Rezygnacja Jego Wysokości Króla Salmana ze spotkania na szczycie z Prezydentem Barackiem Obamą pokazuje, jak głęboki jest obecnie rozdźwięk pomiędzy Arabią Saudyjską a Stanami Zjednoczonymi..
Wskazuje też na zupełnie inne postrzeganie zagrożeń na Bliskim Wschodzie przez wyżej wymienione kraje oraz różnice poglądów odnośnie ich rozwiązywania.
Obie strony co prawda zgodnie twierdzą, że nieobecność Króla nie była afrontem, ale trudne do zignorowania są cztery potężne czynniki, które doprowadziły do wzrostu napięć między dwoma narodami:
- dążenie administracji USA do zawarcia porozumienia w sprawie irańskiego programu nuklearnego,
- wzrost znaczenia Kalifatu w regionie,
- niekorzystne skutki Arabskiej Wiosny dla regionu
- i, co chyba najważniejsze, transformacja światowych rynków ropy naftowej.
Amerykański boom naftowy pozwolił Stanom Zjednoczonym uniezależnić się od Rijadu i zmienił kilkudziesięcioletnią dynamikę współpracy w tym obszarze.
Stosunki skomplikowały się do tego stopnia, że zwołano spotkania przywódców Zatoki Perskiej w Białym Domu i Camp David licząc na to, pomogą one załagodzić te podziały.
Nic to jednak nie dało, a przyszłość wygląda na jeszcze bardziej skomplikowaną, gdyż Arabia Saudyjska i Stany Zjednoczone zupełnie inaczej postrzegają problem bezpieczeństwa.
Wskazuje też na zupełnie inne postrzeganie zagrożeń na Bliskim Wschodzie przez wyżej wymienione kraje oraz różnice poglądów odnośnie ich rozwiązywania.
Obie strony co prawda zgodnie twierdzą, że nieobecność Króla nie była afrontem, ale trudne do zignorowania są cztery potężne czynniki, które doprowadziły do wzrostu napięć między dwoma narodami:
- dążenie administracji USA do zawarcia porozumienia w sprawie irańskiego programu nuklearnego,
- wzrost znaczenia Kalifatu w regionie,
- niekorzystne skutki Arabskiej Wiosny dla regionu
- i, co chyba najważniejsze, transformacja światowych rynków ropy naftowej.
Amerykański boom naftowy pozwolił Stanom Zjednoczonym uniezależnić się od Rijadu i zmienił kilkudziesięcioletnią dynamikę współpracy w tym obszarze.
Stosunki skomplikowały się do tego stopnia, że zwołano spotkania przywódców Zatoki Perskiej w Białym Domu i Camp David licząc na to, pomogą one załagodzić te podziały.
Nic to jednak nie dało, a przyszłość wygląda na jeszcze bardziej skomplikowaną, gdyż Arabia Saudyjska i Stany Zjednoczone zupełnie inaczej postrzegają problem bezpieczeństwa.
"Nie ma wątpliwości, pojawiły się różnice. To jest prawda już od jakiegoś czasu"
powiedział Philip Gordon, który ustąpił
miesiąc temu z funkcji koordynatora Białego Domu na Bliski Wschód, Afrykę
Północną i region Zatoki Perskiej.
"Związek pomiędzy Arabią Saudyjską a USA nie jest sentymentalny. Każdy z nas ma interesy, i jeśli pokażemy, że jesteśmy gotowi do współpracy na rzecz naszych podstawowych interesów to ustalimy, co jesteśmy w stanie zrobić razem"
Powstaje pytanie, czy obie strony są skłonne do takiej
współpracy .
Przez 70 lat, od
czasu, kiedy Franklin D. Roosevelt spotkał się z królem Abdul Azizem, stosunki
między USA i Arabią Saudyjską były skomplikowanym małżeństwem z rozsądku.
Wspólnym mianownikiem było pragnienie stabilności. Ale teraz obie strony
określają, że inaczej postrzegają stabilność i sposoby utrzymania równowagi na
Bliskim Wschodzie .
Dla Prezydenta Obamy, porozumienie dyplomatyczne z Iranem
w sprawie ograniczenia programu nuklearnego daje największą szansę na
deeskalację konfliktów w regionie.
Dla rządu sunnickiej Arabii, zniesienie sankcji daje (w większości szyickiemu) Iranowi miliardy dolarów, co może spowodować
większą niestabilność w Zatoce Perskiej.
Chociaż Amerykanie i Saudyjczycy obecnie współpracują
w walce z Państwem Islamskim, Rijad chce
bardziej zdecydowanych działań, by doprowadzić do upadku rząd Prezydenta Baszara al-Assada w Syrii,
podczas gdy Prezydent Obama jest (aktualnie) przeciwnikiem tego rozwiązania.
Prezydent Obama uważa Arabską Wiosnę
za przejaw demokracji, która ma być
lekiem na problemy Bliskiego Wschodu, Saudowie natomiast traktują ją jako zagrożenie dla
swojej władzy.
Dodatkowo zasady współpracy zmieniły się wraz ze wzrostem
produkcji ropy w Północnej Dakocie i Teksasie. Stany Zjednoczone nie są już tak uzależnione od zagranicznej
ropy.
Amerykanie mogą podejmować decyzje niepopularne w
Rijadzie nie martwiąc się o to, że
Saudyjczycy ograniczą dostawy ropy.
Mimo wszystko Waszyngton
nadal opiera się na Rijadzie, aby utrzymać niską cenę ropy w celu osłabienia
gospodarki Rosji i tym sposobem wywarcia na nią presji w sprawie Ukrainy.
Moim zdaniem akurat tu jest clou problemu -
USA nie są już zainteresowane partnerstwem z Dynastią Saudów na starych
warunkach, ponieważ obecnie mają wystarczające zasoby ropy naftowej ze źródeł
niekonwencjonalnych. Jak to zwykle Amerykanie - zapominają o lojalności
wobec swoich partnerów w momencie, kiedy uznają jakikolwiek układ za
niedogodny, lub w danej chwili nieopłacalny.
Podobnie rzecz się ma z nieingerowaniem w sprawy Bliskiego
Wschodu czyli między innymi obecny konflikt w Jemenie. Amerykanie zapominają jednak o
dwóch niezmiernie ważnych w mojej opinii faktach.
Po pierwsze - Arabowie mają pamięć jak
przysłowiowy słoń.
Do tego dołożę anegdotkę pochodzącą z Kataru.
Osoba, która ją opowiedziała, była świadkiem kłótni dwóch Katarczyków.
Podczas "ożywionej wymiany
argumentów" jeden z nich powiedział
"A co z Ciebie za Katarczyk, jak Twoja rodzina w dwa wielbłądy przyjechała do Kataru raptem 300 lat temu"
Saudyjczycy doskonale pamiętają, jak pod wpływem USA wpłynęli na
rynki paliwowe ograniczając wydobycie ropy naftowej
Postąpili tak jedynie Saudyjczycy chociaż zgodnie z umową mieli to zrobić wszyscy członkowie OPEC,
pozostali wykorzystali jednak sytuację do zarobienia duuużych pieniędzy. Jedynie
Saudowie na tym interesie stracili.
Jeżeli polityka USA nie ulegnie zmianie Amerykanie mogą utracić swoją
uprzywilejowaną pozycję w Saudi.
Chińskie firmy już są obecne na tym rynku i jeżeli USA
odwrócą się od swojego lojalnego sojusznika w Zatoce może się okazać, że i
Saudyjczycy znajdą sobie nowych przyjaciół.
Chińczycy raczej nie bawią się w "krzewienie
demokracji" tylko w
zarabianie pieniędzy i są zdecydowanie na fali wznoszącej.
Dlatego nierozważne zachowanie administracji Prezydenta
Obamy wobec Saudyjczyków może się skończyć pobudką z ręką w nocniku, że takiego
barwnego porównania tu użyję.
źródło |
Ty tu nie krytykuj specyficznej lojalności Amerykanów bo zaraz się nasza koleżanka z bluszcza odezwie i będzie kolejna gorąca wymiana zdań.
OdpowiedzUsuńTo wtedy chętnie ustosunkuje się do przedstawionych argumentów :-D
UsuńA w polskich mediach mowa tylko o tym, czy 24 maja powinniśmy się powiesić czy zastrzelić...
OdpowiedzUsuńshariankoweleben.wordpress.com
A nie - na WP jest tekst jakiś taki podobny do mojego :-)
UsuńZnaczy się zerżnąłeś od nich ??? :p interesująca i niepokojąca analiza, pozdrawiam Iwona
UsuńMój tekst był pierwszy :D
UsuńSaudia chce utrącić amerykańskie wydobycie ropy z łupków i odzyskać należną jej pozycję w świecie petrodolarów . Jednemu ze znaczących książąt saudyjskich właśnie wymknęło się zdanie " ciekawe ile firm w USA upadnie". I upadło ,łupki nie wytrzymują konkurencji z bardzo tanią saudyjską ropą. Dla Saudów o wiele ważniejsze jest uzależnienie USA od jej surowców co zresztą pętało i ograniczało amerykańską politykę zagraniczną przez wiele lat a nie dokopanie Rosji. Co tu zresztą mówić , propagowanie wahabizmu na całym świecie zaczęło się właśnie w Saudi , pod kontrolą Saudów i za pieniądze Saudów a że wymknęło się to z rąk to teraz produktem ubocznym jest terroryzm i ISIS, czego należało się spodziewać. Iran jest tylko batem w amerykańskich rękach na coraz bardziej niezależnego od arabskiej ropy USA. Agat
OdpowiedzUsuńAgat- oczywiście, że Saudyjczycy wykorzystali nadarzającą się okazję. Okazuje się, że Amerykanie prosząc o taką pomoc sami strzelili sobie w stopę. Jednak nie tylko Rosjanie czy Amerykanie dostali po piórach. Rykoszetem oberwali Szkoci i Norwegowie oraz sporej części państw OPEC. Dla Saudyjczyków był to moment pokazania pewnej przewagi jaką mają w tym obszarze. A także odegranie się za poprzednią wojnę naftową, gdzie jako jedyni dotrzymali słowa o zmniejszeniu wydobycia i jako jedyni popłynęli na spore pieniądze. Jak się ma koszt wydobycia na poziomie 3-5$ za baryłkę to można spokojnie przetrzymać cenę na poziomie 50-55$ przez czas jakiś mimo olbrzymich wydatków na zbrojenia i cele socjalne.
UsuńAgat, z tym nie wytrzymywaniem konkurencji z tania saudyjska ropa to nie do konca jest tak prosto. Na pierwszy rzut oka tak.
UsuńA na drugi:
owszem, iles firm zbankrutuje, bo przy tej cenie musi, zwlaszcza, jesli ze sprzedanej ropy musza splacac kredyt zaciagniety na inwestycje i jeszcze miec jakies zyski. No i co? A nic. Rzad przejmie te firmy z juz gotowa infrastruktura wydobywcza, za smieszne pieniadze i zysk z ropy lupkowej nadal bedzie czerpal, chociaz niewielki - ale wystarczajacy do tego, zeby nie byc zaleznym od ropy saudyjskiej. Saudyjczycy o tym wiedza i dlatego wcale im niespieszno zrywac sojuszu z USA.
Zreszta, maja pod bokiem wojne domowa w Jemenie ktora juz-juz zaczyna sie rozlewac dalej.
Wielblad:
bron to moze i kupia Saudi od kogos innego, ale wycofania wszystkich firm naftowych zagranicznych ORAZ wykwalifikowanych ekspatow przy zerwaniu sojuszu z USA to juz jako kraj nie wytrzymaja. Nie bedzie mial u nich kto pracowac przy wydobyciu i biznesach okoloropnych - na swoich obywatelach i niewykwalifikowanej sile roboczej z Dekanu nie pociagna. A nawet jak pociagna - to bardzo niedlugo. Jakiez to pieniadze trzebaby zaplacic ekspatom, zeby zgodzili sie pracowac w warunkach alertu cywilnego i wybuchajacych bomb, kiedy ich wlasne kraje beda odradzac prace tam jako "unsafe"?
USA bez ropy saudyjskiej sobie poradza. Utraca wplywy w tym rejonie swiata (bo poza Izraelem nie bedzie zadnych sojusznikow) ale poza tym nic wielkiego sie nie stanie.
Saudi bez amerykanskiego wsparcia (i ich europejskich sojusznikow) beda dosc szybko miec rozpierduche w kraju - boc przeciez w regionie kochani bynajmniej nie sa, a wystarczy, zeby Iran mial pewnosc, ze nikt im przeszkadzal nie bedzie…
Zdecydowanie KSA ma wiecej do stracenia na zerwaniu sojuszow z USA i prawdopodobnie t sie nie stanie, dopoki dynastia Saudow tym krajem rządzi.
Futrzaku - analiza jak najbardziej logiczna. Ale jak zwykle poszukam dziury w całym. Wszystkie te wymogi spełnią Chińczycy i to z naddatkiem. Sprzęt wojskowy już mają przyzwoity, fachowców też. A i biznes naftowy oraz ten około naftowy poprowadzą bez problemu. To akurat Chińczycy, a nie Amerykanie, mają kasę i skonsumują dowolną ilość ropy. I tak jak już wspominałem wcześniej - to nie science fiction - Chińczycy już są w Saudi i tylko czekają na rozwój wypadków.
UsuńPawel, z calym szacunkiem, to nie chinskie firmy sa specami od technologii naftowej na swiecie. Tam, gdzie Chinczycy zajmuja sie tym biznesem to ONI podnajmuja te same firmy co teraz robia w Saudi.
UsuńBa.
Peak wydobycia w ZSRR to ok. 1986 rok. Potem spadl na pysk wraz z upadkiem sowietow. A potem od 1996 roku… rosl. az do 2014. Przy tych samych zlozach. A wiesz czemu? Bo po rozpadzie ZSRR pojawily sie tam zachodnie firmy-specjalisci od wiercenia i zagospodarowania zloz. Ruscy swoja technologie mieli, ale byla ona wg lekkich szacunkow o polowe mniej wydajna.
Ba.
Te same firmy sa w Chinach…
Tak, Chinczycy sa w Saudi, i oczywiscie beda gotowi wydobywac rope z ich zloz. Ale ze znacznie mniejsza wydajnoscia, niz amerykanskie i francuskie (tak, jest taka jedna francuska firma, z ktorej technologii korzystaja prawie wszyscy wydobywajacy rope…).
A roznica 50% wydobycia to wiesz, no robi roznice, prawdaz...
Amerykanie nie są jedyni. Nie tylko oni maja technologie. I nieprawda jest jakoby ich technologia była najlepsza na świecie. W Saudi pracuje piaty sort "specjalistow" z USA. Świetni fachowcy w Stanach maja dobrze dający zarobić przemysł na miejscu i nie musza jechać w tym celu na koniec świata.
UsuńGeneralnie Amerykanie w Saudi to święte krowy - "jestem Amerykaninem, pracuje tutaj 20 lat i nikt mi nie będzie mówił jak mam pracować". Niestety, najczęściej jego wiedza fachowa jest też sprzed 20 lat.
Nieprawda jest, że bez Amerykanów Saudyjczycy nie będą wydobywać ropy. Bzdura!
Będą mieli problem dopiero wtedy, gdy wyjdą inni Expaci.
Futrzaku - Oczywiście, tylko nie wiem skąd wiara w to, że jak wycofają się Amerykanie to wyjadą inni specjaliści. Jeżeli zamiast V Floty będzie flota chińska i chińskie lotnictwo, to dlaczego ma nie być Francuzów z Totala, Anglików z BP, Norwegów czy Polaków ? Bo akurat my mamy całkim pokaźną grupę ekspertów od wydobywania ropy - geofizyków czy geologów
Usuń@Wielbłąd.
UsuńFutrzakowi z całą pewnością nie chodziło o firmy, które są właścicielami praw do złóż, bo w KSA to jest ARAMCO i nie będzie nikt inny. A właścicielem może być każdy dureń. Chodziło o firmy zajmujące się usługami eksploatacji, a to zupełnie inna sprawa. Nie żadne Total, BP, czy cokolwiek innego, tylko Halliburton i przede wszystkim Schlumberger. I nie, nie chodzi o żadnych geologów, tylko o solidnie utajnioną widzę inżynierską, która nawet nie jest chroniona patentami tylko tajemnicami firm, o których żadne BP nie ma pojęcia, o ruskich nie wspominając. Włączyć pompę to nawet małpa by się nauczyła. Ocenić którą z tajnych mieszanin zastosować, gdzie i pod jakimi ciśnieniami w złożu wiedzą tylko zachodnie firmy serwisowe. Jak ich nie ma, to w starych złożach wydobycie może tylko spadać. Co przerabiał ZSRR, Iran, Irak pomiędzy wojnami i każdy inny kraj objęty embargiem USA, bo w tych technologiach też patenty należące do amerykańskich firm są kluczowe. Jak jeszcze się dziwisz, że Amerykanie są traktowani jak święte krowy w KSA to znaczy , że naprawdę nic nie rozumiesz. Bez technologi USA, i tylko USA, ten kraj się zawali w kilka miesięcy, żeby nie wiem ilu ruskich i Chińczyków przywieźli.
Streszcze się - pisze z telefonu, a to męka a nie korespondencja.
UsuńZ tego co zrozumiałam, my dyskutujemy nie o tym, że
Ameryka ma zamiar wypowiedzieć Saudi wojnę czy przynajmniej wprowadzić embargo na nowoczesne technologie, co jest równoznaczne z wypowiedzeniem wojny gospodarczej. My zastanawiamy się, jakie będą konsekwencje masowego wyjazdu obywateli amerykańskich, jeżeli powodem ich ucieczki nie będzie wojna saudyjsko -amerykańska, a uzasadniona lub nie obawa o własną skórę.
Ano nic się nie stanie.
Dla firm amerykańskich Saudia to Eldorado. Pchają się drzwiami i oknami, bo w Saudi wszystko musi być na bogato, kosztów nikt nie liczy, skoro ropa musi płynąć. Reszta świata firm serwisowych i kontraktorskich nie rozpieszcza. Kryzys aż piszczy. Branża raczej się zwija, a nie rozwija, a zarządy muszą przeciez wykazywać zyski. Lekko nie jest.
Nie sądzę, żeby te firmy były skłonne do wychodzenia z tak perspektywicznego rynku; tym bardziej ze Arabowie mają długą pamięć i powrót może być bardzo trudny.
I najważniejsze - to amerykańska polityka jest narzędziem biznesu, a nie odwrotnie. Polityka służy zarabianiu pieniędzy przez amerykańskie firmy, a nie wprowadzaniu powszechnej światowej szczęśliwości.
Co do rzekomej analogii do sytuacji w Rosji w latach 80. i 90.: rosyjski przemysł naftowy był (i nadal jest) dramatycznie niedoinwestowany. O Saudi możemy mówić jedynie w kategoriach przeinwestowania. Inne są warunki złożone, inna jest specyfika i inna - mimo wszystko - kultura pracy.
Technologia może i jest amerykańska, ale załoga zdecydowanie międzynarodowa. I tak jak oni pojadą wszędzie, gdzie da się teraz zarobić - tak amerykanie sprzedadzą technologie każdemu, kto zechce ja kupić. Jeżeli sadzisz, że w tej chwili amerykańska technologia nie trafia do Rosji, to bardzo się mylisz.
Traktowanie Amerykanów jako obiektów kultu na szczęście powoli się kończy - zdecydowanie z korzyścią dla Saudi.
jola
Jola - dzięki za wsparcie :)
UsuńMaczeta - OK, tylko co do eksportu maszyn i technologii to nie sądzę, aby amerykańskie firmy przestały dostarczać jedno i drugie do Saudi.
No chyba, że rząd USA wprowadzi embargo na takie dostawy. Ciekaw tylko jestem, jak wpłynęloby na kursy akcji obu wymienionych przez Ciebie firm.
A tymczasem Mursi skazany na karę śmierci
OdpowiedzUsuńPrawda, tylko ciekawe czy zostanie wykonany. Nie wiem, jak mocny czuje się Prezydent CC
UsuńSkoro Saudowie mają taką dobrą pamięć, to sobie szybko przypomną, że bez amerykańskiej broni w kilkanaście lat zostaną wysłani przez jakiś ISIS czy jego następcę do wypasania wielbłądów.
OdpowiedzUsuńzaz
Zaz - Jasne, bez amerykańskiej broni na pewno upadną i będzie Armagedon. Ale chwileczkę - podobno są jeszcze na świecie jacyś inni eksporterzy broni. Nie, oni na pewno nie skorzystają z okazji zarobienia kilku miliardów $ na dostawach do Saudi. Z cała pewnością nikt nie złoży oferty eksportu Eurofighterów Typhoon, Saabów JAS-39 Gripen czy nawet Suchoj T-50.
UsuńPodobnie rzecz się się ma z artylerią lufową i rakietową, czołgami takimi jak Challenger 2, K2 Black Panther, Leclerc czy T-90.