Myślę, że pora już zamknąć temat - nic nowego chyba nie wymyślimy, a chciałabym uniknąć niepotrzebnych spięć i sporów.
Reasumując - pisząc pierwszego posta z serii "Nadaję się na emigranta" pisałam o sobie - o tym co mnie się w Arabii Saudyjskiej podoba, jak ja odbieram ten kraj podczas mojej, bardzo krótkiej jeszcze bytności w "beżowym świecie", o tym jak ja się tutaj odnajduję, jako żona ekspaty.
I nadal z całą stanowczością podkreślę - dla mnie jest to cudowne miejsce w którym doskonale się czuję i w którym pobyt daje mi dużo radości.
Z czego to wynika - wyjaśniałam już wcześniej kilkakrotnie.
Nie rozbierałam na czynniki pierwsze ani prawa szariatu, ani w realiów życia innych emigrantów, ponieważ post tych aspektów nie dotyczył. Nie stanowił też próby oceny Arabii Saudyjskiej, ani tym bardziej nie było moim zamiarem wgłębianie się w sytuację kobiet, mniejszości narodowych czy religijnych.
To był post o moim "tu i teraz".
Ponieważ jednak podniosły się głosy krytyki - jak mogę nazywać Arabię Saudyjską cudownym miejscem, skoro......... (w miejsce kropek proszę wpisać to co Wam tylko przyjdzie do głowy) i dyskusja potoczyła się wielowątkowo starałam się odpowiadać zgodnie z moimi poglądami i moją wiedzą na większość poruszanych kwestii.
Czy się to komuś podoba czy nie - takie są moje opinie na podnoszone w komentarzach problemy.
Myślę, że każdy z nas ma prawo do własnych osądów, ale mimo iż jestem tutaj jeszcze bardzo, bardzo krótko, to - proszę wybaczyć - ale śmiem przypuszczać, że moja wiedza jest mimo wszystko odrobinę większa, niż osób, które znają "Kraj Czarnej Legendy" jedynie z przekazów medialnych.
Przed wyjazdem Wielbłąda do Arabii przeczytaliśmy setki stron na temat tego kraju i rzeczywistość dość mocno te informacje zweryfikowała - jedne in plus, inne in minus.
Nie zmienia to jednak faktu, że nadal oboje "uczymy się" Arabii Saudyjskiej, choćby dlatego, że chcemy dobrze zrozumieć mentalność jej mieszkańców.
Wszystkim bardzo, bardzo serdecznie dziękuję za udział w dyskusji.
Mam także nadzieję, że nikt z komentujących nie czuje się urażony.
Nikogo z Was nie traktuję jako ignoranta, ale uważam, że czasem warto zachować większą ostrożność w ferowaniu wyroków.
Reasumując - pisząc pierwszego posta z serii "Nadaję się na emigranta" pisałam o sobie - o tym co mnie się w Arabii Saudyjskiej podoba, jak ja odbieram ten kraj podczas mojej, bardzo krótkiej jeszcze bytności w "beżowym świecie", o tym jak ja się tutaj odnajduję, jako żona ekspaty.
I nadal z całą stanowczością podkreślę - dla mnie jest to cudowne miejsce w którym doskonale się czuję i w którym pobyt daje mi dużo radości.
Z czego to wynika - wyjaśniałam już wcześniej kilkakrotnie.
Nie rozbierałam na czynniki pierwsze ani prawa szariatu, ani w realiów życia innych emigrantów, ponieważ post tych aspektów nie dotyczył. Nie stanowił też próby oceny Arabii Saudyjskiej, ani tym bardziej nie było moim zamiarem wgłębianie się w sytuację kobiet, mniejszości narodowych czy religijnych.
To był post o moim "tu i teraz".
Ponieważ jednak podniosły się głosy krytyki - jak mogę nazywać Arabię Saudyjską cudownym miejscem, skoro......... (w miejsce kropek proszę wpisać to co Wam tylko przyjdzie do głowy) i dyskusja potoczyła się wielowątkowo starałam się odpowiadać zgodnie z moimi poglądami i moją wiedzą na większość poruszanych kwestii.
Czy się to komuś podoba czy nie - takie są moje opinie na podnoszone w komentarzach problemy.
Myślę, że każdy z nas ma prawo do własnych osądów, ale mimo iż jestem tutaj jeszcze bardzo, bardzo krótko, to - proszę wybaczyć - ale śmiem przypuszczać, że moja wiedza jest mimo wszystko odrobinę większa, niż osób, które znają "Kraj Czarnej Legendy" jedynie z przekazów medialnych.
Przed wyjazdem Wielbłąda do Arabii przeczytaliśmy setki stron na temat tego kraju i rzeczywistość dość mocno te informacje zweryfikowała - jedne in plus, inne in minus.
Nie zmienia to jednak faktu, że nadal oboje "uczymy się" Arabii Saudyjskiej, choćby dlatego, że chcemy dobrze zrozumieć mentalność jej mieszkańców.
Wszystkim bardzo, bardzo serdecznie dziękuję za udział w dyskusji.
Mam także nadzieję, że nikt z komentujących nie czuje się urażony.
Nikogo z Was nie traktuję jako ignoranta, ale uważam, że czasem warto zachować większą ostrożność w ferowaniu wyroków.
pozdrawiam serdecznie
Ola vel Gadzina vel Wielbłądzica Domowa
źródło |
Odnosnie ebooka: ale gdzie go mialam przejrzec? patrze, linka tu na blogu nie na chyba, a na maila nowy nie doszedl...?
OdpowiedzUsuńJuż Ci wysyłam na maila
UsuńOd kilku dni na blogu widac i slychac tylko Gadzine. Rozumiem, ze z geba(czy czym tam mowia i jedza Wielblady) pelna pierogow, zurku i bigosu- ciezko sie mowi :D
OdpowiedzUsuńNa razie zjadłem tylko kapuśniak i schabowego z mizerią :D
UsuńPs. Wielbłądy mają szlachetne pyszczki, przenikliwe spojrzenia i ogólnie są kwintesencją urody i elegancji :)
z pełnym pyszczkiem to nie wypada mówić ale na urlopie nie ma czasu na pisanie
Usuńtrzeba pojeść , soczku się napić , wybrać się na spacerek itp. przyjemnością się
oddać :)
Dzięki za ciekawe wpisy i komentarze na temat Arabii. Miło choć trochę poznać nowy i interesujący kraj, tak bardzo odmienny od naszego.
OdpowiedzUsuńWiele osób zapomina, że Arabia Saudyjska jest oceniana przez pryzmat NASZEGO wychowania i NASZYCH doświadczeń i NASZEJ kultury. Coś co dla Saudyjczyka (i nie tylko) jest naturalnym może kompletnie kłócić się z naszym EUROPEJSKIM postrzeganiem świata.
Właściwie z Arabią jest tak samo jak z jedzeniem psów czy robali. Dla nas to szok, że coś takiego można jeść. Dla Koreańczyka czy Wietnamczyka taki posiłek to coś naturalnego, bo jedzą je od zawsze. Za to inne nacje mogą dziwnie patrzeć na jedzenie świń, zepsutej kapusty (kiszona), popsutego mleka (zsiadłe mleko) czy popsutego ogórka (kiszony).
Krytykującym warto uświadomić, że poza Europą istnieją inne kultury, standardy zachowań i moralności, które autochtonom wydają się całkowicie normalne.
A ja tam zaszaleję i ostrożna ( tym razem) z ferowaniem nie będę - myśląca i czująca istota ludzka z Ciebie Gadzino ( mój prywatny osąd ) :) ale tak zgadzam się chociaż to zwyczajnie jest bardzo trudne i IQ nie ma tu nic do rzeczy - z ferowaniem wyroków trzeba prawie zawsze poczekać aż się ich przedmiot dobrze pozna a i tak za czas jakiś można się bardzo zdziwić.
OdpowiedzUsuńIwona
To mój pierwszy komentarz na Waszym blogu :-)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam posty i komentarze dotyczące "Nadaję się na emigranta" i szczerze mówiąc dziwi mnie, skąd nagonka na autorkę. Pisząc o KSA jako o cudownym kraju Ola pisze o SWOICH odczuciach i o swoim życiu, a większość komentujących zarzuca Jej, że "przecież w Arabii cierpią kobiety, panuje wręcz niewolnictwo" itp. Na pewno są tam cierpiące kobiety, tak samo jak są szczęśliwe i beztrosko żyjące kobiety, JAK WSZĘDZIE na świecie! Co nie zmienia faktu, że Ola ma prawo czuć się tam cudownie i pisać o tym, że nie spotkała żadnej nieszczęśliwej arabskiej "niewolnicy".
Pozdrawiam autorów bloga, bardzo lubię Was czytać!
Puny
Nic dodać nic ująć - w samo sedno:)
OdpowiedzUsuńDopiero tu trafiłam , więc nie wiem co za dyskusja ale rozumiem Twoje stanowisko, bo to Twoje postrzeganie, widzenie, odczucia, chętnie poczytam i dowiem się więcej co w tym kraju dla mnie nieznanym fascynować może kobietę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dzięki za cudownego bloga i wpisy. Tak trzymaj-cie. Mam to szczęście i poznałem troszkę inne kraje - głównie Azję Środkową, również pozwalałem sobie opisywać własne odczucia i opinie i podobnie spotykałem się z odmiennymi komentarzami. Zawsze się znajdzie ktoś, kto wie lepiej...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dziękuję, Leszek
Amen jak w pacierzu - niezależnie którym!
OdpowiedzUsuńOlu i Pawle czekam z niecierpliwością na kolejne wpisyo WASZYM życiu "tam gdzieś daleko" oraz ciekawostki i osobliwości świata tego!!!
Pozdrawiam i życzę miłego dnia! Jola z Mazowsza
A moja pobita sasiadka tak bardzo czekala na dzisiejsza eksmisje swojego bylego meza i sedziowie przelozyli termin eksmisji na wrzesien. A tu beda plakac nad uciesnionymi kobietami w Arabii. Futrzaki nie futrzaki i inne.. Niech sie goraczkuja nad prawem chroniacym polskie kobiety. Dodam ze nie bylam nigdy w KSA. Mielismy z mezem i dziecmi tam wyladowac na jakis czas, ale plany sie zmienily. Ale blog Oli i Pawla b polubilam i subiektywne zdanie o srodowisku, w ktorym znalezli sie autorzy bloga odpowiada mi i "kukam o co biega". Bylam miesiac czasu w Dubaju i w zadnym kraju nie czulam sie tak bezpiecznie. Nigdzie nie czekalam z dziecmi w kolejce, mezczyzni ulatwiali mi poruszanie sie po miescie, lotnisku itd A co sie dzieje w ich domach... nie wiem. Za to wiem co sie dzieje w wielu polskich domach. Nieobecni nie maja racji. Ciao
OdpowiedzUsuńLola
Wielbłądzie, smacznego.
OdpowiedzUsuńGadzina - pilnuj diety swojego chłopa, bo znowu nabierze wagi i po powrocie do KSA będzie narzekał, że wszystkie piaski w okolicy są ruchome i ciągle się w nich zakopuje.
A tak w ogóle miłego urlopu.
Nadajesz sie niechybnie.
OdpowiedzUsuńKizia
Kiedyś w jakiejś "opiniotwórczej:" gazecie przeczytałam, że (cytuję) "Arabia to największe na świecie więzienie dla kobiet"...
OdpowiedzUsuńi największy na świecie obóz pracy przymusowej dla mężczyzn, którzy na te kobiety (i ich fanaberie) muszą zarobić.
Olu, Pawle, dziękujemy za pomoc i wsparcie. Nawet nie wiecie, jak wiele to dla nas znaczy.
Pozdrawiam