4/03/2015

Wojna w Jemenie czyli dziwna koalicja

To, że Saudyjczycy będą musieli jakoś zareagować na sytuację w Jemenie było pewne.
Amerykanie bohatersko dali dęba z placówki „śledzącej działania lokalnego odłamu Al-Kaidy
i przekonali Jego Wysokość Salmana o konieczności interwencji zbrojnej.
Motywy Saudyjczyków są jasne – jest to kolejne miejsce, gdzie w sposób bynajmniej nie bezpośredni ścierają się  dwa lokalne mocarstwa – Arabia Saudyjska i Iran.
Jednak koalicja państw biorących udział w tym konflikcie jest co najmniej egzotyczna.
Dlaczego tak uważam ?
Między innymi dlatego, że w tej układance są dwa zasadniczo nie pasujące do siebie elementy- Egipt i Katar.
W całkiem niedawnej przeszłości Egipcjanie palili w Kairze i Aleksandrii flagi katarskie za wtrącanie się Katarczyków w wewnętrzne sprawy Egiptu. Czyli nazywając rzecz po imieniu – wspierali Bractwo Muzułmańskie.  Arabia Saudyjska wspierała obecnego prezydenta egipskiego gen. Abda al-Fattah Sa’id Husajn Chalil as-Sisi.
Jak się to ma do Amerykanów?
Owszem, Egipt z korzystał z amerykańskiej pomocy wojskowej, ale została ona wstrzymana.
Pierwszą wizytę zagraniczną po wyborze na stanowisko Prezydenta Egiptu gen. Sisi odbył do Moskwy, a nie do Waszyngtonu. Zresztą już przed wyborami był z wizytą u Władimira Władimirowicza Putina, który wsparł jego kandydaturę.
".... Barack Obama wstrzymał dostawy uzbrojenia dla Egiptu w październiku 2013 roku uznając, że kraj ten odchodzi od demokracji. Ostatecznie kwestie bezpieczeństwa narodowego USA wzięły jednak górę. Wobec ataków bojowników na Półwyspie Synaj, udziału Egiptu w bombardowaniach pozycji ekstremistów islamskich w Libii i gotowości wysłania przez władze w Kairze sił lądowych do Jemenu, amerykański prezydent postanowił odblokować pomoc wojskową o wartości 1,3 miliarda dolarów. Egipt będzie więc mógł wkrótce otrzymać 12 myśliwców F-16, 20 rakiet Harpoon i 125 czołgów M1A1 Abrams...."
cytuję za polskieradio.pl

Bahrajn z kilku bardzo istotnych powodów też jest nietypowym elementem tej układanki.
Po pierwsze - jest to maleńkie państewko. Wojska bahrajńskie w 2014 roku liczyły 13 tys. żołnierzy zawodowych oraz 112,5 tys. rezerwistów (cytuję za Wikipedią).
Dla porównania – armia saudyjska to 75 000 żołnierzy w czynnej służbie.
Po drugie – struktura religijna. W Bahrajnie (gdzie muzułmanie stanowią 70,3%)  jakieś 70-75% z nich to wyznawcy nurtu szyickiego.
Ryzyko udziału armii bahrajńskiej jest więc oczywiste.
Obecność wojsk marokańskich jest zrozumiała, ze względu na rodzinne powiązania dworu Saudów z rodziną królewską  Muhammada VI.
Podobnie jak armii jordańskiej (w 2014 roku liczyła ona 110,7 tys. żołnierzy zawodowych oraz 65 tys. rezerwistów), która pod dowództwem prawdziwego wojownika, jakim jest Abd Allah II ibn Husajn czyli  król Abdullah II bierze udział w wielu różnych operacjach wojskowych w regionie mi.in. w walce z Kalifatem.
Moim zdaniem w konflikcie w Jemenie jest jakieś drugie dno, bo koalicja  - jak sami widzicie jest intrygująca.
Ale może to być podobna sytuacja jak widział to sir Winston Churchill 
… Mam tylko jeden cel – zniszczenie Hitlera – i to znacznie upraszcza mi życie. Gdyby Hitler napadł na piekło, Izba usłyszałaby ode mnie pochwałę szatana…
Kto jest Adolfem dla Saudyjczyków w tej sytuacji – jest pełna jasność.
Ale Amerykanie starają się naprawić swoje stosunki z Iranem, godząc się np. na uznanie Prezydenta Syrii jako potencjalnego partnera w walce z Kalifatem.
Patrząc na tę sytuację przychodzi do głowy rosyjskie przysłowie "Biez wodki nie razbieriosz” :-D

źródło

8 komentarzy:

  1. https://www.facebook.com/faisalsalmutar/photos/a.220096318082440.49652.211952732230132/795377003887699/?type=1&fref=nf&pnref=story
    To link to diagramu, który w bardzo prosty sposób wyjaśnia stosunki na Bliskim Wschodzie ;-)
    Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Marta
      To najbardziej czytelny diagram dotyczący tej sytuacji

      Usuń
  2. Co tu dużo mówić. Typowo Sunni vs Shia, w tej koalicji wczesniejsze sprzeczki takiego Egiptu z Katarem idą w odstawkę. Państwa GCC nie chcą mieć mocnego bloku szyitów pod swoim tyłkiem (geograficznie - dosłownie - wiadomo chodzi o Jemen), tym bardziej że szyici umacniają się już w Iraku gdzie siedzi teraz pełno irańskich dowódców którzy szkolą i supportują szyickie milicje walczące z ISIS. Iran ostatnio umacnia swoją pozycję, wpływy w Iraku i Jemenie świeżo odzyskane, rozmowy z USA z którymi powoli bo powoli ale jednak w pewnym stopniu dogadują się, nikt w USA już nie mówi o bombardowaniu Iranu tak jak parę lat temu. Warta uwagi jest aktywność saudyjskich wojsk w ostatnim roku, naloty (szczątkowe bo szczątkowe ale były) nad Irakiem, teraz Jemen, dzisiaj głośno o przechwyceniu rosyjskiego samolotu wojskowego przez saudyjskie myśliwce. Uaktywniają się chłopaki, wczesniej przez ponad 20 lat prawie nic nie robili. Najzabawniejsze są zawsze wspólne cele i współpraca pod stołem KSA i Izraela podczas gdy na drodze oficjalnej Saudowie tego państwa w ogóle nie uznają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sln -masz w tym mnóstwo racji, ale tutaj to jest zawsze "baba w babie"
      Zwróć jednak uwagę na jeden ważny element. Światowe "zasoby ludzkie" obydwu religii.
      Dlatego Persowie, żeby zmniejszyć tę drastyczną przewagę starają się skonstruować bombę nuklearną.
      To faktycznie nie podoba się ani Saudom, ani tym bardziej Izraelowi.
      Dlatego zupełnie zrozumiała byłaby wzajemna współpraca. W wielkiej polityce, a szczególnie przy stawce, o jaką grają, nie mogą sobie pozwolić na fochy i fumy.
      Churchill organicznie nienawidził komunistów, ale siedział przy jednym stole ze Stalinem.
      Bo nie miał innej rozsądnej opcji.

      Usuń
  3. Zakotłowało się na Bliskim Wschodzie po arabskiej wiośnie, oj zakotłowało. Oprócz dużych różnic ekonomicznych i religijnych doszły jeszcze problemy polityczne i powstanie ISIS. Ci fanatycy zagrażają wszystkim , sunnitom też, nawet ultra ortodoksyjnej Saudi a właściwie władzy Saudów bo o to tu chodzi. ISIS jedyny twór na BW ktory nie ma oficjalnych sprzymierzeńców i ktorego wszyscy się boją.Jest autentycznie groźny. W dodatku cieszy się poparciem dołów , nawet z Europy.Pozostaje usiąść , patrzeć i nie dać się wciągnąć w ten wrzący kocioł.Izrael ma przechlapane z takim sąsiedztwem . Agat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agat - jest bardzo wiele racji, w tym co piszesz.
      Ojcowie Założyciele ISIS podobnie jak w poprzednich przypadkach do ojcostwa przyznać się nie chcą.
      Dzieci poczęte wcześniej w podobny sposób, na potrzeby realizacji doraźnych celów starają się odwdzięczyć Ojcom niczym Zeus Kronosowi.Tak już kolejny raz, bo ci kolesie nie potrafią się uczyć nawet na własnych błędach

      Usuń
  4. Chinczycy zaprowadza porzadek.

    E (K....r)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kangur - Chińczycy poczekają. Po co się angażować, jak sami sobie robimy koło pióra ?

      Usuń

Drogi Czytelniku - pisząc komentarz, zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych