10/21/2013

Kolejka czyli tak też można

Około godziny 17 robi się już ciemno już, więc jak dojeżdżam do sklepów to muszę obligatoryjnie trafić na czas modlitwy.
Kiedyś mieszkałem dalej, ale wychodziłem wcześniej, czyli wynik wychodzi mi na zero.
Dziś miałem tylko pieczywo do kupienia, a przede mną w kasie z najmniejszą ilością „chętnych" trzy osoby z tęgo wyładowanymi koszykami.
Powoli zaczynam mieć inne podejście do czasu, ale jednak nie polubiłem jeszcze stania w kolejkach (taki uraz ma z dzieciństwa :D).
Stoję sobie więc ze zrezygnowaną miną, ale osoba stojąca przede mną zapytała mnie, czy tylko mam tę bagietkę.
Potwierdziłem. To od razu poprosił tych stojących przed nim, żeby mnie przepuścili, bo po co mam stać tyle czasu jak tylko jedną rzecz chcę kupić.
I kolejka się rozstąpiła przede mną, jak przed takim jednym co wiał z Egiptu :)
Zapłaciłem podziękowałem grzecznie i pomknąłem do domu.
Wiele jest sytuacji, gdzie ludzie tu doprowadzają mnie do szału lub na skraj rozpaczy.
Ale w Polsce takiej bezinteresownej życzliwości i uśmiechu, które tu są na porządku dziennym strasznie mi brakuje, kiedy się w Ojczyźnie objawiam.

Źródło

34 komentarze:

  1. A tu sie zgadzam. Ilez to razy w najrozniejszych sytuacjach tu w Argentynie mysle sobie: o rety, w Polsce to by ludzie rozszarpali.. albo siekiere w plecy wbili.. albo nic takiego nie mialoby miejsca...

    I tez mi sie zdarzylo, ze tak samo z jedna-dwoma rzeczami w kolejce przepuszczali :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj to miało miejsce jeszcze w czasie, kiedy kasy były zamknięte ponad pół godziny. U nas raczej by nikt nie odpuścił

      Usuń
    2. Futrzaku mieszkasz w Argentynie???
      Jak masz bloga daj namiar

      Usuń
  2. Eee bez przesady, w PL tez przepuszczaja jak sie ma jedna rzecz do skasowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami tak - tutaj to standard. I taka jest różnica.Nikt nie traktuje tego jako wielkiej łaski - ot,zwykły przejaw codziennej życzliwości.

      Usuń
    2. chyba buzie do skasowania

      Usuń
  3. Oj fakt, taka na przyklad waga w sklepie do warzyw, tutaj robia sie kolejki, bo ktos tylko przypadkiem stanie przy tej wadze, ale nikt mu przeszkadzac nie chce, a w PL doslownie odpychaly mnie kobity, bo ona tu juz wczesniej byla i wazyla. Matko, mam traume znowu z lipca, kapusta kiszona juz nigdy nie bedzie smakowac tak samo.
    A tak na serio: uwielbiam te ludzka uprzejmosc tu i dopoki u nas w kraju sie cos nie zmieni, nawet nie mysle o zadnym powrocie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam to samo. A czasami zwykła uprzejmość i uśmiech zmienia nastawienie do otaczającego świata.

      Usuń
    2. Oj tak, taki usmiech czy pomocnosc pomaga i bardzo wszystko ulatwia. Witam sie, jak wsiadam do autobusu, pan z optyka leci zza lady, zeby mi drzwi przy wychodzeniu potrzymac, obcy facet na ulicy poniesie zakupy, bo widzi, ze sie uginam i wiele wiele wiecej. Potem wracam do ojczyzny i bam obuchem :D

      Usuń
    3. Nie wiem skąd u nas tyle niechęci do innych ludzi. Mówię o nacji nie pojedynczych osobach . Tak jak mówił Piłsudski - "Polacy to wspaniały naród, tylko ludzie chu..e" :)

      Usuń
  4. Jeśli chodzi o przepuszczanie w kolejce to różne miałam sytuacje. Raz chcieli przepuścić, a drugim razem nie więc teraz nawet nie próbuję mimo, iż właśnie ucieka mi autobus :) Z kolei ja zawsze się zgadzam jeśli ktoś zapyta.

    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widzę, że ktoś ma jedną -dwie rzeczy to przepuszczam. Jak ma więcej, ale poprosi z uśmiechem - też. Ale jak mi się trafi jakiś egzemplarz co "mu się należy" to wstępuje we mnie "cóś" i z reguły "uprzywilejowany" się wycofuje :)

      Usuń
  5. Myslę, że wiele zależy od konkretnego człowieka, od jego wychowania czy może wieku (?). Śpieszę się na autobus, wpadam do kiosku po bilet, ale przede mną starsza pani oraz starszy pan...Kupują w żołwim tempie, bo nie mogą się zdecydować jakiego koloru chcą skarpety... Ale widzą, że bardzo się śpieszę pozwalają mi kupić bilet przed nimi... Drobna rzecz, a cieszy. Mam wtedy energii na cały dzień :)
    Daria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko tak jak pisałem wcześniej - tutaj to nie ma znaczenia. Sami Cię zapytają, czy masz tylko to. Jeżeli tak, to wiek, płeć i narodowość nie ma znaczenia - przepuszczają :)

      Usuń
  6. Może naprawdę mieszkam w innej Polsce, bo nie raz ludzie przepuszczali jak miałam tylko jedną rzecz do kupienia. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. o rany ja pamietam tez te kolejki, zastanawiam sie czy ja taka stara jestem czy to tak nie dawno bylo :P

    pamietam jak mama kazala mi stac w kolejce dlugie godziny, sama biegla do domu by zrobic obiad, potem wracala. Raz mi mowi: stoj grzecznie dzis beda mandarynki. Ja pomylilam je z landrynkami, i byl placz pozniej ze zamiast cukierkow doslatam owoce. Myslalam wtedy ze mama mnie oszukala tylko po to bym stala grzecznie w kolejce. (mialam wtedy tylko 6 lat).

    echhh, takie mam wspomnienia co do PRL-owskich kolejek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To rocznikowo możemy być zbliżeni, ale ja raczej jestem starszy, bo pamiętam pierwsze kartki na cukier, które wyglądały jak znaczki pocztowe :)
      Po chleb do piekarni, żeby na Święta lub długi weekend kupić wstawałem o 4:00. Piekania była od 6:00. Dlatego organicznie nie cierpię kolejek :) Nawet jakby mi co darmo dawali, a kolejka będzie dłuższa jak 6-8 osób to nie stoję. Wolę nie zjeść a stał nie będę :)

      Usuń
    2. kartki tez pamietam :) i co miesiac mialy inny kolor :)

      i puste haki w miesnym :)
      i papier toaletowy a wlasciwie zapisy na niego :)
      pamietam jak ojciec z babka raz w miesiacu skrecali razem papierosy, kupowali lufki, by je wykopcic do konca :)))
      pamietam fartuszki szkolne, ktorych nie bylo a byly obowiazkowe, tenisowki na wf ktore mialy byc biale, a takowych tez nie bylo ... :))) taaaa to byly czasy, i chyba ludzie mniej narzekali a wiecej czasu spedzali ze soba :)))). A dzis... taki pan Pawel narzeka ze mu sie w kolejce stac nie chce, do kasy, w sklepie w ktorym ma wszystko!!!
      Wot takoja paranoja :)


      pozdrowki (rocznik 74)

      Kolejek tez nie lubie, wpadnij do Szwecji, to dopiero zobaczysz jacy Szwedzi potrafia byc cierpliwi przy kasie a wlasciwie dlugiej kolejce do kasy. Raz sie cos kasjerce z kasa porobilo i sie mocowala z nia chyba przez dobrze 5-10 min. Myslisz ze jakis Szwed(ka) zmienil(a) kolejke by przejsc do innej kasy? Skad, czekali az ktos kase naprawi :) a ja juz darlam do nastepnej bo mnie.... nosilo.

      Usuń
    3. Ale ja nie lubiłem stać i wtedy i teraz. Wtedy nie miałem nic do gadania, to teraz sobie odbijam. Pamiętam masło solone z importu, które wymieniałem za "Carmeny" które wymieniałem na czekolady :) To się nazywa wcześnie odkryty zmysł handlowy :)

      Usuń
  8. Ja nawet nie chcę słyszeć o ustępowaniu - w Polsce to chyba właśnie pozostałość po czasach jak na zdjęciu. Za to tu we Włoszech - zgroza.Mieszkam w małej miejscowości gdzie większą część mieszkańców stanowią starsze osoby.Starsze czytaj nie mające nic do roboty poza dzierganiem na drutach i obrabianiem dupy innym. A sytuacja wygląda tak,że (zdarza się najczęściej na poczcie) czy jak byłam w ciąży czy teraz z małym dzieckiem często wyjącym w niebo głosy nikt nie przepuści , a gdzie tam.W sklepie w którym popracowuję , a który należy do rodziny mojego "męża" rzecz ma się jeszcze gorzej ,bo oni sobie chyba myślą ,że jak przychodze do sklepu po zakupy znaczy nie mam nic innego do roboty i sami bezczelnie potrafią obsłużyć kilkoro klientów ,którzy weszli po mnie ,bo ja przecież mogę poczekać. Mogę poczekać bo co? Bo tu pracuję czasem?Bo jestem z rodziny? Ile razy już się buntowałam o coś takiego bez skutku- tkwię w kolejce jak idiotka z wyjącym dzieckiem na ręku ,a oni mimo mojego buntu obsługują innych - efekt jest taki,że spędzam w sklepie dwa razy wiecej czasu wkurzając się jak diabli.Chyba po prostu muszę nauczyć się warczeć ot co.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zacznij robić zakupy u konkurencji, to może pomoże. Ale to ciekawe, że tam emeryci też mają "kolejkowe" hobby :)

      Usuń
    2. Konkurencja raczej tu marna niestety:( A hobby tutejszych emerytów mogłabym książkę napisać. Włochy z punktu widzenia mieszkańca traca na swym romantyźmie który tak popularny jest w książkach i filmach o Włoszech.

      Usuń
    3. Czytałem że większość Włochów to straszne maminsynki. To prawda, czy legend miejska ? Co jest innego we Włoszech, odmiennego do Twoich wyobrażeń z przed wyjazdu?

      Usuń
    4. To ,że maminsynki to niestety prawda- w ogóle bardzo przywiązani są do rodziny , do tego stopnia wręcz,że zona zawsze stoi poniżej i jest brana mniej pod uwagę niż siostra. Przynajmniej tych co poznałam tak mają:( Co jest innego? Hmm chyba wszystko. Sama nie wiem.Może to dlatego ,że patrzyłam na ten kraj przez pryzmat romantycznych książek, filmów pełnych cudownych wycieczek na vespach , aromatu pieczonych kasztanów, jagnięciny i smaku wina lejącego się rzekami na rodzinnych spotkaniach. A tu nagle życie tu na co dzień okazało się takie prozaiczne,zwyczajne.Planując przeprowadzkę nie myślałam o kwestiach urzędowych, innych przepisach, innej kulturze (zamkniętej hermetycznie i ograniczonej we własnych wizjach) a już na pewno nie pomyślałam o trzęsieniach ziemi nieustannie nawiedzających ten region w którym żyję akurat. Mogłabym sporo pisać na ten temat.Ale tak w skrócie - życie codzienne tu jest płaskie, pozbawione ikry.Powiedziałabym ,że pomimo iż włochów uważa się za tych co to maja temperament i gorącą krew- i owszem trzeba przyznać ,że potrafią się bawić , ale jednak to my Polacy mamy w sobie więcej życia i otwartość na świat , a nie oni.

      Usuń
    5. Rozumiem Cię. Też jestem rozczarowany tym, że mało kto jeździ tu Bentleyem z platynowymi klamkami, nie widac zbyt często pomykających przez pustynię wielbłądów - dzikich nie ma wcale.Lawrence z Arabii by się zapłakał, jakby zobaczył współczesną Arabię. Też się zrobiła mało romantyczna i niesamowicie pragmatyczna.

      Usuń
    6. Czasem się zastanawiam czy takie czytanie książek naprawdę ma taki zbawczy na nas wpływ czy tylko kreuje nam wizje świata ,które bywają ciężkie do strawienia w konfrontacji z rzeczywistością:(

      Usuń
    7. Ja uwielbiam czytać :) A jak rzeczywistość nie przystaje do wyobrażenia - tym gorzej dla rzeczywistości :D

      Usuń
  9. Ja kiedyś na poczcie zaobserwowałem taką sytuacje:
    Kolejka długa rachunki,emerytury, renty itp
    Starsza pani o kulach wchodzi na pocztę i drepcze blisko okienka
    Nikt jej nic nie mówi tylko jakiś facet coś zaczął burczeć
    Ja nie wytrzymuję i mówię : Ale ta pani jest o kulach
    Facet: Nie zauważyłem
    Kobieta:To niech pan sobie okulary kupi
    Facet:Nie stać mnie na takie wydatki może pani mi kupi
    Kobieta:Jestem nie dzisiejsza i mężczyzn nie sponsoruje
    Ludzie się chichoczą facet wychodzi wnerwiony
    Starsza pani podziękowała tamtej kobiecie
    Morał:Trzeba być człowiekiem a nie burakiem
    ----
    A kolejki pamiętam bo wychowałem się w PRL
    Jestem rocznik 79
    Marek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rożne są przypadki :) Ale definitywnie jesteś za młody by pamiętać pierwsze kartki na cukier. To było w 1976 :)

      Usuń
  10. Bez przesady. Kiedyś z samego rana szłam do Biedronki kupić sobie rogala. Było parę minut przed 8, więc generalnie mi się spieszyło, a kolejka była jak cholera... Zauważyła mnie pewna babcia, przyjrzała się plecakowi i spytała, czy mam tylko tego rogala.
    Ależ zrobiła zadymę. Ale przepuścili! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On jest duży i prawie łysy - zobacz na zdjęciach - to pewnie dlatego, go nie chcą przepuszczać w kolejkach

      Usuń
    2. No patrz, ja mala i wlochata i mnie w Naszym Eldorado jeszcze za kudly by wytargaly, ale nie przepuscily ;)

      Usuń
    3. Shariana - no widzisz, tu można tak samo, ale bez rozpętywania III Wojny Światowej :)

      Anonimowy - Nie łysy, tylko "patriotycznie ostrzyżony " :) A że duży? Dobre jedzenie i mało ruchu :(

      Kasia na Rozdrożach - Bo jabyś była duża i "patriotycznie ostrzyżona" to po pierwsze - nie miałyby za co wytargać, po drugie- trudno dosięgnąć :D

      Usuń

Drogi Czytelniku - pisząc komentarz, zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych