InterNations to stowarzyszenie, które organizuje grupy expatów w różnych krajach.
W Khobar też jest taka grupa z podgrupą miłośników….. jedzenia :)
Jej członkowie spotykają się co jakiś czas na wspólnych posiłkach w celu nawiązania nowych znajomości.
A że i ja lubię zjeść i nowych ludzi poznawać wybrałem się tam dzisiaj.
Ekipa całkiem fajna, jedzenie dobre, bo we włoskiej restauracji.
Całkiem sensowny sposób spędzenia popołudnia w Saudi.
Polecam, bo z tego co słyszałem w innych krajach też działają całkiem prężnie.
A przy takim obiadku zawsze można poznać kogoś, kto w przyszłości może być ciekawym kontaktem zawodowym.
Link do strony InterNations
W Khobar też jest taka grupa z podgrupą miłośników….. jedzenia :)
Jej członkowie spotykają się co jakiś czas na wspólnych posiłkach w celu nawiązania nowych znajomości.
A że i ja lubię zjeść i nowych ludzi poznawać wybrałem się tam dzisiaj.
Ekipa całkiem fajna, jedzenie dobre, bo we włoskiej restauracji.
Całkiem sensowny sposób spędzenia popołudnia w Saudi.
Polecam, bo z tego co słyszałem w innych krajach też działają całkiem prężnie.
A przy takim obiadku zawsze można poznać kogoś, kto w przyszłości może być ciekawym kontaktem zawodowym.
Link do strony InterNations
Ja mam nieco odmienne zdanie na ten temat. Dla ludzi, ktorzy mieszkaja w jakims kraju na stale, takie spotkania sa bardzo czesto totalna strata czasu. Choc dobre sa dla smiechu i uzyskania pewnej perspektywy. Pisze to z wlasnego, ponad 25 letniego doswiadczenia. Dla tymczasowych ekspatow na kontraktach firmowych, jak najbardziej, to dobry sposob spedzenia wolnego czasu. Ale ci z nas na "dozywociu" zyja w zupelnie innym swiecie. I te dwa swiaty maja bardzo malo ze soba wspolnego.
OdpowiedzUsuńAle Kocie podwójny :) Przecież Ty już nawet nie robisz "miau' tylko "nyan" :D
UsuńDlatego Ciebie takie spotkania średnio bawią. My, którzy mamy krótsze "wyroki" tak się staramy skracać czas "odsiadki" :)
Ciekawe, i jeszcze można kogoś poznać:)
OdpowiedzUsuńZawsze to lepsze, jak samemu w domu siedzieć :)
UsuńNo właśnie - "w przyszłości może być dobrym kontaktem zawodowym"... Niestety na takich spotkaniach aż za bardzo czuć, że wszyscy wszystkich obwąchują pod kątem "co ja z tego będę miał/a?" To niezbyt dobry początek przyjaźni, aczkolwiek niespodzianki mogą się zdarzyć ;)
OdpowiedzUsuńI zgadzam się z DwaKoty, chociaż sama jestem po tej drugiej stronie - gdy za każdym razem widzisz, jak następny ekspacki turnus "odkrywa Amerykę", to może Ci się odechcieć...
Nie czarujmy się - Saudi to nie Malediwy, Bora-Bora czy Las Vegas.Tu przyjeżdzasz do pracy i tylko do pracy. Dlatego pod takim kątem szukasz znajomości.
UsuńA przy stoliku siadasz z kim chcesz, nie musisz ze "świeżakami" którzy Cię zanudzą :)
(...) gdy za każdym razem widzisz, jak następny ekspacki turnus "odkrywa Amerykę", to może Ci się odechcieć...
UsuńJakoś nie mogę sobie przypomnieć, jak to z tym wołem albo belką było.
@Pawel, no i właśnie to jest problem, że po pracy, nadal jesteś w pracy :) I dlatego w tych krajach firma musi płacić konkretną kasę za to, żeby ktoś w ogóle się zdecydował tam jechać. Rozumiem całkowicie potrzebę poznawania ludzi w nowym miejscu, to naturalne.
Usuń@Marek
Usuń"Jakoś nie mogę sobie przypomnieć, (...)" - cóż za kokieteria hahaha! Otóż napisałam jak byk, że rozumiem DRUGĄ STRONĘ, a nie że moje jest mojsze. Sama korzystam z uprzejmości i pomocy wielu osób, kiedy jestem w danym miejscu nowa i podziwiam je za to, że się im chce. Właśnie dlatego, że to niewdzięczna "robota" - ludzie przychodzą, ludzie odchodzą, nie każdy nawet podziękuje. Nie wspominając o tym, że 80% kontaktów się urywa rok po przeprowadzce. Więc rozumiem, że po jakimś czasie może się odechcieć.
Marek 1 kod kreskowy - Belka Marek, Minister Finansów- co się z koniem kopać nie lubił (poźniejszy Premier)
Usuńasiaya - Tak dokładnie to wygląda :) Bo lepiej myślec po pracy o pracy niż o tym, że się piwa nie mogę napić, albo że w telewizji nic nie ma do oglądania:D
Paweł, no i blog jeszcze Ci zostaje ;)
UsuńMasz jakąś ideę, ile średnio ekspaci tam wytrzymują?
Na to ma wpływ wiele czynników: skąd jesteś, co robisz i w jakiej firmie. Czy masz znajomych, rodzinę itp.Na przykład Dinesh jest tu już 8 lat, pakistański góral 16, a Rysio - ponad 7 lat. Nie ma reguły.
UsuńChodzi mi o europejskich/amerykanskich ekspatów, którzy jednak mają inny punkt odniesienia niż Pakistanczycy ;)
UsuńToż Rysio jest klasycznym euro-amerykańskim expatem:) w 100% jednym i drugim - taki wash& go chciałoby się rzec:) Nie ma limitu, ale jakby przyjmowac jakąkolwiek cezurę czasową to są to co najmniej dwa lata, bo na tyle są podpisywane kontrakty (te pierwsze)
UsuńJak słyszę hasło cytuję :"(...)jedzenie dobre,bo w włoskiej restauracji" to mi się słabo robi i nie wiem czy śmiać się czy płakać.To tak w kwestii życia na miejscu i posiadania tego na co dzień:) Ale sam pomysł ze spotkaniami całkiem fajny.
OdpowiedzUsuńBasieńko - jakbyś pojadła przez pół roku gulasz z ryżem lub ryż z gulaszem, ewentualnie kebab albo shoarmę to byś zatęskniła za kuchnią włoską. Gwarantuję :)
UsuńJakies niedobre jedzenie musicie miec tam w Abruzzo Basiu. Ja mieszkam na Sycylii juz ponad 5 lat i jeszcze mi sie tutejsze potrawy nie znudzily
UsuńJa uwielbiam kebab , którego tu we Włoszech nie uraczyłam przez 5 lat , ajak w końcu uraczyłam to niemal od razu wyplułam. I zdecydowanie wolę ryż od makaronu. Na Sycylii zaś wiem, jedzenie jest świetne.Doskonale pamiętam.U nas w domu je się monotonnie, bo mój pan lubi prosto, bez przypraw i kombinowania.Moje zamiłowanie do kucharzenia kończy się więc na przeglądaniu przepisów na internecie i obchodzenie się smakiem.ale jeszcze dwa tygodnie i wyjazd do Polski to sobie odbiję:)
UsuńAle masz problem - albo Pan je przyprawione albo Pan je u Mamusi, albo sobie robi sam albo jest głodny :) Zobacz ile chłop ma do wyboru opcji :)
UsuńPaweł, dobre, hahaha! Ja muszę przyznać, że włoskie restauracje często ratują mi życie, np. w Pradze, którą kocham, a której kuchni nienawidzę. W Delhi też się rozkręcają. A zresztą najważniejsze to mieć dostęp do dobrej jakości, świeżych produktów i wierzę, że akurat Italia jest jednym z najlepiej zaopatrzonych krajów ever. Co się z tym zrobi, to już inna broszka ;)
UsuńCzeska kuchnia jest dla mnie OK :) Zwłaszcza taki jeden niezbędny element tej kuchni :) Kuchnia libańska jest świetna, ale jakoś rzadko mam okazję w takich miejscach jadać. Bardzo polubiłem kuchnię pakistańską, która w smaku znacząco rózni się od indyjskiej, mimo podobnych teoretycznie przepisów.
UsuńOoo tak, TEN element czeskiej kuchni jest rewelacyjny! Jutro się wybieramy na imprezę do Czechów i na pewno go nie zabraknie, będę Cię miała w pamięci :P We włoskich knajpach w Pradze można mieć włoskie jedzenie i czeski ELEMENT, więc przyznasz, że to dobre połączenie ;)
UsuńNo po po prostu nie wiem, jak Ci dziękować za pamięć, o Wielka :P Połącznie rzczywiście przsmakowite. Mam nadziję, że będzisz miała kaca, że kobry bedą Ci tupać, o perskich kotach nie wspomnę :P
UsuńNo cóż, my ekspaci powinniśmy sobie pomagać, prawda? A powiem Ci, że nawet pieczona golonka była!!! Bez masali!!! No i nie mam kaca :P
UsuńBardzo ciekawa inicjatywa :)
OdpowiedzUsuń[bo najgorzej to zgnuśnieć siedząc w domu i zamykać się na innych... :( ]
Daria
I podobno całkiem fajne ekipy się tworzą- tak twierdzi Marek (Bahrajn-Manama) i Bożenka (Egipt- Kair)
UsuńProbowalam sobie konto zalozyc tam ale jakos nie daje rady - czy mozna tylko za zaproszeniami?
OdpowiedzUsuńMówisz i masz- sprawdź pocztę, proszę :)
UsuńZ biurokracją zderzamy się wszędzie. Ale arabska biurokracja z pewnością ma coś w sobie:).
OdpowiedzUsuńPodróże w przystępnej formie
Tak, mój ulubiony zwrot "bukra, Inshallach" :)
Usuń