Niezależnie od tego gdzie przyjdzie nam spędzić wakacje - czy to w super ekskluzywnym hotelu czy podczas włóczęgi po pustyniach i bezdrożach mamy swój „żelazny zestaw” rzeczy które ze sobą zabieramy.
W skład tego wakacyjnego niezbędnika wchodzą:
W skład tego wakacyjnego niezbędnika wchodzą:
- tabletki do odkażania wody – przydają się zarówno na Mazurach jak i podczas egzotycznych wakacji,
bo nigdy nie wiadomo gdzie będziemy mogli się napić
- niewielki scyzoryk – ja wybrałam dla siebie model Victorinox Rally, który pełni spełnia jednocześnie kilka funkcji
- niewielkiego, ale super ostrego noża, którym z powodzeniem mogę na przykład rozciąć opakowanie czy w razie potrzeby przeciąć linkę
- pilniczka do paznokci niezbędnego każdej kobiecie :D
- podręcznego śrubokręta zarówno krzyżakowego jak i płaskiego, który przydaje się, kiedy muszę np. wymienić baterie
- wykałaczki,
- pęsety,
- otwieracza do butelek dzięki czemu oszczędzam na dentyście dla Wielbłąda, który ma paskudny zwyczaj zdejmowania kapsli zębami
- szczypców do zdejmowania izolacji
Ten scyzoryk to nasze ostatnie odkrycie. Wcześniej zabieraliśmy
ze sobą nieco większy 11-centymetrowy model Victorinox Forester, który zawsze doskonale się sprawował w podróży i
nadal nam towarzyszy, ale..... został zaanektowany przez Wielbłąda
A ponieważ nie wszędzie jeździmy razem, więc zostałam
pozbawiona bardzo praktycznego narzędzia. Zastanawiając się nad wyborem
scyzoryka dla siebie brałam pod uwagę kilka elementów. Przede wszystkim ilość przydatnych dla mnie
narzędzi (nożyk, otwieracz do butelek, pilniczek do paznokci, pęseta itd).
Drugim kryterium była wielkość scyzoryka – zależało mi, abym mogła bez problemu
dopiąć go do kluczy, do portfela lub plecaka czyli tych rzeczy, które zawsze mam przy
sobie. W tym przypadku model Victorinox Rally okazał się bezkonkurencyjny. Dzięki małym wymiarom (niecałe 6 cm długości) mogę go mieć zawsze przy sobie i nie dźwigać dodatkowych kilogramów.
Ostatnim decydującym elementem był stosunek jakości do ceny. Firmę Victorinox zna chyba każdy i reklamować jej nie trzeba, a ponadto korzystaliśmy już wcześniej z jej produktów więc wybór był prosty :)
Ostatnim decydującym elementem był stosunek jakości do ceny. Firmę Victorinox zna chyba każdy i reklamować jej nie trzeba, a ponadto korzystaliśmy już wcześniej z jej produktów więc wybór był prosty :)
- środek przeciwko owadom zwłaszcza komarom i innym
brzęczącym niewdzięcznikom.
W naszym przypadku najczęściej jest to Mugga, ale korzystaliśmy też czasami z Ultrathon'a, Repel’a 50 lub Repel'a100. Jednak podczas kontaktu z okularami, zegarkami i odzieżą syntetyczną Repel może..... wypalić w nich dziury lub poważnie uszkodzić.
W naszym przypadku najczęściej jest to Mugga, ale korzystaliśmy też czasami z Ultrathon'a, Repel’a 50 lub Repel'a100. Jednak podczas kontaktu z okularami, zegarkami i odzieżą syntetyczną Repel może..... wypalić w nich dziury lub poważnie uszkodzić.
- money belt czyli pasek z kieszonką na
pieniądze
- plakietki na rzepy z grupą krwi - niby drobiazg, a może uratować życie
- etui ochronne na telefony – ponieważ nasze
telefony pełnią też często rolę nawigacji, więc etui musi być odporne zarówno
na wodę jak i na piasek i kurz. Oboje preferujemy w tym wypadku firmę OtterBox chociaż jej produkty nie należą niestety do najtańszych
- podręczna apteczka - po przygodach na Sri Lance i problemach z zakupem najzwyklejszych plastrów z opatrunkiem uznaliśmy, że jednak lepiej mieć to przy sobie, niż z obłędem w oczach szukać jak już coś się wydarzy.
Jeżeli chodzi o budżetowe scyzoryki i nożyki warto przyjrzeć się Sanremu 710 lub scyzorykowi z demobilu Bundeswehry - produkcji Victorinoxa. Oba są w cenie do 30zł a sprawują się jakby miały w cenie o jedną cyfrę więcej. A jeżeli chcemy zaszaleć to jakiś przyjemny multitool Leathermana
OdpowiedzUsuńale one nie mają pilniczka do paznokci :(
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ola
hm.. no coz ja pakuje sie w zaleznosci od tego, gdzie jade.
OdpowiedzUsuńHike w gory - tak zestaw pierwszej pomocy jest - ale z drugiej strony nigdy nie bralam tabletek do odkazania wody - dobry filtr w zupelnosci wystarcza.
Z kolei gdy jechalam do Australii, Kanady, UAE nie bralam ani apteczki ani filtra I podobnego wyposazenia - bo po co? Jesli przebywam w zasiegu cywilizacji jest to najzupelniej zbedne.
Z kolei scyzoryk podobny do powyzszego nosze zawsze ze soba w torebce (do samolotu jednakze w podrecznym nie pozwalaja brac), podobnie otwieracz na kolku razem z mini-latarka ledowa oraz zapalniczka I zapasem plastrow na pryszcze. Z kolei izolacje da sie bez problem zdjac dobrym scyzorykiem I nie widze sensu obciazania sobie torby specjalnymi szczypcami.... co innego elektryk, ktory takie rzeczy musi robic 100 razy dziennie I zalezy mu na oszczednosci czasu...
Wielbladowo, wychodzi, ze cienkie bolki jestesta i nie znata sie wogle ;)
UsuńBTW, ja preferuje Victorinox Jelly Swiss Card Lite. Pilniczek ma :)
Kizia
W sumie nigdy nie myślałam o plakietkach z grupą krwi, a przecież to takie ważne. Chyba poszukam czegoś takiego na allegro!
OdpowiedzUsuńJa zawsze mam przy sobie: zel antybakeryjny, Panadol, plastry oraz SuperGlue :)
OdpowiedzUsuńO tak dobry scyzoryk i tak jak wcześniej ktoś napisał: żel antybakteryjny, aby mieć komfort podczas podróży gdy nie mamy dostępu do czystej łazienki.
OdpowiedzUsuńDzięki, już widzę, że sam się troche za słabo przygotowuję na wyjazdy :). Sam telefon jednak nie starczy :P
OdpowiedzUsuń