7/05/2015

Arabskie spojrzenie na Bliski Wschód

"Nie da się nigdzie wprowadzić jednolitego etnicznie i religijnie państwa.
Nie zrobi tego ani Izrael, ani Państwo Islamskie.
My, Arabowie, przeżywamy straszny moment w naszej historii"
Rozmowa Pawła Smoleńskiego z wybitnym arabskim pisarzem Iljasem Churim*.

Paweł Smoleński: Skąd się biorą nieszczęścia Bliskiego Wschodu?

Iljas Churi: Początek to ludobójstwo Ormian dokonane przez Turków w latach 1915-17. Trwa I wojna światowa, wali się imperium otomańskie, a dążącym do modernizacji państwa i obalenia sułtana tureckim nacjonalistom przychodzi do głowy, że zorganizują u siebie państwo takie jak np. Francja, jednonarodowe.

To bez znaczenia, że we Francji nie ma wówczas żadnych mniejszości narodowych, Baskowie na południu czy Bretończycy na północy to w gruncie rzeczy Francuzi. A tymczasem na Bliskim Wschodzie nie ma żadnego regionu bez mniejszości, bo za dużo tu narodów, języków, religii. Nowa Turcja powstaje na ormiańskiej krwi, zapatrzona w europejskie pomysły kompletnie nieprzystające do naszej rzeczywistości. To początek epidemii.

Kiedy zabrakło imperium otomańskiego, jego miejsce zajęli europejscy kolonizatorzy i oni też dołożyli swoje, dzieląc Bliski Wschód kompletnie bez sensu, jakby kroili tort: temu damy więcej, temu mniej, a temu z tego i z owego kawałka.

Potem powstaje Izrael, zorganizowany znów wedle europejskich reguł, jako w gruncie rzeczy państwo jednonarodowe i jednoreligijne - państwo narodu żydowskiego - a więc obce bliskowschodniej naturze. A potem poszło.

Takie myślenie o jednolitym, monoetnicznym Bliskim Wschodzie, zorganizowanym na europejską modłę, ma się znakomicie po dzień dzisiejszy - i to również wśród największych wrogów Europy. Proszę popatrzeć na to niby Państwo Islamskie. W Iraku mordują jazydów i chrześcijan, a gdyby mogli, wyrżnęliby Kurdów. W Syrii podobnie - zabijają lub przeganiają każdego, kto nie jest taki jak oni.

Co z tego, że powołują się na obłędnie interpretowany islam, skoro kopiują stare, niepasujące tu, europejskie wzory narodowej i religijnej czystości, które w gruncie rzeczy są największym śmieciem wyprodukowanym przez ludzki umysł, jaki umiem sobie wyobrazić. Na Bliskim Wschodzie nie ma czegoś takiego jak pojedyncza tożsamość. I wydaje mi się, że nie ma jej nigdzie na świecie. A jeśli ktoś uważa, że jest, po jakimś czasie będzie rozumować jak faszysta.

Proszę mnie dobrze zrozumieć - jednoetniczne czy monowyznaniowe państwo to koncept, który paradoksalnie łączy Izrael i Państwo Islamskie oraz podobne pomysły zakładające, że na Bliskim Wschodzie można być samemu na swoim. Wszystko inne je dzieli, nie porównuję Izraela i PI, ale to akurat mają wspólne.

Jeśli ktoś uważa, że to jest sposób na ułożenie czegokolwiek, oddam w prezencie z powinszowaniem zdrowia.

Czy aby Arabowie nie zwariowali na okoliczność radykalizacji islamu?

- Wielu ludzi na świecie wariuje od religii, każdemu może się to przytrafić. Wyprawy krzyżowe były przecież najczystszym objawem szaleństwa. A ideologie w zasadzie parareligijne: faszyzm czy komunizm? Uwielbiam książkę Nikołaja Bierdiajewa "Źródła i sens komunizmu rosyjskiego". Przecież niektóre rytuały Cerkwi prawosławnej i partii komunistycznej są takie same.

Szaleństwo religijne to problem, z którym trzeba walczyć wszędzie. W arabskim świecie również. Ale też trzeba zrozumieć, skąd się ono wzięło. Kraje arabskie, które są dzisiaj w stanie rozpadu, również z powodu walk motywowanych religią - Libia, Irak, Syria - były rządzone przez straszliwych, kompletnie zwariowanych w sensie klinicznym despotów, niech Kaddafi i Saddam Husajn będą tego przykładami. Gdy społeczeństwa walczą z despotyzmami, używają wszelkich metod.

W Polsce np. katolicyzm jest tak silny nie tylko dlatego, że to religia szczególnie atrakcyjna dla Polaków, ale także dlatego, że Kościół bronił przed komunistyczną opresją.

Radykalny islam jest dzieckiem zbiegu wielu okoliczności, w tym sowieckiej agresji na Afganistan oraz późniejszych działań USA i Pakistanu. Nadarzyła się okazja mocnego przyłożenia Rosjanom, więc zinstrumentalizowano islam, wyciągając z izolacji jego skrajną wersję - wahabizm - obecną w zasadzie tylko w Arabii Saudyjskiej, marginalizowaną, odrzucaną, a nawet czynnie zwalczaną przez większość Arabów.

To USA i Zbigniew Brzeziński rewitalizowali wahabitów jako cudowną broń przeciw sowieckiej ekspansji. Okazało się, że krótkowzrocznie.

Po 11 września i ataku na Nowy Jork Amerykanie znów zareagowali w sposób całkowicie irracjonalny. Zamiast budować prawdziwy front antyterrorystyczny przeciwko Al-Kaidzie, postanowili najechać Irak. Saddam należał do grupy najbardziej paskudnych dyktatorów swojej epoki, ale po dzień dzisiejszy nikt przekonująco nie wyjaśnił, dlaczego USA znalazły się w Bagdadzie. Wszystkie powody inwazji, zaczynając od ukrytej gdzieś w Iraku broni masowego rażenia, okazały się niewarte funta kłaków. Na dodatek Amerykanie nie tylko okupowali Irak, ale też bezmyślnie rozbili struktury irackiego państwa, zamiast je zmodernizować, naprawić, i w ten sposób stworzyli kolejną przestrzeń do rozwoju wahabizmu i Al-Kaidy.

Błędy w Afganistanie i Iraku plus upadłe despotyczne reżimy w krajach arabskich są przyczynami dzisiejszej sytuacji. To straszny moment w naszej historii. Nie wiem, ile będziemy potrzebować czasu, by się z tego wydobyć. Ale musimy przez to przejść.

Dlaczego arabska wiosna tak szybko zamieniła się w arabską zimę? Z krajów, z których kilka lat temu wiało nadzieją na zmiany, trzyma się tylko Tunezja. Tyle że wstrząsana zamachami terrorystycznymi.

- Europa zbyt łatwo traktuje model emancypacji dawnych satelitów Związku Sowieckiego jako przykład dla demokratycznych zmian na całym świecie. Nic z tego, bo świat jest zbyt różnorodny. W Europie stały się równocześnie dwie rzeczy: padał Związek Sowiecki, więc kraje zależne poczuły, że mogą się wyzwolić. No i chciał was przyjąć do siebie Zachód. Na dodatek udało się to zrobić bezkrwawo. To bardzo ważne.

Rewolucje są znakomitym materiałem literackim, dobrze wyglądają na papierze, ale w rzeczywistości to koszmar, powszechne wariactwo. Budzą się wówczas wszystkie społeczne sprzeczności i konflikty, nawet te zadawnione i pozornie rozwiązane. Na dobrą sprawę nikt przytomny nie chce rewolucji, wyłączając sytuację, gdy jest nieunikniona, bo dalej nie da się po prostu żyć.

Poza tym rewolucja to nie chwila, tylko długi proces. Nie ma i nie było rewolucji, która w krótkim czasie przyniosłaby to, o czym marzyli szlachetni i podli rewolucjoniści. Jestem pewien, że Egipt nie życzy dziś sobie reżimu prezydenta Sisiego, bardziej opresyjnego niż obalone przez rewolucyjną ulicę rządy Mubaraka, ale też nie życzył sobie islamistów. Libia nie chciała się podzielić na kilka walczących stron, a Syria pogrążyć w wojnie domowej i stworzyć pole do działania islamistom. Ale czy Francja chciała terroru Robespierre'a albo Napoleona ze wszystkimi jego wojnami? Też nie. O zdobyczach rewolucji francuskiej można mówić w perspektywie wielu dziesiątek lat od jej wybuchu.

Życie razem, pod jednym dachem, to nie jest żaden współczesny, nowoczesny wynalazek ani fanaberia pięknoduchów. Nie wierzmy bredniom, że Arabowie są jakoś szczególnie odporni na koegzystencję. Przez dziewięć wieków w Andaluzji rządzonej właśnie przez Arabów żyli ze sobą żydzi, chrześcijanie i muzułmanie. Podobno był to całkiem niezły czas. Problem pojawia się wówczas, gdy ludzie - w Europie, w Ameryce, u nas - kreują struktury i organizmy, które są po prostu głupie, opresyjne i wykluczające innych. Oraz kiedy jakakolwiek religia wtrąca się do polityki, bo wtedy zaczynają się tragedia i regularna destrukcja.

Modelem dla Arabów i dla Bliskiego Wschodu jest świeckie demokratyczne państwo, akceptujące różnorodność i jak najdalsze od tego, by religia mieszała się do polityki. Tak kiedyś na Bliskim Wschodzie bywało, że obok siebie i w zasadzie razem mieszkali Arabowie, Żydzi, Asyryjczycy, Kurdowie, chrześcijanie, muzułmanie i żydzi. Było dość problemów, ale koegzystowali przez stulecia, bo nikomu jeszcze nie wpadło do głowy, jak Turkom na przełomie XIX i XX w., by na wzór europejski budować państwo dla jednego narodu.

Jak ten model wprowadzić w życie?

- A skąd mam wiedzieć? Jestem pisarzem i wykładowcą na uniwersytecie, a nie politykiem. Wiem za to, że innego rozwiązania nie ma. Inaczej pogrążymy się w chaosie, jakiego dzisiaj nie można sobie nawet wyobrazić.

Kiedy może być lepiej?

- Bliski Wschód to ziemia proroków, ale ja do nich nie należę.

*Iljas Churi - urodził się w Libanie w rodzinie chrześcijańskiej w 1948 r. Uważany za jednego z najważniejszych twórców arabskojęzycznych, pisarz i dramaturg, eseista i krytyk literacki. Tłumaczony na wiele języków (w tym hebrajski), wystawiany w teatrach całego świata.
W młodości i podczas libańskiej wojny domowej oraz izraelskiej okupacji Bejrutu związany z Organizacją Wyzwolenia Palestyny i Al-Fatah Jasera Arafata.
Wykładowca Uniwersytetu Amerykańskiego w Bejrucie, nowojorskiego Columbia University oraz New York University.
W Polsce ostatnio wyszła jego powieść "Jalo" (wydawnictwo Karakter).

Tekst pochodzi z portalu Wyborcza.pl

źródło

2 komentarze:

  1. "Na Bliskim Wschodzie nie ma czegoś takiego jak pojedyncza tożsamość. I wydaje mi się, że nie ma jej nigdzie na świecie. A jeśli ktoś uważa, że jest, po jakimś czasie będzie rozumować jak faszysta."

    Co nierzadko slychac w kraju ojczystym. I z ambon, i z moicy sejmowej, i w rozmowach tzw. zwyklych ludzi.
    Kizia

    OdpowiedzUsuń
  2. "Potem powstaje Izrael, zorganizowany znów wedle europejskich reguł, jako w gruncie rzeczy państwo jednonarodowe i jednoreligijne - państwo narodu żydowskiego" ---

    Oh czyzby? A co tam robi mniejszosc arabska, ktora BYNAJMNIEJ
    nie jest religii starozakonnej? Stanowi ok. 20% ludnosci Izraela, maja obywatelstwo (w wiekszosci), prawa wyborcze, maja swoje partie polityczne i poslow w Knesecie, arabski jest drugim oficjalnym jezykiem po hebrajskim.
    Mozna dyskutowac czy i jak sa dyskryminowani, ale powiedziec, ze Izrael to panstwo jednonarodowe i jednoreligijne jest klamstwem.

    "Co z tego, że powołują się na obłędnie interpretowany islam, skoro kopiują stare, niepasujące tu, europejskie wzory narodowej i religijnej czystości, które w gruncie rzeczy są największym śmieciem wyprodukowanym przez ludzki umysł, jaki umiem sobie wyobrazić." ---

    Europejskie wzory narodowej i religijnej czystosci? Ale co to za brednie? Ze niby gdzie cos takiego bylo?? Nazizm? A co on mial wspolnego z religia i ktora? Chyba najbardziej jednolitym etnicznie i kulturowo narodem w Europie sa Islandczycy. Tylko, ze sa malo religijni oraz nigdy nic nikomu nie narzucali.

    Eh….slabo sie robi, jak ten wywiad czytam :-/

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku - pisząc komentarz, zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych