Po ostatnich podtopieniach, które opisywałem Wam wcześniej ostro ruszyły prace na głównych drogach w mieście.
Przez dobry miesiąc nie dało się normalnie jeździć, bo pod jeden pas metodą odkrywkową układano rury spokojnie jakieś 800 lub większe.
Pomyślałem sobie wtedy, że przy następnym deszczu będzie już OK.
Jakie było moje zdziwienie, kiedy popodało naprawdę tak sobie, a historia się powtórzyła.
Czyli – wszystko pozalewane i najlepiej mieć ponton, bo w niektórych miejscach samochód z napędem 4x4 nie wystarcza.
Zacząłem więc badać, dlaczego tak jest.
I znalazłem powód – nie ma studzienek odpływowych :D
Zapytałem „uczonych w piśmie” inżynierów budowlanych co jest grane ?
A Oni na to, że: "ta kanalizacja deszczowa odprowadza wodę z budynków, ale nie z ulicy"
Przez dobry miesiąc nie dało się normalnie jeździć, bo pod jeden pas metodą odkrywkową układano rury spokojnie jakieś 800 lub większe.
Pomyślałem sobie wtedy, że przy następnym deszczu będzie już OK.
Jakie było moje zdziwienie, kiedy popodało naprawdę tak sobie, a historia się powtórzyła.
Czyli – wszystko pozalewane i najlepiej mieć ponton, bo w niektórych miejscach samochód z napędem 4x4 nie wystarcza.
Zacząłem więc badać, dlaczego tak jest.
I znalazłem powód – nie ma studzienek odpływowych :D
Zapytałem „uczonych w piśmie” inżynierów budowlanych co jest grane ?
A Oni na to, że: "ta kanalizacja deszczowa odprowadza wodę z budynków, ale nie z ulicy"
Podziemne kanały ściekowe w Muzeum Kanalizacji w.... Paryżu |
Bareja i tyle w temacie
OdpowiedzUsuńMarek.
Zastanawia mnie tylko jedno- dlaczego tak? Przecież jest tu pewnie w pytę ludzi, którzy mają pojęcie jak to porządnie zaprojektować. A jak nie ma, to są środki, żeby takich zatrudnić.
UsuńU nas tez nie ma studzienek:) Jak popada (co zdarza sie kilka razy w roku, ale jak juz to solidnie), to wszystkie ulice zmienaija sie w rzeki.
OdpowiedzUsuńCzyli to nie jest nasze, unikalne nie występujące w świecie rozwiązanie ? :-( Teraz łapię - rzeki :-) Słowo-klucz :-) To po to to jest. Nie ma rzek, to zróbmy sobie chociaż taką tymczasową :-D Genialne :-D
UsuńCoraz bardziej mi się ci Saudyjczycy podobają haha.
OdpowiedzUsuńBo mają fantazję chłopaki:-) Ale naprawdę nie ogarniam, dlaczego tak to rozwiązali :-)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPrzyjedź do naszego Umiłowanego Kraju na dłużej. Szybko będziesz chciał wracać;-)
OdpowiedzUsuńJola- a pamiętasz, jak Ci mówiłem, że chętnie wrócisz do nas, jak trochę w Ojczyźnie pomieszkasz? :-D Buziaki i czekamy.
UsuńAno mówiłeś...
UsuńNie wiem, skąd się w ludziach bierze tyle tej zapiekłej złości. Dodam, że do zupełnie obcych, przypadkowo spotkanych ludzi. A mamy się bogwizaco.
Jola -to pięknie zagrali chłopcy z "Lady Pank" w "Siódmym niebie nienawiści". Dokładnie tak to sam widzę :-(
Usuń:-)))
UsuńArabia zaczyna mi się jawić jako kraina wszelkiej szczęśliwości, a przynajmniej uprzejmości i życzliwości ludzkiej ;-)))
Obrazek z wczorajszej wizyty w supermarkecie: starsza pani próbuje dosięgnąć produkt z wysokiej półki. Najpierw mocuje się sama, później razem ze mną. Nikt, dosłownie nikt, nie pomógł. Milion ludzi przechodziło obok. W końcu poprosiłam o pomoc młodego mężczyznę. Podał, ale spojrzał na mnie z taką pogardą, że mnie wyprostowało. A wiesz, że przeczulona na własnym punkcie nie jestem.
W Arabii wystarczy, że próbuję zdjąć coś mniej poręcznego z półki, zaraz ktoś mi pomoże. Ktoś z klientów, żeby było jasne, i to zwykle Saudyjczyk. Przepuści w kolejce. Pomoże załadować lub zaproponuje pomoc, jeżeli widzi. że z czymś sobie nie radzę. Nie mam nóg do nieba i blond grzywy, nie wzbudzam też specjalnych odruchów opiekuńczych. Oni to po prostu mają we krwi.
A spróbuj uśmiechnąć się w Polsce do człowieka na ulicy albo w autobusie:-(
Wcale Ci się nie dziwię :)
UsuńZygmuntek trochę mi opowiedział :) Jeżeli chodzi o sklepy to mam dokładnie to samo uczucie. Tutaj można wszystko zrobić z kulturą i uśmiechem, w Polsce Cię stratują. Jak sie w Polsce bym uśmiechnął do faceta idącego z dzieckiem, co tutaj mi się zdarzyło, jak widziałem "Pana Świata" łąpiącego w locie torebkę i zbierajacego porzucone przez córkę buty, jak pędziła do sklepu. To w u nas albo by mnie wziął za pedała, albo pedofila i pewnie w mordę chciałby mi dać