Wielokrotnie opisywałem Wam różnicę w robieniu zakupów w Polsce i w Arabii Saudyjskiej oraz różnicę komfortu w zakupach, którą mocno teraz odczuwam.
Tak właściwie to nie tylko ja - chyba cała polska ekipa w Saudi miała podobne wrażenia po powrocie do Ojczyzny.
Teraz, kiedy mam więcej czasu na obserwację doszedłem do następujących wniosków.
We wszystkich sklepach saudyjskich pracuje znacznie większa liczba ludzi z obsługi niż u nas.
W Polsce to się nazywa "optymalizacja zatrudnienia"
Tak więc w "wolnych chwilach" np. Panie Kasjerki wykładają towar i zajmują się wieloma innymi zadaniami, których nijak do stanowiska "kasjer"w normalnym kraju nie podepniesz.
To co się dziwić. Jeżeli nawet są jakieś premie za wyniki sprzedaży, to są one raczej symboliczne, gdyż jakiś "stachanowiec" z Centrali tak to wyliczy, że w następnym roku wynik podstawowy ma być zbliżony do tegorocznego rekordu.
Więc gdzie jest motywacja ? Może tylko negatywna, jak przed Wojną - "jak się nie podoba to mam 100 osób na twoje miejsce" Gdzieś trzeba odreagować, a klient jest pod ręką :-)
W Arabii Saudyjskiej - owszem, stawki nie są wysokie jak na saudyjskie warunki, ale dla człowieka np. z jakiejś małej miejscowości w Indiach czy Pakistanie to tak jak dla nas pensja w RFN (nawet najbardziej gówniana) przed 1989 rokiem. Czyli po kilku latach daje szansę na jakiś progres życiowy lub po prostu bieżące utrzymanie rodziny na przyzwoitym poziomie i możliwość, minimalnych choćby, inwestycji.
Kolejna historia - inna, ale powiązana z tym tematem.
Mamy Przyjaciółkę po bardzo ciężkiej chorobie.
W przypadku tego schorzenia naprawdę trudno mówić o całkowitym spokoju po operacji - cały czas kontrole lekarskie i ciągły strach czy czegoś znowu nie wykryją. Dziewczyna pracuje, bo musi, żeby się budżet domowy jako tako spinał.
Ostatnio (jak prawie pół Warszawy i okolic) pochorowała się na grypę.
Zadzwoniła do firmy i poprosiła o dzień wolny. Nie, nie poszła do lekarza po zwolnienie, tylko chciała mieć jeden wolny dzień na żądanie.
I co usłyszała ? - "Ależ Pani Haniu, ale jak to ? Dzień wolny ??? Tak nie można. Kto wszystko dla Prezesów przygotuje ?";
Chcąc nie chcą poszła do pracy. A wiecie co jest największym sqrvysyństwem w tej sytuacji ?
Firma, w której pracuje nasza Przyjaciółka to zakład pracy chronionej.
I niech jeszcze ktoś się dziwi, że proroctwo Jana Pietrzaka, że "bociana za nogi i dalej w świat a ostatni zgasi światło" jakoś w moim pojęciu jest coraz bardziej realne.
PS.
Imię naszej Przyjaciółki zmieniłem, pewne szczegóły też, ale historia jest w 100% prawdziwa.
Tak właściwie to nie tylko ja - chyba cała polska ekipa w Saudi miała podobne wrażenia po powrocie do Ojczyzny.
Teraz, kiedy mam więcej czasu na obserwację doszedłem do następujących wniosków.
We wszystkich sklepach saudyjskich pracuje znacznie większa liczba ludzi z obsługi niż u nas.
W Polsce to się nazywa "optymalizacja zatrudnienia"
Tak więc w "wolnych chwilach" np. Panie Kasjerki wykładają towar i zajmują się wieloma innymi zadaniami, których nijak do stanowiska "kasjer"w normalnym kraju nie podepniesz.
To co się dziwić. Jeżeli nawet są jakieś premie za wyniki sprzedaży, to są one raczej symboliczne, gdyż jakiś "stachanowiec" z Centrali tak to wyliczy, że w następnym roku wynik podstawowy ma być zbliżony do tegorocznego rekordu.
Więc gdzie jest motywacja ? Może tylko negatywna, jak przed Wojną - "jak się nie podoba to mam 100 osób na twoje miejsce" Gdzieś trzeba odreagować, a klient jest pod ręką :-)
W Arabii Saudyjskiej - owszem, stawki nie są wysokie jak na saudyjskie warunki, ale dla człowieka np. z jakiejś małej miejscowości w Indiach czy Pakistanie to tak jak dla nas pensja w RFN (nawet najbardziej gówniana) przed 1989 rokiem. Czyli po kilku latach daje szansę na jakiś progres życiowy lub po prostu bieżące utrzymanie rodziny na przyzwoitym poziomie i możliwość, minimalnych choćby, inwestycji.
Kolejna historia - inna, ale powiązana z tym tematem.
Mamy Przyjaciółkę po bardzo ciężkiej chorobie.
W przypadku tego schorzenia naprawdę trudno mówić o całkowitym spokoju po operacji - cały czas kontrole lekarskie i ciągły strach czy czegoś znowu nie wykryją. Dziewczyna pracuje, bo musi, żeby się budżet domowy jako tako spinał.
Ostatnio (jak prawie pół Warszawy i okolic) pochorowała się na grypę.
Zadzwoniła do firmy i poprosiła o dzień wolny. Nie, nie poszła do lekarza po zwolnienie, tylko chciała mieć jeden wolny dzień na żądanie.
I co usłyszała ? - "Ależ Pani Haniu, ale jak to ? Dzień wolny ??? Tak nie można. Kto wszystko dla Prezesów przygotuje ?";
Chcąc nie chcą poszła do pracy. A wiecie co jest największym sqrvysyństwem w tej sytuacji ?
Firma, w której pracuje nasza Przyjaciółka to zakład pracy chronionej.
I niech jeszcze ktoś się dziwi, że proroctwo Jana Pietrzaka, że "bociana za nogi i dalej w świat a ostatni zgasi światło" jakoś w moim pojęciu jest coraz bardziej realne.
PS.
Imię naszej Przyjaciółki zmieniłem, pewne szczegóły też, ale historia jest w 100% prawdziwa.
źródło |
Nie mam słów na wykorzystywanie ludzi. Ciśnie mi się tak wiele słów niecenzuralnych że flaki dostają wysypki. A słowo 100 osób na to miejsce ? Może cyborgów!, ale nie osób.
OdpowiedzUsuńTakie zjawisko w Norwergii zauważyłam- tu się szanuje swoich, np może Pani Norweżka być po średnim i nie ważne ile mam fakultetów skończonych na Cambrgie (taki przykład, nie żebym ) ona jest moim kierownikiem bo jest Norweżką i jest w swoim kraju, a ja Polka. Ona jest moim przełożonym. Krzywdzące? Może się tak wydawać, ale ja to poniekąd doceniem, poniekąd rozumiem, że tu swoich się chroni, przeważnie dopuszczają do Menegment cudzoziemców. Należy się wykazać, to z kolei sporo czasu. Ale! Każdy jest odpowiedzialny za to co jest, a przerwa jest święta, wolne może na żądanie wziąć bez tłumaczenia się. ( to się rozpisałam )
*Cambridge ( literówka)
UsuńMig - ale to nie Norwegia jest wyjątkiem, tylko my.
UsuńNie spotkałem jeszcze nacji, która najpierw nie dba o swoich.
Agencje brytyjskie najpierw szukają chętnych z UK. Jako Polak zawsze dostanę gorszą ofertę mimo, że mam takie same lub (wielokrotnie) wyższe kwalifikacje. Żeby nie było - tak jak już napisałem - wszystkie moje "kwity" mam zatwierdzone przez UK NARIC. Tylko Polacy się nawzajem podpieprzają i jak Ci nie zaszkodzą, to już pomogli. Wyjątkiem są kraje Zatoki. Tam jest nas mało i sobie naprawdę pomagamy, co mnie zawsze pozytywnie zaskakiwało
Masz racje, to my jesteśmy wyjątkiem. Dokładnie tak! Jak się nad tym zastanowię, to faktycznie Włosi, Niemcy... tak, nie znam nacji która najpierw nie dbałaby o swoich.
UsuńA jeśli chodzi o wzajemną pomoc między naszymi rodakami, to takie samo odczucie miałam w Australii.
Mig - to by potwierdzało moją teorię "narodowej masy krytycznej". Jest to ilość Polaków na kilometr kwadratowy w danej lokalizacji, która jeżeli nie zostaje przekroczona ukazują się tylko nasze narodowe zalety takie jak otwartość,altruizm czy gościnność.
UsuńAle jeśli gdzieś zostanie przekroczona to z naszych Rodaków wypełza obrzydliwe "polactwo"
Czyli jak to powiedział Marszałek "Naród wspaniały, tylko ludzie kurwy"
Czego by nie mówić to mam nadzieję, że skurwy...... z którym pracuje Wasza przyjaciółka dostaną od życia to na co zasługują.
OdpowiedzUsuńJordania - wierzę w reinkarnację i relacje karmiczne :-) Także jak nie w tym, to w kolejnym wcieleniu dostaną za to rachunek z niebanalnymi odsetkami.
UsuńNiestety , większość o ile nie prawie wszystkie zakłady pracy zostały sprzedane inwestorom zagranicznym.To oni wprowadzili na ten polski rynek wyścig szczurów, a duże bezrobocie dopełniło reszty. I ten idiotyczny żeby nie powiedzieć bandycki slogan o "niewidzialnej ręce rynku" która wszystko załatwi. I załatwiła tak że 2 miliony wyemigrowało, a następne 2, 5 miliona pracuje na śmieciowych umowach a nawet bez żadnych umów , bez prawa do emerytury, opieki lekarskiej, urlopu . Saudyjczycy swój problem rozwiązali zmuszając przedsiębiorców do obligatoryjnego zatrudniania swoich obywateli.Jakość ich pracy może być marna, niemniej daje im poczucie bezpieczeństwa i wszystkie prawa. A kogo i jak zmusi Polak ? Wysokie bezrobocie 12 % jest na tyle duże że większość chorując chodzi do pracy i pracuje po 10-12 godz. I pomyśleć że taki jest żałosny końcowy efekt Sierpnia 80 i gdańskich strajków. Niskie bezrobocie, rynek pracownika a nie pracodawcy jest kluczem do likwidacji patologi jaka się w naszym kraju jak rak rozrosła. Agat
OdpowiedzUsuńAgat - zgoda, ale ma na to wpływ również nasza mentalność.
UsuńNa tzw. Zachodzie XIX - wieczny kapitalizm przerobili w wieku XIX.
Natomiast poczytaj, jak zachowują się polscy managerowie np. w UK w stosunku do rodaków. Taki kompleks karbowego we dworze.
Jakąś drogą są spółdzielnie, ale o tym przeczytasz jutro :-D
To że Polacy-menadżerowie zachowują się podle wobec innych Polaków to fakt, ale to że zachodni menadżerowie znają zjawisko i przyglądają mu się obojętnie to drugi fakt.Mają gorliwych nadzorców , nawet powszechny mobbing im nie przeszkadza.Historia z Durczokiem pokazuje jak to się odbywa. Dopiero jak wybucha afera, media zaczynają o tym pisać sytuacja nieco się poprawia, by za chwilę było to samo. Wszechwładza związków zawodowych w dużych państwowych zakładach pracy to patologia, ale brak związków w średnich i małych zakładach to również patologia, kto wie czy nie większa.Gdzie są działacze Solidarności tej z lat 80-tych ? Wysokie bezrobocie , brak jakichkolwiek przyzwoitych zabezpieczeń na wypadek utraty pracy, rynek pracodawcy a nie pracownika to główne przyczyny tej choroby. Agat
OdpowiedzUsuńAgat - ale niby dlaczego mają się do tego wtrącać, jak im tabelki w Excelu grają? A jak się Polacy pomiędzy sobą wykańczają, to ich problem. Związki zawodowe w zakładach pracy to towarzystwo wzajemnej adoracji, na tłustych pensjach. Dla fizycznych od czasu do czasu coś zrobią, ale zapomnij, że zrobią cokolwiek dla umysłowego, nawet jak jest członkiem związku. Pracowałem w sprywatyzowanych ogromnych firmach z dużą ilością ZZ i się naoglądałem :-(
Usuń