11/19/2013

Dzień pełen wrażeń czyli dwie burze i pomoc przy wypadku

W nocy sobie troszkę popadało, ale obyło się bez jakiś większych sensacji.
To stwierdziłem, że pojadę z „wizytą duszpasterską” do Jubail.
Po drodze dosłownie kilkaset metrów przede  mną ktoś zaczął uczyć latać swoją Toyotę Camry.
Jak się zatrzymałem okazało się, że to żołnierzyk młody,  któremu widać znudziła się kariera w piechocie i chciał zostać lotnikiem.
Średnio mu to wyszło, bo jakoś Jego fura nielotem się okazała.
Zanim doszedłem już inni żołnierze wyciągnęli go ze środka.
Udało mi się „rzutem na taśmę” ustabilizować mu kręgi szyjne, bo nieśli chłopaka jak worek z ziemniakami.
Krwawić nie krwawił, gadał nawet z sensem, wiedział co się stało (tak twierdził Hafiz, który mówi po arabsku), miał tylko złamaną nogę i pewnie lekkie wstrząśnienie mózgu, bo źrenice miał nierówne.
Co jest fajne tutaj – jak się coś stanie wiadomo, kto dzwoni po pomoc.
Jeden dzwoni po Policję, drugi po medyków i robi to informując pozostałych na miejscu zdarzenia że już zadzwonił i co mu powiedzieli.
Nogę mu usztywniliśmy, kazaliśmy kolegom z nim gadać, zrobiliśmy prowizoryczny daszek i za 10 min. było pogotowie.
Przekazałem klienta fachowcom i dalej w świat.
Pokręciliśmy się po budowach, zbieramy się do wyjazdu, a tu grzmieć zaczyna i to całkiem zdrowo.
Jak za chwilę dmuchnęło piachem, to płot mi na budowie przewróciło.
Widoczność bliska zeru, a „Krasula 2” bardzo nie lubi bocznego wiatru, to się snułem jak smród za wojskiem.
Za 20 min. – przestało.
No to jazda dalej.
Ale za kolejne 10 min. jak kurde nie lunie ....
I tak prawie do samego Dammam.
Nawet się ucieszyłem, że już jestem w domu.
Jakoś przygód mam na dziś już dość

Źródło

6 komentarzy:

  1. Czyli sprawność "PARAMEDYK" zaliczona ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak uczę tego ludzi, to powinienem jakąś praktyką się czasami wykazać.
      Ale oby nie za często :)

      Usuń
  2. Wcale ci się nie dziwię, też miałabym dość.Dobrze że cało i zdrowo dotarłeś:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu - dzięki za troskę :) W czasie burzy piaskowej to faktycznie miałem szczęście bo z budowy przywiało...solidny,metalowy element ogrodzenia, który spadł jakies dwa metry ode mnie :) Podczas burzy wodnej było lepiej, ale jak się tu nie nauczą jeździć na świałach mijania zamiast drogowych lub...żadnych i nie oduczą używania świateł awaryjnych jako remedium na braki w umiejętnościach "powożenia" to faktycznie mogą być "kłopotki" :)

      Usuń
    2. No tak, nie ma nic gorszego niż kiepski kierowca, a do tego jeszcze w takich warunkach atmosferycznych. Tak więc tym bardziej uważaj na siebie:)U nas leje co dziennie , ale ja nie mam powodów do narzekania.

      Usuń
    3. Wtedy to było jeszcze OK i dlatego żołnierzyk kozakował :) Jak wracałem to jadąc 110 km/h byłem jednym z najszybszych na drodze :) Wiesz, ale ja nie po to tu wyjechałem, żeby mnie jesień dopadła. Zimno jak w psiarni, rano było 21 stopni. Musiałem włączyć ogrzewanie w samochodzie, bo mnie telepało :D

      Usuń

Drogi Czytelniku - pisząc komentarz, zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych