6/22/2013

Dieta dla Wielbłąda - każdy pomysł na wagę złota :)

Jako, że Parzystokopytnemu coś się za dobrze powodzi w Arabii Saudyjskiej i cały czas objada się czymś, czego dobrze wychowanym Wielbłądom jadać w pewnym wieku już nie przystoi więc, mam uzasadnione obawy, że przyjedzie do Polski bardzo tłusty.

Ja co prawda wielbłądzinę bardzo lubię, nie tylko w postaci potrawki albo tajine, ale wolałabym, żeby mój Własny Prywatny Parzystokopytny aż, tak tłusty nie był.

A przez Skype ciągle słyszę, że to jakieś pestki chrupie, co mu je Hossam przywiózł, a to batonikiem poprawia, a na dodatek od czekolady pitnej i tabliczkowej też nie stroni.
Chałwy na szczęście już nie jada, bo ...... mu się przejadła :)

Wpadłam więc na bardzo sprytny, godny Naczelnej "Gadziny" plan i zakupiłam ........   parowar :)
Testuję to genialne urządzenie na wszystkie możliwe sposoby, co by mi się Parzystokopytne Stworzenie nie zaczęło buntować i żywić niezdrowo w knajpkach przeróżnych.

Wiem już, że łatwo nie będzie, bo lista Jego życzeń kulinarnych, na okres pobytu w Polsce wygląda mniej więcej tak:
- żeberka w marynacie teriyaki z pieczonymi ziemniaczkami
- żurek z białą kiełbasą i skwarkami z wędzonki
- stek z polędwicy wołowej w sosie serowym z zielonym pieprzem 
- węgierska zupa gulaszowa
- pierogi z mięsem
i inne temu podobne "super dietetyczne" potrawy :( 

Jeśli macie pomysły na jakąś smaczną karmę dla zbyt tłustych Saudyjskich Wielbłądów, będę wdzięczna za przepisy, 
Każdy  przepis  się  przyda  i  nie  muszą  to  być  tylko  potrawy  z  parowara :)
Dodam jednak, że Camelek musi (bo inaczej chodzi głodny) spożyć minimum 300 gramów mięsa dziennie i nie mogą to być ryby.

pozdrawiam
Ola


poniżej  mój  nowy  nabytek  -  parowar  czyli  Zmora  Wielbłądora :) 

55 komentarzy:

  1. Niezły nabytek! Nie podam wypróbowanego przepisu na dania z parowaru, bo nie mam żadnego parowego doświadczenia, ale podzielę się łatwym sposobem na zgubienie zbędnych kilogramów. Wystarczy ;-) zrezygnować ze słodyczy i kawy, a waga idzie w dół.

    Kulinarnych inspiracji szukam niekiedy na stronie: http://www.kwestiasmaku.com/ Po wpisaniu w wewnętrznej wyszukiwarce "na parze" pojawia się sporo przepisów, więc może skorzystasz.

    Powodzenia w Twoim ambitnym planie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Nabytek" o tyle wygodny, że w przeciwieństwie do klasycznych modeli można wszystkie produkty umieścić w pojemnikach w tym samym czasie, ustawić odpowiedni czas parowania dla każdego produktu, a poszczególne komory włączą się same tak, aby wszystkie potrawy były gotowe o tej samej godzinie.

      Z kawy i słodyczy Parzystokopytny tak łatwo nie zrezygnuje. Z parzeniem i piciem kawy mamy cały poranny rytuał. Kiedy był w Polsce wyglądało to mniej więcej tak:
      - godzina 6 rano - Wielbłąd wstaje, więc ja też.
      - Wielbłąd bierze kąpiel, ja zaczynam przygotowywanie kawy (obowiązkowo ze spienionym mlekiem, syropem amaretto i 2,5 (!) łyżeczkami brązowego cukru)
      - Wielbłąd pije kawę i mamy czas na poranną pogawędkę
      - Wielbłąd wychodzi do pracy, ja idę spać.

      Dzięki za link, bo moje doświadczenie z parowaniem jest jeszcze dość skromne. Przydadzą się również przepisy na klasyczne potrawy, więc jeśli znasz jakieś sprawdzone lekkie dania to podziel się proszę :)

      ps. niestety chyba jeszcze nikt nie wymyślił dietetycznej czekolady :(

      ps. mam mieszane uczucia odnośnie potraw z grilla. Osobiście lubię grillowane mięsko (Wielbłąd zresztą też), ale coraz częściej widzę opinie, że nie jest to najzdrowszy sposób odżywiania. Większość tych opinii dotyczy klasycznych grilli opalanych węglem drzewnym, a jak to się ma do grilli elektrycznych, w przypadku których przecież nie powstaje dym ?




      Usuń
    2. No to niezły wybór! Zastanawiałam się kiedyś, jak to się robi w tych piętrowych, gdzie różne produkty o różnym czasie gotowania/parowania są włożone naraz (przynajmniej tak to wygląda na zdjęciach z opakowania).

      To właśnie największy "ból" związany z kawą - jej przygotowanie i picie to jedna wielka przyjemność (choć uważam, że najlepsze napoje przygotowują faceci, więc chętnie rezygnuję z przyjemności parzenia kawy :-) Jednak zarówno ze słodyczy, jak i kawy da się zrezygnować (mam za sobą przeszło dziesięciomiesięczne doświadczenie - samopoczucie doskonałe, cera - super, waga - w dół. Niestety ostatnio wpadłam znowu w nałóg kawowy, z którego obecnie usiłuję się uwolnić (pisząc ten komentarz piję ostatnią (!!!), no może przedostatnią kawę :-). Na pewno łatwiej byłoby mi się z nią rozstać, gdybym mogła uskuteczniać ostatni punkt z Twojego porannego rytuału :-)

      Sama nie wiem, czy znam przepisy na lekkie dania. Prawie wcale nie kupuję gotowych wyrobów/przetworów mięsnych i innych gotowych dań. Ale posiłki, są raczej tradycyjne (bez pierogów, które umiem robić, ale ile życia musiałabym zmarnować!). I póki nie ma słodyczy i chemii spożywczej - jakoś się nie tyje.

      P.S. 1. Po tygodniu niejedzenia słodyczy (w tym czekolady) nawet się nie ma na nie ochoty.
      P.S. 2. Nie przepadam za grillem (chyba rzeczywiście zdrowy nie jest). Ale za to marzę o wędzarni w ogródku (też niezbyt zdrowe takie jedzenie, ale pyszne) i murowanym piecu chlebowo-pizzowym. Grill elektryczny dostałam kilka lat temu w prezencie i podczas niedawnych porządków piwnicznych znalazłam dziewiczo zapakowany - może wypróbuję, to dam znać o wrażeniach :-)

      Usuń
    3. W tych piętrowych to wszystko ładnie i świeżo wygląda ... na zdjęciu. Owszem można w trakcie parowania dostawiać kolejne poziomy i tak się najczęściej robi, ale moim zdaniem jest to nieco kłopotliwe.

      Odnośnie kawy robionej przez facetów całkowicie się z Tobą zgodzę - nikt, ale to absolutnie nikt nie potrafi zrobić tak genialnej kawy jak Paweł. Swoją drogą Parzystokopytny doskonale gotuje, były wprost Idealnym Wielbłądem, gdyby równie perfekcyjnie po tym gotowaniu zmywał :)
      Kiedyś udało mi się ograniczyć Parzystokopytnemu słodycze do ... połowy tabliczki czekolady na dobę, ale się w Arabii rozbisurmanił :(

      Z gotowych dań kupujemy zazwyczaj pizzę w naszej ulubionej knajpce

      ad 1 - Sama to powiedz Wielbładowi i jeszcze go to tego przekonaj :P

      ad 2 - Masz takie same marzenia jak Paweł, chociaż On grill też by chciał

      PS. Nasza kuchnia przypomina obecnie bardziej kuchnię w małej knajpce niż domową: pięciopalnikowa płyta do gotowania, slow-cooker, parowar, garnki do tajine (och! jak mi brakuje w Polsce wielbładziego mięsa :( ), wypiekacz do chleba o wszelkiej maści mikserach i blenderach juz nie wspominając.

      Usuń
    4. No podłość ludzka nie zna granic, a o Gadzinach to nawet nie wspomnę. Biedna Gadzina - zmywac musi !!! - ZMYWARKĄ, ale tego już nie napisała. Tutaj zmywam wszystko sam i nie mam z tym problemu. W domu, jak gotuję, to pomoc kuchenna kilka (słownie kilka ) utensyliów kuchennych musi umyć ręcznie. Co za biedne i prześladowane stworzenie :P

      Co do gotowania - zgoda. Umiem i lubię, ale tutaj robię to raz w tygodniu, jak mam dla kogo. Bo tylko dla siebie to mi się nie chce. Gadzina, jak się postara, to też coś smacznego potrafi upichcić :D. Kuchnia ten piąty palnik ma do woka :-D
      A jak mi się któryś z nałogów zabierze, to sobie inny znajdę :P

      Usuń
    5. Ola, i tak nie masz najgorzej, skoro Paweł umie i lubi gotować. Mnie w weekendy odpada przygotowywanie śniadań i to już wystarczy, abym uznała, że się nieźle w życiu "ustawiłam" ;-)

      Jeśli kiedyś zdecyduję się na parowar, to wybiorę taki jak Ty. Właściwie już się trochę zainspirowałam wcześniejszymi przeciekami na temat wyposażenia Waszej kuchni i doszłam do wniosku, że moja jest stanowczo niedoinwestowana. Niedawno nabyłam blender i nie wiem, jak mogłam sobie bez niego tak długo radzić. W dodatku teraz, gdy truskawki kupuję codziennie, ich przygotowanie w blenderze to chwila-moment.

      Też lubię pizzę i w sumie też dość często kupuję gotową.

      Ad 1. Jeśli zdarzy się "odpowiedni moment" ;-)
      Ad 2. Mąż znajomej zbudował coś takiego samodzielnie na podstawie informacji z jakiejś książki. Ponoć nie było to skomplikowane.

      Usuń
    6. Jezeli pracujesz poza domem to doskonałym rozwiązaniem będzie slow cooker. Włączasz przed wyjściem do pracy, a po powrocie masz gotowy obiad. Tylko trzeba wybrać urządzenie z możliwością ustawienia czasu. W slow cookerze mozna też zrobić dowolny dżem lub konfiturę, bez obaw że coś się przypali.

      Paweł potrafi ugotować i upiec wszystko oprócz ciasta i wielbłądziny (to ostatnie z wiadomych względów :D)

      Usuń
    7. Paweł, może podzielisz się tajemnicą pochodzenia przyjemności związanej z gotowaniem? Mnie przeważnie dołuje ta codzienna syzyfowa praca.

      Co do nałogów, to się niestety zgodzę. Gdy porzuciłam oglądanie TV, zbyt wiele czasu poświęcałam blogowaniu. Teraz, gdy staram się ograniczyć ten proceder, wsiąkam w nadmierne zainteresowanie innym tematem. Dla takich osób kluczem do sukcesu wydaje się znalezienie jakiegoś pożytecznego i twórczego uzależnienia, którego nie trzeba by było zastępować innym :-)

      Usuń
    8. Właśnie o tym wolnowarze pisał kiedyś Paweł i to mnie natchnęło myślą, że tak nie lubię gotowania, bo nie jestem należycie usprzętowiona :-)

      Dzisiaj spędzałam popołudnie za miastem i właśnie dokładnie taki napój (z cytryn) orzeźwiał mnie i moje towarzystwo :-)

      Usuń
    9. Wolnowar czy jak, kto woli "elektrodusiciel" to moim zdaniem sprzęt niezbędny w każdym domu.
      Paweł chciał ostatnio kupić w Saudi elektryczny garnek do tajine, ale to oprotestowałam. Dobry tajine powinien się pichcić conajmniej 8 godzin w tradycyjnym glinianym garnku, a nie jakimś elektrycznym wynalazku

      Usuń
    10. Już robiłam rekonesans u dostawców tego wolnowaru. Ale jeszcze nie doszłam, czym powinnam kierować się przy wyborze. Mam też problem z myślą o zostawieniu włączonych sprzętów gotujących, gdy wychodzę z domu. To dziwne, że włączona przed wyjściem z domu pralka jest OK, ale już nie odważyłabym się zostawić włączonego piekarnika chlebowego.

      A kto będzie pilnował tego gliniaka przez 8 godzin?

      Usuń
    11. Tego nie musisz pilnować. Temperatura nie przekracza 95 stopni, więc ani warzywa ani mięso się nie rozpada.
      Moim zdaniem, bardzo ważny jest wyłącznik czasowy. Ustawiasz czas na taki jaki chcesz (od 30 minut do 20 godzin).
      Po zakończeniu gotowania, urządzenie automatycznie przechodzi w tryb utrzymywania temperatury.

      Usuń
    12. Pewnie piszesz o wolnowarze, że nie trzeba go pilnować. Przy okazji, czy on się bardzo nagrzewa i czy w związku z tym można zostawić go na drewnianym blacie?

      A pytając o 8 godzin czekania miałam na myśli tradycyjny garnek tajine.

      Usuń
    13. W wolnowarze najkrócej gotowaliśmy chyba przez 6 godzin (kurczak), a średni czas to od 8 do 12 godzin (np. bigos, gulasz, zupa węgierska).
      Obudowa jest ciepła, ale nie na tyle, aby mogło to stanowić zagrożenie.

      Ja pracuję z domu, więc w glinianym tajine może się pichcić nawet i 10 godzin :)

      Usuń
    14. To brzmi uspokajająco.

      Praca z domu jest z jednej strony przyjemna, z drugiej - wymaga dużej samodyscypliny. To z tego trybu pracy się bierze możliwość pośniadaniowej drzemki :-)

      Usuń
    15. Tak, nie tracę czasu na dojazdy i powroty :)

      Usuń
    16. Bo ja myślę o rezultacie :D Jak masz wyobrażenie, jak coś będzie smakować w Twoich eksperymentach to nie jest to uciążliwe. A jak potem widzisz towarzystwo, spożywające z wielkim smakiem Twoje potrawy to zapominasz, że to w ogóle zajęło Ci czas.

      Dlatego ja jestem wierny swoim nałogom, bo zawsze mogę mieć gorsze. Teraz zamieniłem na blogowanie, bo z piwem kiepsko :D

      Usuń
  2. Powiem tak:
    dieta bardzo tlusta, o ile jest to tluszcz zwierzecy i mieso (z roslinnych ok jest oliwa, olej kokosowy, avocado, palmowy nieprzerobiony ale tego w Polsce nie ma...) JEST OK.
    Byle nie zazeral tego buleczkami, wypiekami, pizzami, makaronami, slowem zadnymi carbs ORAZ zadnymi slodyczami - to schudnie.
    Miecho, tluszcz zwierzecy, warzywa, owoce, zero cukru - ZAWSZE dziala.
    No i nie za duzo piwa... z alkoholi to wino, dobry cydr, wodeczka (byle nie za duzo powyzszych)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zarówno olej kokosowy, jak i palmowy jest dostępny w Polsce bez najmniejszego problemu.
      Bułeczkami zażerał się nie będzie, ale zażyczył sobie chleb domowy. Próbowałam Mu delikatnie zasugerowac przez Skype pieczywo chrupkie, ale usłyszałam cyt. "To sobie kup i jedz, a dla mnie upiecz normalny chlebek"

      Cukier spróbuje zastąpić ksylitolem, pewnie będzie marudził, ale jakoś to przeżyję.

      Usuń
  3. A co do przepisow odnosnie samego parowaru nie podam nic, bo nie mam tego urzadzenia i nie uzywam, wiec nie znam sie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przydadzą się też przepisy na klasyczne potrawy, nie muszą być z parowaru, tylko mnie już pomysłów zaczyna brakować, bo shoarma i tajine już mu się przejadły :(

      Usuń
    2. hm... sprawdza sie pieczona ryba podawana z surowka i roznymi sosami. Pieke tez kurczaka (tlusty wychodzi naprawde bardzo dobrze) i znow - mozna jesc co 2 dni, byle zmieniac zestaw surowek/przystawek :)

      Grill nie jest szkodliwy o ile sie go umiejetnie robi. Argentynczycy (mistrzowie w tej dyscyplinie) twierdza, ze nalezy mieso grillowac bardzo powoli, na malym ogniu. Przecietnie taka operacja zajmuje z 3 godziny, w trakcie oczywiscie obraca sie mieso, przesuwa etc. w zaleznosci od tego, jak sie robi.
      Szkodliwosc grilla bierze sie ze zbyt wysokiej temperatury pod wplywem ktorej nadpala sie mieso i tluszcz.

      Co jeszcze.
      Ja na sniadanie zwykle jadam zupe (gotowana zawsze na wywarze z lbow rybnych albo kosci wolowych/wieprzowych/kurczaka );
      mozna tez kombinowac najrozniejsze zapiekanki bedace mieszanka miesa mielonego z rozna iloscia warzyw, ziemniakow, sera.

      Nie mam malaksera, ale gdybym miala, to zawsze w lodowce bylby pasztet z watrobek :)
      Jest to moj absolutnie ulubiony dodatek do wina czerwonego, wraz z dobrym serem :)

      No i och, placki ziemniaczane z roznymi dodatkami (od smietany i cukru o ile ktos lubi) - mnie najlepiej smakuja w wersji wegierskiej czyli z gulaszem miesnym oraz z pomidorami i cebulka :)

      A... i tacos!!! Absolutna podstawa kuchni meksykanskiej. Wsad najczesciej robie z roznego miesa (najlepiej sprawdza sie wolowina z grilla i owoce morza oraz ryba) do tego posiekane swieze cilantro (mozna pietruszka zastapic), cebula, pomidory, papryczki chili. MNIAM!!

      Usuń
    3. Jakbyś mogła podać przepis na tacos z wołowiny i zupę z łbów byłoby super. Oczywiście jeśli znajdziesz na to czas. Nigdy nie robiłam tych potraw.
      Ryby co prawda Paweł nie zje, ale ja bardzo chętnie.
      Twoje przepisy umieszczę w naszym dziale "Kulinaria" z notką o Autorce, jeśli się zgodzisz :)

      Pasztet z wątróbek robiłam - wyszedł przepyszny, ale to niestety dość pracochłonne

      Usuń
    4. Brzmi smakowicie oprócz zupy na łbach rybich :D
      Mam alergię na stwory wodne :( Mogę je obserwować, mogę na nie nawet polować z kuszą, ale jeść nie będę :-D

      Placki - mniam, mniam :) Ale po tym, jak tu się raczę (z powodu remontu knajpy tureckiej) jak jestem w biurze ryżem z różnymi gulaszami to mam brzyda na gulasze włączając w to placek węgierski i tajine

      Usuń
    5. A rybę wołową jadłeś, aż Ci się uszy trzęsły :P

      Usuń
    6. Nie wiem, na czym ten fenomen polegał, ale faktycznie jadłem i nic mi nie było :D

      Usuń
    7. Rybę wołową?! A to co za cudo? xD
      Daria

      Usuń
    8. Oh zupa rybna z lbow jest prosta jak kostrukcja cepa :)

      Najpierw trzeba nabyc rybe. CALA. W zaleznosci od tego jaka to ryba, bedzie troche inaczej. Male sardynki na przyklad wrzucam cale do szybkowara i gotuje tak ze 4 godziny, az sie prawie rozpadna :) Potem wyciaga sie je, wywala lby i ogony, a reszte przeciera przez sitko o grubych oczkach. Taki wywar ma syfiaty kolor (szary) ale jest bardzo dobry.
      Jesli masz duza rybe (np. losos albo cos podobnej wielkosci), to filetujesz, i to co z filetowania zostaje (leb, ogon, kregoslup) wrzucasz do szybkowara i gotujesz 4-5 godzin. Potem przelewasz to przez sitko. Zostaje ci wywar.

      Dalej juz jest latwo: wrzuca sie warzywka (ja daje papryczki chili, pomidora, marchewke, cebule, pietruszke, cilantro. Unikam korzeniowej pietruchy i selera bo maja za silny smak), przyprawia. Jak juz zmiekna, na samym koncu dodajesz mieso ryby (bez osci) pokrojone na male kawalki. I juz :)
      Do smaku dobrze dodac soku z cytrynki albo tez sosu sojowego.

      Tacos wolowe tez sa proste :)
      Przepisu na zrobienie samych tacos nie podam, bo ja zawsze kupowalam gotowe. Co do reszty: wolowine kroimy na male kawalki (im ciensze paski tym lepiej), podsmazamy na patelni a potem podduszamy do miekkosci. Ja czasami dodaje sosu sojowego do tego duszenia, fajny smak potem wychodzi. Cebule, pomidora, papryczki chili i cilantro (liscie kolendry) siekamy na drobno. Cebule wkladamy do oddzielnej miseczki, tak samo cilantro i pomidor zmieszany z chili. Tacos podgrzewamy na suchej patelni. Ladujemy do taco w/w skladniki w ilosci, ktora nam odpowiada. Ja dodatkowo skrapiam sobie wszystko jeszcze sokiem z cytryny oraz hot chili sauce - moze byc tez tabasco. Mniam :)

      Usuń
    9. Dzięki za przepisy, jak się troszkę ogarnę, to zamieszczę na blogu :)
      Sos sojowy i wędzona papryka to podstawa w naszej kuchni :)

      Usuń
    10. Aaaa zapomnialam dodac, ze jak gotujemy z lba duzej ryby wywar, to trzeba usunac skrzela i oczy, bo inaczej wyjdzie gorzki. W wypadku malych rybek nie jest to konieczne.

      Usuń
  4. A drób? Filety z kurczaka, ale bez panierki, może smażone w tak zwanych papirusach? W Polsce jest coś takiego - mięso zawija się w ten papier (obtoczony przyprawami) i smaży bez oleju. Patent genialny, inaczej nie smażę. ;)

    A dietetyczna czekolada istnieje. Słodzona fruktozą, o ile wiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O czekoladzie dietetycznej nie wiedziałam, o papierze z przyprawami też nie - dzięki za informacje.
      Filety z kurczaka czy indyka bez panierki nie przejdą. Parzystokopytny jada je tylko w postaci shoarmy :(

      Usuń
    2. Przetestuję w czasie pobytu w Kraju Przodków :) Zawsze jak mi nie bedzie smakowac mogę wrócic do panierek :-D

      Usuń
    3. Ja przetestowałam schabowy bez tłuszczu , smażony w papirusie z papryką
      ( są też z inne przyprawy ) był soczysty i smaczny więc polecam :)
      A filet z indyka smażę ze świeżą papryką ( zielona i czerwona ) porem , cebulką
      i pieczarkami wszyscy się zajadają :)
      Tradycyjną panierkę do schabowego można też zastąpić np. otrębami pszennymi
      albo płatami owsianymi a jako doprawienie zastosować sól ziołową
      i pieprz cytrynowy - kotlet jest smakowity :)

      Usuń
    4. Brzmi smakowicie, po powrocie wypróbujemy. Dzięki :)

      ps. podaj przepis na ten filet z papryką i porami :D

      Usuń
    5. Brzmi smakowicie to widzę , że trafiłam w gust kulinarny :)

      p.s. mam zdradzić tajemnice mojej kuchni ... przepis na filet
      z papryką i porami :D
      ok. ale może jutro bo dzisiaj już trochę zasypiam :P

      Usuń
    6. Kilka dni juz minęło, aż przepisu nie ma :(

      Usuń
  5. Ja też nie umiem żyć bez mięsa ;)
    Pomysł Shariany jest dobry - prosty i smaczny.
    Daria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miesko to podstawa, ale ja w przeciwieństwie do niekótrych Gadzin jadam je z warzywami :-D
      Kilka dłuuugich lat musiałem się z w/w Gadziną użerać, żeby zaczęła jeść warzywa.
      Na kolejne kilka lat opracowuję chytry plan przkonania tego stwora, że owoce NIE są trujące :-D

      Usuń
    2. Potwierdzam warzywa są zdrowe i owoce też :) surówki i sałatki owocowe lepsze
      od mięsa ;)

      Usuń
    3. Czytaj, Gadzina, czytaj

      ps. Może będzie łatwiej, jak Gadzina usłyszy to z innego źródła :D

      Usuń
  6. Ja też nie umiem żyć bez mięska
    Prawdziwy chłop musi jeść mięcho bo inaczej nie jest facetem
    Za zupami nie przepadam
    Osobiście uważam że od zupy to żołądek gnije:)
    Marek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znałam panią doktor, bardzo mądrą kobietę, która jakiś czas temu zmarła na raka żołądka. Sama przyznawała, że zaszkodziło jej m.in. unikanie zup, których nie lubiła, a które są bardzo wartościowe...
      Inna sprawa, że faktycznie są mało sycące. Zwłaszcza dla mężczyzn. :P

      Usuń
    2. Nie, no zupka dobra rzecz :) Musisz przyjechać na mój kapuśniak lub biały barszczyk, to zmienisz zdanie na temat zupy. A jak się jeszcze rozkręce i zrobię gulaszową, to zostaniesz fanatykiem zupy :-D

      Usuń
    3. Z zup to ja lubię flaki rosół grzybową ogórkową
      Białego i czerwonego barszczu nie cierpię
      Kapuśniak jako tako mi smakuje
      Jadłem kiedyś wietnamską zupę Pho i powiem Ci że rosół jest lepszy :)
      Marek

      Usuń
    4. Jak zjesz mój żurek, to polubisz :D Jeszcze się taki nie urodził, co by mu nie smakował :-D
      Rosołek z kolei to specjalność Gadziny :-DDD. Na grzybową - tylko do Bogusi (czyli mojej Teściowej) - absolutnie genialna (bo ja nie cierpię grzybowej,a Jej grzybową wciągam jak odkurzacz i się zawsze dolewki domagam) :-D
      Flaki robimy w wolnowarze (slow cooker) - smak i aromat rewelacyjny

      Usuń
  7. Paweł a saudyjskie zupy jesz??
    Marek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Próbowałem, ale to raczej ma smak wodnisty dość :(
      Raz trafiłem jadalna grochową, ale w Polsce za taką zupę to bym do sinego kucharza obił

      Usuń
    2. O grochówka!!! też lubię
      Paweł przepraszam że się źle wpisałem
      Niepotrzebnie zaczełem nowy temat jak mogłem pisać w starym
      Marek

      Usuń
  8. Z parowerem nie mam doświadczenia, bo go nie mam.
    JA stosuje żelazną zasade od wielu lat: NIC nie jem po godzinie 19:00!
    Jak jestem bardzo głodna to zjem np same chrupki kukurydziane, albo pol kromki chleba, ewentualnie kawałek jabłka. Dzięki temu nie jedzeniu po 19tej utrzymuję wagę od lat wciąż taką samą.
    Do tego sport: pływanie z nurkowaniem i jazda konna, a jeśli w/w sporty odpadają to jeszcze można ograniczyć jedzenie mięsa.
    Przez ostatni rok miałam wielki mięsowstręt nie wiem dlaczego, odrzucało mnie od mięsa, jadłam same ryby, warzywa i owoce, dżemy, produkty z koziego nabialu itd.
    Dopiero od 2 miesiecy znowu moge jesc mieso. Dzieki tej diecie bezmiesnej zrzucilam 3 kg.
    Kawy pic nie moge, bo zle dziala na moj uklad pokarmowy, wiec pije okazjonalnie i zazwyczaj kawe po turecku, bo ta nie drazni mi zoladka. Pije duzo herbat glownie zielona, biala, rooibos, czarnej rzadko,, bo zatrzymuje wode w organizmie, oczywiscie inne napoje rowniez. Staram sie nie pic napojow gazowanych bo zawieraja duzo cukru. Jesli juz to wodę sodową bez smaku.
    Gewneralnie teraz jem ryby, rzadko baraninę, rzadko wolowine, kurczaka nie jem w ogole, a innego drobiu procz kurczaka tutaj sie nie sprzedaje powszechnie, wiec nawet jakbym chciala kaczusi zjesc nie mam jak.
    80-90% mojego dziennego posilku to tylko owoce i warzywa. Potrafie zjesc calego arbuza rpzez jeden dzien. Co ciekawe badania wszystkie mam w normie, wiec to, ze ktos nie je miesa i nie dostarcza bialka i zelaza doprowadza do anemii i wyniszczenia organizmu - u mnie sie to nie potwierdzilo.

    Ja rownie korzystam z pomyslow na stronie kwestia smaku, aczkolwiek moj maaz to typowy turek kulinarny wiec glownie gotuje jego ulubione potrawy, polskie bardzo rzadko, bo wg niego sa...za slodkie?! i malo slone?! Staram sie mieso albo gotowac w sosie wlasnym, albo piec, bardzo rzadko cos smaze bo wtedy tluszcz i cholesterol "dziala".

    Moze niech wielbladzik nie je nic po 19, ograniczy slodycze, wolowine i drob, a niech je baranine i ryby duzo warzyw i owocow i zobaczymy czy to jakis efeekt u Niego by przynioslo.

    OdpowiedzUsuń
  9. Paweł też raczej nie jada po godzinie 19:00. Herbaty prawie nie pija, za to caffè latte i kawę "po jordańsku" czyli z kardamonem uwielbia. Do caffè latte obowiązkowo syrop amaretto i duuuuża ilość brązowego cukru. Woda mineralna gazowana w duuuuużej ilości.

    Na kolację zazwyczaj Wielbłąd zjada miskę sałatki owocowej.
    Na odstawienie mięsa nie ma najmniejszej szansy - jak nie zje mięsa, to będzie cały czas marudził, że jest głodny. Mięso zazwyczaj robimy w wersji tajine, czyli praktycznie bez tłuszczu, ale już stek wołowy musi być w sosie serowym (wolę nie wiedzieć, ile to ma kalorii).
    Drób najczęściej pieczemy w "rękawie" czyli też w sosie własnym.
    Z kupieniem baranicy w Polsce łatwo nie jest, chociaż ja też bardzo lubię baraninę.

    Natomiast ryb i owoców morza Paweł nie tknie.
    Ryby najbardziej lubi .... oglądać pod wodą :)
    Dopiero jak będzie wracał do Saudi, to zabierze cały sprzęt do nurkowania (i znowu będzie nadbagaż na lotnisku).

    Tak na poważnie to nie wiem, czy przytył, ale z Jego relacji dotyczących Wielbłądkowego menu wynika, że raczej nie są to "lekkie" dania, a słodyczy też sobie tam nie odmawia.

    OdpowiedzUsuń
  10. Moja mama ma termomix, to takie multifunkcjonalne urzadzenie, m.in. gotuje na parze. No i glownie ona sobie tam robi warzywa i ryby, wiec nic ciekawego nie wnosze...

    Jeli chodzi o nasza kuchnie to sa to glownie dania marokanskie i wlosnie. Kuchnie marokanska macie w jednym paluszku, wiec co ja Wam bede doradzac;) Natomiast wloska nie jest zbytnio dietetyczna.... Mimo wszystko polecam makaron razowy plus sosy wlasnorecznie przygotowane, a nie kupne i mozna wiele opncji powymyslac. A z kuchni cypryjskiej to najbardziej lubie grillowane hallumi, czyli taki lokalny ser.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grilowany serek to znakomita dieta dla wiebłada :)
      Do tego jeszcze kiełbaska i kilka piwek i tak się mogę odchudzać :-D

      Usuń
    2. Thermomix to super urządzenie , które zastępuje wiele innych w kuchni .
      Ja mam niewielką kuchnię więc stoi sobie takie jedno cudo na blacie
      a zrobi za kilka :) A do tego są książki z przepisami
      np. gotowanie na parze , potrawy świąteczne , ciasta , lody i desery ,
      hmm ... te ostatnie to raczej dietetyczne nie są , ale słodkie :D
      Robię w tym "magicznym" urządzeniu też ciasto na chlebek orkiszowy
      i bułeczki jak chcę świeże i pachnące pieczywo :)
      Zupkę dietetyczną ( chociaż pożywną bo gęstą , dużo warzyw
      albo kremową ) też można w tym ugotować na szybko ,
      czas gotowania takiej zupy to około 30 min. , jak żonka mięska na obiad
      Ci nie zrobi :D ale np. gulasz węgierski również w tym zrobisz i nawet dobry :)
      Osobiście jednak wolę gotowanie tradycyjne w garnku i smażenie
      na patelni , jak mam czas :P

      Usuń

Drogi Czytelniku - pisząc komentarz, zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych