Połączenie fenomenalnego oznakowania dróg, mojej perfekcyjnej znajomości terenu oraz niechęć do budzenia znajomych jak się gdzieś zgubię (przede wszystkim Roberta – który plany Al.-Khobar i Dammam ma w głowie i umie te informacje w sposób przystępny dla mnie przedstawić), doprowadziły mnie do zakupu GPS.
Myślicie – „a co to trudnego kupić GPS, szczególnie jak tak są drogi oznakowane ?”
Też tak myślałem, dopóki nie rozpocząłem poszukiwań.
Owszem, mogłem rozpocząć poszukiwania od EXTRA, ale chciałem mieć jakiekolwiek rozeznanie co i za ile można tu kupić.
Praktycznie każdy szanujący się market ma stoisko z różnymi elektronicznymi gadżetami.
Na pierwszy ogień poszła PANDA, bo jestem tam praktycznie codziennie, ale..... GPS-ów nie mieli.
LuLu- pół wielkiego piętra z elektroniką – kiedyś , ktoś coś takiego tam widział ale- nie ma, Danube- nie ma.
Poszedłem do EXTRA - jest kilka modeli Garmina.
Fukać nie było co, bo to pierwszy sklep gdzie w ogóle było cokolwiek :)
Ceny od 900 SAR do 2400SAR.
Skusiłem się na model za okrągłego „tauzena”
I jaka radość- napisy po arabsku - przełączenia na inny język – też po arabsku.
Po jakiś 40 minutach prób i błędów – są literki zamiast robali.
To zaczynam gmerać i..… znalazłem menu po polsku :)
To sobie ustawiłem, a co :)
Napisy ma w języku ojczystym, ale już głos prowadzący w języku „language” :)
Prowadzi to do fajnych sytuacji podczas słuchania np. ” Turn left to droga" – Droga tutaj to takie coś co się nijak nie nazywa.
Ale w końcu przestanę dręczyć niewinnych ludzi i skrócę powroty do domu o przynajmniej połowę czasu :)
Myślicie – „a co to trudnego kupić GPS, szczególnie jak tak są drogi oznakowane ?”
Też tak myślałem, dopóki nie rozpocząłem poszukiwań.
Owszem, mogłem rozpocząć poszukiwania od EXTRA, ale chciałem mieć jakiekolwiek rozeznanie co i za ile można tu kupić.
Praktycznie każdy szanujący się market ma stoisko z różnymi elektronicznymi gadżetami.
Na pierwszy ogień poszła PANDA, bo jestem tam praktycznie codziennie, ale..... GPS-ów nie mieli.
LuLu- pół wielkiego piętra z elektroniką – kiedyś , ktoś coś takiego tam widział ale- nie ma, Danube- nie ma.
Poszedłem do EXTRA - jest kilka modeli Garmina.
Fukać nie było co, bo to pierwszy sklep gdzie w ogóle było cokolwiek :)
Ceny od 900 SAR do 2400SAR.
Skusiłem się na model za okrągłego „tauzena”
I jaka radość- napisy po arabsku - przełączenia na inny język – też po arabsku.
Po jakiś 40 minutach prób i błędów – są literki zamiast robali.
To zaczynam gmerać i..… znalazłem menu po polsku :)
To sobie ustawiłem, a co :)
Napisy ma w języku ojczystym, ale już głos prowadzący w języku „language” :)
Prowadzi to do fajnych sytuacji podczas słuchania np. ” Turn left to droga" – Droga tutaj to takie coś co się nijak nie nazywa.
Ale w końcu przestanę dręczyć niewinnych ludzi i skrócę powroty do domu o przynajmniej połowę czasu :)
żródło |
W takim razie pozostaje mi życzyć udanego korzystania z zakupionej elektroniki ;]
OdpowiedzUsuńDzięki - mam nadzieję, że dzięki temu i ludzie się wyśpią i ja do dom wcześniej z podróży będę wracał :)
UsuńNieźle - trzymam kciuki by nie wyprowadził cię gdzieś na pustynię, hmm:)
OdpowiedzUsuńWielbłądy lubią pustynię, także nic się złego by nie stało. Ważne, żeby potem drogę do domu znalazł :)
UsuńTo ponoć najlepsze ze zwięrzęcych GPSów drogę do domu zawsze znajdzie. Tylko chyba niezbyt wygodnie byłoby ci go ładować do auta :P
UsuńAle ja na bani zawsze znajduję droge do domu:) A że tu niestety - tylko na sucho, to musiałem sobie kupić elektronicznego Wielbłąda do towarzystwa :D
Usuń