12/16/2015

Megaodlot Prezesa Tysiąclecia czyli lustracja przodków

To, że jako osobnik nie popierający partii którą, zgodnie z jej programem można zakwalifikować jako narodowo-socjalistyczną (słowo Naród w co drugim zdaniu, a i socjalizmu od cholery), jestem przez jej członków określany mianem istoty "najgorszego sortu, komunistą i złodziejem" -  jestem w stanie przeżyć.
To, że sprzeciw wobec przewodniej siły Narodu jest traktowany jako zaprzaństwo i prawie że zdrada główna też mi wisi.
Ale nie ma zgody na wycieranie sobie mordy moimi przodkami.
Kategorycznie stwierdzam, mając na to dowody, że obaj moi Dziadkowie byli więźniami obozu Auschwitz – Birkenau, a jeden z nich wylądował tam z pierwszym tarnowskim transportem i miał numer z pierwszego tysiąca. W Jego książeczce oficerskiej w rubryce czasu służby wpisano 5 lat i 4 miesiące, bo również w Oświęcimiu działał początkowo w ZWZ, a później AK.
To, że ja nie uznaję racji PiS - nikogo nie uprawnia do szargania pamięci moich Przodków.
Ten sam Dziadek, po wojnie przez rok nie mógł..…  znaleźć pracy, bo miał w aktach MBP adnotację „podejrzany politycznie”.
I bynajmniej nie dostał willi na Żoliborzu, które były również trudno dostępne dla członków Biura Politycznego KC PZPR.
Gdyby Dziadek Zygmunt żył, to ani chybi Pan Prezes otrzymałby zapytanie czy zna Kodeks Boziewicza, a jeżeli zna, to czy ma zdolność honorową.

Art. l.
Pojęciem osoby, zdolnej do żądania i dawania satysfakcji honorowej albo krótko: osobami honorowymi lub z angielskiego: gentlemanami nazywamy (z wykluczeniem osób duchownych) te osoby płci męskiej, które z powodu wykształcenia, inteligencji osobistej, stanowiska społecznego lub urodzenia wznoszą, się ponad zwyczajny poziom uczciwego człowieka.

Uwaga: Określenie powyższe usuwa zatem kobietę z pod mocy obowiązującej przepisów honorowych, dając tem samem wyraz swej średniowiecznej genezie i czyniąc zadość zasadzie francuskiej, określającej kobietę, jako „impropre au duel”.

Art. 8.
Wykluczonymi ze społeczności ludzi honorowych są osoby, które dopuściły się pewnego ściśle kodeksem honorowym określonego czynu; a więc indywidua następujące:
1. osoby karane przez sąd państwowy za przestępstwo pochodzące z chciwości zysku lub inne, mogące danego osobnika poniżyć w opinii ogółu;
2. denuncjant i zdrajca;
3. tchórz w pojedynku lub na polu bitwy;
4. homoseksualista;
5. dezerter z armii polskiej;
6. nieżądający satysfakcji za ciężką zniewagę, wyrządzoną przez człowieka honorowego;
7. przekraczający zasady honorowe w czasie pojedynku lub pertraktacji honorowych;
8. odwołujący obrazę na miejscu starcia przed pierwszym złożeniem względnie pierwszą wymianą strzałów;
9. przyjmujący utrzymanie od kobiet nie będących jego najbliższymi krewnymi;
10. kompromitujący cześć kobiet niedyskrecją;
11. notorycznie łamiący słowo honoru;
12.zeznający fałsz przed sądem honorowym;
13. gospodarz łamiący prawa gościnności przez obrażanie gości we własnym mieszkaniu;
14. ten, kto nie broni czci kobiet pod jego opieką pozostających;
15. piszący anonimy;
16. oszczerca;
17. notoryczny alkoholik, o ile w stanie nietrzeźwym popełnia czyny poniżające go w opinii społecznej;
18. ten, kto nie płaci w terminie honorowych długów;
19. fałszywy gracz w hazardzie;
20. lichwiarz i paskarz;
21. paszkwilant i członek redakcji pisma paszkwilowego;
22. rozszerzający paszkwile;
23. szantażysta,
24. przywłaszczający sobie nieprawnie tytuły, godności lub odznaczenia;
25. obcujący ustawicznie z ludźmi notorycznie niehonorowymi;
26. podstępnie napadający (z tyłu, z ukrycia itp.);
27. sekundant, który naraził na szwank honor swego klienta;
28. stawiający zarzuty przeciw honorowi osoby drugiej i uchylający się od ich podtrzymania przed sądem honorowym.
I po analizie art.8 pewnie by się wszystko skończyło, bo co do kilku punktów mam wątpliwości i bynajmniej nie chodzi mi o punkt.... a nie ważne, który - złośliwi się domyślą :D
Tak mi się po głowie kołaczą słowa „Nie będę Premierem, jeśli mój brat będzie Prezydentem” oraz o „układzie Okrągłego Stołu” jakby ani Jego ani Lecha Kaczyńskiego tam w ogóle nie było.
Zdanie o staniu tam gdzie stali wtedy, a tymi co stoją tam gdzie stało ZOMO, Prezesa Tysiąclecia w ogóle nie dotyczy, bo akurat tam Go nie było.
Jasno Mu to przypomniał Władysław Frasyniuk miłymi memu sercu słowy „Jarek, nie pierdol, nie było Cię tamżródło
Może to kwestia wieku, tak jak w dowcipie o babci co się zastanawiała czy wystrychnęła Niemców na dutka, czy to Niemcy ją dutkali na strychu.
Kolejną perłą dnia dzisiejszego jest PRL-owski prokurator, który w 1982 r. oskarżał Antoniego Pikula, działacza "Solidarności" z Jasła walczący z..…   reliktem postkomunistów, za który jest łaskaw uważać Trybunał Konstytucyjny.
W poprzednim Rządzie firmowanym przez tą partię sekretarzem stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości był Andrzej Kryże.
W marcu 1980 jako sędzia Sądu Rejonowego w Warszawie skazał na karę aresztu zasadniczego Andrzeja Czumę, Wojciecha Ziembińskiego i Bronisława Komorowskiego za publiczne stwierdzenie, że PRL nie jest państwem niepodległym i zorganizowanie w Warszawie 11 listopada 1979 obchodów Święta Niepodległości.
Co ciekawe, jak już lubimy się zajmować przodkami jest synem Romana Kryże, który brał udział w orzekaniu wyroków skazujących, w tym również na karę śmierci, w sprawach przeciwko działaczom podziemia niepodległościowego, m.in. rotmistrza Witolda Pileckiego i majora Tadeusza Pleśniaka. W 1964 był przewodniczącym składu sędziowskiego, który wydał wyroki skazujące w sprawie tzw. afery mięsnej. Wiele z wyroków wydanych przez niego zostało uznanych po 1989 za mordy sądowe.
Bezwzględność w wydawaniu wyroków śmierci w okresie stalinowskim przyczyniła się także do ukucia powiedzenia: „Sędzia Kryże – będą krzyże”, a także określenia „ukryżować”. Określenia tego używał m.in. znany adwokat i obrońca w procesach politycznych Władysław Siła-Nowicki. (obie notki biograficzne za Ciotką Wiki)
Jak państwo z PiS- tak lubią okres II Wojny Światowej to ja też mam jeden kwiatek.
Jeżeli takie dwie postacie mogą być prominentnymi funkcjonariuszami państwowymi z namaszczenia Prezesa Tysiąclecia to mam cytat, który na pewno nie ma nic wspólnego z tymi faktami.
To słowa Hermanna Wilhelma Göringa - "W moim sztabie to ja decyduję, kto jest Żydem!"

źródło

12 komentarzy:

  1. Wszystko ładnie, pięknie. Jak zawsze z nutką uszczypliwości i specyficznego humoru. Mam tylko nadzieję, że Autor z tym kodeksem honorowym to tak tylko żartem i w ramach konwencji narzuconej przez Prezesa Tysiąclecia? Bo jak czytam zamieszczony fragment to przy niektórych punktach się włosy jeżą i aż przykro czytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mycha - i owszem, ja to w ramach konwencji, ale już za swojej św. pamięci Dziadka Zygmunta to bym nie ręczył, że takiej decyzji by nie podjął, bo człek był to gorącokrwisty i na zniewagi czuły :-D Co do Kodeksu Honorowego to są to autentyczne zapisy. - http://literat.ug.edu.pl/honor/kodeks.pdf

      W oparciu o ten Kodeks załatwiano sprawy honorowe w Polsce międzywojennej. Był to dokument oficjalny, choć pozaprawny regulujący kwestie związane z reakcją na zniewagę osób mających zdolność honorową przez osoby również taką zdolność posiadające. Kto nie posiadał zdolności honorowej z definicji nie mógł nikogo obrazić.

      Usuń
  2. A moze niektorzy pomylili homor z honorem?
    Cho w takiej rzeczywistosci to raczej nie do smiechu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ameryka- patrząc z tej strony to może hasło którym namiętnie szermują w tej sytuacji brzmi w ich wersji "buk, humor, włoszczyzna" co jest zapowiedzią kolejnego programu kulinarnego, w którym sławni i bogaci w kociołku opalanym drewnem bukowym, będą na wesoło przyrządzać smaczną i pożywną zupkę np. z buraków i kartofli. Jeżeli tak, to rzeczywistość nie będzie taka najgorsza, bo sam lubię coś upichcić :-D

      Usuń
    2. NIe chcialo mi sie wierzyc, ze tak tym hasem szafuja.
      Moja kolezanka, nauczycielka, mowila, ze u nich w gminie to brzmi tak:
      prywata, buk, prywata, honor, prywata, prywata, ojczyzna, prywata.
      Zarty zartami, ale... dobrze, ze mnie tam nie ma!
      Wspolczuc?

      Usuń
    3. Ameryka - tak, ale jeszcze lepiej - trzymaj kciuki za moje negocjacje w Saudi :-)
      Też wolę na to patrzeć z bezpiecznej perspektywy, póki jeszcze nie zrobią reformy, że po paszport będę się musiał udawać do lokalnej siedziby prawych i sprawiedliwych i przejść weryfikację smoleńską.

      Usuń
  3. Pawle, może ze mną jest coś nie tak, ale ja jestem dumna ze swoich osiągnięć i wstydzę się za swoje błędy. Nie mieszam do tego rodziny, a już na pewno nie przodków, ponieważ na wychowanie moich dzieci mam jako taki wpływ (a co za tym idzie ponoszę za nich moralną i finansową odpowiedzialność) - tak na wychowanie moich protoplastów - żadnego.
    Nie pojmuję więc całej tej nagonki na ludzi, których przodek zrobił w SWOIM Życiu coś podłego. Podkreślam W SWOIM!!!
    Zauważyłam wręcz, że staram się nie popełniać błędów moich Rodziców.
    Ale kto mieczem wojuje...
    Nie dziwi więc ani wyciąganie Kaczyńskiemu brudów rodzinnych, ani udowadnianie, że ludzie poza PiS też mogą wywodzić się z porządnych rodzin.

    Za to kompletnie nie pojmuję, jak ktoś, kogo jedynym sukcesem życiowym jest urodzenie się w "dobrej" rodzinie, ktoś, kto w życiu samodzielnie nie osiągnął nic, może patrzeć z góry na człowieka, który do wszystkiego musiał dochodzić sam. Cała ta "inteligencja" od pokoleń, która wszystko miała podane na tacy, za chińskiego boga nie zrozumie, że są ludzie, którzy w dorosłym życiu robią odkrycia, że np. krzesło trzeba odstawić wstając od stołu. Że są pewne książki, uznawane są za kanon - a nie uczą o nich w szkole. Że pewne zachowania normalne dla prostych ludzi (nie prostaków!) są nie akceptowane. I nie chodzi tu bynajmniej o aspirowanie nie do swojej sfery;-)

    Pewna Pani - córka i wnuczka profesorów, na tym niestety jej zalety się kończą - oświadczyła mi, że do miana inteligenta (nie aspiruję!) ma prawo ktoś, kto ma przynajmniej dwa pokolenia przodków po uniwersytecie. Osobiste wysiłki nie mają znaczenia, liczy się przodek.
    Można i tak.

    Jola
    Pierwsza w rodzinie na uniwersytecie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola - Prezes Tysiąclecia, mimo dobrego urodzenia do tej pory nie nauczył się, że jak się całuje kobietę w rękę, to się należy pochylić, a nie ciągnąć jej rękę do swoich ust.
      Ich szczęście, że Prezes Pan nie jest np. wzrostu Romana Giertycha, bo po takim "szarmanckim" przywitaniu musiałaby udać się do ortopedy :-D.

      Ja szczęśliwie spełniam wymogi profesorskiej córki dotyczące pochodzenia, ale też do takiej "intelilgencji" nie aspiruję.
      Do tej pory za cholerę nie wiem jak się używa np. szczypczyków do krabów, bo tego świństwa nie jadam, podobnie jak ślimaków czy innego wydumanego paskudztwa, które pewnie powinienem spożywać i to jeszcze w kulturalny sposób. A i zupkę lubię sobie posiorbać :-D
      Za to wielki mam szacunek do ludzi, którzy własną ciężką pracą doszli do czegoś, bez korzystania z rodzinnych koligacji.


      Jola- zapieniłem się, bo uważam, że jak musi się czepiać to niech się czepia mnie, a nie moich antenatów, któży byli ludźmi prawymi i po ludzku dobrymi i przyzwoitymi.
      A sama odpowiedziałaś słowami, które mi przyświecały podczas pisaniny.

      Usuń
    2. Jolu, z tym przodkiem od razu skojarzyl mi sie zadek :)

      Usuń
  4. Szkoda nerwów na Kaczysława i jego bande.W sondażach PIS już przegrywa z Nowoczesną

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marecki - niestety, jeszcze nie, ale jest na dobrej drodze. Jest jednak szansa na dalszy spadek poparcia, bo teraz Helowego Antoniego i Prezesa Tysiąclecia trudniej jest zapędzić do szafy.

      Usuń

Drogi Czytelniku - pisząc komentarz, zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych