Cóż to za stwór to "Kociewie"
pewnie zapytacie.
Otóż, korzystając z nieocenionej Wiki
"Kociewie to region etniczno-kulturowy na Pomorzu Gdańskim, położony na lewym brzegu Wisły w dorzeczu Wdy i Wierzycy, obejmujący wschodnią część Borów Tucholskich. W przybliżeniu Kociewie zajmuje obszar obecnych powiatów starogardzkiego, tczewskiego i północnej części świeckiego, zamieszkany przez ok. 300 000 mieszkańców"
Czyli jak już wiecie z
wcześniejszych relacji obecnie to nasze dość bliskie sąsiedztwo.
Dlatego weekendowy wypad na grzyby jest jak najbardziej realny, a Bory Tucholskie
i ich grzybodajne okolice, budzące wielkie emocje u znacznej części polskich
grzybiarzy mamy w zasięgu kilkudziesięciu kilometrów.
Dodatkowo udało mam się znaleźć świetną miejscówkę u Pani
Dagmary Mazurek zwanej "Królową Kociewia"
Skąd taki
zaszczytny tytuł ? O to samo zapytałem jego posiadaczkę :-)
Otóż, podczas jakiś
targów żywności regionalnej i promocji polskich smaków niezmiernie zmęczona, odziana w kociewski strój regionalny
Pani Dagmara (która musiała wszystko, co chciała
przedstawić wykonać własnoręcznie) znalazła sobie wygodny
fotel i na nim przysnęła.
Wzbudziła tym czynem oburzenie strażnika, bo fotel był
nie byle jaki.
Historycznym on był i rzycią swoją własną zasiadywał nań nie
kto inny jak Jan III Sobieski.
Gdy wiedziony słusznym gniewem strażnik chciał przepędzić
profankę, w Jej obronie stanął któryś z wysokich urzędników Ministerstwa
Rolnictwa i dzięki Jego interwencji nikt snu Pani Dagmary nie zakłócił.
Scenkę tą sfilmowała ekipa telewizyjna i w ten oto sposób
Pani Dagmara koronowaną głową na Kociewie została.
Gościnność Pani Dagmary jest niezrównana i próba
zjedzenia wszelkich przygotowanych smakołyków ( w tym płynnych, ale o tym za
chwilę :-D) u Waszego dietetyka może wywołać spazmy.
Do nakarmienia tradycyjnymi potrawami czwórki wędrowców
zaangażowane zostały trzy osoby.
Próba choćby skosztowania wszystkich podanych przysmaków
jest wyzwaniem nawet dla wielkich smakoszy, przez niechętnych żarłokami
zwanych.
A do tego smakowite nalewki regionalne.
Do uzyskania tytułu produktu regionalnego droga jest długa i
wyboista.
Pani Dagmarze zebranie pełnej dokumentacji, aby nalewka "Żurawinówka po mermecku" została uznana za produkt
regionalny zajęło.... 5 lat. To na rynku krajowym.
Uznanie na rynku europejskim to kolejne dwa
lata.
Ilość wymaganej dokumentacji w formie papierowej,
elektronicznej, do tego dokumentacja fotograficzna, dane historyczne oraz wykazanie, że
co najmniej 75% składników do jej produkcji pochodzi z danego regionu to
zajęcie dla ludzi o wielkiej pasji i cierpliwości.
Należy udowodnić, że produkt ten jest unikalny i
produkowany według receptur i przy użyciu narzędzi mających co najmniej 100
lat.
Nawet spirytus do produkcji tej nalewki musi
pochodzić z gorzelni w Stargardzie.
Grzybiarz ze mnie nietęgi, ostatni raz na grzybach to
byłem jakieś..... 30 lat temu.
Jednak bez strachu udałem się do lasu na poszukiwania.
Miałem bowiem ogromne wsparcie w osobie naszej Lulu, która się na
grzybach zna.
Dodatkowym elementem poprawiającym "safety
factor" grzybiarza - amatora była Pani Dagmara będąca
międzynarodowym rzeczoznawcą w tym
obszarze.
Grzybów jakoś za dużo nie było, ale spacery po lesie
- sam miód :-D
Wróciliśmy jednak z pokaźną ilością leśnego runa - grzybami (łączne z borowikami) oraz żurawinką na przetwory.
Wróciliśmy jednak z pokaźną ilością leśnego runa - grzybami (łączne z borowikami) oraz żurawinką na przetwory.
Tak, Pani Dagmara zadbała o to, żeby Jej goście budzili
podziw i zazdrość po powrocie z grzybobrania :-D
A poniżej nasze trofea :)
przed ususzeniem |
Żurawinówka po mermecku |
maślaki w zalewie octowej wg Lulu i nasze suszone skarby |
Zdjecie nr 2!!!!
OdpowiedzUsuńOdpowiedź prawidłowa :D
UsuńZazdroszczę tych prawdziweczków. A u nas posucha w lesie :(
OdpowiedzUsuńCała sobotę mieliśmy deszczową, więc grzybki mają to co lubią - wilgotno i ciepło
UsuńNo proszę, też byłam podczas minionych wakacji na Kociewiu. Jeziora czyte, świetny region na wakacje. Cała rodzina uczyla sie strzelać z łuku średniowiecznego, pochwalę się, i to szkolil prawdziwy rycerz, nie byle kto, brał udział w bitwie pod Grunwaldem. Wcześniej byłam na południu kraju. Różnica temperatur - 2 stopnie. Ja odczulam. Ostrzejsze powietrze, czuć, że jest się na połnocy.
OdpowiedzUsuńZdobyczy też zazdroszczę. Nie mogę się zdecydować czego bardziej, grzybów czy żurawinówki.
Karola
pomogę Ci podjąć decyzję - żurawinóweczki :D
UsuńA to nalewki też tam w lesie rosną?? Mam rodzinę w Borach, staram się bywać co roku na grzybach a takiej flachy jeszcze w mchu nie znalazłam :)
OdpowiedzUsuńNo pewnie, że rosną dokładnie tak samo jak grzyby :D
UsuńO, ja juz niejedną flachę znalazlem w lesie. Niestety, wszystkie były już... puste :(
OdpowiedzUsuńTo jak Ty szukałeś ?
Usuń