5/02/2013

„Wielka majówka” czyli jak zostałem „piratem drogowym”

Wczoraj rano w oficjalnym odzieniu, mimo że środa, udałem się razem z kilkoma moimi kolegami na Bardzo Ważne Spotkanie poza firmą.
Mieliśmy wyjechać o godzinie 8:30, ale jak to zwykle bywa,  ktoś zapomniał  czegoś dodać do prezentacji  i milion innych problemów.
Wyjechaliśmy godzinę później.
Zaczęło się nerwowe poszukiwanie chętnego do jazdy za  kółkiem.
Jeden nie może, bo będzie kończył prezentację, drugi też nie może, bo ma pusty bak, a droga daleka.
No to się zlitowałem i pojechaliśmy moją „krasulą” (dla niewtajemniczonych - Toyota RAV4)
Jako, że już na starcie było opóźnienie znane nam wszystkim z PKP, a po drodze zaczął padać deszcz, więc wszyscy użytkownicy drogi nagle gwałtownie zwolnili i zamiast włączyć światła mijania, twardo jechali na awaryjnych (ten lokalny fenomen już opisywałem, ale nigdy nie przestaje mnie zadziwiać).
Po drodze miał do nas dołączyć jeszcze jeden kolega z „bratniej firmy” - rodak „The Special One” zresztą :D.
Zdzwoniliśmy się z nim po drodze i dołączył do nas.
Jadę normalnie – jak po autostradzie czyli wolniej niż w Polsce (wolno 120 km/h – ja miałem na zegarze w szczytowych momentach 140 km/h).
Dzwoni koleś spanikowany, żebym zwolnił, bo On  nie nadąża.
Co jest ??? - myślę sobie
Za „krasulą" nie nadąża Land Cruiserem z SILNIKIEM V 8 ???
Zwolniłem do 120, a ten dalej płacze :D
OK, to nie ja odpowiadam za terminowy dojazd, więc się mogę wlec – zwolniłem do 100 km/h.
Wreszcie zaczął nadążać.
Dojechaliśmy na miejsce, a ten na mnie  z "buzią", że jak ja jeżdżę.
Odpowiedziałem mu (zresztą zgodnie z prawdą), że ja jeżdżę tylko nieco wolniej niż mój Teść – emeryt  A o co chodzi  ???
On się  zapienił, że tam było ograniczenie do 110 km/h
Ja na to, że ograniczenie jest do 120 km/h, ale licznik przekłamuje (to też 100% prawda) i jak widzi 130km/h to jest właśnie 120 km/h czyli zgodnie z przepisami ;-).
Nie wiem, jak się ten koleś tu uchował, ale podobno mieszka już w KSA kilka lat.
Może porusza się w innym wymiarze, bo mój styl jazdy nie zakłócił pracy na laptopie mojemu koledze jadącemu na tylnym fotelu. :D
I nie wywołałem również żadnej reakcji ani mijanych na trasie "Miśków", ani pięciu  fotoradarów po drodze.

12 komentarzy:

  1. Może w końcu uwierzę w ten tekst, że licznik przekłamuje. Do tej pory traktowałam go jako wymówkę nieopanowanego kierowcy. Ale skoro słyszę go już z drugiego źródła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo prosto sprawdzić - spojrz na prędkość na GPS-ie. Zawsze jest ok. 10 km/h mniej, niż pokazuje licznik :)

      Usuń
  2. u nas tez gamonie jezdza na awaryjnych podczas deszczu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest tragedia :( Nie dość, że niewiele widać to co koleś zrobi przekracza nawet umiejętności Wrózki Rozalii :D

      Usuń
  3. i u nas jeżdżą na awaryjnych;) Podczas deszczu obowiązkowo, a czasem po prostu wtedy, kiedy się ściemnia;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, skąd ten nawyk :( Ale z ciekawostek - nie znalazłem do tej pory w "krasuli" świateł przeciwmgielnych :(

      Usuń
  4. i jeszcze dodam, bo zapomniałam, że standardowo jeżdżą na długich - żeby lepiej widziec, bo szyby najcześciej mają tak przyciemnione, że to jedyny sposób, żeby cokolwiek zobaczyć;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj też jest to dość często spotykane, ale dużo rzadziej niż w innych częściach KSA (bo gdzie indziej, w/g opisów innych "Zatokowców" to standard).
      Ja mam na to sposób - puszczam takiego "modela" przed siebie i też włączam długie :D.
      Zupełnie nie wiem dlaczego, ale jakoś im się to nie podoba :-DD

      Usuń
    2. Taaaak, my też to regularnie uskuteczniamy;)
      Gorzej z tymi, którzy na długich jadą z przeciwka;)

      Usuń
    3. Jak już kupię swój wymarzony samochód, to założę mu na dachu "baterię" lamp sodowych - powinno dać do myślenia :-DDDD

      Usuń
  5. A u mnie w ogole w ciagu dnia,czy burzy piaskowej, mgly itd nie jezdi sie na swiatlach. Dopiero wieczorem wlaczaja i zazwyczaj dlugie bo - lepiej widac! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa przypadłość :) To już chyba wolę ,tak jak jest " u mnie" :)

      Usuń

Drogi Czytelniku - pisząc komentarz, zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych