Nie wiem dlaczego, ale byłem rozczarowany Marrakeszem.
Może dlatego, że nie dało się robić fajnych fotek, co chwila ktoś przychodził, oferował coś czego wcale nie potrzebowałem, wciskał do ręki, a potem żądał zapłaty jak za prom kosmiczny.Jakaś baba pomalowała Oli rękę henną w niby tatuażowy wzorek, a potem musiałem się dłuższą chwile z nią użerać bo oczywiście chciała mnie skasować na utrzymanie całej rodziny przez rok.
Wszędzie tłumy bezładnie łażących turystów, zaklinaczy szczerbatych kobr, linoskoczków i innych cudaków.
I jak się tylko na sekundę zatrzymasz to już masz dwóch klientów z wyciągniętą łapą.
Bazar też mnie nie powalił – za dużo chińskiego gówna wszelkiego typu i maści - od wuwuwzeli, przez jakieś koszmarne podróbki Hello Kitty i wszystko w cenach jak na 5 Avenue.
Wolałem 1000 razy bardziej robić zdjęcia w okolicach Zaghura czy w As-Sawira gdzie miałem czas i miejsce, żeby coś ciekawego uchwycić.
Sylwester przy piwie w cenie butelki dobrego szampana też mi humoru nie poprawił, ale .... był to jednak sylwester w Marrakeszu :D
As- Sawira - uliczki poza głównymi szlakam
turystycznymi to naprawdę raj do focenia :)
Dopiero w takich miejscach czułem
"że mówią do mnie wieki"
As-Sawira - fragment murów obronnych Castelo Real de Mogador - normalne codzienne życie toczy się tutaj nadal
Marrakesz - nasza kwatera w Marrakeszu. Z zewnątrz
wygląda o niebo lepiej niż w środku. Grzybicę po tamtejszym prysznicu leczę do
dzisiaj :-DDD
As-Sawira - Castelo Real de Mogador - twierdza
zbudowana w 1506 roku przez Portugalczyków
As-Sawira (dawny Mogador) miasto,gdzie jak masz chwilkę czasu i święty spokój znajdziesz zabytki (będące w ciągłym użytkowaniu) mające po kilkaset lat.
Marrakesz - jak widać, zrobinie ciekawej fotki bez tłumów w tle wymaga anielskiej cierpliwości i... 1.90 m wzrostu :)
As-Sawira - facet wzbudził mój ogromny podziw swoim spokojem. Fale były takie, że co jakiś czas jakaś prawie go nakrywała. A ten - nic. Siedzi i "se" łowi rybki :-DDDD
Marrakesz, Bahia Palace - pałac ulubionej żony jednego z władców Marrakeszu - niewiele więcej udało się zrobić, ze względu na tłumy "pstrykaczy" z komórkami udającymi aparaty fotograficzne lub "idioten-kamerami". Gorsze od stonki i bardziej szkodliwe :(
As-Sawira - tabliczka nad wejściem do łaźni
Zachwyceni As-Sawirą i rozczarowani Marrakeszem wyruszamy na podbój Południa, ale o tym w następnym odcinku :)
Chyba zależy jakie się ma wobec Marrakeshu o oczekiwania... Ja byłam zachwycona i na pewno wrócę. Możliwe ze ominęły mnie głupie zaczepki,i próby naciągania ponieważ mój partner do zwiedzania to Marokanczyk:) zdjęć może nie profesjonalnych, ale bez przypadkowych osobników w tle mamy ogrom. Ja lubię duże miasta, choć niewątpliwie małe zapomniane miasteczka tez maja swój urok.
OdpowiedzUsuńPewnie tak, gdyż jak wyobraziłem sobie jedno z najważniejszych historycznie miast Orientu to oczekiwałem "krainy tysiąca i jednej nocy", latających dywanów, wielbładzich karawan, a dostałem chińską tandetę na suku :-DD To się rozczarowałem. Pewnie tak jak ludzie nie znający zakamarków Krakowa po wizycie (szczególnie latem) na Rynku Głównym mogą czuć niedosyt.
UsuńMy jesteśmy nastawieni zazwyczaj na trzy aspekty:
Usuń- nurkowanie (Paweł)
- fotografia (oboje)
- poznawanie codziennego życia w danym kraju (też oboje)
A w Marrakeszu więcej było turystów niż rdzennych mieszkańców
pozdrawiam
Ola
Macie racje co do ilości turystów i tak jest w każdym miejscu, dlatego warto znacząca z głównych szlaków bo w mniejszych zakamarkach kryją się prawdziwe skarby :) ja miałam okazje w Marrakeshu poznać życie codzienne będąc na kolacji u rodziny , która mieszka poza ścisłym centrum, za lotniskiem. Poza tym w ogóle Marrakesh kojarzy mi się mega pozytywnie z jedzeniem :D a najfajniejszy suk był w Fezie. Ja odwiedzając nowe kraje uwielbiam oglądać architekturę , poznawać kuchnie i robić lokalny shopping. Pozdrowienia!
UsuńJedzenie było OK, z tego co pamiętam :) Zawsze staramy sie zaangażować lokalnego przewodnika, ale do Marrakeszu pojechaliśmy z 6-osobową grupą na Sylwestra (dwóch Niemców i para z Pakistanu), także nie było już tak słodko, jak w innych miejscach. Fez - to brzmi ciekawie :))
UsuńPiękne zdjęcia !
OdpowiedzUsuńWygląda na spoko miejsce do zobaczenia :)
Muszę się tam kiedyś wybrać
Polecamy :)
UsuńCieszę się Pawełki, że mogę z Tobą powędrować i zwiedzić tyle ciekawych miejsc.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i proszę o jeszcze.
Ela Stegenko
Mówisz i masz, tylko za chwilke, bo zdjęcia trzeba znowu przegrzebać :)
UsuńPierwsze zdjęcie mnie urzekło.
OdpowiedzUsuńDziękuję za komplement :)
UsuńFachowcy się w nim nawet jakiejś wyrafinowanej kompzycji dopatrzyli. A mnie chodziło jedynie o pokazanie spokoju panującego jakieś 10 m. od totalnie zwariowanego miejsca, jakim jest główna ulica wycieczkowa
Nie znam się na teorii, ale skutek jest taki, że chciałoby się zrobić krok przed siebie, iść tą ulicą, czuć na skórze ciepło tamtego dnia i wdychać zapachy. Czy aby były przyjemne?
UsuńTo masz prawidłową reakcję, bo o to mi w tym zdjęciu chodziło :D.
UsuńZapachów nie pamiętam. Nie, nie mogły być przykre, bo jestem zapachowcem i jakby było coś nie tak - komentarz byłby ... co najmniej wredny :)
Co najmniej ;-)
UsuńZgodny z prawdą i moją naturą :P
UsuńMnie Maroko urzekło,a szczególnie As Sawira. Marakesz mi się podobał,ale zgadzam się,że polowanie na turystów,a szczególnie na owianym sławą placu Jemma el Fna jest wzmożone, a ceny jak na Batorym :)albo i lepsze.Też miałam akcje,ale nie z henną,a Panem Zaklinaczem Węży, jak mi zaśpiewał cenę za fotkę to padłam z wrażenia... Zafundowałam sobie nocleg w typowo marokońskim domu,był to lipiec, 52 stopnie...a pokój bez klimy, wrażenia bezcenne :)a szczególnie 2 tygodniowe leczenie skrajnego wyczerpania organizmu po powrocie i temperatury ciała 35 stopni :) Następnym razem wybiorę się 'zimową' porą,oj tak!
OdpowiedzUsuńAs Sawira jest fajna, jak nie pędzisz z szybkością światła na wysokości lamperii :) Fotki robiliśmy dopiero jak zeszliśmy ze szlaków, po których miotały się hordy turystów :D
UsuńMarrakesz nie sprostał moim młodzieńczym wyobrażeniom. Brak wielbładzich karawan, latających dywanów, szczerbate kobry i nachalni sprzedawcy chińskiego, najatańszego badziewia za ceny z Aspen zniechęciły mnie do powrotu. Jest mnóstwo innych, ciekawych miejsc w Maroku gdzie pojedziemy z "Grześkiem" podczas następnej wizyty.
Marrakesz zawsze kojarzyl mi sie z arabskimi ksiezniczkami :P sama mam tam znajomego, mam nadzieje, ze uda mi sie keidys odwiedzic
OdpowiedzUsuńNie spotkałem :( Pewnie też kolejne oszustwo, żeby naiwnych zwabić :D
UsuńMnie najbardziej zauroczył Fez. I Szawszawan.I Asilah. A posadzili Ci w Marrakeszu małpkę na głowie, bez Twojej zgody i zażądali za to 12€? :).
OdpowiedzUsuńTo jeszcze przed nami :D Nie sądzę, aby znalazł się taki desperat, który by się na to odważył :-DDD Szukali raczej łatwiejszych ofiar, bo z mojej miny można było wyczytać ... co najmniej rozczarowanie i zniechęcenie :)
UsuńAle mi posadzili!Ale nie na głowie,ale na ramieniu!hahah
UsuńNo właśnie słyszałam,że Fez oddaje urok prawdziwego Maroka,ale niestety nie miałam okazji, może następnym razem Inshallah ;)
Fez jest na naszej aktualnej "liście oczekujących" :)
UsuńDo mnie z małpami wkładanymi gdziekolwiek nie podchodzą :) Widać, że nie opuściła ich resztka instynktu samozachowawczego :D
Moja siostra też była rozczarowana Marakeszem. Miała podobne zdanie na ten temat, więc na pewno coś w tym jest.
OdpowiedzUsuńBo zrobił się z tego cyrk dla turystów, niestety :(
UsuńBrakuje tylko kolesia przebranego za misia :)