8/01/2013

Lecę, nie lecę, lecę, nie lecę... czyli Dział Kreowania Problemów w najlepszej formie

Moja rewolucyjna czujność w kontaktach z działem HR została zachwiana przez pozory ich profesjonalizmu.
Przez kilka dni odpisywali na miale z dnia na dzień i było OK.
To czekałem na bilet, ale w międzyczasie musiałem (tak jak Wam opisywałem) powalczyć ze swoim uzębieniem.

Wysłałem więc maila w tej sprawie zaraz po pierwszym powrocie z Łodzi czyli 23 lipca, że chcę polecieć 7 sierpnia.
I…  zapadła cisza. Napisałem więc maila do mojego Kolegi z RPA, żeby ich popędził .
I co...  ?  I do 29 lipca cisza.
 
29 lipca odezwał się, ale.....  nie dział HR, a mój Kolega z RPA
HR napisał do Niego maila, że "o co mi chodzi, jak oni wysłali bilet do mnie…..  24 lipca".
Owszem, wysyłali maila z biletem, ale..… pomiędzy sobą, bo żaden z nich nie dodał mnie do tej wiadomości.
Bilet wysłali 30 lipca z terminem wylotu 31 lipca. Mało mnie szlag nie trafił, ale jeszcze zadzwoniłem do nich w nocy, że wolę lecieć 7 sierpnia.
Nadziei dużej nie miałem, bo odwołanie biletu wymaga QA 48 godzin.
W międzyczasie dzwoni Pani z
Qatar Airways z informacją, że „bilet do Dammam jest niepowiązany z rezerwacją”.
Czyli po raz kolejny ktoś czegoś nie dopilnował.
Ja biegam po sklepach, fryzjerach i innych miejscach żeby się do 13:30 wyrobić, ale wpadam do domu i wysyłam maila, że jak mam dziś lecieć to może coś k..… zrobią z tym biletem.
Za chwilę znowu dzwoni przemiła pani z
Qatar Airways i mówi, że rezerwacja jest….. anulowana.
To wysyłam maila, żeby mi zarezerwowali na kolejny termin, ale na 7 sierpnia nie zarezerwują, bo firma ze względu na koniec Ramadanu staje i mógłbym się zdziwić.
Zgodnie z radą Kolegi z RPA  poprosiłem o bilet na 12 sierpnia. Prosiłem, żeby zrobili to ASAP.
Tak, do tej pory nie mam od HR maila z biletem na nowy termin.



15 komentarzy:

  1. CO będzie, jak sieim zasoby ropy i gazu skończą, skoro tak im praca nie idzie....
    Szanowny Pan ma cierpliwość do Saudyjczyków. Może wysłać im kilka maili ponaglających? Pomogłoby, czy odwrotnie? Obraziliby się?
    Pozdrawiam
    Karola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze, to nie tak szybko (jeżeli chodzi o KSA). Po drugie ten "geniusz" to nie Saudyjczyk. Po trzecie - mam nadzieję, że kiedyś przegnie mocniej pałę i Boss mimo sentymentu do starych pracowników wywali go na zbitą mordę. Można pisać maile - tylko nikt ich nie czyta. Można dzwonić - tylko nikt nie odbierze. Taki dział :)

      Usuń
  2. Chyba by mnie szlag jasny trafił. Ciekawe skąd to zamieszanie...?
    Daria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to jest konsekwencja "profesjonalizmu" ludzi w moim HR. Nic więcej i nic mniej - po prostu "takie ludzie" :)

      Usuń
  3. Ja pierdziele. Dawno dawno temu pracowalam w pewnej firmie i do moich obowiazkow nalezalo m. in. rezerwacja biletow samolotowych. Jakbym chociaz jednego dnia robila to, co opisales powyzej, to juz nastepnego zostalabym z roboty wywalona.

    W pale sie nie miesci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest ich największy wyczyn, uwierz mi :) Ale pracują w firmie już od lat, to ich Boss trzyma. A że się ktoś tam skarży na ich bezgraniczną głupotę i niekompetencję ? "oj, tam oj, tam - przecież nic się nikomu nie stało"

      Usuń
  4. Zgadzam się ;)
    Zapomniałam napisac że u mnie nowy post http://podroze-to-co-kocham.blogspot.com/2013/08/torun-powrot-znad-oceanu.html
    Zapraszam serdecznie ;)
    Marysia

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy nie ma problemu z taką nagłą zmianą lotu? Ja miałem lecieć do KSA (ale na wizę business) i dostałem taką przestrogę, że dane lotów podanych w podaniu o wizę muszą być takie same jak w momencie przylotu. Jeśli zmienię - to mogą odmówić wjazdu na teren kraju. Koniec końców i tak wizyta została odwołana z powodu zarazy parę miesięcy temu (to coś co przywlekli Azjaci podobnego do SARS).
    Tak swoją drogą - to po wszystkich przejściach i papierkach koniecznych do otrzymania wizy - wolę już nie lecieć i nie starać się o tą wizę. Tak cudacznych dokumentów wymagali (zaproszenie, poświadczenie z ichniego chamber of commerce, że firma jest zarejestrowana, dokument wysyłający od firmy polskiej, poświadczenie z KIG potem poświadczone przez MSZ itp itd.). Potem przeglądanie czy jakieś ciasteczko czy perfumy nie zawierają alkoholu (kolega spędził 12 godzin w areszcie - bo na składzie ciasteczek było napisane, że zawierają alkohol).
    JADE

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam wizę pracowniczą więc muszę tylko dolecieć do KSA w przeciągu 3 miesięcy od daty wystawinia wizy. Wiem o czym piszesz, sam przez tą procedurę przechodziłem pół roku temu, ale moim zdaniem warto popracować w Arabii Saudyjskiej. Jest to naprawdę świetny kraj do rozwoju zawodowego. O tych perfumach czy ciasteczkach to jest jakiś mit lub miejska legenda, bo perfumy z alkoholem kupisz praktycznie w każdym sklepie w Saudi. Nie słyszałem o przypadkach takich szczegółowych kontroli, a mam wielu kolegów oraz znajomych regularnie przyjeżdzających i wyjeżdzających z KSA. Sam też takich przygód nie miałem. Co do tego ustrojstwa podobnego do SARS to było kilka przypadków w Prowincji Wschodniej, gdzie mieszkam, ale zmarło na nią mniej osób niż weekend ginie na drogach Al- Khobar, także też przereklamowany temat :)

      Usuń
  6. Z tymi ciasteczkami to fakt. Producent używał alkoholu do marmolady. Może koleś miał pecha. Firma zatrudniająca go wydębiła od producenta oświadczenie, że cały alkohol wyparował podczas obróbki termicznej, a alkohol jest deklarowany ze względu na obowiązujące przepisy. Może koleś miał pecha i trafił na jakiegoś upierdliwego urzędasa. Jeśli chodzi o pracę na bliskim wschodzie - to Dubaj by mi dużo bardziej odpowiadał. Znam tam relacje, widziałem na własne oczy lokalsów w pubie, a najśmieszniejsze - to że pojechałem tam bez wizy (tylko z wydrukiem z komputera, że wiza zaakceptowana) i potem musiałem czekać na lotnisku 3 godziny, żeby wszystko załatwili. I udało się. Faktem jest, że leciałem Lufthansą - LOT by mnie nie puścił na pewno.
    BTW - jak częste są te drobiazgowe kontrole. Bo jakoś wydaje mi się, że świat zaczyna normalnieć. W Izraelu też przestali tak szaleć jak kiedyś, coraz łatwiej podróżować. Czy w KSA też się poprawia?
    Jade

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To faktycznie gość miał gigantycznego pecha, bo saudyjscy pogranicznicy nie są szczególnie upierdliwi. Raczej zwracają uwagę na naprawdę grube rzeczy, a na drobiazgi patrzą przez palce. Dubaj - tylko tam są wszyscy i nie jest to jakieś szczegółne wyzwanie. Saudi - tak, to jest wyzwanie :) Ale możliwości zrobienia czegoś fajnego i dającego satysfakcje są w mojej opinii znacznie większe niż w innych krajach Zatoki no może poza Iranem.
      Arabia Saudyjska ogromnie się zminiła w ciagu ostatnich kilku lat, to Ci powie każdy expat, który mieszka tam od kilku lat. Poprawiło się bezpieczeństwo na drogach (aż się boję myśleć, co było tam wcześniej, po tym co widzać teraz :D) i w ogóle jest bardziej miło i liberalnie.

      Usuń
  7. Przecież się podpisuję.
    Jade

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mnie to cieszy :)
      Zawsze to milej, wiedzieć z kim się rozmawia

      Usuń
  8. Sorry - myślałem, że komentarz Paweł i Ola do anonimowych użytkowników to do mnie.
    A propos bezpieczeństwa. Czy surowy system odpowiedzialności karnej w KSA nie wpływał łagodząco na bezpieczeństwo. Zawsze wydawało mi się, że KSA jest raczej bezpiecznie. Chociaż z drugiej strony każdy pielgrzym musi dostać wizę do Mekki - więc być może pobudki dostających wizę mogły być też różne. Czy nadal obowiązuje tam prawo szariatu (obcinanie rąk itp)? Nie pytałem się kolegi z którym miałem jechać - bo On pochodzi z tej kultury - mógł uznać to pytanie jako jako jątrzące.
    Z innej strony słyszałem o tych miastach sin city - gdzie Europejczycy i Amerykanie mogą się zamknąć i tam pędzą wino czy bimber, na co władze przymykają oko. Czy to nadal istnieje? Bo z alkoholem oficjalnym to raczej trudno i do tego każdy co innego mówi. Jedni, że pokoje hotelowe mają 2 ceny z butelką whiski i bez, a drugie relacje, żeby zapomnieć o tych banialukach - bo można napytać sobie naprawdę biedy.
    Jade
    PS - ten kolega z ciasteczkami jest z muzułmańskiego kręgu kulturowego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, co już wielkorotnie pisałem - obowiązuje prawo szariatu i nie ma ulgowej taryfy dla obcokrajowców. Opowieści o tym co dzieje sie compundach też słyszałem, ale na miejscu jest tak jak z Yeti - wszyscy słyszeli, ale nikt nie widział. Jedyny znany mi przypadek (też go opisywałem) to znalezienie flaszki po gorzale w samochodzie służbowym jednego kolesia. Skąd ją miał - nie wiem. Opowieści o hotelach z gorzałą to pierwszy raz słyszę, nie sądzę, aby to były relacje z KSA.
      PS - to miał gorzej, bo jako muzułmanin powien takie rzeczy sprawdzić z większą uwagą niż my, ale w takiej sytuacji też byś trafił "na dołek"

      Usuń

Drogi Czytelniku - pisząc komentarz, zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych