Okruchy wojny czyli .....

Bardzo konsekwentnie nie odnosiłem się do konfliktu rosyjsko-ukraińskiego od jego początku.
Powodów jest kilka – moje poglądy są mocno „nie mainstremowe” a na ich pełne wyjaśnienie po prostu nie mam czasu, podobnie jak na polemikę z moim punktem widzenia.
Ale jedno zdarzenie, które opowiedział mi kolega zmusiło mnie do nawiązania do tej tematyki z perspektywy ludzi aktualnie mieszkających zupełnie poza obszarem działań wojennych (bo to, że na szczęście nie doszło do otwartego konfliktu zbrojnego aneksja części suwerennego państwa przez inne za pomocą operacji militarnej jest aktem wojny i cytując klasyka ”nie nazywajmy szamba perfumerią”).
Otóż mam mocno skomplikowanego rodzinnie Kolegę  (ojciec Libańczyk, matka- Brazylijka) – posiadacza ukraińskiego i libańskiego paszportu, żonatego z Rosjanką z ukraińskim paszportem oraz mającego dzieci  posiadające paszporty ukraińskie.
Jego żona jest typowym przykładem „człowieka radzieckiego” nie w sensie mentalności tylko narodowości – tak samo jak podczas konfliktu na Bałkanach poznałem gościa, którego ojciec był Serbem, matka Chorwatką a mieszkali w Słowenii – on był Jugosłowianinem bo jakoś innej nacji się w sobie doszukać nijak nie mógł :)
Z ciekawostek – Kolega za Sojuza studiował w Charkowie  na tamtejszej polibudzie i tam poznał swoją obecna połowicę. Nie zna ukraińskiego, bo i skąd, jak mieszkają pod Charkowem :)
Po tym przydługim, ale niezbędnym wstępie – historia, którą chciałem opowiedzieć.
Kolega wybrał się do lekarza- Ukraińca tutaj w Dammam lub Khobar.
Zrobił to z powodów językowych – dlatego, że jego angielski jest głównie techniczny i ma pewne problemy komunikacyjne w tym języku, jeżeli chodzi o sprawy poza branżowe, a do arabskiego lekarza z jakiegoś powodu nie chciał pójść.
Zaczyna lekarzowi tłumaczyć co mu dolega po rosyjsku, a lekarz do niego „ Nie mówię po rosyjsku więc albo zaczniesz mówić po angielsku, albo wyjdź z mojego gabinetu”.
Jest to jakiś mały dowód na to, że faktyczny rozbrat pomiędzy moskiewskimi Wielkorusami a Małorusami,( jak  zwykło się nazywać Ukraińców w Rosji) miłość się skończyła i to chyba bezpowrotnie.

żródło