10/23/2013

Arabski dla dorosłych część druga czyli kolejny gość z Pakistanu

Pewnie pamiętacie historyjkę z pakistańskim dyplomatą, który ze względu ma imię i nazwisko nie został wpuszczony do Arabii Saudyjskiej.
Dziś moi niezawodni Koledzy, którzy „wspierali" mnie przy poprzedniej arcyuciesznej dykteryjce sami znaleźli drugi przypadek, kiedy gość nie został wpuszczony do Saudi.
Tym razem sprawa była mniejszej wagi, gdyż chodziło o zwykłego pracownika.
Rodzina chyba jakiś rewolucjonistów pakistańskich.
Facet nazywa się Naylik Akbar Amir .
Brzmi OK i jak najbardziej po arabsku.
Ale co to oznacza ?
Ni mniej ni więcej tylko...  Pier....lę Najważniejszego Księcia.
Sądzę, że nie jest to najlepsza rekomendacja dla kogoś, kto ma zamiar przybyć do monarchii, absolutnej jak najbardziej.
Myślę, że jeszcze gorzej trafiłby w kraju takim jak np. Katar, gdzie hmmm. – najważniejszym „amirem” jest właśnie…  Emir.
Ciekawi mnie jedno: czy Pakistańczycy mają takie poczucie humoru, czy to może ich nauczyciele arabskiego ?
Źródło

46 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Tylko w żadnym z języków, które są tam używane takie słowa nie mają innych znaczeń - pytałem swoich "wesołków" :)

      Usuń
  2. Mnie niezmiennie bawi tureckie imie meskie Burak... "Chodz tu do mnie Ty Buraku!":)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do tureckiego to mam jedno marzenie: spotkanie zwolenników PolskęZbawa na głównym placu Stambułu. A oni krzyczą "Jarek, Jarek" : D

      Usuń
  3. Bardzo zawsze mnie śmieszą takie historie :). A co do tureckim imion jest jeszcze jedno, które mnie śmieszy: Baran. moja znajoma będąc pierwszy raz w Turcji poznała dwóch panów, którzy tak się właśnie przestawili: Burak i Baran. Myślała, ze sobie z niej żarty robią i trochę ich wyśmiała :) a jednak ....
    Mnie parę razy wkręcono w Tunezji z jakimiś głupimi tekstami gdy chciałam zabłysnąć na suku. No i średnio wtedy błyszczałam ahaha.

    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Buraka spotkałem :) Ale Barana nie, chociaż niejednego tureckiego kierowcę tak nazwałem. Może to imię się z tego wzięło ? :D

      Usuń
    2. Na jednym tureckim uniwerku byl wykladowca - pan Tuba Bulbul :)

      Usuń
    3. Rewelacja :) Mógłby chłop hydromechanikę do kompletu wykładać :D Tak mi się skojarzyło bo mnie "hydry" uczył st.bryg.dr inż Sylwester Kieliszek.

      Usuń
  4. Ale co maja do tego nauczyciele arabskiego? W Pakistanie mowi sie cos kolo 60-cioma jezykami, z czego najwazniejsze sa:
    - urdu
    - tamtejsza odmiana angielskiego
    - punjabi
    - pashto
    Sa wyznania muzulmanskiego, i teoria glosi ze ponoc koran nalezy czytac tylko w jezyku oryginalu czyli arabskim ale....
    Po pierwsze, arabski jakim pisany byl Koran to nie ten sam arabski, ktory dzis jest uzywany jako jezyk codzienny.
    Zreszta, arabskiego nie znam, ale chociazby w angielskim mamy piekne przyklady: "Dick" - jest to nazwisko (Philip K. Dick) oraz w slangu oznacza ch*ja.

    Prawdopodobnie w ich jezyku to imie znaczy zupelnie co innego, i tyle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obecny arabski owszem, różni się od "klasycznego". Tylko większość nowych słów to takie nasze "makaronizmy" czyli zaadaptowane wyrazy angielskie. Owszem, Dick slangowo oznacza ch....a. Ale facet nie nazywał się w żadnym znanym mi języku "np. "Jam Jest Największy Ch..j w Tej Okolicy"
      Dlatego trudno mi uwierzyć w taki zbieg okoliczności. Tak jak pisałem - zapytałem, czy w jakimś języku w Pakistanie coś to oznacza. Odpowiedź była negatywna. Ale może moi Pakistańczycy nie znają wszystkich języków swojego kraju.

      Usuń
    2. Tak, sa wyznania muzulmanskiego ale ciagna whisky nie gorzej niz my gorzale (zwlaszcza ci z co najmniej srednich pozycji, ktrorzy maja do niej dostep ). Do dzis pamietam jak mnie w Karachi urdu chcieli wszyscy na raz uczyc, he he he!

      Usuń
    3. To moi Pakistańczycy albo bardziej prawowierni, albo się lepiej bunkrują :)

      Usuń
  5. Haha dobre - a ile się namęczyłam ,by przerzucić to na włoski to moje....nie będę się już śmiać w głos:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basia - to może zostaniesz tłumaczem blogowym na język Dantego ?:D

      Usuń
    2. Bardzo bym chciała,uwielbiam zawikłania językowe,jednak na razie nie udało mi się znaleźć żadnej oferty współpracy:(

      Usuń
    3. To zacznij na razie charytatywnie u nas :) A wyzwań w związku ze specyfiką moich wypowiedzi to na doktorat habilitacją z włoskiego Ci wystarczy :) Jak ktoś zobaczy, co tłumaczyłaś, z miejsca Cię zatrudni np. do tłumaczenia co miał na myśli Jarosław lub sam Lech czy inni sławetni polscy oratorzy :D

      Usuń
    4. Hehe wiesz,że po wosku nie brzmi to już tak śmiesznie jak w naszej pięknej ojczystej mowie? Ale pewnie, czemu nie- jeśli mogę się jakoś przydać, daj znać:)

      Usuń
    5. Jak najbardziej :) Teraz trenujesz na małżonku, ale jak mi się jakiś oburzony Czytacz z Krainy Pożeraczy Makaronu odezwie dlaczego nie ma wpisów po włosku to Cię poproszę o pomoc albo skieruję typa do Ciebie :)
      Już kiedyś tak miałem, ale nie z Włoch - gość żądał, abym prowadził bloga po angielsku, bo mu głupoty tłumaczy translator

      Usuń
    6. Żądał? A to niezły gość :) Ale już samo to ,że wybrał angielski jest niezłe, bo większość Włochów nie bardzo wie co to takiego inny język. W razie czego służę pomocą :)

      Usuń
    7. Ale to nie był Włoch :) Tylko obywatel mojego ulubionego RPA :) Jak napisałem tekst "w rurę” (link do posta Pocztówka z wakacji czyli chciałem to mam .... ) to się pytał czy do mnie strzelali :)

      Ale jak się jakiś "makaronojad" będzie domagał wyjaśnień to bez zbędnej zwłoki poproszę o pomoc

      Usuń
    8. Hehe matko ,z tym " w rurę" to dopiero byłoby tłumaczenia .Przemilczałam tym razem fakt z czego się śmieję:)

      Usuń
    9. Dopiero po Twoim wpisie załapałem, że może mieć to jeszcze jedno znaczenia :D I od razu przypomniała mi się "Mruczanka Kubusia Puchatka"
      Kliknij tutaj ....

      Usuń
    10. hehe usmiałam się do łez.Nie znałam tej mruczanki. Na szczęście byłam sama w domu ,bo z tym tłumaczeniem dopiero byłaby frajda.Nie lubiłam Kubusia Puchatka odkąd pamiętam.Kubuś był obżarciuchem, Prosiaczek ma zaniżone poczucie wartości, Tygrysek jest rozbuchany jakby był na środkach odurzających, Osiołek ma wiecznie depresję, Mama Kangurzyca bez przerwy gubi Maleństwo,Królik cierpi na przerost ambicji zaś Krzyś w tym wieku bawi się jeszcze pluszakami.No nie chore?A teraz po tej mruczance to już nie wiem jak zdzierżę oglądanie tej świetnej bajki:)

      Usuń
    11. Co do używek w stumilowym Lesie to gdzieś widziałem taką rozpiskę
      Klik po rozpiskę :)

      Usuń
  6. nooo w sumie słabo. jedziesz gdzieś, a tam Ci mówią, że nazywasz się tak i tak i Cię nie wpuszczą... ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W liceum to miałem kolegę co się Kokott nazywał. Lepiej nie pytaj co to znaczy po czesku :) Ale mieliśmy metodę - On dawał paszport - celnicy w rechot, a my - myk, myk z browarami przez granicę :)

      Usuń
    2. hahaha znalazłam sobie w słowniku :D dobra metoda :D

      Usuń
    3. No masz- zawsze byłem zmyślny chłopaczyna :)

      Usuń
  7. Można nazywać sie w miarę normalnie a i tak mieć problemy.Mnie nie chcieli wypuścić z Sharm ,bowiem leciałam do Włoch a miałam polski paszport.Zapytałam więc,czy gdybym chciała odbyć sobie podróż dookoła świata za każdym razem ,z każdego kraju musiałabym wracać do Polski,bo mam polski paszport?To chyba do nich przemówiło.Zaś mój G. odzyskał wtedy normalne kolory na twarzy i przestał drżeć:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jak na Włocha to masz szalenie spokojnego chłopa :) Bo to raczej temperamentne towarzystwo i powinni się cieszyć, że żadne figlio di puttana" czy "figlio di cornuto" z siebie nie wydobył. Tak, wiem co to znaczy - moja siostra studiowała w Padwie :)

      Usuń
    2. Przypuszczam ,ze należysz do tej części inteligentnych osób, które wiedzą jakich słów używają w języku obcym i nie śmiałabym nawet poddawać pod rozwagę myśli ,że nie wiesz co napisałeś:) A mój chłop - no cóż.Ja bym powiedziała ,że taka hmmm cicha woda :P z niego. Małomówny, nieśmiały, bardzo opanowany.Raz tylko udało mi się go rozzłościć i uwierz mi, nie mam ochoty próbować po raz kolejny. A i tu tez chciałabym stwierdzić,że to taki stereotyp iż Włosi to gorąca krew - jak dotąd spotkałam same łagodne baranki....

      Usuń
    3. Dzięki za uznanie dla mej intelgencji :) Aż się zarumieniłem :-) U mnie występują dwa poziomy tzw. vqrvu. Pierwszy - to się drę i klnę, aż się sufit trzęsie. Ale drugi jest gorszy - mówię cicho i bardzo wyraźnie akcentuję Temperatura otoczenia spada wtedy w okolice zera absolutnego :) Czyli Twój osobisty małżonek, jak mniemam, prezentuje ten drugi typ, z pominięciem mojego pierwszego :)

      ps
      To może Ty mieszkasz w jakijś takiej zimnokrwistej części Włoch ? :)

      Usuń
    4. Powiedziałabym ,że tak - tak,że należy do tego drugiego typu, i tak jeśli chodzi o zimnokrwisty region- środkowa część Włoch , Apeniny - ludzie tu zimni i wszystko dookoła niestety też.Choć w tym roku muszę przyznać,że temperatury jak na koniec października niemal upalne:)Co akurat bardzo mnie cieszy:)

      Usuń
    5. To ci ichni górale tacy spokojni ??? Nasi to są raczej wyrywni :)
      Basia - naprawdę chcesz się policytować kto ma cieplejszą jesień ? :D Mnie też to bardzo odpowiada, jak w kuper ciepło :)

      Usuń
    6. :P Dobra , dobra już nie rób tu człowiekowi gula-siedzi sobie taki pan na słoneczku się wygrzewa, kebaba przegryza i jeszcze takiej biednej duszyczce dogryza , oj nie ładnie, nie ładnie:P

      Usuń
    7. No, jeszcze po pustyni sobie hasa 4x4, widzi inne wielbłądy, Beduinów normalnie sielanka. Tylko pracuje po 10 godzin dziennie :(

      Usuń
    8. Pocieszę cię jak ci powiem,że tu pracuje się tak: dwa razy po trzy miesiące w roku(miejscowość turystyczna) i wówczas jak jest najazd turystów pracuje się nie jak w normalne dni od8:00do 13:30 i potem od 16:30 do 20:00 tylko od7:30 do 14:00 często z hakiem jeszcze a potem od16:00 do 21:00 lub dłużej ,aż ostatniemu klientowi wpadnie do głowy ,że to nie całodobowy( tu się zarabia, nie wyrzuca klientów po godzinach pracy) pracujemy we wszystkie święta, przez całe wakacje(czytaj najładniejsze dni w roku) a na wakacje jeździmy w listopadzie.Chcesz się zamienić?

      Usuń
    9. OK - posiedziłabyś tu od powiedzmy czerwca to końca sierpnia to byśmy pogadali :) Nie zapominaj, że ja jeżdżę na budowy, a temp. w cieniu dochodzi do 50 stopni. A ty się weź i pracuj :)

      Usuń
    10. U nas w sklepie temperatura latem sięga ok.15 stopni max. zaś zimą spada do niemal zera często - non stop jestem chora i zmarznięta - chcesz się jeszcze targować?:)

      Usuń
    11. To za karę tam mieszkasz ? Dla mnie to wygląda na raj - dla polarnych misiów. Ja bym wiał stamtąd jak rączy jeleń :)

      Usuń
    12. Też bym chciała, niestety nie jest to takie proste jak by się chciało:(Wygląda więc na to,że nabroiłam w jakimś poprzednim życiu a w tym podjęłam najbardziej poronioną ze wszystkich możliwych decyzji.Tak więc ......

      Usuń
    13. Rozumiem, też w poprzednich wcieleniach musiałem ciężko narozrabiać :)
      Ale jakoś udaje mi się spadać na 4 łapy, czego i Tobie życzę :)

      Usuń
  8. Hi, nie jestem ekspertem od języków liskieego wschodu, ot, guglałem w celu ustalenia, co by też mogło znaczyć tureckie imię 'Burak', z którym taki młody Turek mógłby mieć w Polsce niewesoło. Przy okazji dowiedziałem się, że zachodzi tu pewna symetria, bo np. nasze imię 'Bogdan" wymawia się identycznie do przymiotnika 'boktan', oznaczającego tyle, co 'gówniany'.
    A potem trafiłem też na wyraz 'Yarak", wymawiany identycznie jak pewne imię w Polsce, a oznaczający 'ch..' (męskie przyrodzenie).
    Ale tu już się zaczyna polityka...
    Pozdrawiam, estimado

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest taki jeden Bohdan który mi się tak kojarzy - pewnie byłem Turkiem w poprzednim wcieleniu. A jednym z moich marzeń był spott fanów "Polskęzbawa" z Nim że Samym na głównym placu w Istambule. Sam bym pojechał i też skandował Jego imię

      Usuń
  9. Koleżanka opowiadała mi, jak ze względu na nazwisko nie chciano jej dla odmiany wpuścić do Izraela. Żeby nie było: rodowita Polka ale z rodziny o węgierskich korzeniach (C.K. Monarchia). Żeby było śmieszniej, pradziadek wyemigrował do Niemiec, bo chciał zapewnić rodzinie lepszą przyszłość. Ale wróćmy do teraźniejszości. Koleżanka na wakacjach w Egipcie, zamierza drogą lądową udać się do Izraela a to już zdaniem tamtejszych służb granicznych jest podejrzane. Po drugie jest niezamężna i przyjechała sama. Po trzecie ma zielone oczy, ciemną karnację i czarne włosy. Po czwarte ma na nazwisko H...r, a to wg tamtejszych służb ARABSKIE nazwisko. Koleżanka tłumaczy jak może, że to polskie ale rzadkie nazwisko, na co urzędnicy pytają o imię ojca – Erwin. To ma być polskie imię? Tu K. zaczęła się modlić, by nie spytano jej o imiona dziadków, bo zupełnym przypadkiem dziadek nazywał się Adolf a babcia miała na imię Ewa...
    Na szczęście nie zapytali. Walizka została prześwietlona, ręce, włosy i odzież K. zbadane na obecność substancji wybuchowych – nic nie wyszło. Z wielkimi oporami pozwolili jej przekroczyć granicę a K. w tej chwili przysięgła sobie: NIGDY WIĘCEJ DO IZRAELA!.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Erynia- jakby Ją zapytali o imiona dziadków to by była w tarapatach za robienie sobie jaj z poważnych ludzi :-D I mogłoby się skończyć nieprzyjemnie. Podobna przygodę ale ze służbami mundurowymi w Polsce miała koleżanka mojej Ciotki, która nazywa się "Piszpan".
      Policjant, który zapytał Ją o nazwisko i je usłyszał stwierdził "... Pani mnie nie będzie pouczać, co należy do moich obowiązków służbowych" :-D
      Z moim własnym nazwiskiem tez miałem jaja i to nie raz :-D

      Usuń

Drogi Czytelniku - pisząc komentarz, zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych