6/14/2013

Szkoła dla sześciolatków czyli „waadza” wie lepiej



Jeżeli ktoś mnie zapyta, dlaczego potomstwa nie posiadając, temat takowy poruszam odpowiedź znajdzie poniżej.

"Kiedy przyszli po Żydów, nie protestowałem. Nie byłem przecież Żydem.
Kiedy przyszli po komunistów, nie protestowałem. Nie byłem przecież komunistą.
Kiedy przyszli po socjaldemokratów, nie protestowałem. Nie byłem przecież socjaldemokratą.
Kiedy przyszli po związkowców, nie protestowałem. Nie byłem przecież związkowcem.
Kiedy przyszli po mnie, nikt nie protestował.  Nikogo już nie było.
"
 
Martin Niemöller

Cytat ten nie jest bynajmniej porównaniem tamtego systemu (mimo „dziadka z
Wehrmachtu” ), ale wynika z mojego doświadczenia, że jak Rząd mówi, że „chce mojego dobra” to należy dobra owe bezzwłocznie spakować i do lasu lub gdzie indziej s…..zybko się udać.
Z lekkim, może nie przerażeniem, ale na pewno z niesmakiem przeczytałem, że Premier wywodzący się z partii mającej „Obywatelska” w nazwie nie znalazł czasu przez lat…… 5 żeby spotkać się z ludźmi potomstwo posiadającymi.
Mimo słusznego już wieku pamiętam moją „zerówkę” i w oparciu o tamte wspomnienia i późniejszy „transfer” do pierwszej klasy jako wydarzenie doniosłej wagi post ten napisałem.
Tylko moja  „zerówka”  była  w  szkole i dzięki temu Panie Wychowawczynie były nas w stanie przygotować na takie zmiany.
Kiedy słyszeliśmy dzwonki, Panie tłumaczyły, co to i po co, ale rygor ten nas jeszcze nie dotyczył.
Dawało to szanse na zapoznanie się w sposób „nieinwazyjny” z życiem szkolnym.
Powiem Wam zupełnie szczerze - kompletnie nie trafiają do mnie argumenty strony rządowej, że to rozwiązanie słuszne jest i zbawienne dla systemu edukacji.
Podejrzewam, że skutki tej, kolejnej, z resztą „śmiałej" reformy szkolnictwa przyniesą równie spektakularne „sukcesy” jak utworzenie gimnazjów.
Ciekaw jestem, co Wy o tym sądzicie.

46 komentarzy:

  1. Jak się dowiem o co dokładnie pytasz, to się z chęcią wypowiem :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I w ten oto sposób zabity został mój własny, prywatny mit, że umiem pisać w sposób przejrzysty i zrozumiały :(
      Chodziło mi o to, czy "jesteś za pełną realizacją rządowego pomysłu wysłania 6-latków z miłego, przyjaznego przedszkola do szkoły z pminięciem "zerówki".
      Tak brzmi pytanie zawarte w mym przydługim, niezrozumiałym poście :(

      Usuń
    2. Eee, bez przesady. Jedno zdanie zaginęło w druku :-) Nie jestem za żadnym z dotychczasowych rządowych programów dotyczących "reformatorskich" zmian systemu edukacji, który wydaje się tak niewydolny, że już myślałam, że gorzej być nie może (ale okazuje się, że może :-( I uważam, że pakownie sześciolatków do szkół (także zerówek szkolnych) to mordowanie tych biednych dzieci, które w tym wieku powinny się rozwijać dzięki ruchowi (zarówno spontanicznemu jak i planowanemu) działaniu i doświadczaniu. Szkoły tego nie zapewnią, uziemiają tylko maluchy, uczą bierności, podporządkowywanie się i tylko bogate "życie towarzyskie" ze współskazańcami powoduje, że dzieci nie zemrą ze zgryzoty!!! Przedszkola są lepsze dla sześciolatków (lepsze warunki lokalowe, lepiej przygotowana do pracy z maluchami kadra - byle była ambitna, lepsze programy dzienne, lepsze wyposażenie). Słabo pamiętam swoją szkolną zerówkę, ale bardzo wyraźnie "myśl dnia": kiedy przyjdzie po mnie tato? Pamiętam jeszcze leżakowanie na wykładzinie, kiedy to nie można było zasnąć, a gdy już się tak wymęczyłam, że może i by się udało, to trzeba było wstawać. Życie zaczęło się dopiero w szkole, bo były przerwy, zastępstwa i odwoływane zajęcia!

      P.S. Ale dyskusja się rozwinęła! Chętnie się zagłębię po powrocie do domu. Jestem bardzo ciekawa!

      Usuń
    3. Dzięki za pocieszenie - muszę drukarnię wyprostować :) Co do "zerówek" szkolnych sie z Toba pozwolę nie zgodzić. Zerówka w szkole oswaja dzieci z mającymi nastąpić "twardymi regułami gry". Nie wiem, jak teraz, ale ja byłem bardzo dumny, ze kopytkuję do "poważnej instytucji" a nie do banalnego przedszkola :) Leżakowanie to była fajna rzecz, chętnie bym sobie teraz w pracy jakąś godzinkę czy dwie poleżakował :-D

      Usuń
  2. Poczekajmy i zobaczymy :) Tak samo mieli podwyzszyc becikowe do uwaga! 1200 zl a stwierdzili ze 1000 to i tak wystarczajaco :)

    Polski rzad (chociaz pewnie nie tylko w Polsce) wzbogaca sie na naszej biedze, oferujac gruszki na placzacej wierzbie. A bedzie jeszcze gorzej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem polega na tym, że jak poczekamy, to odkręcenie tego będzie trudne. Rząd nie może (w przeciwieństwie do innych instutucji, do których przynależnść określamy sami) podejmować autorytatywnych działań wbrew opinii zainteresowanych osób. Według mnie będzie to kolejna wielka "wtopa" kosztem kilku roczników na pewno. Sam jestem z rocznika "ekperymentalnego", bo na mmie zaczęła się "dziesięciolatka". Ale i na mnie skończyła, gdyż ówczesne władze (mimo bardzo wielu wad) potrafiły sie wycofać z części głupich pomysłów. Obecna "demokratyczna" "władza" ma w głębokim poważaniu opinię wyborców :(

      Usuń
    2. Teraz chyba nie każdy takie becikowe może dostać...podobno nie wszyscy dostają, a miało byc założenie, że każde dziecko ma dostać.
      Stawka jest śmieszna, bo produkty dla dzieci kosztują w Polsce majątek - wiem po swoich koleżankach. Niektóre zaopatrują się w ciuszki i zabawki w ciuchlandach, bo nowe tyle kosztują, że się nie opłaca kupować - lepiej te pieniążki za np sukienkę, wydać dla dziecka na kosmetyk, lek lub jedzenie, albo pieluszki.
      Same pampersy w PL to koszt chyba coś ok 60zł za paczkę? (niech mnie ktoś poprawi jeśli się mylę).
      Taki maluch im więcej je tym więcej...zużywa takich pieluszek, a te 1200zł czy 1000zł becikowego to jest prawie nic...
      Lepiej już za tę kwotę zrobić jakąś ogólną wyprawkę dla dziecka, niedawno czytałam, że w Finlandii od lat każde nowo narodzone dziecko otrzymuje od rządu wielkie pudło a tam oprócz ubranek i pieluszek są kosmetyki, jedzenie, akcesoria - same najpotrzebniejsze rzeczy na start taka wyprawka i dzięki temu rodzice nie muszą na start wydawać kupę kasy. Niestety to Finlandia - tam się myśli jak i w całej Skandynawii o dobru drugiego człowieka, co w Polsce jest i było zawsze niewykonalne.

      Usuń
    3. Becikowe to kolejny "genialny" wynalazek. Jeżeli ktoś myśli, że odpowiedzialni ludzie zostaną zachęceni do posiadania potomstwa za 1200 PLN jednorazowego datku to ma chyba nierówno pod sufitem. Bez spójnego systemu wspierania tych ludzi w postaci żłobków, przedszkoli, prowadzonych prze ludzi z pasją, a nie produkty "negatywnej selekcji" systemu edukacji pedagogicznej. Część firm, przejęła z poprzedniego "absolutnie niesłusznego" systemu ... przedszkola przyzakładowe. Sam w takiej firmie (hamerykańskiej zresztą) pracowałem. Matka dziecię ma za płotem, jak musi dłużęj pracować, to wychowczynie w przdszkolu też mają nadgodziny. Proste? Ano proste, tylko u nas w kraju popularne jak śnieżyce u mnie :) I fakt, lepiej byłoby dostarczyć wyprawkę, a nie kasę która w sporej części przypadków pójdzie na "przelew" z okazji chrzcin :)

      Usuń
  3. Mój starszy syn nieszczęśliwie należy do rocznika 2008 (pierwsza połowa), który pójdzie w tym eksperymencie na pierwszy ogień. Z założenia jestem przeciwna, ale dopiero praktyka pokaże oblicze tej reformy. Ja również chodziłam do zerówki w szkole. Można było się oswoić - masz rację. Teraz mój Aleks chodzi do przedszkola - stylowe, drewniane, niewielkie w zacisznej ulicy... Od września będzie chodził do 5 cio latków w tym przedszkolu a potem od razu bach i 1 klasa w hałaśliwej szkole. Już bez zerówki czy choćby grupy 6 cio latków w przedszkolu. Czy to sprawiedliwe i normalne?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie o tym pisałem. Podjęta została decyzja, której sensu nie jestem się w stanie doszukać. I jak czytam ten artykuł (link)
      to uważam, że ktoś odpowiada na zupełnie inne pytanie, niż zadane :)
      Bo ta reforma "nie wysyła dzieci na uniwersytet" w ramach ciekawego ekspermentu naukowego, tylko do zwykłej podstawówki, która tak przyjazna nie jest, bo to rzeczywistość, a nie doskonale "ugrantowiony" projekt :-)
      Bo to i kadra nie taka i program do zrealizowania, a nie miejsce zadawania pytań typu "Co się stanie, kiedy samochód jadący z prędkością światła zapali reflektory, z jaką prędkością będzie leciało to światło?" To wymaga wiedzy znakomitego dydaktyka z fizyki a nie np. wiejskiej nauczycielki nauczania początkowego po Studium Pedagogicznym (z całym szacunkiem dla tych Pań). Ja np. jestem nienajgorszym kierowcą, ale Kubicy to mogę buty wyczyścić - no po prostu - nie ta liga.

      Usuń
    2. Mnie przez szkołę podstawową uczyła matematyki Pani inżynier budownictwa z Politechniki Warszawskiej , bo innego nauczyciela z prawdziwego zdarzenia nie było wtedy i za "psie" pieniądze nikt do podstawówki przyjść nie chciał. W efekcie - braki miałam takie, że w liceum ledwo co przechodziłam z klasy do klasy właśnie przez matematykę. Mimo, że byłam w klasie humanistycznej (wybrałam ten profil żeby uciec od nadmiaru matmy), to i tak musiałam mieć zajęcia z matematyki. Szczerze, to tylko zakres szkoły podstawowej jako taki przydaje mi się w codziennym życiu. Przyznaje się otwarcie, że nie pamiętam już tak dobrze tabliczki mnożenia , że nie umiem liczyć i nigdy nie wiem czy sprzedawca w sklepie wydaje mi dobrze resztę. Nie lubię matematyki, jak widzę cyfry robi mi się niedobrze. Ratuje mnie teraz cudowny kalkulator i mąż jeśli mam coś obliczyć i w sumie dzięki mężowi, po raz pierwszy zrozumiałam o co chodzi w liczeniu procentów, proporcji i jak to się robi (wytłumaczenie tego zajęło mu w sumie 20 min). Tego mi nikt nie potrafił w szkole wytłumaczyć przez 10 lat, więc o czym my tu mówimy?
      W liceum tez, zamiast matematyk, uczył mnie informatyk, bo nie było nauczyciela. Rodzice byli na skargę, do dyrektora liceum, na tego nauczyciela, ze nikt nic nie umie, ze źle on prowadzi lekcje, a dyrektor wtedy powiedział "to proszę znaleźć mi chętnego matematyka, który przyjdzie uczyć za 750zl na miesiąc" (wtedy była taka stawka).
      Maturę zrobiłam w 2001 roku - dzięki Bogu jeszcze wtedy nie było matematyki obowiązkowej...inaczej bym nie zdała!
      Suma sumarum - system edukacji od podstawówki do liceum w Polsce jest "posrany", nie ma dobrych pedagogów, bo też nikt w szkole nie chce uczyć, za niski zarobek, nie ma nauczycieli z pasją uczenia, oni idą do pracy żeby zarobić na swoje życie a nie żeby kogoś czegoś nauczyć. Taka prawda i dopóki się to nie zmieni i ten cały system niestety będzie tylko coraz gorzej.

      Usuń
    3. Ja jeszcze za innych czasów chadzałem do szkoły i nauczycieli w większości miałem dobrych. Po prostu - "rynek" nie oferował tym bardziej ambitnym za wiele, to i Ci dobrzy pedagodzy uczyli w szkołach. Na moim pierwszym (z licznych nieukończonych) kierunków studów - czyli historii, którą miłością wielką pokochałem już w podstawówce chcieli ze mnie zrobic "Rain mana", bo kazali się uczyć mnóstwa pierdół na pamięć. Analizy, krytka źródeł ? A po co ? Masz bezrefleksyjnie wykuć na pamięć to zdasz. To wolałem z kumplami grać na okrągło w brydża i pić wódkę ze studiującymi z nami Rosjaanmi. Zysk mam taki, że biegle mówię po rosyjsku, neźle gram w brydża i ... zaliczyłem też moje pierwsze starcie z "Moją Prywatną Gadziną", z którą to "męczę się" po dzień dzisiejszy. Innych korzyści ne stwierdzono. Kolejne kierunki humanistyczne ? Kalka - zakuć, zdać, zapić,zapomnieć. Dopiero w SGSP czegoś mnie nauczyli, bo i chcieli i wiedzieli jak i co najważniejsze - wiedzieli też po co :-D
      Moi koledzy, którzy pokończyli hsitorię pracują albo w biznesie, albo w służbach mundurowych wszelakiego typu. Do szkół trafił tylko "odpad atomowy" i jeden (słownie JEDEN) prawdziwy pasjonat. Ale Go szybko wyrzucili, bo był zbyt zaangażowany i odstawał od reszty. Dopóki do szkolnictwa bedą trafiac ludzie, którzy nie mają szans na funkcjonowanie gdziekolwiek indziej to żadne, nawet genialne reformy nie pomogą.

      Usuń
  4. I ja również chodziłam do zerówki gdzie uczyłam się pisać i czytać, liczyć. Zerówka była przy szkole podstawowej, do której potem poszłam za rok.

    Dzieci na razie nie mam, ALE mieszkam tu gdzie mieszkam i jeśli będę mieć dzieci kiedyś to niestety czy będę chciała czy nie, będą musiały iść do pierwszej klasy jako sześciolatki. Tak tu działa system edukacji od dawien dawna, tak samo działa w Turcji i chyba na greckiej stronie Cypru. Dzieci idą do 1 klasy w wieku sześciu lat i nie ma zmiłuj. Nie ma tu zerówek w ogóle. Z przedszkola idzie się od razu do 1 klasy. Jakoś dzieci sobie muszą dać rade i rodzice.
    ALE w tym wszystkim jest jednak ważna rzecz: tutejsze i w Turcji pierwsze klasy szkoły podstawowej wyglądają trochę (program) jak nasze stare poczciwe zerówki, do których chodziliśmy, czyli uczą się pisać, czytać, liczyć od początku, do tego zabawy na świeżym powietrzu - namiastka wf-u, mają tez od razu zajęcia z j.angielskiego i uczą się podstaw np kolorów, liczb itp.
    Synek mojej szwagierki właśnie w od września zeszłego roku poszedł do takiej pierwszej klasy i teraz właśnie będzie ją kończyć - na dniach jest tu zakończenie roku szkolnego.
    Szkoła zaczyna się tutaj nieco później niż 1 września, gdyż jeszcze jest taki upał, że dzieciaki by nie wysiedziały, lub nie doszły do szkoły. Pierwsze lekcje zaczynają się tak mniej więcej od połowy września dopiero i trwają do połowy czerwca, więc tutejszy rok szkolny jest ciut krótszy - prawie o miesiąc niż w Polsce.

    Czyli reasumując, jak się dobrze zorganizuje pierwszą klasę i będzie dobry system edukacji to dla takiego 6latka - malucha przejście z przedszkola czy z domu rodzinnego (często dzieci nie posyła się tu do przedszkola) nie jest szokiem, a wręcz czymś interesującym i fajnym. Akurat jestem na bieżąco ze względu na synka szwagierki i szczerze mówiąc, mały woli siedzieć w szkole niż w domu, bo mu się tak podoba.

    Niestety co kraj to obyczaj, my chcemy w Polsce żeby było ta jak w Europie, ale nie robimy dosłownie nic, żeby sprawdzić, jak to wszystko działa, jaki jest system w reszcie europy jak to będzie wyglądać u Nas...
    tutaj cały system edukacji jest inny - w Turcji nie ma gimnazjów tylko szkoły podstawowe, potem liceum -tak jak było u Nas dawniej.
    Tutaj jest inaczej, są gimnazja i licea. Oczywiście poziomu edukacji na Cyprze nie można porównać do tego w Turcji czy w Polsce, ALE jednak wszystko jest tak przemyślane, że nie ma problemu i nikt problemu nie robi. Trzeba tylko chcieć.

    U nas w PL niestety nikomu się nie chce i dlatego będą na pewno takie a nie inne efekty tych zmian.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, jeżeli miałoby to tak wyglądać, to po prawdzie nie ma znaczenia, czy nazwiemy to "zerówką" pierwszą klasą czy Uniwersytetem Trzeciego Wieku :-DDD Nie spotkałem jeszcze (a może przegapiłem) szczegółowego planu, jak taka "zreformowana pierwsza klasa miałaby wyglądać. Ale Amisha, jako żywotnio zianteresowana powinna taki program zobaczyć. Dostrarczyć go imiennie do wszystkich rodziców dzieci z tego rocznika powinni "tfurcy" tego "malinowego cuda". Ja nie jestem pewnien, czy chcemy poziomu wykształcenia takiego jak w mitycznej Europie. A jeżeli chcemy to którego - tego dla elit finasowych (z takim programem i standardem - ale w to mi trudno dość uwierzyć, bo to tam jest przy nieco innych dochodach kosztowne niesłychanie) czy produkcji nawet nie ćwierćinteligentów, ale po prostu tępych analfbetów z mocno rozbuchanym ego. Tak wyglądają "produkty" publicznej edukacji np. w Anglii. Reforma szklnictwa oparta o "zachodni model" czyli z gimnazjum to jest jakaś tragedia. Kształci debili, ukierunkowanych na wpyełnianie testów. Efekt? Na maturze Wisława Szymborska opisująca SWOJE WŁASNE WIERSZE otrzymała .........60% punktów, bo w "klucz" wymyślony przez "Szacowne Komisyje" pytania maturalne układające nie trafiła. To jest k.. tragifarsa.

      Usuń
    2. Wiem o czym mówisz, dla mnie ta matura nowa to jakaż wielka "żenua"...wystarczy na YouTube wejść i wpisać "Matura to bzdura" taki program śmieszny ukazujący właśnie "produkty" naszego obecnego systemu edukacyjnego...śmiech na sali...obejrzyjcie sobie z Olą - ubaw gwarantowany!
      A potem taki jeden czy drugi "debil" idzie na studia płatne to szkoły wyższej czegoś i czegoś, gdzie może nawet nie zdawać egzaminów, ale i tak przejdzie za kasę dalej.
      Tak na prawdę to nie wiem, czy jakikolwiek plan działania czy plan szkolny na 1 klasę został przekazany rodzicom - chyba nie? Mam wrażenie, że rząd idzie w kierunku wzbogacenia się - im wcześniej dziecko pójdzie do szkoły tym szybciej ja skończy, szybciej skończy studia i szybciej pójdzie do pracy i będzie zarabiać na emerytury innych - chyba o to w tym wszystkim chodzi o kasę, jaka może "wyprodukować" taka osoba. Na pewno program takiej klasy powinien byc dostępny wszędzie, a nie na silę "bo tak jest w Europie to i u nas będzie".

      Usuń
    3. Niestety, nasi "władcy" maja ciekawy zwyczaj, jak się nam chcą dobrać do d.. albo portfeli to mają taką "magiczną " formułę. I jeszcze drugą: "wymogi unijne". Co do tych drugich to pięknie pokazali Włosi, jak z co większym debilizmami brukselskim sobie radzić. Chodziło o tradycyjne, opalane drewnem piece do pizzy. Miały być zlikwidowane, bo nieekologiczne i w ogóle "be". Własi odpowidzieli "gestem Kozakiewicza" i.... sparwa umarła, "bo to była tylko rekomendacja" . No WTF ?? To tak można??? Ano można, tylko trzba mieć jaja, a nie wydmuszki i łykać każdy absurd traktując go jako prawdę objawioną.

      Usuń
    4. Otóż to! a u Nas niestety same wydmuszki i lizanie pup, za które i tak nigdy żadnego "ochłapa" nie dostają, nie wiem dlaczego wciąż tak robią w rządzie...widocznie lubią.

      Usuń
    5. Dlaczego są lub pchają się do "waadzy"? Proste, bo w normalnych realiach biznesowych niedostaliby 10% tego, co mają teraz nie ponosząc za to żadnej realnej odpowiedzialności . Przykład? Niezyjący już wicepremier Lepper nie mógłby zostać swoim ...ochroniarzem z BOR-u, bo nie miał matury :) Ale ministrem i i wicepremierem już mógł. Kwalifikacje były odpowiednie i w pełni wystarczające :)

      Usuń
  5. Ja nie mam nic przeciwko tej reformie, bo w PL nie mieszkam i dzieci nie mam, hehehe! :-) Ale pracuje tez w takim systemie, gdzie technicznie nie ma zerowki. A przedszkole wyglada jak polskie gimnazjum, tu dzieciaki zaczynaja wkuwac krzaczki w wieku 4 lat.

    Mialam tez okazje uczyc w dwoch innych systemach gdzie nie ma zerowek, a 6-latki ida od razu do pierwszej klasy i jakos zyja. A kraje duzo bardziej postepowe niz Polska. Skoro im nie przeszkadza, wiec nie powinno i Polakom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytaj moje motto :) Nigdy nie wiesz, czy Tobie ktoś nie będzie pomagał mimo, że "nie bedzie musiał umierać za Gdańsk". Ty mieszkasz w baardzo specyficznym kraju, gdzie dzieciństwo jest pojęciem z gruntu obcym. Tylko zapominasz o jednym fakcie - największej liczbie samobójstw w najmłodszej grupie wiekowej na świecie. Nie wiem, czy taki system "naturalnej selekcji kilkulatków" jest mi bliski ideowo :(

      Usuń
    2. Toz pisalam tez, ze w innych krajach szesciolatki (jak nie mlodsze) tez ida od razu do pierwszej klasy i tragedii nie ma. Chocby w UK czy USA. A z tymi samobojstwami malolatow to nie do konca prawda, ale media lubia tak dramatyzowac "fakty", a szukajacy sensacji - te "fakty" powtarzac. ;-) Dziecinstwo pojeciem obcym w JP? hahahaha! Chyba w jakiejs innej Japonii mieszkam niz tej z Twojego komentarza. I nie mam pojecia co ma Gdansk to tej wypowiedzi ;-)

      Usuń
    3. Taaak, postępowe wykształcenie w publicznej szkole w USA i UK. I matura z matematyki wygląda mniej więcej tak "Drwal sciął drzewo i sprzedał za 100$ mając zysku 20% - podaj odpowiedź wyrażoną w $ ile zarobił drwal" (Polska).
      To samo zadanie w szkole anglosaskiej Pytanie do zadania: pokoloruj drwala. To znaczy, że statystyki podawane na ten temat (samobójstwa w najmłodzszej grupie wiekowej) to nieprawda ? OK, nie mam innych źródeł, to się na takich oparłem - Ty tam mieszkasz, to wiesz lepiej.
      Co ma Gdańsk do tej wypowiedzi ? Coż, może niemozność skojarzenia pewnej analogii,jest wynikiem "postępowego wykształcenia" w USA lub UK.
      Były to słowa, użyte przez "sojuszników" Polski w 1939, w odpowiedzi na pytanie dlaczego nie wywiązują się ze swoich zobowiązań w konflikcie z III Rzeszą. Tutaj użyte jako pewna metafora do "gówno mnie to obchodzi, bo mnie to nie dotyczy"

      Usuń
  6. Pawełku nawet potomstwa nie posiadając możesz mieć zdanie na ten temat :) Myślę sobie,że w ramach reformy tworzącej gimnazja ,rządziciele zabrali dzieciakom dwa najfajniejsze lata podstawówki.Ciekawe co stracą sześciolatki posadzone w ławkach, dostosowanych dla dzieci o rok starszych. Problemem nie jest ,,jak mi się wydaje brak dojrzałości dzieci,ale nieprzygotowanie szkół na ich przyjęcie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosia, bo ja "straszna konserwa" się na starość robię i wszelkie "genialne" pomysły, jakie do głowy przychodzą obecnej "waadzy" wprawiają mnie w coraz większe osłupienie, a jej arogancja, "bo my Twoja "waadza" wiemy lepiej niż Ty" budzą moje najmroczniejsze instynkty, mimo, że akurat ten temat w żaden sposób mnie osobiście nie dotyczy. Ale buta, z jaką do ważnych społecznie problemów podchodzi obecny rząd "nie zniese". Podniesienie wieku emerytalnego "dla mojego dobra" i inne "uszczęśliwiające" pomysły doprowadzą pewnego dnia do tego, że z Polski wypiszę całkiem na poważnie.

      Usuń
  7. Ja jestem na nie, szkoły nie są absolutnie przystosowane (z małymi wyjątkami) do przyjmowania 6latków, już nie pod względem programu nauczania (choć ja uważam, że testy które dzieci piszą w zasadzie od 1szej klasy nie zastąpią normalnych PISANYCH WŁASNORĘCZNIE sprawdzianów, skoro wszędzie wystarczy TYLKO zaznaczyć prawidłową odpowiedź kółeczkiem) ale pod względami czysto technicznymi. Gdzieś czytałam, że dla takich dzieci powinno być osobne wejście, szatnia itp. Nie wyobrażam sobie spotkania na schodach, czy korytarzu rozpędzonego 6cioklasisty i 6ciolatka... O gimnazjach się nie wypowiem, bo byście mi bana dożywotniego dali na pisanie tutaj ;) (dla mnie to najbardziej poroniony pomysł naszego cudownego rządu)
    Mama prawie 4toklasisty ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nesska - jak ja bym napisał, co sądzę o gimnazjach to byś się wielu nowych słów mogła nauczyć - zaręczam :-DDDD.
      Bo to jest kolejna reforma robiona od dupy strony. My coś wymyślimy, a jak to wyjdzie to się zobaczy. Nosz k..m.. Co to jest eksperyment naukowy - ile ludzie zniosą zanim na śmietnik historii wykopią ??? Tego typu decyzje powinny być poddane referendum po bardzo szczegółowym opisie co to ma być, jak ma działać i co dalej ma z tego wynikać.
      Bo jak na razie to wiadomo, że pójdą do szkoły rok wcześniej. I tyle. A co z programem? Ale nie tylko dla pierwszej klasy. Zabiłaś mnie jednym - że w pierwszej klasie są już testy. Przeciez to jest kreowanie debili. Pamiętam, jak na fizyce w liceum dostałem 4 z testu mając wiedzę na poziomie 0 koma 0. Pan od fizyki, znając moją "głeboką" wiedzę z tego rozdziału zaproponował mi spółkę w następnym losowaniu TotoLotka :-D

      Usuń
    2. I masz 100% racji Agnieszko. My z naszych podstawówek, przynajmniej wynieśliśmy jakąś wiedzę, a nie tylko umiejętność wybierania odpowiedzi.

      Usuń
    3. niestety, teraz królują testy na ksero... dzieci dużo mniej piszą samodzielnie, co przekłada się potem na nieznajomość ortografii i stylistyki...
      gdzie te czasy, kiedy i pytanie i odpowiedź musiało się samemu napisać ;)

      Usuń
    4. Nesska - Napisać to jedno. Ale jeszcze wiedzieć co napisać i jak czyli bez błędów i stylistycznie.
      Testy na ksero, zaznaczanie krzyżykiem co to jest ?
      Gra w okręty dla zaawansowanych ???
      A potem co - rzut monetą jakie materiały do budowy mostu dobrać???

      Usuń
  8. Uważam, że ta reforma nie ma nic wspólnego z dobrem dzieci i z rzekomym pożytkiem jaki mogą one uzyskać w pójścia do szkoły rok wcześniej. Że niby lepiej będą się rozwijać?! A jeśli ja zaczęłam edukację mając 7 lat a nie 6 to znaczy, że jestem gorzej wykształcona/rozwinięta?! Nie sądzę. Myślę, ze rządowi chodzi bardziej o to, aby ludzie szli wcześniej do pracy i szybciej płacili podatki. Tyle w temacie.
    Daria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daria - dokładnie o to mi chodzi. Nikt nie był uprzejmy powiedzieć Jaki jest cel i potencjalny zysk dla tych dzieci z wcześniejszego pójścia do szkoły. Czyli tak zacząć pracę rok wcześniej i pracować do 67 roku życia. Genialny plan, tylko zysku (poza podatkami, o których wpomniałaś) za cholerę nie widzę.

      Usuń
  9. No bardzo mądry ten cytat !
    I chyba to nie jest dobre ...

    OdpowiedzUsuń
  10. Im wcześniej zaczyna się edukacje tym lepiej
    Mam sporo znajomych co poszli do szkoły w wieku 6 lat i jest ok
    Co do gimnazjów to są potrzebne
    Przed II WŚ było podobnie
    8 letnia podstawówka to archaizm wzorowany na szkolnictwie ZSSR
    Marek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do edukacji - zgoda, tylko czy dla 6-latka najlepsza jest już pierwsza klasa ? Zwróć uwagę na jedną z wypowiedzi, że tam trafią dzieci, które nie mają doświadczeń przedszkolnych. I moim zdniem - zacznie się równianie w dół, bo tak wygodniej. Co do przedwojennych gimnazjów - zgoda, tylko ich prestiż i poziom był diametralnie inny niż teraz. Wtedy ludzie z "małą maturą" bo tak nazywał się egzamin po gimnazjum mieli jakąś wiedzę. O absolwentach obecnych gimnazjów nie da się tego powiedzieć. Poza tym, współczynnik scholaryzacji był drastycznie niższy i gimnazjum stanowiło przepustkę do przynajmniej niższych urzędów. Nie zapominaj, jaki wtedy był analfabetyzm (pierwotny :-D)

      Usuń
    2. Jest za mało przedszkoli i rząd nic nie robi
      W Szwecji jeśli dzieciak nie dostanie się do przedszkola to państwo płaci rodzicom odszkodowanie
      Co do wiedzy to masz trochę racji
      Małolaty maja kompy i nie potrafią lub nie chcą szukać informacji
      Ja mam 34 lata i jak miałem 20 lat mniej to potrafiłem się przekopać przez encyklopedię by zaspokoić swoją ciekawośc
      Marek

      Usuń
    3. Tylko Szwecja to bogty kraj socjalistyczny :) Ja akurat nie jestem zwolennikiem tego, żeby państwo coś "dawało". Bo po pierwsze - daje z moich podatków, po drugie jest strasznie drogie w tym "rozdawnictwie" (vide ZUS).
      Wolę, jak państwo nie zabiera, kształtując politykę fiskalną tak, aby np. były ulgi podatkowe umożliwiające rodzicom edukację własnych dzieci, bez czekania aż jakiś przepraszam za wyrażenie polityk "łaskawie" jakiś ochłap z podatków rzuci. Sam oczywiście kosztując kilka razy więcej :-D

      Usuń
  11. Pawle, wytłumacz mi proszę, dlaczego jesteś przeciwny obniżeniu wieku szkolnego do 6 lat?
    Nie bardzo załapałam o co chodzi.

    1. Czy Twoim zdaniem wiek za niski?
    2. Czy sama szkoła Ci się nie podoba?

    Znajome dzieciaki edukację szkolną rozpoczęły w wieku 5 lat (niektóre 4,5; ponieważ są z lutego, a na jesień poszły już do szkoły). Nie widzę, żeby działa się im jakaś specjalna krzywda. Wyjaśniam, że w ich szkole obowiązują mundurki i pełne czarne buty (w Arabii!!! - moim zdaniem barbarzyństwo) oraz dzieci uczęszczają do niej na pełny etat. Wraz z dojazdem od 6.30 do 15.15.

    Od początku normalna nauka, dyktanda, zadania domowe - jednym słowem pełna szkoła.

    Moi synowie idąc do szkoły potrafili płynnie czytać. W ich klasie było takich więcej, więc rozrabiali jak pijane zające, bo zwyczajnie się nudzili. Kompletnym nieporozumieniem było przerabianie tego samego materiały dwukrotnie: raz w zerówce, drugi raz w pierwszej klasie. Ale zerówka obowiązkowa nie była (i ponoć nadal nie jest), więc pani musiała zacząć od literek. Absurd?
    Ano absurd.

    Szkołę pomimo trudnych warunków lokalowych - budynek zabytkowy, więc konserwator na karku - mieli bardzo przyjazną. Dzieciaki zajmowały ostatnie piętro budynku, na które nikt inny nie miał wstępu. Mieli osobną szatnie i dywan do odpoczynku. Przez całą pierwszą klasę nie było dzwonków i ocen.
    Pani co prawda była dość twardo myśląca, ale myślę, że to była jej prywatna ciasnota umysłowa a nie odgórny przykaz rządu ;-)
    Działo się to równo 18 lat temu.

    Nauczycielką podstawówki jest bliska mi osoba. Najmłodsze dzieci mają u niej osobny budynek, w którym mieści się również przedszkole. Budynek jest przystosowany. Rozmawiałam z nią wielokrotnie o tej reformie, bo to świetny nauczyciel i mądry człowiek.

    Oczywiście, jej zdaniem, reforma jak i wszystkie w oświacie jest zle przygotowana i wprowadzana. Chociaż ją dość ostro krytykuje, uważa, że wiek trzeba obniżyć dla dobra dzieci.

    Po pierwsze, po 25 latach pracy w szkole widzi, że teraz dzieciaki mają znacznie większą wiedzę niż jeszcze kilka lat temu. Za to sa mniej samodzielne i uspołecznione. Winę częściowo ponoszą rodzice. Szkoła mimo wszystko uczy samodzielności i odpowiedzialności, której rodzice coraz częściej jedynaków nie chcą/nie potrafią nauczyć. Dlatego im wcześniej rozpocznie się taką naukę, tym lepiej.

    Poza tym wielu wypadkach traci się najbardziej chłonny u dzieci okres, 4-8 lat to ponoć czas wyjątkowy w rozwoju dziecka. Teraz do szkoły trafiają dzieci, które same czytają, wraz z ledwo formułującymi pełne zdania. Sprawę rozwiązałoby obowiązkowe przedszkole od 3 lat. Teraz nawet jeżeli jest, dla wielu dzieci jest ono niedostępne. Więc różnice wyrównuje szkoła, tyle że to ponoć później jest trudne, a tracą na tym i dzieci dobrze do szkoły przygotowane i te zaniedbane, czy raczej źle wychowywane.

    A nauczycielek po SN już dawno nie ma, tzn. są ale musiały uzupełnić wykształcenie na poziomie uniwersyteckim.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1.) Tak, bo trafią tam dzieci, które np. nie chodziły do przedszkola. Po drugie - uważam, że taki "okres przejściowy" pomiędzy przedszkolem i szkołą jakim jest "zerówka" jest dobrym rozwiązaniem i zamiast obowiązku szkolnego dla 6-latków wprowadziłbm taki obowiązek "zerówkowy", ale już na terenie szkoły, żeby sie dzieciaki przyzwyczajały.
      2) Szkoła mi się podoba, bo już jakis czas temu ją skończyłem :-D

      Co do socjalizacji dzieci - zgoda i w pełniu popieram obowiązkowe przedszkola, tylko u nas są ważniejsze kwestie jak przedszkola np. dofinansowywanie partii politycznych. Ja sie czepiać samej idei kształcenia nie mam zamiaru. Chodzi o formę i treść tego, czego się bedą uczyć i to co sama napisałaś - w jakich warunkach. Ale już o tym jakoś "reformatorzy" słówka nie pisnęli. Efekty kształcenia w Arabii spotykam na codzień w firmie i nie widzę w większości przypadków zbawiennego wpływu na wiedzę już dorosłych osób :-D

      Usuń
  12. >>>Efekty kształcenia w Arabii spotykam na codzień w firmie i nie widzę w większości przypadków zbawiennego wpływu na wiedzę już dorosłych osób :-D<<

    Mea culpa, nie wyjaśniłam, że chodzi mi o konsulatową brytyjską szkołę w Arabii, do której nie mogą - nie mają prawa!! - chodzić dzieci saudyjskie. To szkoła tylko dla Expatów, zorganizowana jak normalna szkoła brytyjska. Ponoć dobra. Podobnie funkcjonuje szkoła amerykańska przy konsulacie.
    Taki sam system obowiązuje wnuczkę przyjaciół, która jest Szkotką. W Szkocji Zuzia powędrowała do szkoły w wieku 4,5 roku.

    Jestem prostym człowiekiem, więc pewnie dlatego całej afery nie ogarniam. Moi znajomi, którzy pędzą dzieci na miliony zajęć, odbierając im często normalne dzieciństwo, jadą do sejmu w proteście przeciwko "odbieraniu dzieciom dzieciństwa". Dla mnie sprzeczność sama w sobie. Czy tylko dla mnie?

    W wolnym międzyczasie poczytałam materiały ruchu "Ratujmy dzieciaki". Banda wariatów - moim zdaniem. Ratować przed czym, przed szkolą?? Dzieci są bystre, mają więcej uszu niż stonoga nóg, słyszą i widzą więcej niż się dorosłym wydaje. I bardzo dobrze to pamiętają, dłuuugo. Jeżeli wtłucze się im zawczasu, że szkoła jest czymś, przed czym należy je ratować - będą miały problemy z aklimatyzacją i akceptacją szkoły.

    Nie jestem pedagogiem, tylko matką, która sama szkoły nie lubiła (jako "drańskie" dziecko była nią straszona). Starałam się więc za wszelką cenę wpoić dzieciom przekonanie, że szkoła jest fajna. Indoktrynowałam ich tak na długo zanim do szkoły poszli. Skutecznie :-)))
    Szkołę lubili, świetnie się w niej odnajdywali. Mają fajne wspomnienia i przyjaźnie z tych lat.
    Nawet nauczycielki, które uważałam za zwyczajnie głupie, nigdy nie krytykowałam w obecności dzieci.

    >>>Tak, bo trafią tam dzieci, które np. nie chodziły do przedszkola. <<<

    No dobrze, więc co? W 1/3 gmin w Polsce przedszkoli ponoć nie ma, więc chodzić nie będą. W mieście do przedszkola trudniej się dostać niż na medycynę. Część dzieci do przedszkola nie jest posyłana bo albo rodzic nie pracuje, albo babcia w domu. Inne nie chodzą, "bo będą przynosić choroby".

    Jeżeli matka jest zapracowana, leniwa, albo zwyczajnie głupia - dziecko wychowuje telewizor. Idzie po tym w wieku 6 lat do zerówki i trafia na takie mądrale jak moi i im podobni. No nie zazdroszczę :-(((. Od początku rola gorszego, głupszego, mniej zdolnego - i to na starcie życia. Nauczyciel ma takich "aniołków" ponad dwadzieścia, jednym zaniedbanym zajmować się nie będzie. Im później dzieciak trafia do szkoły, tym zaległości wobec tych lepiej prowadzonych większe. Wyjaśniam, że nie mam na myśli geniuszy, tylko dzieci, które były mądrze rozwijane w przedszkolu lub w domu rodzinnym.
    Co więc dla takich dzieci proponujesz?

    <<>>

    Moi do "zerówki" chodzili w przedszkolu. Później edukacja szkolna w 1. klasie przypominała zerówkę. Wręcz się dublowała - co moim zdaniem jest samo w sobie ciężkim absurdem. Poza tym nie było dzwonków, ocen, odpytywania. Przypominam, że działo się to 18 lat temu. I wiem, że teraz też tak jest.

    Na zdjęciach z protestów widzę większość starszych ludzi, pewnie dziadków i babć. I już nic mnie nie dziwi. Pamiętam święte oburzenie babć, gdy postanowiłam po raz pierwszy na dłużej wyjechać do męża. Jak mogę zostawiać dzieci na tak długo??? Samych?? Serca/sumienia/ rozumu nie mam!!!!

    Jeden "dzieć" miał prawie 17, drugi 21 lat :-)))


    Pozdrawaim









    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, ja przeszedłem pierwszą klasę z pełnym szkolnym rygorem z uwagami "pluje na kolegę na lekcji W-F" oraz 2 z matematyki, bo wyszedłem na przerwę po dwonku nie kończąc zadania, która liczba jest większa. Także taką mam wizję podstawówki. Cały problem w tej kwasti polega dla mnie na tym, że nikt nie powiedział, jak to ma wyglądać". Bo jeżeli to ma być "zerówka" to OK, ale jeżeli taka pierwsza klasa jak moja to uważam, ze zaliczenie tego w wieku lat 6 a nie 7 jest skracaniem dzieciństwa i tyle.

      Usuń
  13. Teraz szkoła jest zupełnie inna. Nawet licealistów się niańczy.
    Nauczanie początkowe jest bardzo specyficzne. Oczywiście zawsze się może trafić wyjątkowo głupia nauczycielka, ale san system jest z definicji dość przyjazny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Will see, jak mówili strożytni Rzymianie, ale jakoś do "reform" w naszym pięknym kreju nie mam zaufania :-D

      Usuń
  14. ja jestem na nie. oboje przerabiaja zerówkę w szkole, do której będą dalej chodzić. do pierwszej klasy w wieku lat sześciu moje dzieci nie nadaja się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli kolejny głos osoby żywotnio zainteresowanej na "nie" :)

      Usuń

Drogi Czytelniku - pisząc komentarz, zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych