Nie wiem skąd Paweł – Camelem też zwany wytrzasnął
to określenie, ale w żaden sposób mi ono nie przeszkadza.
Gadziną, ziejącą ogniem smoczycą, a nawet jadowitą
żmiją od czasu do czasu bywam, zwłaszcza kiedy to jedno Parzystokopytne Stworzenie piszące tego bloga muszę postawić do przysłowiowego pionu :)
Jeśli więc w Was też, odzywa się czasami instynkt jadowitego stworzenia, zwłaszcza, jak Wam jakiś osobnik płci odmiennej (tej gorszej ma się rozumieć) zajdzie za skórę to apeluję „Gadziny wszystkich krajów łączcie się” :)
Pozdrawiam
Jeśli więc w Was też, odzywa się czasami instynkt jadowitego stworzenia, zwłaszcza, jak Wam jakiś osobnik płci odmiennej (tej gorszej ma się rozumieć) zajdzie za skórę to apeluję „Gadziny wszystkich krajów łączcie się” :)
Pozdrawiam
Ola
PS. Dzięki Futrzaku za wsparcie – miło, że o mnie pomyślałaś. Często (mimo, że chyba tego nie widać) zaglądam na Twojego bloga i czytam go z ogromną przyjemnością.
PS. Dzięki Futrzaku za wsparcie – miło, że o mnie pomyślałaś. Często (mimo, że chyba tego nie widać) zaglądam na Twojego bloga i czytam go z ogromną przyjemnością.
Klękajcie narody :) To to Gadzina osobą własną w mojej obronie się odezwała :-D
OdpowiedzUsuńPS.
"Gadzina" - to ze Sri Lanki z "walki gatunków" :)
Zawsze bronię mojej Własności :)
UsuńSpragniony wielbłąd potrafi wypić taką ilość wody, która równoważna jest jednej trzeciej masy ciała, choć nie ma dowodów na to, że wypija jej nadmierną ilość na zapas.
OdpowiedzUsuńW moim przypadku wodę należy zamienić na piwo :-D
I nie przechowuję go na zapas :-D
@Pawel: taaa...... a kto ostatnio sie chwalil, ze cus mu tu i tam za duzo przyroslo? :-PPPP
UsuńZgoda, ale niestety to u mnie jest jak u innych wielbłądów - gromadzę tłuszcz do wymainy na wodę. Jabym gromadził piwo to byłbym przeszczęśliwy i mógłbym sobie tutaj jeszcze trochę posiedzieć, nie tęskniąc za mym ułubionym trunkiem :P. Niestey, wymana na wodę też szwankuje, muszę się udać do serwisu :D
Usuń@Ola:
OdpowiedzUsuńfajnie ze czytasz :)
Odnosnie gadzinek: coz, we mnie jadowitosc odzywa sie dosc czesto, zwlaszcza w połączeniu z ciężkim wrzaskuństwem, ale niestety nawet w połowie nie wychodze tak ładnie na zdjęciach jak Ty :)
W moim wypadku im ciszej mówię, tym bardziej jadowita jestem :)
Usuńps.
Dzięki za komplement, ale.... zdjęcia to w połowie zasługa Parzystokopytnego, a w połowie .... Photoshop'a :D
Ano wlasnie Gazdiny wszystkich krajow laczmy sie:)
OdpowiedzUsuńhehe Gadziny mialo byc:)
OdpowiedzUsuńDzięki za wsparcie, bo juz się obawiałam, że zostanę jedyną "gadziną" :D
UsuńDawno mnie u Was nie było...ale się uśmiałam,ja też się z Tobą łączę:)))Jak zawsze przyjemnie tu u Was.Pozdrawiam Martyna.
OdpowiedzUsuńWpadaj częściej - im nas więcej tym weselej :)
UsuńTo ja opuszczam ten wątek, bo za duże kłebowisko sie tu zrobiło :P
UsuńPrzyznam, że mnie zastanowiło, kto odważniejszy: Żona trzymająca krokodyla czy Mąż tak, a nie inaczej podpisujący zdjęcie ;) A tu proszę, jak miło :) Olu i Pawle, bardzo sympatyczna z Was para. Ogromnie mi się podoba Wasz pomysł na wspólną aktywność w blogosferze.
OdpowiedzUsuńTo łatwiutka jest zagadka - krokodyl miał mordę zawiązaną sznurkiem :-D
UsuńMoja Gadzina to ta w kapeluszu :-D