W związku z postulatami Sznupków domagających się kóz marokańskich wracam do tematu Maroka.
Kozy nadrzewne to pewien rzadko spotykany fenomen i zdjęcia robią praktycznie wszyscy, którzy to zobaczą.
Wiedzą o tym doskonale i przewodnicy i……. pasterze kóz, którzy za sesję zdjęciową liczą sobie całkiem słono.
Zrobienie dobrego zdjęcia kozy jest dość trudne, szczególnie jak się ze dwa autokary zatrzymają i „moi ulubieńcy” fotografujący telefonami pętają się jak oszalali pod nogami włażąc w kadr.
Smakołykiem, który wpędza kozy na drzewa jest argan.
Drzewo arganowe jest gatunkiem endemicznym występującym wyłącznie na obszarach położonych między As-Sawirą, a Agadirem w południowym Maroku.
Z nasion drzewa arganowego zwanego też olejarą żelazną wytwarzany jest olej zawierający 80% nienasyconych kwasów tłuszczowych i wykorzystywany zarówno w celach spożywczych jak i w kosmetyce i medycynie.
Ziarna arganu są bardzo twarde i trudno je otworzyć, dlatego zbiera się ziarna.... wyplute lub wydalone przez kozy :D
Poniżej zdjęcia kóz i jednej "Kozy do zadań specjalnych" – posiadającej aparat fotograficzny :-D
Kozy nadrzewne to pewien rzadko spotykany fenomen i zdjęcia robią praktycznie wszyscy, którzy to zobaczą.
Wiedzą o tym doskonale i przewodnicy i……. pasterze kóz, którzy za sesję zdjęciową liczą sobie całkiem słono.
Zrobienie dobrego zdjęcia kozy jest dość trudne, szczególnie jak się ze dwa autokary zatrzymają i „moi ulubieńcy” fotografujący telefonami pętają się jak oszalali pod nogami włażąc w kadr.
Smakołykiem, który wpędza kozy na drzewa jest argan.
Drzewo arganowe jest gatunkiem endemicznym występującym wyłącznie na obszarach położonych między As-Sawirą, a Agadirem w południowym Maroku.
Z nasion drzewa arganowego zwanego też olejarą żelazną wytwarzany jest olej zawierający 80% nienasyconych kwasów tłuszczowych i wykorzystywany zarówno w celach spożywczych jak i w kosmetyce i medycynie.
Ziarna arganu są bardzo twarde i trudno je otworzyć, dlatego zbiera się ziarna.... wyplute lub wydalone przez kozy :D
Poniżej zdjęcia kóz i jednej "Kozy do zadań specjalnych" – posiadającej aparat fotograficzny :-D
Dwie kozy - w tym jedna do "zadań specjalnych" :D |
Pani ma na brodzie typowy berberski tatuaż |
Łuskanie arganu |
Bardzo fajne fotki. Kiedys spotkalem cos podobnego w parku w Dublinie. Siedzimy sobie na lawce w parku az tu slychac pianie koguta z pobliskiego drzewa. Mysle sobie: pewnie z glosnikow, ale po jakims czasie postanowilem sprawdzic. Okazalo sie, ze to byl autentyczny, kolorowo upierzony, zywy kogut. Nie wiem skad sie tam wzial i jak wlazl na drzewo. Z tego co wiem to nie bylo normalne zachowanie.
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa :) Może był to kogut pod wpływem znanych irlandzkich środków pobudzających wyobrażnię i odwagę, po których i koguty mogą dopuszczć się rzeczy, kótrych na trzeźwo żaden szanujący się kogut nie uczyni:-D
UsuńJa z moim A. w drodze z Marrakeshu do Agadiru specjalnie pojechalismy do wioski Argana, zeby kupic w samym epicentrum kilka litrow dobroczynnego oleju arganowego:) Dojechalismy tam najfajniejsza droga z wyrwami jaka spotkalam w Maroku (bo tak generalnie to autostrady i inne ulice sa na piatke z plusem!).
OdpowiedzUsuńBylismy w domku pani, ktora olej wytwarzala, ale kozki widzialam tylko z daleka na drzewach.
Babcia A. tez ma taki tatuaz.
Do Argana nie dotarliśmy (jeszcze), ale nic straconego :-0
UsuńNatomiast drogi takie, że się 4x4 męczył to znaleźliśmy w swoich wędrówkach po Maroku :)
No wielkie wielkie dzięki..:) Tego mi brakowało, skaczących kóz..:)Pozdrawiam tez Kozę od zadań specjalnych..:-D
OdpowiedzUsuńTo się cieszę, że kozy zgodne ze specyfikacją :D
UsuńTa do zadań specjalnych też :)
Czadowe te kozy, czytałam o nich i o drzewie arganowym w książce pani Drinkwater ("Oliwkowe drzewo" czy coś podobnego), ale nie spodziewałam się, że one wchodza aż tak wysoko ;) Myślałam, że wejdzie pół metra nad ziemię, jak to i nasze kozy potrafią, w pogoni za jakąś bardzo smakowitą miotłą...
OdpowiedzUsuńNie, to jak widac na załączonych obrazkach - kozy wyskopienne są :-)
UsuńI śmigają aż na same czubki drzew :)
POwiadasz kozy i argan :)
OdpowiedzUsuńAle słodkie koźlątka OOOOOO !!!
Mój mąż był raz w Maroko, jeszcze jak pływał na statkach handlowych - powiedział, ze nigdy w życiu więcej tam nie pojedzie, ze bród, smród i ubóstwo, do tego góry śmieci na ulicach...przykro mi się zrobiło, bo ja zawsze chcialam tam pojechać zobaczyć te ich słynne mozaiki, kafeleczki itd itp...no, a tu się okazuje, ze mogę jechać, ale ...sama, mój mąż się sprzeciwia ze mną jechać - trudno :/
OdpowiedzUsuńJa mam takie samo zdanie o Londynie :) Nie warto rezygnować z wyjazdu, tylko dlatego, że nie jest klinicznie czysto. Zresztą w niewielu krajach jest jakoś niesamowicie higienicznie ostatnimi czasy :D
UsuńCzyli pomysł spędzenia tygodnia w lutym w Maroku nie jest takim głupim pomysłem? Mam na to ochotę, ale jeszcze nigdy nie wylecieliśmy poza Europę. Wiem, bo znam to uczucie, że najważniejsze to pierwszy raz się odważyć na zrobienie kolejnego kroku, jak w nauce chodzenia, potem będę się śmiać z wcześniejszych obaw...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
W lutym temperatura oscyluje okoł0 20 stopni, więc na zwiedzanie jest to moim zdaniem idealny czas. Maroko jest naprawdę przepięne i warto poświęcić trochę czasu na poznanie tego kraju :)
UsuńBędziesz się tam czuła bezpiecznie i wbrew pozorom... bardzo europejsko :)
Dziękuję za odpowiedź:)
UsuńNa ten pierwszy raz mam zamiar wybrać się w końcu na wycieczkę z biurem. Chcę wsiąść do autobusu i niech mnie wożą, a co tam. Zobaczę przynajmniej jak to wygląda, bo do tej pory załatwiałam dla moich wycieczkowiczów wszystko sama. Też chcę raz być uczestnikiem;))
Nie ma za co dziękować, staram się odpowiadać na wszystkie pytania na blogu :)
UsuńOsobiście nie lubie grupowych objazdówek. Nie chcę "na gwizdek wsiadać i wysiadać z autokaru. Wolę wynająć kierowcę - przeodnika z samochodem i mieć ten komfort, że zatrzyma się tam gdzie chcę i na ile czasu chcę.