10/04/2013

Moja Żona czyta blogi....

Gadzina jak świat światem, zawsze spędzała sporo czasu przy komputerze.
Jednak odkąd zacząłem pisać bloga, Gadzina zaczęła blogi czytać. I nie byłoby w tym nic zdrożnego, gdyby nie fakt, że wyczytane na blogach formuły na zdrowe odżywianie, poprawę kondycji, utrzymanie prawidłowej masy ciała itp. zaczyna wypróbowywać na mnie.
Na szczęście robi to na razie na odległość, ale zaczynam się obawiać co będzie po Jej przyjeździe.
Z ostatnio wyczytanych na blogach rewelacji dowiedziałem się, że
- mam na pewno za mało witaminy D3, bo najlepiej się czuje w ciepłych krajach i w związku z czym natychmiast powinienem zaopatrzyć się w preparaty zawierające wspomnianą witaminę. Nie trafia do Gadziny argument, że słońca mam tu pod dostatkiem. Jej zdaniem powinienem, mimo wszystko uzupełniać to suplementami i czym prędzej gnać do apteki
- źle się odżywiam, bo jadam tylko trzy, czasami cztery posiłki dziennie, a powinienem pięć - sześć, ale małych. To ja się grzecznie pytam ..... kiedy ???
I słyszę odkrywczą odpowiedź, że "między tymi trzema"
Tych wyczytanych na blogach rewelacji, którymi Małżonka Ma Aleksandra stara się mnie uszczęśliwić jest znacznie więcej.
Tylko, że mnie jest dobrze z tym, że jadam trzy razy dziennie i nie faszeruję się żadnymi tabletkami, choćby jak najbardziej wskazanymi dla mojego organizmu :P
Wolałbym się napić piwa, które również zawiera mnóstwo życiodajnych pierwiastków

27 komentarzy:

  1. Piwo wcale nie zawiera duzo zyciodajnych pierwiastkow, znacznie wiecej zawieraja dwa lub trzy piwa. To na co czekasz? Przeciez masz "apteke" w Bahrainie gdzie mozesz spozyc to zlote lekarstwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to na co czekam ? Na Iqamę, rzecz jasna :) W tym bajzlu, który się zrobił przy wymianie Iqam i kart do ubezpieczeń z powodu wymiany ok. 5mln. sztuk to jeszcze chwilę poczekam. Szczególnie, że święta za pasem :(

      Usuń
  2. Nie jest chyba tak źle. Zawsze możesz od niej dowiedzieć się czegoś nowego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak - można to umieścić na portalu "wiedzy bezużytecznej" w wielu przypadkach :P

      Usuń
  3. Blogowanie wciąga! Piwo sklepowe ważone na masowe ilości to nie to samo co z mini browaru... pamiętam jak byłam we wrocławskim spiżu sama się zdziwiłam różnicą w smaku.

    OdpowiedzUsuń
  4. Blogi są fajne, choć te dzisiejsze (II fala, jak to nazywam) są zupełnie inne niż blogi sprzed kilku lat. Nie lubię (bardziej: nie interesują mnie) blogi profesjonalne, pisane z myślą o lajkach i zbieraniu fanów. Nie znam żadnych tzw. poczytnych blogerów, którzy wypatrują ofert współpracy - nudzą mnie notko-artykuły o tym jak pisać, żeby zarobić, jak pisać, żeby przyciągać, jak pisać, żeby czytali. Lubię czytać o życiu, o ludziach, lubię widzieć po drugiej stronie monitora człowieka, a nie pracownika na zlecenie. Niech sobie zarabiają w ten sposób, nic mi do tego (piszę jako właściciel zamkniętego bloga). Przyznam, że czasem zerknę na jakieś porady, ale głównie jednorazowo i na dany blog już nie wracam. Tak że mój chłop ma względny spokój w tym temacie ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja piszę dla higieny psychicznej.Jeżeli komuś podoba się co napisałem - ekstra. Mam większy zapał do pisania dalej. Jeżeli przestanie się podobać - to i tak będę pisał - robię to dla siebie, a nie tylko dla lajków (mimo, że są bardzo, ale to bardzo miłe). Na blogu nie zarabiam - raczej odwrotnie :). Jeżeli zacząłbym traktować to jako pracę albo nie daj buk obowiązek to bym się szybko znudził.

      Usuń
    2. Tak, lajki i czytelnicy są fajni, ale ja z czasów swojej popularności (umiarkowanej, rzecz jasna) pamiętam bardziej naloty trolli z Onetowej polecanki, czyli tę ciemną stronę tysięcy wyświetleń dziennie. A nawet powiedziałabym wyświetleń w ciągu paru godzin, bo trolle odlatywały zaraz po zdjęciu notki z głównej i powracał święty spokój. Dziś nie wyobrażam sobie mieć otwartego bloga. Ale przyznam, że podoba mi się Twoje sformułowanie o higienie psychicznej :)))

      Usuń
    3. Trolle z tego co wiem z gier RPG należy traktować kwasem i ogniem. To pomaga :) Blog otwarty o dość hermetycznych treściach nie jest porywający dla trollującej gimbusiarni, także na razie mam (odpukać) spokój. Co do " higieny psychicznej" - w moim pojęciu - takiego bloga, jak ten po pierwsze pisze się właśnie w tym celu. Bo lepiej jak się na pewne sytuacje" wyżalę" w necie niż mam to dusic w sobie. A moje doświadczenia moga pomóc innym, chcącym tu przybyć, lub takim, którzy już tu są, ale z pewnymi problemami się nie zetknęli. Lub odwrotnie - coś jest dla mnie nowością, a dla "Zatokowego" wyjadacza" rutyną i jednym wpisem pomaga uporać się z problemem.

      Usuń
  5. Ja przeglądam głównie blogi kulinarne, bo gotowanie sprawia mi sporo przyjemności. I w tym zakresie się też udzielam w blogosferze. Ale z zachowaniem wielkiego dystansu do tego co piszą inni i przede wszystkim do siebie. Pozdrawiam Iwona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uważam, że nie należy traktować siebie jako "kreatora trendów filozoficznych" tylko mieć szacunek do zdania innych, nie tracąc przy tym własnych opinii.

      Usuń
  6. Wpisz w wyszukiwarkę "boli mnie głowa", a dowiesz się, że masz nowotwór mózgu. Niektórych rzeczy czasem lepiej nie czytać :D No chyba że "W pustyni bez puszczy..." - tego nie da się przedawkować ;)
    [nie, nie - to nie wazelina :D ]
    Daria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A o blogach czy stronach polityków wolę nie wspominać - tam gwarantują pełne zidiocenie :)
      Miłe słowa, niczym Agenta Tomka o "Helowym Antonim" są przez nas bardzo wdzięcznie przyjęte :D

      Usuń
  7. Zgadzam sie.
    Slonca masz tam dosc, a zeby nasz wlasny organizm wyprodukowal dzienna dawke wit D3 wystarczy wystawic sie (wiekszosc cielska) na slonce ok. 20 min.

    Ludzie garna sie do slonca, bo to powoduje rowniez inne mile efekty np. zwiekszone wydzielanie melaniny, ktora reguluje cykl dobowy.

    Co do ilosci posilkow zjadanych dziennie - te 5-6 to jest mit niepotwierdzony zadnymi rozsadnymi badaniami.
    Ewoluowalismy jako ludzie jedzac rzadziej - naczesciej 2 razy dziennie - za to duze posilki. Ta wielka ilosc dziennie, a malych porcji, to wymysl przemyslu dietetycznego jakichs ostatni 20-lat.
    Jesli chodzi o nasze zdrowie niczego to nie zmienia, a czyni zycie jeszcze bardziej upierdliwym bo wychodzi na to, ze trzeba zrec na okraglo. Bez sensu.

    Je sie wtedy, kiedy (zakladajac ze mamy zdrowa diete czyli wywalamy z niej cala zywnosc przerobiona, proste cukry czyli makę, inne zbozowe, cukier, slodycze etc) jest sie glodnym. Nasz organizm sam to reguluje.
    Niestety, ten mechanizm regulacji zawodzi, jesli je sie pokarmy podnoszace poziom cukru we krwi gwaltownie. Wtedy np. po zjedzeniu kawalka torcika albo pajdy chleba z dzemem czy michy spaghetti jest sie glodnym za 2 godziny, chociaz przerobione carbs juz sie odkladaja w watrobie w postaci glikogenu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło jest, kiedy Sam Szacowny Futrzak własną Futrzakową osobą broni mnie przed światem.
      No "koniec świata" jakby powiedział Pan Popiołek (w tej roli nieodżałowany Wacław Kowalski) w serialu "Dom" :D
      Dzięki Futrzaku Niezastąpiony

      Usuń
    2. awwwww nie "melaniny" ale oczywiscie "melatoniny" powinno byc :)

      Ja tu tylko bronie rozsadku i potwierdzonej wiedzy :-PPP

      male posilki a jedzone czesto moga co najwyzej doprowadzic do skurczenia sie zoladka, co przy dziwnych metodach odchudzania moze odniesc skutek (bo za duzo naraz po jakims miesiacu nie da sie tam wepchac) - ale i tak najbardziej sie liczy to, co sie je...tj. od strony jakosciowej.

      Usuń
    3. 100% racji Futrzaku - nie jesz czegoś, co tylko z nazwy jest wędliną, mięsem czy dżemem z owoców to jesteś zdrowsza i organizm mam mniej kłopotów z usuwaniem zbędnych lub nawet szkodliwych substancji.

      Usuń
  8. Możesz powiedzieć żonie, że jedzenie więcej niż 3-4 posiłków dziennie tuczy jak diabli, jeżeli ma się wolną przemianą materii. Nawet jeśli za posiłek przyjmiemy paczkę herbatników, jogurt lub owoc. Wiem, bo na sobie to przetestowałam i jak dla mnie dietetycy nie mają racji, bo strasznie generalizują. Może to służy osobom, które mają dużo ruchu i potrzebują większej ilości kalorii, ale gdy ktoś prowadzi siedzący tryb życia, będzie od tego tylko tył, bo jego organizm nie nadąży ze spalaniem tylu kalorii. Przynajmniej ja tak mam. Nie tyję, jeśli jem max. 3 razy dziennie, a baaaaaardzo powoli chudnę, jeśli jem tylko 2 razy dziennie, ale porządnie. Gdy się odchudzałam wg metody "5 małych posiłków dziennie" przytyłam 5 kg w ciągu pół roku zamiast schudnąć... ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bredzisz, bracie, a twoje eksperymenty wcześniej czy później prawdopodobnie skończą się cukrzycą. Zaręczam, ci - jako diabetolog, że to średnio przyjemne zakończenie.
      Jeść trzeba co trzy godziny, pięć posiłków dziennie, w stałych godzinach. Tylko nie nie schabowy z kapuchą i frytkami, ale owoc, sok, jogurt.
      100-500 kalorii dziennie więcej, ale rozłożone na 5 posiłków mniej tuczy niż mniejsza dawka ale 3 razy dziennie.
      Stałe pory posiłków, odstępy około 3-godzinne zmuszają trzustkę do stałego wysiłku i zmniejszają ryzyko jej niewydolności. Ogromnie znaczenia na zachorowanie na cukrzycę ma to JAK SIĘ ODŻYWIA a nie tylko co się je!!!Sorry, warto się poduczyć.

      PS.
      Jestem tu po raz pierwszy, ponieważ dostałem propozycję pracy w KSA i się nad tym zastanawiam. Właśnie opracowuję wyniki badań dotyczące nawyków żywieniowych osób zagrożonych cukrzycą (nie tylko grupy ryzyka) w KSA.Okazuje się, ze wielkorotnie weryfikowane badania są dość niepokojące: epidemia cukrzycy w KSA zagraża nie tylko Arabom Zatokowym, którzy mają katastrofalne nawykii żywieniowe, wstręt do wysiłku fizycznego i chów wsobny w pełnej krasie, ale również przedstawicielom rasy białej, którzy dbają o aktywnosc fizyczną i mają własciwe nawyki żywieniowe. Prawdopodobnie to specyficzny klimat zmniuejsza aktywość trzustki i zwiększa ryxyko jej niewydolności. Niedobory wit. D3 mają tu też coś na rzeczy - ona się w tym klimacie wchłania znacznie gorzej. Okazuje się, że znaczne niedobory maja nie tylko kobiety (co byłoby nawet dośc zrozumiałe, i co obok cukrzycy jest NAJCZĘSTRZĄ przyczyną kalectwa w KSA kobiet po 50), ale i mężczyźni, co takie łatwe do wyjeżnienia już nie jest.
      Wielka saudyjska firma zleciła nam przebadanie pracowników róznych ras na okoliczność cukrzycy i niedoborów D3. Nawet jeżeli pracownicy maja prawidłowe wyniki badana cukru krwi, test doustnego obciążenia glukozą i pozosatałe badania wskazują często stan przedcukrzycowy. Dotyczy to ludzi, którzy przed 2-3 laty przyjechali do KSA i nie zmienili nawyków. No coś niewątpliwie jest na rzeczy. na rzie nie wiemy co jest przyczyną.

      Wielbłądzie, słuchaj połowicy, bo mądrą jest kobietą, a nie głupich doradców. A cukrzycy i ostreoporozie lepiej zapobiegać, możesz mi wierzyć na słowo.

      Rafał



      Usuń
    2. "Jeść trzeba co trzy godziny, pięć posiłków dziennie, w stałych godzinach. Tylko nie nie schabowy z kapuchą i frytkami, ale owoc, sok, jogurt.
      100-500 kalorii dziennie więcej, ale rozłożone na 5 posiłków mniej tuczy niż mniejsza dawka ale 3 razy dziennie"

      Jestem chodzacym dowodem na zaprzeczenie tych teorii. Ja, i calkiem kilku moich znajomych tez. I nie tylko my. Wot dziwo...juz nie wspomne o tym, ze jak lekarka, ktora wypytala sie mnie szczegolowo o diete jaka konsumuje (minimum carbs, mieso i tluszcze zwierzece, warzywa, owoce) - a potem zobaczyla moje wyniki badan krwi powiedziala, ze to niemozliwe. No ani chybi, niemozliwe, ze istnieje :)

      Coz, nie pierwszy to raz, jak musialam komus udowadniac, ze nie jestem wielbladem.
      Wot i znowu musze to samo? Aha, jadam 2 razy dziennie. Jesli na obiad zjem porządnego steka (albo pieczona swinke, albo kurczaka) z jakas surówka, zapije szklanka wina, to do poludnia dnia nastepnego nie mam potrzeby jedzenia, zreszta po co? Rano wypijam mate i dobrze mi z tym. Potem jem lunch a potem znow obiad..

      BTW: nie ma ZADNYCH badan, ktoreby potwierdzaly ze wit D3 z pokarmu sie wchlania gorzej w zaleznosci od klimatu... ale nawet jesli - HALO - nasza wlasna skórka produkuje jej wystarczajaca ilosc. Wiec o czym mowa? W Polsce oczywiscie nie, bo przez 7 miesiecy w roku nie ma wystarczajacej ilosci slonca, ale w KSA???

      Usuń
    3. Oczywiscie, to nie dotyczy kobiet w KSA ktore chodza szczelnie owiniete w czarne szmaty i ich skora nie ma zadnej, najmniejszej nawet szansy sama wytworzyc wit D3 - bo jak, przez czarne szmaty??? A z pokarmu to najwiecej D3 jest w tlustych rybach morskich. No chyba ich tam w KSA nie ma...

      Usuń
    4. Jem trzy razy dziennie o w miarę stałych porach. To już duży sukces, bo wcześniej jadłem, jak mnie naszło.

      Rafał ale mnie nastraszyłeś :(
      Spróbuję jeść jakieś owoce w tzw. "międzyczasie" i zobaczymy, czy mi się coś poprawi

      Usuń
    5. @futrzak
      Nie twierdz, że nie ma wyjątków. Są i to sporo. Mam klientów z nadwagą 100%, zero ruchu i wszelkie najgorsze nawyki, którzy w życiu cukrzycy nie dostaną. Nie, bo nie i nikt nie wie dlaczego. Wielu z moich pacjentów było szczupłych wysportowanych i odżywiało się korzonkami, co nie uchroniło ich przed chorobą.
      Nie ma reguły. Przyczyna cukrzycy w większości nie jest znana i na pewno nie jest jednolita.

      Epidemię cukrzycy wśród Arabów Zatokowych tłumaczyło się dotychczas faktem, że za szybko z narodu niedojadającego, okresowo nawet głodującego, zaczeli się przejadać i przestali się ruszać. No i genetyka. Tyle że wcale to wytłumaczenie nikogo nie satysfakcjonuje. Bo skoro tak, to dlaczego te same problemy zaczynają mieć biali, w tym Skandynawowoe, którzy za długo tam siedzą. Długo, to może oznaczać kilka miesięcy. Oczywista, że nie wszyscy, ale my mówimy o statystyce.\
      Cukrzyca nas ciągle zaskakuje. Przykłasad: moja przyjaciółka, szczupła wręcz chuda kobieta, w pewnym momencie zaczęłą tyć. Okazało się, że to cukrzyca. Typ II (teraz zaczyna się mówić o podtypach).

      Siedzą teraz w Polsce, ponieważ poproszono mnie o pomoc w badaniach dzieci, które pomimo normalnej wagi i całkiem sporej ilości ruchu chorują. I nikt nie wie dlaczego. Genetyka, to trochę wyjaśnia, ale nie wszsytko. W Zatoce problem może być też z temperaturami, które spowalniają przemianę materii.

      Futrzak, szczelne zawoje tłumaczą niedobory D3 u kobiet tubylczych, ale co jest przyczyną niedoboru u zdrowego białego mężczyzny, który sporo czasu przebywa na dworze z racji pracy lub hobby? Kolega uznaje za niewykluczone, że szkodzą okulary. Przeciwsłoneczne. Jakoby D3 wchłaniała się przez oczy. Przekombinowane? Niekoniecznie. Dysponujemy badaniami, które potwierdzają spore niedobory w populacji mężczyzn, zdrowych, z wielu ras.

      Częste jedzenie, w stałych porach (koniecznie!!!) zmusza trzustkę do wysiłku. Tu nie chodzi o to, żeby nie tyć - to nie jest najważniejsze, tu chodzi o to, żeby nasz organizm nauczył się, że w stałych okreslonych porach będzie uderzenie cukryu i żeby się do tego przygotował odpowiednio wcześniej przygotował. Osoba tak się odżywiająca ma dwukrotnie mniejsze ryzyko zachorowania niż ktoś, kto je 2 razy dziennie. I nie ma wytłumaczenia, że nie ma czasu. To może być owoc, garść orzechów, suszone owoce, sok, nawet kawa z mlekiem (to sporne!!!). Wystarczy, żeby trzustka zadziałała.

      I jeszcze raz powtarzam, to że ktoś w tej chwili jest zdrowy a prowadzi tryb zycia sprzyjający rozwojowi cukrzycy i jest zdrowy, nie oznacza, że zdrowym będzie przezcałe życie. I absolutnie nie oznacza, że zachoruje!! Może po prostu mieć szczęście lub jakieś predyspozycje genetyczne. Bo skoro są predyspozycje genetyczne do rozwoju cukrzycy to moga być też takie, które przed nią chronią.
      Amen

      Rafał

      Usuń
    6. Rafał - ale tutaj bez okularów przeciwsłonecznych nie da się funkcjonować. Masz jakiś pomysł, jak ten problem rozwiązać ?

      Usuń
  9. No to kurcze czeka Ciebie niezłe wyzwanie. Ale myślę, że sobie poradzisz. Dziękuję za pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem niestety, bo znając upór Gadziny, nie będzie łatwo

      Usuń

Drogi Czytelniku - pisząc komentarz, zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych