wrednego” męskiego gatunku.
Znam baaardzo wiele takich przypadków z Polski, więc nie mówcie mi, że nie mam racji.
Kobiety nie potrafią jeździć przeciętnie.
Albo jeżdżą tak, że mnie zazdrość zżera, albo tak że rozpacz ogarnia.
Tutaj stawiam na tę druga opcje.
Korek na Medina Road w Jeddah

80 komentarzy:

  1. Wrr.....
    az mi sie cos wywraca. Otoz w USA wiekszosc kobiet jezdzi PRZECIETNIE i dosc ostroznie i to na ogol nie one powoduja wypadki (wyjatkiem sa tutaj, prawda, azjatki swiezo przesadzone na grunt zorganizowanej organizacji ruchu), ale FACECI. Takie sa statystyki. Ale tam obie plcie jezdza od wieku lat 16-tu.

    O ile nie mialam problemow z jezdzeniem po Kalifornii (nawet gorach wyzszych niz w Polsce, chociaz fakt wjazdy na autostrady sa kilerskie co potwierdzi kazdy, kto z Europy przyjechal) - o ile jakos sobie dalam rade na Manhattanie a nawet w LA (a tam to juz szczyt chamstwa sie odstawia na drogach) - o tyle w Polsce nie wsiadlam za kierownice samochodu.

    Tam to chyba 90% kierowcow to sa ciezko psychiczni/maja ADHD/bezmyslnosc od urodzenia/urwalo im mozg/niepotrzebne skreslic.
    Doprawdy to juz ci tutaj w Buenos to jest betka, mimo tego, ze z czteropasmowki potrafia zrobic 6 pasm.

    BTW: jak jezdza w Zatoce to sama widzialam w Dubaju. Pierwszy zonk po wyjsciu z samolotu o 3 rano i na czteropasmowce (w jedna strone!!!) jakis jełop BEZ SWIATEL najpierw se stanal, a potem na wstecznym W TYL.
    Potem juz nic mnie dziwilo na drodze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zgadzasz się powiadasz ? :)
      "...o tyle w Polsce nie wsiadłam za kierownice samochodu...." - czyli po Polsce mimo swoich umiejętności nie jeździsz. Ja zrobiłem po Polsce jakiś 1 milion kilometrów.
      ".... (wyjatkiem sa tutaj, prawda, Azjatki swieżo przesadzone na grunt zorganizowanej organizacji ruchu)...." - Chciałbym tak dla porządku przypomnieć z Arabia Saudyjska leży w...Azji :D
      "...BTW: jak jezdza w Zatoce to sama widzialam w Dubaju...." - to dopisz do tego Azjatki z małym (lub prawie żadnym) doświadczeniem i już wiesz, dlaczego nie zamierzam jeździć 26 października po okolicy :D

      Usuń
    2. Nie zgadzam sie z "kobiety nie potrafia jezdzic przecietnie".
      Bo potrafia.
      W Polsce jakbym osiadla na stale i miala wlasny samochod to bym jezdzila. Cudzym, biorac pod uwage to, co sie na drogach wyprawia (oraz jakie te drogi sa) to nie, wolalam nie podejmowac ryzyka, ze sie we mnie jakis kretyn wpieprzy, a potem przekupi policje/ubezpieczyciela i ja bede placic majatek za nie swoje błedy.
      Gdybym miala zacięcie rajdowe to moze nie ruszaloby mnie takie ryzyko - ale go nie mam, bo jezdze przecietnie i ostroznie :)

      Usuń
    3. Ale nie jeździsz jak przyjeżdżasz więc jest to akademicka dyskusja typu jakby babcia miała wąsy, to by była smutna :)

      Usuń
  2. I tak, podsumowujac, powiem ci ze NIE MASZ RACJI. Polska nie jest wyznacznikiem ani normalnosci na drogach, ani tym bardziej nie udowadnia, ze kobiety to sa jakies chrome na umysle i samochu prowadzic nie umieja.
    Moze jedyne, co ruch na polskich drogach pokazuje to to, ze zbyt wiele osob dostalo prawo jazdy za łapówą a nie w wyniku ucziciwego egzaminu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak pisałem powyżej - ja jeżdżę w każdych warunkach i nie ma pretensji do rzeczywistości :) Jeżdżę po Polsce, Arabii Saudyjskiej, jakbym musiał to po Rosji i Sri Lance też bym jeździł - a to jest dopiero wyzwanie. Tutaj egzamin nie wymaga łapówki - cały egzamin to "automatem" zrobić kółko po placu i zaparkować w miejscu, z którego się wyruszyło.
      Nie potrzebuję idealnych warunków do jazdy i to dla mnie jest wyznacznikiem tego, czy ktoś jeździ dobrze czy źle.

      Usuń
  3. Witaj,
    co do kobiet za kierownicą to już dawno stwierdzono, że kobiety jeżdżą ostrożniej, o wiele rzadziej powodują wypadki (wypadki - nie kolizje), ponieważ mają większe od mężczyzn wyobrażenie - co może się stać. To, co nas kobiety różni od mężczyzn, niestety na minus, to kiepskie manewrowanie autem - cofanie, parkowanie, omijanie itp.
    Dlatego najczęściej usłyszymy, że jakaś tam kobietka walnęła w słup pod sklepem, a w TV usłyszymy, że mężczyzna zabił 5 osób na przystanku, bo jechał zbyt szybko.
    Wołanie na pomoc mężczyzn z rodziny to chyba nie tylko cecha Saudyjek ;)
    Osobiście uwielbiam różnice miedzy płciami i dla mnie to powód do radości - móc liczyć na swojego bohatera.

    Futrzak: a ja się z Tobą nie zgodzę, że ludzie w Polsce tak strasznie jeżdżą;) no może w większych miastach jest trochę gorzej, bo ludzie wiecznie się spieszą, ale nie uważam, że jest tak strasznie, żeby bać się prowadzić auto.
    Z tymi łapówkami to też dla mnie absurd, czasy kiedy łatwo było dać łapówkę dawno minęły. A nawet ludzie, którzy zdawali jeszcze w czasach, kiedy prawko można było dostać za 10 jajek i kg kiełbasy już dawno nauczyli się jeździć. Egzamin nie uczy nas jazdy, nie weryfikuje wszystkiego, a zwłaszcza charakteru, który decyduje o kulturze jazdy.
    kobiety nie są chore na umyśle, nie wszystkie są takie same - tu się zgodzę z Tobą w 100%, ale różnią się od mężczyzn, tak jest ten świat zbudowany. Mężczyźni są, w większości opanowani, kobiety częściej panikują, przeżywają. Jesteśmy uczuciowe! ;)
    pozdrawiam Was,
    Gosia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się w 100 % :)
      Jestem ostrożna i czasami wolę sobie wykręcić na "trzy razy" niż na dwa i stuknąć auta w niedalekiej odległości od mojego.
      Osobiście się cieszę, że Saudyjki robią coś w kierunku zwiększenia swoich praw i mam nadzieje, że nie spotka się to ze sprzeciwem płci brzydszej.

      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Gosia - i tu się kłania list otwarty jakiegoś lekarza z warszawskiej urazówki opublikowany w Gazecie Wyborczej I co się okazuje ? Najwięcej potrąceń pieszych, (co przysparza mu pacjentów) jest spowodowanych przez trzeźwe panie w dobrych służbowych samochodach. Też byłem zdziwiony. Owszem, rzadko się zdarza, żeby Pani śmigała po mieście 160 km/h, ale korzystanie z lusterek w samochodzie do poprawiania makijażu to nie mit - sam mam taką koleżankę.Używanie lusterek bocznych - raczej przypadkowo :D Co do wołania o pomoc - zawsze jesteśmy czujni, zwarci i gotowi, aby swoje Damy wspierać (szczególnie, jak są takie słodko bezradne) .

      Maleeha - niestety - lokalna "płeć brzydka" jest zdecydowanie na NIE. Ale jeżeli chodzi to, co kobietom wypada i wolno tu się tak szybko zmienia, że wcale się nie zdziwię, kiedy za jakis rok-dwa ten koszmar stanie się rzeczywistością :)
      Jedyna nadzieja w tym, że będą znacznie podwyższone wymagania, jeżeli chodiz o umiejetności. Nie dalej jak dzisiaj jakiś czubek przd samym nosem wyjechał mi z pobocza po lewej stronie, żeby sobie na prawą przejechać. A w nikabie kobiety mają jeszcze bardziej ograniczone pole widzenia.

      Usuń
    3. Paweł z całym szacunkiem ale ten lekarz to chyba bliski współpracownik Macierewicza
      Marek

      Usuń
    4. Jak na razie więcej złych doświadczeń przysporzyli mi faceci za kółkiem, jeden o mały włos 3miesiące temu nas(mnie i męża) nie zabił, ponieważ wepchnął nas pod tira.
      Kobiety denerwują mnie myleniem kierunków - skręcają w prawo a kierunek bach w lewo, no i wleczeniem się strasznym czasem.
      Z malowaniem się za kółkiem nie spotkałam się jeszcze - naprawdę, zawsze uważałam to za mit.
      Ja po prostu rozumiem różnice między mężczyznami a kobietami i nie oburzam się na wzmianki o nich, na filmiki o kobietach, które godzinę parkują, albo dachują w bramie ;D oglądam takie filmiki i śmieję się razem z moim mężem.
      Saudyjkom odradzam jazdę po KSA ze względu na tradycję i kulturę jaka tam panuje. Saudyjce nie wypada wdać się w pyskówkę, dyskusję, a czasem przy kolizji jest to nieuniknione. Myślę, że to jest jednym z ważniejszych powodów, przez który mężczyźni nie chcą zgodzić się na prawo jazdy dla kobiet.

      Gosia.

      Usuń
    5. Marek - Nie mam danych z warszawskich szpitali. Jakby to sprawdzić, to by wyszło. Co do specjalistów "Helowego Antoniego" to różni tego lekarza od Nich jeden drobiazg - pisał o "po wypadkach" drogowych jako lekarz bodajże chirurg ortopeda :)

      Gosia - Tutaj mnie do szału doprowadzają tylko faceci :) Co do przywar pań "za fajerą" - pełna zgoda. Malowanie się w wewnętrznym lusterku to nie mit. Tak robiła mama mojego przyjaciela i robi moja kumpela :)
      Co do tutejszych kwestii - 100% zgoda. Filmiki też uwielbiam :D

      Usuń
    6. co do listu otwartego tego warszawskiego lekarza. Tu list ten został skonfrontowany ze statystyką i kompletnie rozjechany:
      http://blogdebart.pl/2009/09/01/pan-doktor-pisze-list/
      A przy okazji feministka to nie kobieta która chce być mężczyzną ani kobieta która uważa że kobiety są lepsze niż faceci. Feministka to kobieta która uważa że kobiety i mężczyźni są sobie równi i powinni mieć takie same szanse w życiu.
      Z poważaniem
      Feministka

      Usuń
    7. Feministko - jeżeli są sobie równi, to dlaczego kobiety wymagają parytetów np. w polityce przy układaniu list wyborczych, mimo, że (również korzystając ze statystyk) jest Was więcej niż nas - facetów ? Co to ma wspólnego z równością, jeżeli poprzez parytety trzeba te szanse wyrównywać.? Ciężko mi się pogodzic z tego typu logiką. Może moja męska logika jest inna.

      Usuń
    8. Coś jest logiczne albo nie, logika nie ma płci, i znowu sugerujesz że Twoja logika jest lepsza bo jest męska a moja nie bo jest "babska" a babska logika ma wyraźny wydźwięk pejoratywny. A Twoje zdanie jest nielogiczne:
      "Co to ma wspólnego z równością, jeżeli poprzez parytety trzeba te szanse wyrównać" - jeżeli coś jest równe to nie trzeba tego wyrównywać, jeżeli coś jest nierówne to trzeba to wyrównać i to się nazywa równość. Sam przyznajesz że szanse nie są równe.
      tu jest wszytko na ten temat:
      http://www.krytykapolityczna.pl/Opinie/Dunin-Sroda-Jak-bronic-parytetow/menu-id-197.html
      A wracając jeszcze do listu doktorka, od początku podane przez niego liczby były niewiarygodne, niezależnie czy dotyczą mężczyzn czy kobiet. Ale ty mu uwierzyłeś: dlaczego? Bo pasują do Twoich uprzedzeń, pewnie sobie pomyślałeś: zawsze wiedziałem że baba za kierownicą to katastrofa i proszę! oto dowód że się nie myliłem.

      Tylko proszę oszczędź mi kolejnego argumentu że się jakoś kobiety nie pchają do kopalń.

      Nadal Feministka

      Usuń
    9. To jak wytłumaczysz niezależną od płci logiką, że wymagacie parytetów jak jesteście równe ??? To tak, jakby na walkę bokserską równych przeciwników jeden wychodził z młotkiem, tak dla wyrównania szans. A moje "uprzedzenia" co do kobiet za kierownicą (z nielicznymi, ale wybitnymi wyjątkami) wynikają z własnego doświadczenia. Fakt, że obserwacje Pana Doktora pokrywały się z moimi "uprzedzeniami" czyli stylem jazdy baaardzo wielu Pań.
      Jadąc za kimś z 90 % pewnością jestem w stanie stwierdzić po "stylu" jazdy, kto jest kierowcą.
      A użycie jako "autorytetów" wypowiedzi p. Kingi Dunin i p. Magdaleny Środy mających mnie przekonać do Twoich racji - to tak jak bym Cię próbował przekonać do moich dajć link do wypowiedzi JKM.
      Nie jestem mizoginem - ale takie określenie tylko mnie rozbaiwło - podobnie jak użyte argumenty w tym feministycznym "Sturmerze" "...Mówią ci: Parytety (lub kwoty) naruszają zasadę równości i dyskryminują mężczyzn.
      Nieprawda, to dotychczasowy system dyskryminuje kobiety, naruszając zasadę równości. Kwoty, przeciwnie, są skutecznym narzędziem urzeczywistniania równości...."
      - to jest komedia.
      Jest Was więcej i nie głosujecie na siebie To może przyjąć założenie (zgodne z duchem tego artykułu), że wybory, w których nie zostanie wybrane conajmniej 50% kobiet bedą uznane za nieważne, bo nie spełnią wymogów "parytetu"

      Usuń
    10. "....Liga rządzi, Liga radzi, Liga nigdy Cię nie zdradzi... "

      Usuń
  4. A mi się dziś śniło, że dowiedziałam się o wypadku samochodowym...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja po drodze do i z Jubail widziałem ich kilkanaście.
      Nie śniło mi się :(

      Usuń
    2. A mi się sniło że jestem w kościele przy trumnie jakiegoś faceta (nie wiem kto to bo nie cała twarz widziałem)
      Jakaś baba mi wciska srebrną monetę żebym mu do trumny włozył
      Marek

      Usuń
    3. Ty to masz sny. Mnie się dzisiaj śniła moja podróż poślubna i .... to co się wtedy zazwyczaj robi :)

      Usuń
    4. Marek - tobie tylko współczuć :P

      Ania - pozazdrościć. Mnie się cholera nic ostantio nie śni bo padam jak wór i za chwile musze wstawać :(

      Usuń
  5. Biedak...

    T.T.

    P.S. A niektórzy faceci lubią od czasu do czasu uratować swoje kobiety z opresji. Ciekawe, czy to zależy od faceta, czy od kobiety ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, bycie "szowinistyczną męską świnią" nawet w tak maskulinistycznym świecie jak Arabia Saudyjska jest ciężkie :D

      PS. - od obojga :)

      Usuń
    2. Ogólnie - bycie jakąkolwiek świnią uważam za ciężkie. Ale w Twój szowinizm do końca nie wierzę :-)

      P.S. Co co źle poszło w Twoim przypadku?

      Usuń
    3. Do P.S. Zamiast pierwszego "co" ma być "to" ;-)

      Usuń
    4. Bycie świnią w Arabii Saudyjskiej to jest wyzwanie :) Mój szowinizm jest określeniem wyprzedzającym :D Po prostu uważam, że z kobiet in gremio są słabe górniczki, hutniczki i kowalki (?) lub tragarki (?) a z facetów przedszkolanki. A to w oczach feministek i bojowniczek o równouprawnienie wywołuje stwierdzenia o moim męskim szowiniźmie. Ciekawe tylko, że nawet w męskich zawodach są traktowane (również przez prawo) zupełnie inaczej.

      PS. Zawsze robię za szofera, bo po jeździe z Olą za kółkiem trzeźwieją kolesie w stanie przedagonalnym :) Nie boi się prędkości, ale za to nie ma wyczucia odległości. Najbardziej naprany klient trzeźwieje po max. 10 min. wspólnej podróży. :D

      Usuń
    5. No wiadomo :-) Ale męczę Ciebie tak z troski i nie mogę się pożegnać z tym światem (blogowym), z powodu Twojego częstego zżymania się na wszystko. Nawet, jeśli jest to forma żartu, to przypuszczam, że trochę toksyczna (zwłaszcza dla Ciebie!). Życie jest o wiele piękniejsze, gdy podkreślamy jego uroki, a mężczyzna wiele zyskuje, gdy zachwyca się płcią przeciwną (zwłaszcza jej wybraną przedstawicielką, zwaną z tej przyczyny "wybranką" :-). A niech sobie kobiety będą kim chcą i niech mają swoje niekiedy niedorzeczne aspiracje (in gremio - oczywiście, bo występują egzemplarze obu płci, które dowodzą, że facet może być przedszkolankiem - mój sąsiad na przykład, a kobieta traktorzystką - niedawno widziałam jakiś dokument o takowej). Na świecie zawsze będą jakieś problemy i te, dotyczące uroczych słabostek kobiet raczej nie należą do najbardziej krwawych. Kobiety są cudowne :-) Dla eksperymentu udawaj, że wierzysz w me słowa i przez miesiąc pisz same dobre rzeczy na nasz temat. Zobaczysz, że sam uwierzysz i myślę, że Komentacja też będzie zachwycona :-D

      P.S. Mówiłam, że kobiety są cudowne! Mężczyźni też niczego sobie :-) Zwłaszcza, gdy się zbytnio nie napierają ;-)

      Usuń
    6. Nie żegnaj się ze światem (nawet blogowym), bo to strasznie traumatyczne przeżycie :) Wypraszam sobie, że zżymam się na wszystko. Tylko na to, co mi się nie podoba lub mam odmienne zdanie niż obowiązujące i zgodne z "poprawnością polityczną"
      Jeżeli jest toksyczna to nie dla mnie - z rzeczy toksycznych (przynajmniej w KSA) używam tylko papierosów oraz mocnej kawy :) Zycie jest piękniejsze, ale mniej prawdziwe. "Życie jest piękne, kobiety jeszcze piękniejsze, a mężczyźni szlachetni" to był toast, po którym wiedzieliśmy, że jeden kolega kwalifikuje się do "umycia" :D Tutaj jest to surowo zabronione, to i moja ocena rzeczywistości jest nieco mniej różowa :) Pełna zgoda: facet może być przedszkolanką (a swoją droga - chłopaka też ma do kompletu ?) a kobieta traktorzystką. Tylko, że to jest margines a nie ogół i nie ma co z tego robić dowodu na cokolwiek. Kobiety są cudowne, szczególnie takie które sa kobiece, a nie próbują udowadniać, że mogą być facetami. Ale tylko wtedy, kiedy jest im to wygodne :) Nie mogę pisać samych dobrych rzeczy, bo wszelkiego typu używki zmieniające rzeczywistość są tu surowo zabronione. Może jak pojechałbym na wakację do Holandii byłbym w stanie spełnić ten postulat.
      Ale dopóki moje stanowisko w stosunku to otaczającego świata utrzymuje kogoś przy życiu (chociażby blogowym) jest tego warte

      Usuń
    7. Przypadek jest trudniejszy niż myślałam (ktoś Cię musiał skrzywdzić, albo i odwrotnie ;-) Brak mi kompetencji, aby próbować coś wskórać :-D Zwłaszcza, że chyba świetnie się bawisz tak utyskując!!!!! Szkoda... A miałeś tak zawsze, czy zaczęło się około czterdziestki? Nie chcę Cię denerwować, tylko skłonić do zabezpieczenia się przed przedwczesnym (!!!) starzeniem.

      Co do życia blogowego, to bardzo dziękuję, ale zakończę je (śmiercią raczej kliniczną) z poczuciem sromotnej klęski wywołanej Twoim malkontenctwem :-( Wierzaj, to bardzo gorzka śmierć blogowa ("chlip" po stokroć - nie mylić z "chlup" ;-).

      Papierosy - co tu dużo gadać - fuj!!! Kawa niestety też (choć mniej) i tę pełną potępienia uwagę kieruję także do siebie :(((

      P.S. O sąsiedzie wiem, ale nie powiem :-) O sąsiadach w ogóle można by bez końca, więc wyznaję zasadę, że lepiej nie zaczynać.

      Usuń
    8. Skrzywdzili mnie przodkowie, dając geny zmuszające do samodzielnego myślenia, a nie łykania wszystkiego jak pelikan ciepłe kluski. Dlatego miałem to od dziecka. Nie rozumiem tylko, dlaczego uważasz, że podążanie za "poprawnym politycznie" sposobem myślenia i wypowiedzi, jest lepsze od krytycznej analizy rzeczywistości. "O tempora, o mores" to już od pierwszej mowy Cycerona przeciwko Katylinie są w kanonie :) Starzeję się powoli i z godnością, mam nawet przebłyski drugiej młodości, ale niezbyt nachalne. Ale nie Ty wywołujesz moje malkontenctwo - tylko otaczająca rzeczywistośc. Mogę zacząć prowadzić bloga optymistycznego i pełnego zachwytu nad wszystkim - tylko albo musiałbym dokonać lobotomii albo zacząć zażywać duuże ilości "poprawiaczy rzeczywistości" a te są tutaj zabronione. Zawsze trzeba mieć stała liczbę nałogów. Picie browarów zamieniłem (czsowo mam nadzieję) na pisanie bloga. Ale jak rzuciłbym fajki - brak mi koncepcji co też miałbym robić tutaj w zamian :D
      PS. Czyli pewnie miałem rację co do preferencji

      Usuń
    9. No widzisz, doszło do nieporozumienia. Ja nie mam żadnych zastrzeżeń do krytycyzmu, ale pewne do krytykanctwa. A gdy dotyczy kobiet, to robi mi się nieprzyjemnie, bo bardzo, bardzo utożsamiam się z tą płcią :-) O facetach też można napisać kilka kompromitujących kawałków, ale po co? Oprócz śmiesznostek, mają jednak liczne zalety i życie jest o wiele przyjemniejsze, gdy się właśnie o nich myśli. Ja także byłam czasowo uprzedzona do rodu męskiego, pewnie ze względu na towarzystwo z poprzedniej pracy (niektóre egzemplarze rozmiłowane w informatyce są z innej... galaktyki). Ale rozejrzałam się trochę po świecie (i domu) i mój obecny stosunek do rodu męskiego jest bardziej wyważony i przyjazny. Prawdopodobnie poprzednie uprzedzenia wynikające z doświadczeń z zaledwie kilkoma dziwacznymi osobnikami, rzutowały na odbiór całej męskiej rasy. I to uważam za swój dawny błąd. Czy przypadkiem Twój stosunek do mojej szlachetnej rasy nie wynika z kilku negatywnych doświadczeń, na których się zafiksowałeś? Nie zachęcam do wyznań, ale właśnie do krytycznej oceny rzeczywistości. Sam przyznaj, świat byłby straaaaszny, gdyby nas nie było! Większość z nas to osoby piękne, mądre, wrażliwe i... wiadomo - można wymieniać do jutra. W gratisie, część z nas świetnie radzi sobie za kierownicą. Część niestety nie bardzo, albo bardzo - nie, ale z częścią facetów jest tak samo. Tylko ci zwykle praktykę i samoocenę mają większą i to poprawia ich wizerunek. No i co tu będę się rozdrabniać - jesteśmy absolutnie niezbędne w Waszym życiu (przeważnie). I tylko dzięki nam Wasze życie nabiera głębokiego sensu, piękna i jest szczęśliwe (a jeśli bywa odwrotnie, to dlatego, że niekiedy nie umiecie z nami postępować :-) I to wszystko razem wzięte pewnie niektórych z Was tak boli... Ale uprzejmie proszę, aby w imię krytycznego stosunku do rzeczywistości nie dać się ponieść negatywnym emocjom i nie stygmatyzować ludzi w zależności od przynależności płciowej. Zgoda buduje, a niezgoda rujnuje. I po co być niszczycielem? No, chyba że piromańska natura jest nie do przezwyciężenia! Czy to nie lepiej miło wypowiadać się o kobietach? W przyjaznej atmosferze stają się jeszcze bardziej urocze. A w przeciwnym razie mogą doznać chociażby groźnego słowotoku!!!!!

      No właśnie! Nijak do młodości nie przystaję gęgolenie, a już zwłaszcza na kobiety! W Twoim wydaniu to dla mnie prawdziwy zgrzyt!

      Co do nałogów - teraz muszę skupić się na swoich ;-) Jak tu na przykład rzucić ulubione kosmetyki?! Nieee, nawet nie mogę o tym myśleć! Może jednak wolę rzucić kawę... No i komentowanie na blogach... Jednak papierosy rzuciłabym od ręki ("zapach" jest nie do zniesienia). Może zamiast palić, zacznij pisać książkę? Czy już powstał jakiś "Almanach szowinisty"? Sorki ;-)

      P.S. Zostaw w spokoju m o j e g o sąsiada ;-)

      Usuń
    10. Przeczytałam Twoje ostatnie komentarze do innych komentarzy. Mam przebłyski nadziei. Coś o nas-kochaniu... I to się przyjemnie czyta! I mądrość jaka z tych słów płynie! Uspokojona idę na zasłużony spoczynek :-)

      Usuń
    11. Ale zaraz, zaraz! Co tam napisałeś do Marka?! ;-)

      Usuń
    12. Co rozumiesz to pojęciem "krytykanctwa" ? Ja odnoszę się z wielką atencją do kobiet . Ale nie cierpię wyrobów kobietopodobnych (tzw. "feministek"), które próbują udawać facetów wtedy, kiedy jest im to wygodne.
      Już kiedyś pisałem, że feminizm kończy się przy wnoszeniu fortepianu na 7 piętro :)
      Nie lubię stosowania podwójnych standardów.
      Jak chcesz coś robić jak facet - to rób.
      Ale z drugiej strony nie oczekuj przywilejów, parytetów i innych udogodnień.
      Chcesz boksować? OK, boksuj o tytuł Mistrza Świata z facetami. Nie da się ? No jaki niefart :) Podobnie z innym tego typu dyscyplinami.
      Resztę kobiet naprawdę uwielbiam :)

      Ile razy będę musiał to napisać ? uwielbiam Kobiety, nie znoszę wyrobów kobietopodobnych
      Mam koleżankę, która ścigała się na torze na motocyklach. Była tam jedyną kobietą, ale była traktowana równo z innymi zawodnikami bez dodatkowych punktów "za pochodzenie" I dla takich kobiet mam wielki szacunek. Chcą się sprawadzić w męskiej dyscyplinie, ale robią to na ogólnych warunkach w danej dyscyplinie lub zawodzie.Bez taryfy ulgowej.
      Podobnie jak od facetów chcących występowac np.w pływaniu synchronicznym czy gimnastyce z szarfą :)

      Do Marka napisałem prawdę. Sam się z takim sytuacjami zetknąłem

      Usuń
    13. W sumie słownikowa definicja "krytykanta" jest OK. Z akcentem na "lubienie". Bo moim zdaniem krytyka jest nastawieniem na zmianę, próbę uzgodnienia nowego (wspólnego) stanowiska, a krytykanctwo to raczej postawa, która sugeruje, że świat (np. rola i sposób bycia kobiet) nie powinien odbiegać od wyobrażeń krytykanta.

      Co do kobiet udających - faceci także czasem coś udają (np. twardzieli, albo w razie potrzeby wrażliwców) i można tego nie lubić, ale w sumie jakie się ma prawo do kwestionowania takiej postawy? A może w osobowości jednego człowieka mieszczą się takie skrajne elementy? I czasem może mamy do czynienia z udawaniem, a czasem tylko z różnorodnością zachowań tej samej osoby?

      Kobietą nigdy nie byłeś, więc brak Ci pewnych obserwacji, pozwól że Cię trochę oświecę ;-) Są sytuacje, w których aby być skuteczną, trzeba trochę przyblokować swoją wrażliwość i delikatność. Nie będę mnożyć przykładów, podam zwyczajny, który może dotyczyć każdego. Jak uzyskać konsultację dla bliskiej osoby u lekarza na ostrym dyżurze, który nie chce jej udzielić pod byle pretekstem? Trzeba być ostrą, bezczelną i w reakcji na oznaki braku szacunku dla pacjenta okazać jeszcze większy brak szacunku lekarzowi. Baaardzo przykre i stresujące, ale okazało się skuteczne (a grzeczność - ani trochę). Gdy kobiecie towarzyszy mężczyzna, zwykle on przyjmuje na siebie tę rolę, ale jak wiesz kobiety w Europie mogą działać niezależnie od mężczyzn i w niektórych sytuacjach, jak to ująłeś "próbują udawać facetów".

      Co do przywilejów - buntowałeś się także przeciw tym, które występowały np. w szkole? Pamiętam, że chociażby wymagania w bieganiu na czas były inne dla dziewczyn (niższe), inne dla chłopaków. Jednocześnie nauczycielstwo przymykało oko na niechlujne zeszyty chłopaków, nieczytelne pismo i różne "urocze" zagrania, które nie uszłyby dziewczynom.

      Sprawdzanie się w męskiej dyscyplinie. Zajmowałam się sportem, który może był uznawany za "męski". Ja nie analizowałam go pod kątem płci, tylko bardzo chciałam robić to, co mnie tak pociągało. Niektórzy faceci uznali prawdopodobnie, że wkroczyłam na ich terytorium, i nie zachowywali się normalnie (neutralnie). Prawdę pisząc, mnie w ogóle nie obchodziło "ich terytorium", ani oni sami (oprócz osób, które polubiłam i utrzymywałam kontakty), tylko sport (bez nacisku na rywalizację z innymi, bo jakoś brak mi motywacji, aby być lepszą od innych :-). No i widzisz, jest konflikt między oczekiwaniami niektórych facetów i własnymi: albo zostajesz uroczym kobiecym dodatkiem do sportowca-mężczyzny, albo działasz wbrew miejscowym konwenansom i urażając "męską dumę" dążysz do spełniania swoich marzeń. I wtedy kończy się podział na role przypisane konkretnej płci.

      Widzimy sprawy z innej perspektywy. Przekonania i postawy jednych, są formą zabawnego dla nich folkloru, dla innych te cudze przekonania mogą być sporym utrudnieniem. Czasem tylko okazjonalnie, czasem ciągle.

      Domyślam się, że pisałeś do Marka o faktach. Ale ta "pańcia"...

      Usuń
    14. Aaa, zapomniałam o fortepianie. Nie zmuszałabym żadnego mężczyzny do wnoszenia ciężaru, jeśli tego nie chce. Ale skoro chce - OK. Tak samo, nikt nie zmuszałby mnie do przyszycia guzika do koszuli, albo jej wyprasowania. Ale skoro nie odmawiam tej niezbyt ciężkiej, ale bardzo częstej pomocy, to też OK.

      P.S. Rozpisałam się, abyś za mną nie tęsknił ;-) Do miłego za jakiś czas!

      Usuń
    15. Po pierwsze - nie mówię, że rola kobiet ma być niezmienna, ale konsekwentna. Jak chce być "górniczką", to niech fedruje tak samo jak facet, a nie w/g zaniżonej normy. I to o takim udawaniu pisałem, a nie o zachowaniach społecznych gdzie posłanie "qrv..waszej maci" jest czasami jedynym skutecznym lekarstwem na jakiegoś żłoba. Cholera wie, czy nie byłem kobietą - nie pamiętam poprzednich wcieleń zbyt dokładnie :) Nie buntowałem się przeciwko innym czasówkom z zależności od płci - ja nie jestem feministką i to dla mnie naturalne :) Podobnie, jak rozumiem to, że nauczyciele stosowali inne wymagania - za moich czasów nie było "równouprawnienia" płci i raczej każdy wiedział jaką ma i nie musiał się nad nią zastanawiać, jak to ma miejsce obecnie (mieliśmy w podstawówce jednego "zdeklarowanego" który zrobił "comming out" już w liceum i nikomu to nie przeszkadzało - w późniejszych latach był nawet w Łodzi radnym).
      Jak uprawiałaś go rekreacyjnie to OK. Ale jak chciałabyś w nim rywalizować, to dlaczego nie z facetami, skoro sama uznajesz ten sport za męski ? Nie rozumiem. Ale ja się zgadzam " z dwiema perspektywami". To feministki uważają, że nie ma dwóch perspektyw, a nie ja :D
      Żądasz równouprawnienia oczekując parytetów ??? To z definicji jest uprzywilejowanie jednej strony. Ciekawe, dlaczego w kraju, gdzie jest więcej kobiet jak mężczyzn żadna partia kobieca nie osiągnęła nigdy w wyborach (tajnych i powszechnych, przypomnę) wyniku ponad błąd statystyczny. Może to Wy nie lubicie, jak kobiety odnoszą sukcesy ?
      Koszule noszę do pralni. Guziki przyszywają mi tutaj krawcy- faceci. W Polsce, nie wiedzieć czemu ten akurat obszar biznesowy jest opanowany przez kobiety, ale nie jestem antyfeministą i daję im zarobić za przyszycie guzików czy drobne poprawki krawieckie.

      PS Tęsknić i tak będę :)

      Usuń
    16. Chyba zeżarło moją odpowiedź :-( Może masz w poczcie?

      Usuń
    17. Nie mam nic w poczcie, oprócz tego komentarza powyżej :(

      Usuń
    18. O nie... A tak się wypisałam. Leżę biedna i chora w łóżku, więc jak znowu trochę oprzytomnieję, to spróbuję odtworzyć.

      Usuń
    19. 1. Skoro inne wymagania w szkole Ci nie przeszkadzały, dlaczego teraz robisz z tego problem? W szkole też to zróżnicowanie dotyczyło tylko niektórych aspektów i nie było "konsekwentne".
      2. Sport niektórzy uznawali za męski. Ja nie i nawet do głowy mi to nie przychodziło. Dlaczego się na niego zdecydowałam? Pewnie dlatego, że chyba wiele różni mnie od Ciebie. Ty byś pewnie zrezygnował z nurkowania, gdyby poszła fama, że jest niemęskie. Chociażby z powodu tych "lateksowych" kostiumików ;-)
      3. Czy żądam równouprawnienia z parytetami? Sama nie wiem, czy ja tego żądam. Uważam, że powinno być równouprawnienie w zakresie w o l n o ś c i. I fajnie jest, gdy kobiety w PL mogą robić to, co im w duszy gra. I faceci także. I podoba mi się też, że ja nie przestaję widzieć różnic między płciami (bo to byłoby życie w fałszu), ale też żadne różnice, nie powinny stawiać jednej płci w gorszej pozycji wobec drugiej. Tu znaczenie ma prawo, kultura i przede wszystkim ustalenia między konkretnymi stronami (np. w związku, tak aby obie czuły się na swoim miejscu).
      4. Lubię, gdy kobiety odnoszą sukcesy. Tak samo jak cieszą mnie sukcesy mężczyzn. Jeśli chodzi o politykę, nie zwracam uwagi na płeć, tylko czy mi po drodze z daną orientacją polit. Jak dotychczas z żadną mi nie po drodze :-)
      5. Dobrze, że znalazłeś sposób na swoje koszule :-) Ale dobrze też, że inni mogą inaczej. Ja lubię prasować i lubię wybawiać od tego swojego mężczyznę, który prasowania nie znosi. I cieszę się, że z własnej inicjatywy nosi ciężary i mogę na niego liczyć w razie problemów z samochodem ;-). Co do krawców, to może jednak podział na zawody męskie i kobiece to jednak tylko tradycja? Gdy się gdzieś nie sprawdza, to dobrze ją zmieniać (jak dobrze, że w PL kobiety mogą być górniczkami ;-) A mogą?)

      P.S. To bardzo fajnie :-))
      P.S 2. Całkiem być może, że w następnym wcieleniu będziesz kobietą ;-) Ale nie martw się, do tego czasu wywalczymy równouprawnienie :-D

      Usuń
    20. Poczekaj - to albo równouprawnienie przy tych samych kryteriach albo przywileje, które "wyrównują szansę", a to już nie jest równouprawnienie, tylko faworyzowanie jednej ze stron :) Nie wiem, co to za sport, więc nie jestem w stanie odpowiedzieć, czy jest uważany za męski. Jeżeli był to tajski boks, zapasy klasyczne czy podnoszenie ciężarów - tak był to typowy męski sport :D
      SCUBA diving wynalazł ( zupełnie nie wiem dlaczego mnie to nie dziwi facet- niejaki Jacques Cousteau) podczas II wojny światowej.
      Także nawet obcisła odzież nurkowa z neoprenu nie była w stanie mnie do tego zniechęcić. Tym bardziej, że musiałem pokonać własny strach. Nie twierdzę, że mają nie robić, ale albo niech do niektórych dotrze,że równouprawnienie oznacza takie same reguły gry a nie, że np. w meczu piłkarskim drużyna kobieca grająca przeciwko męskiej miałaby na boisku 22 zawodniczki i nieograniczoną liczę zmian.
      To, że Matka Natura stworzyła nas różnymi nie jest moją winą, ale zawsze bedą mnie bawić pańcie udające, że to nieprawda :) Kobiety mogą być górniczkami, bo mamy równouprawnienie:D Sensu w tym nie ma żadnego, ale mogą :) Nie moja wina, że część osób płci (w ich przypadku rzadko) pięknej nie jest w stanie przyjąć tego do wiadomości.

      PS. Poza tym szybko wracaj do zdrowia i nie zapominaj o mnie :)

      Usuń
    21. Jak zwał, tak zwał. Trudno w życiu społ. (w naszej kulturze) o sztywne ramy, role, przydział obowiązków i "obowiązujących" zachowań. Konieczna jest raczej elastyczność i solidarność społ. Ale rozumiem, że Ty właśnie oczekujesz takich trwałych zasad, bez względu na to, że różnice nawet u osobników tej samej płci są znaczne. Upraszczając - albo jest się kobietą (taką jak Ty to rozumiesz), albo mężczyzną (też zgodnie z Twoją definicją). Nie może być niczego pomiędzy i obok. No i jeśli kobiety chciałyby mieć takie same możliwości jak mężczyźni, to powinny się do nich upodobnić (bo jak miałyby mieć takie osiągi w np. zakresie fizyczności?) A jednocześnie kobiety upodabniające się do mężczyzn nazywasz "wyrobami kobietopodobnymi". Sam widzisz, że sztywny system jest niespójny i krzywdzący. W sumie, to chyba dobrze, że trafiłeś do kraju arabskiego, bo zdaje się, że tamtejsza słaba pozycja kobiet i ich mniejsze aspiracje życiowe (jednak jakoś blokowane przez kulturę) wpisują się w Twój ideał. Możesz się przekonać, jak to się sprawdza z męskiej perspektywy i chyba nie sprawdza z kobiecej.

      Dam chętnie znać o mojej dawnej pasji, jeśli uda mi się do niej wrócić. A kobiety w wielu dyscyplinach nie startują w męskiej kategorii, bo to byłoby okropnie nudne i nierozwojowe mieć dużo słabszego przeciwnika. Dlaczego nie oburzasz się na podział w lekkiej atletyce, a czepiasz się np. boksu?

      P.S. Dzięki. Czuję się lepiej, wyleguję się w łóżku i teraz daję się rozpieszczać różnymi przysmakami. Zapomnienie raczej nie wchodzi w rachubę. Dobrze utrwalają mi się w pamięci ciekawe teksty i ich autorzy :-)

      Usuń
    22. Ale to nie ja chcę, żeby kobieta wyglądała jak facet. Wręcz przeciwnie :) Jak chce uprawić sport, czy uprawić męski zawód niech to robi. Ale zgodnie z regułami gry, czyli na równych zasadach. Bo podobno o równouprawnienie chodzi. I to nie ja wymyśliłem tę durną (z czym się zgadzasz) teorię. "Solidarność społeczna" kojarzy mi się z tym, że w jej imieniu mam utrzymywać ze swoich podatków ludzi, których ani znam, ani lubię, także ten zwrot jest mi również niemiły :D
      Feminizm w Szwecji doprowadzić miał do tego, że faceci mieli sikać na siedząco. W ramach równouprawnienia. I to ja jestem nienormalny, że uważam to za kompletny kretynizm ? Dlatego właśnie zwalczam przejawy "równouprawnienia" w pojęciu feministek. Bo w lekkiej atletyce też raczej kobiety mają jakoś nie wiedzieć czemu słabsze wyniki ? To co się mam czepiać ? A zasady są takie same dla wszystkich - dystans to dystans - czas to czas. I nie ma parytetów.

      PS. To się cieszę, że jest Ci lepiej. Jabym był gdzieś bliżej, to bym Cię napoił mlekiem z miodem ( np. czarnym egipskim) i masełkiem, żeby nie podrażniać gardła. Świetny domowy sposób na przeziebienie, stosowany jeszcze przez moją Babcię

      Usuń
    23. Solidarność społ. to również wniesienie ciężaru i przyszycie guzika i w moim odczuciu baaardzo odnosi się do osób, które znamy. Zasadza się na tym, że uznajemy różnorodność, która jest w szerszej perspektywie komplementarna i nie wartościujemy możliwości i predyspozycji konkretnych osób. I że uznajemy, że każdy ma takie samo prawo do rozwoju i szczęścia. I umiemy dostrzec coś więcej niż czubek własnego nosa.

      Zastanawiałam się długo czym w istocie jest szowinizm. Właśnie zrozumiałam - krańcowym egoizmem, objawiającym się wykorzystywaniem lub chęcią do wykorzystywania innych.

      P.S. Dwa dni temu piłam mleko z miodem (mam dwie rączki i nie trzeba mnie poić :-), ale mnie nie uratowało. Może to z powodu braku masła w miksturze. Będę o nim pamiętać następnym razem :-) Ale może następnego nie będzie, bo nareszcie mam motywację do rzucenia kawy. To ona mnie tak wykończyła!

      Usuń
    24. Do szowinizmu: może nie tylko chodzi o wykorzystywanie innych, ale także zaliczyłabym tu krzywdzące innych wykorzystywanie, lub chęć wykorzystywania własnej przewagi.

      Muszę to jeszcze doprecyzować, ale jestem na tropie :-)

      Usuń
    25. Dla mnie to po prostu wzajemna życzliwość i z "solidarnoscią społeczną" w rozumieniu Państwa nie ma nic wspólnego. Z taką solidarnością społeczną się zgadzam, a nawet biorę w niej czynny udział. Czasami potrafię dostrzec cokolwiek poza czubkiem własnego nosa. Jestem liberalny, ale granicą wolności jest moment, kiedy jakimś "parytetem" czy innym gównem próbuje się "wyrównywać szansę" Tak jak za PRL-u "punkty za pochodzenie" które teraz świetnie się mają w USA.
      Szowinizm - skrajna odmiana nacjonalizmu uznająca prawo własnego narodu do podbojów i panowania nad innymi narodami, przejawiająca się również bezkrytycznym stosunkiem do własnego narodu i pogardą, nienawiścią do innych narodowości; n.os. szowinista (fr. chauviniste).

      Także Twoja wersja” szowinizmu” mieści się z zasadzie w tym określeniu. Tylko to, że ja ironicznie nazywam sam siebie „szowinistyczną męską świnią” jest efektem alergicznych reakcji na feministki, które przypominają mi w swojej filozofii lud smoleński. Tylko ich racje są właściwe i prawdziwe, a jeżeli fakty temu przeczą, tym gorzej dla faktów.
      Tak jak już do znudzenia pisałem - jesteśmy różni i to jest oczywiste.
      A udawanie, że jest inaczej jest bez sensu – natury nie da się oszukać.
      Można niedźwiedzia nauczyć tańczyć (robi się to każąc mu stawać na rozgrzanej blasze) ale primabaleriny Teatru „Bolszoj” z niego nie zrobisz.

      Usuń
    26. Do momentu, kiedy ktoś uprawia swoje dziwactwa na własny koszt i odpowiedzialność - OK. Ale kiedy próbuje z tego robić obowiązujące prawo, bo tak będzie "równouprawnienie" to je się z tym nie zgadzam. I jest to moja własna ocena rzeczywistości. W przeciwieństwie do feministek, ja im nie każę sikać na stojąco, mimo, że to bardziej praktyczne :D

      Usuń
    27. OK :-)

      Usuń
  6. No coż... w Polsce dużo kobiet jeździ jakoś bez sensu. Nie chcę generalizować, szczególnie, że sama sie wliczam w tę cudowną grupę, ale takie sytuacje jak: zablokowanie wjazdu, zaparkowanie na 2 miejscach, nagly dziwny manewr, problem żeby w ogole zaparkować,brak zdecydowania, jazda za wolno..., wyjechanie skądś bez sprawdzenia czy można - no przepraszam, ale przewaznie widzę za kółkiem kobiety.... I to są przeważnie kobiety, które pracują gdzieś za granicą (obca rejestracja, gigantyczny samochód, myslą, że wszystko wolno, umiejętności nikłe), strasznie młode (jak zdały prawko?!) albo takie, które zdały dawno temu i teraz dopiero odważają się jeździć (weźcie lekcje najpierw!!).

    ;D

    A Saudyjki skoro nigdy nie prowadzą, a teraz będą, to też pewnie nie mają za dużo wprawy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam update:

      rozmawiałam przed chwilą z Mamą o tych paniach za kierownicą i Mama stwierdziła, że kobiety po prostu chcą jeździć tak samo nonszalancko jak faceci i biorą z nich przykład i to jest zły przykład. ;) o.

      Usuń
    2. Dzięki o Wielka, że mnie w starciu z tymi "harpiami" wsparłaś :) No przecież nie z facetami są filmiki na You Tube, jak przez 15 min. jakąś popierdółką parkują na miejscu dla TIR-a :D

      Usuń
    3. Mama ma świętą rację - próbujecie nas naśladować, jak robimy źle robiąc to jeszcze gorzej (technicznie przynajmniej). Bo jak ja bym zaczął naśladować moich kolegów - szczególnie z Kairu to już pewnie trzecim autem bym jeździł, a im nic by się nie stało :D

      Usuń
    4. tylko, że znowu sporo meżczyzn jeździ za szybko i robią jakieś głupie popisy na drodze i są niebezpieczni.. to w sumie kto jest gorszy? ;P ja myślę, że problem jest często taki, że mężczyźni są zbyt pewni siebie, a kobiety za mało... co myślisz?

      Usuń
    5. Zdefiniuj co w/g Ciebie znaczy "za szybko"? Bo dla mnie, to jest jak ktoś jedzie powyżej swoich umiejętności. Czy Kubica jadący 200 km/h. jest bardziej niebezpieczny od jakiegoś "czereśniaka" mającego prawo jazdy od 50 lat, który w tym czasie zrobił "całe" 10 tys. km. i jedzie 80km/h.? Owszem, jeżdżę dynamicznie, ale rzadko, nawet na autostradach przekraczam 200 km/h. Tutaj wiem, że na autostradzie nie da się pojechac więcej jak 150 km/h.
      Z kilku powodów - np. nawierzchnia zaczyna być mało przyczepna.
      Kobiety jeżdżą (w znacznej części) mało zdecydowanie. To jest Wasz największy problem. My dla odmiany często "cwaniakujemy" na drodze. Oba te przymioty są groźne, ale o ile "cwaniaka" zweryfikują "miśki" to taką "lebiodę" nie widzącą czego chce to dopiero jakiś dzwon albo przynajmniej stłuczka. Co groźniejsze - nie wiem, ale nie jestem fanem kobiet za kierownicą i tyle :D

      Usuń
  7. Nie będę się odnosić do tego czy za kierownicą siedzi kobieta czy też mężczyzna, bo nie ma to dla mnie żadnego znaczenia. Ale tak. Oczywiście gdyby szykował się paraliż komunikacyjny z konfliktem w tle ;) to też bym był ostrożny.
    Zapraszam na spacer po CN Tower: http://tandmpodrozniczo.blogspot.com/2013/09/skywalk-cn-tower.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. T - ja właśnie z tej przyczyny wolę tą sytuację obserwować z duuuużej odległości

      Usuń
  8. Zgodze się, że jeżdżę przeciętnie lub źle, ale to dlatego, że wciąż się boję jeździć mimo, że prawko zrobiłam 2 lata temu i bynajmniej nie w Polsce, ale tu u siebie na Cyprze Północnym w ruchu lewostronnym. To jest dopiero wyzwanie: być po kursie prawa jazdy i 2 niezdanych egzaminach na ruchu prawostronnym , a zdanie za pierwszym razem na ruchu lewostronny. Pierwsze 2 lekcje jazdy to był dla mnie koszmar, nie potrafiłam się przestawić, a na "naukę" miałam tylko 10 godzin jazd...Efekt taki, że nadal przy rondach mam psychoze i zwalaniam do 2 biegu.
    Nawiazując jednak do tematu, muszę przyznać, że lepiej mi się jeździ bez męża, a to dlatego, że on jak ja prowadze cały czas mi dogaduje: zwolnij, przyspiesz, wrzuć teraz 5, po co wrzuciłaś 2 mogłaś to zrobić na 3...itd itp..wkur.....mnie takie gadanie i przez to już 3 razy miałabym stłuczkę...kiedy sama jadę panuję nad sobą, autem, nie mam ataków paniki, lepiej i spokojniej mi się jeździ. Niestety rzadko to się zdarza, zazwyczaj jeździmy razem, mamy tylko 1 auto więc...co ciekawe wolę jeździć po mieście niż po drogach międzymiastowych szybkiego ruchu (u mnie nie ma autostrad) wtedy wiem, że żadne wariat nie wyskoczy mi zza rogu, albo nie będzie na silę chciał wyprzedzać na 4tego...Natomiast po Nikozji jeździ tylko mój mąż, tam jest istny komunikacyjny zator mózgowy i ja się na to nie piszę - dlatego mój mąż bardzo doświadczony za kółkiem porusza się po tym mieście, dla mnie to jest nadal abstrakcja.
    Reasumując, z własnego doświadczenia wychodzi, że lepiej jeździć, kiedy nie ma mężczyzny w aucie - inaczej kolizja mur beton gotowa...:)
    Pozdrawiam, Ingalill

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ingalill - taaak, lepiej się jeździ bez faceta - z wyłączeniem miejsc gdzie się lepiej jeździ jako pasażer. Wot, kobieca logika :)
      Ale za to właśnie Was kochamy :D

      Usuń
  9. ...ale dziś ogniem ziiionie u Ciebie hihi, oj będzie gorąco w komentarzach;-) pozdrawiam blondynka jeżdźaca poniżej przeciętnej stety ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zionie, bo smoki okrutne, co prawdy dostrzec oczywistej nie chcą się na mnie rzuciły niczym na owieczkę niewinną :)

      Usuń
  10. bo podobno to naukowo udowodnione (przez saudyjskich naukowców płci męskiej), że prowadzenie auta jest dla kobiet wysoce niezdrowe - taką mi dziś w radio Zet zapodali rewelację, więc jeżdżę rowerem dla własnego zdrowia, a samochodem tylko w przypadku mężowskiego nadużycia alkoholu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gwiezdna - to jest niezdrowe, ale pewnie z innych przyczyn, niż podane :) Czasami wolałbym sam jeździć z kierowcą, a pod ręką mieć jakieś RPG-7 do utylizacji zagrożeń

      Usuń
  11. Z Polski pamiętam jedynie brak kultury jazdy u Polaków. Niemcy zaś są bardziej spokojni i opanowani. Tutaj w Australii w Melbourne i Sydney kierowcy zaś bardzo przestrzegają zasad ruchu drogowego ponieważ są wysokie kary oraz każdy kierowca może na rok dostać 12 punktów karnych. Podczas wakacji i świąt państwowych kary liczone sa podwójnie. Tutaj można stracić prawo jazdy za brak zapiętego , nadużywania narkotyków jazdy po pijanemu więc tu się jeździ bezpiecznie ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Freya - u nas za prowadzenie "pod wpływem" nawet roweru, można na "wakacje" na koszt Państwa trafić. Tylko tu jeździ po kiepskich drogach niewiele mniej ludzi niż mieszka u Ciebie - obecnie, najpopularniejsze w Polsce prawo jazdy kat. B posiada 17,6 mln osób, a to Wy drogi macie normalne. Ale i u Was trafiają się kwiatki, gdzie koleś zamiast klasycznej kierownicy używa.....żabki - takiej do przykręcania :)

      Usuń
  12. Myślę, że wkroczyłeś na niebezpieczne terytorium jeśli chodzi o temat :D Obrońcy kobiet-kierowców zaraz Cię zjedzą, hah!
    Ja zdaję sobie sprawę z tego, że nie jeżdżę zbyt dobrze (może z powodu braku możliwości poćwiczenia? nie mam samochodu, więc to duży problem) i dlatego nie pcham się za kierownicę. Saudyjkom tez to polecam.
    Daria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daria- podejrzewałem, że się na mnie rzucą :) Ale ciekaw byłbym małej rywalizacji za kierownicą pomiędzy tymi "wojowniczkami szos" a mną i kilkoma moimi kolegami :)

      Usuń
    2. O, wlasnie - to jest to. Widzisz, ja bym nigdy na zadna taka rywalizacje sie nie zgodzila, bo kierowca rajdowym nie jestem i znam swoje mozliwosci. A juz napewno bym sie w takie wyscigi nie wdawala na drogach publicznych.
      Co tylko swiadczy o tym, ze mam odrobine wyobrazni, dobry kontakt z rzeczywistoscia oraz - jak gdzies dojade 5 min pozniej to sie swiat nie zawali.

      Nikt sie z wrodzonym talentem do jazdy nie rodzi. To umiejetnosc nabyta. Ilosc wyjezdzonych godzin przechodzi w jakosc - chyba, ze ktos kobiecie wmowi, ze ona sie do niczego nie nadaje, nic nie umie i najlepiej jakby sie tego kolka nie czepiala.

      Najwieksza brawure i najwiecej zas wypadkow na drogach powoduja mezczyzni - i tyle. Ten artykul faceta z urazowki w Wawie czytalam, niestety nie ma potwierdzenia w statystykach.

      Usuń
    3. To kiepsko, bo posłużyłaś się stereotypem. Nie proponowałem wyścigów, tylko mały turniej umiejętności np. na lotnisku w Modlinie. Jazda w poślizgu, hamowanie na śliskiej nawierzchni przed przeszkodą z jej ominięciem (tzw."baba") i nie uderzeniem w przeszkodę symulującą pojazd jadący z naprzeciwka, szybki slalom itp. Na "babę" wchodząca przed samochód nie musisz jechać szybko-tak jest to rozwiązane w sensie odległości przeszkód, że max to 80 km/h. Przy 100 km/h. może poradziłby sobie Kubica, Vettel czy inny Hamilton. Jeżeli wszystko jest tylko kwestia poświęconego czasu (czyli umiejętności nabytych) to mnie pocieszyłaś- zawsze chciałem zostać śpiewakiem operowym . Tak jak piszesz- nie ważne predyspozycje - tylko ćwiczyć trzeba. OK, mam nadzieję, że kiedyś zaspiewam jako trzeci tenor z Plácido Domingo i José Carrerasem w zastępstwie Luciano Pavarottiego :D

      Usuń
  13. A ja Saudyjkom życzę wolności wyboru czy prowadzić czy nie bo to o to chodzi a nie o umiejętności ....Kobieta która uwielbia prowadzić

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko, że taka wolność niesie za sobą również odpowiedzialność. Jeżeli są gotowe na jej wzięcie, to podejrzewam, że za niedługi czas pojawią się i "nin-ja" za kółkiem.

      PS. Ja uwielbiam śpiewać, ale nikt nie może tego znieść słuchając :)

      Usuń
  14. Ja nie mam prawka ale uważam iz kobiety są uważniejsze i spokojniejsze za fajerą
    A jak któryś facet jej wjedzie w kufer to powinna mu przywalić z liścia i to kilka razy
    A tak przy okazji co robi saudyjska drogówka jak zhaltuje europejkę lub azjatkę za kółkiem???
    Puszcza wolno czy są jakieś restrykcje??
    Marek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek - jak pojeździsz to pogadamy :) Jak Ci ktoś stanie dęba, bo tak wyszło, że zamiast czwórki wrzuciła pańcia dwójkę, albo wrzuci lewy kierunek i skręci w prawo to ciekaw jestem, czy na tego liścia będziesz taki chętny :)
      Nie puszczą - może być i deport.

      Usuń
  15. ha,
    100 lat temu facet byl facetem, teraz wiecej pewnosci i zdecydownia i konsekwencji maja kobiety, faceci sa zagubieni faktem ze gorzej prowadza auto, gorzej nurkuja ;) wiec wcieraja zelik we wloski, wklepuja kremiki, robia manicure i spedzaja czas na zakupach byle czego, a jak im sie noga powinie to placza w rekaw swoim kobietom ;)
    trzymam kciuki za facetow, zeby w tych trudnych czasach dogonili kobiety!
    Lola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, że obecnie faceci jacyś ze słabszego materiału. Co do prowadzenia auta i nurkowania - zawsze chętnie stanę w obronie męskiej populacji :) Ale robimy to po to, żeby się Wam podobać. Kiedyś byłyście mniej wymagające "dobrego wyglądu", a teraz macie pretensje o to, że Was słuchaliśmy.
      Wot, kobieca logika

      Usuń
  16. O masz ci los... a ja uważałam się właśnie za przeciętną "kierownicę". Od 22 intensywnych, ale bardzo bezpiecznych lat. Zburzyłeś moją wyważoną AUTOocenę, eh!

    PS. Jak Saudyjkom pozwolą jeździć to mogą zacząć zachowywać się jak psy spuszczone z łańcucha i będą jatki na drogach ;). No, ale kiedyś ten przełom musi nastąpić... i życzę im, by nastąpił ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jesteś lepsza, niż myślisz ?
      PS. Najpierw to by tu musiał powstać system szkolenia kierowców z prawdziwego zdarzenia - niezależnie od płci. Teraz to jest "Satyra na leniwych chłopów", a nie system.

      Usuń
  17. "I'm Saudi lady" - to mi się najbardziej spodobało. Myślę, że w polskim wydaniu mogłoby brzmieć: "Jestem blondynką".
    Podróże w przystępnej formie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To raczej znaczy "panie, pan nie wiesz kim ja jestem":-:D

      Usuń

Drogi Czytelniku - pisząc komentarz, zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych