Ruch drogowy w Arabii Saudyjskiej jest …… intrygujący.
Nie jest prawdą, że nie używa się kierunkowskazów.
Często jednak włączony np. lewy kierunkowskaz nie oznacza chęci skrętu w lewo lub zmiany pasa na lewy.
Może oznaczać wszystko – od chęci skręcenia w prawo, po fakt, że kierowca zapomniał wyłączyć migacz.
Skręt z prawego pasa w lewo ?
Żaden problem. I w tym miejscu ważna jest inna informacja – "mistrzami kierownicy" są bardzo często Hindusi i Pakistańczycy. Ich styl prowadzenia samochodu przypomina połączenie stylu jazdy warszawskiego cwaniaka i przedstawiciela handlowego sprzed 10 lat z umiejętnościami sieradzkiego kapelusznika. (mam nadzieję, że nikt z Was nie obrazi się za takie porównanie)
Poniższą informację powtarzam za doświadczonymi „zatokowcami” – w przypadku kolizji z Saudyjczykiem nawet w przypadku jego ewidentnej winy (no może poza wjazdem w tył Waszego samochodu, ale na to też nie ma gwarancji) macie w kontakcie z Policją szansę na to, że nie Wam zostanie przypisana wina mniej więcej taką jak bałwan w piekle.
Wynika to z prostej rzeczy – Panowie Policjanci nie zawsze znają angielski w stopniu umożliwiającym pełne zrozumienie Waszego tłumaczenia, natomiast z Saudyjczykiem rozmawiają w języku ojczystym i to Jego wersja zdarzenia trafi do raportu ;-)
Jednego dnia widziałem dwa "kwiatki" - oba w wykonaniu Saudyjczyków.
Pierwszy – pan w wieku średnio-średnim jadąc bardzo ładnym, nowiutkim Cadillac”iem w korku pisze oburącz SMS-a. Efekt oczywisty – bliskie spotkanie 3 stopnia z tyłem poprzedzającej go Toyoty.
Przypadek drugi – młody Saudyjczyk w Dodge Viperze jedzie idealnie zgodnie z przepisami, gdzie maksymalna dopuszczalna prędkość w KSA to 120 km/h.
Przecież każdego z nas by powiodło na pokuszenie, żeby na w miarę pustej trzypasmówce wcisnąć pedał gazu do oporu :)
Wielkim problemem nawigacyjnym jest bardzo duża ilość istotnych lokacji pozbawionych adresów.
Adres podaje się bardzo często na zasadzie „ Wedle rosochatego dębu, gdzie się latoś łońskiego roku stary Maciaszczyk obwiesił”
Tak więc bardzo ważne jest planowanie trasy za pomocą map Googla, które jest dobrze wydrukować i liczyć zjazdy i skrzyżowania mając nadzieję, że któraś z ulic ma nazwę lub numer.
Jeżeli macie możliwość – przez pierwszy tydzień – dwa starajcie się korzystać z usług firmowych kierowców i uczcie się zasad ruchu – np. jak ktoś się wciska to nie udowadniajcie mu, że to Wy jesteście na prawie.
On i tak wjedzie .... a co do kontaktów z drogówką - czytaj wyżej.
Wszystkie zdarzenia drogowe muszą być zgłoszone drogówce.
Szczególnie jeżeli jedziecie służbowym samochodem i jesteście expatami.
Stracicie na to mnóstwo czasu – ponieważ takich zdarzeń jest naprawdę bardzo dużo, a poza tym wydaje mi się że dugi czas dojazdu drogówki ma też element wychowawczy .
Następnym razem dwa razy się zastanowisz, czy naprawdę się tak spieszysz mając w perspektywie godzinkę czy dwie czekania na ich przybycie.
Saudyjczycy część stłuczek załatwiają między sobą przepraszając się wzajemnie, życząc sobie dobrego dnia i odjeżdżając każdy w swoją stronę. Takiego podejścia do "stłuczki" bardzo im zazdroszczę.
Dużo wypadków jest z udziałem bardzo młodych kierowców w bardzo dobrych samochodach – ale to akurat nie jest specyfiką tylko KSA.
Kolejna kwestia – reakcje na zachowanie innych kierowców.
Typowa reakcja polskiego wściekłego kierowcy – z machaniem rękoma i komentowaniem moralności przodków adwersarza, szczególnie po kądzieli - tu się nie sprawdzi.
Po pierwsze - tracicie twarz, po drugie jak zbluzgacie kogoś po angielsku używając najpopularniejszych zwrotów w języku angielskim może się to skończyć aresztowaniem za obrazę moralności.
Za to można dostać deport, porcję batów lub odsiadkę.
Lepiej przecisnąć klakson na drugą stronę kierownicy ;-) Tak tu robią wszyscy i jest to akceptowana forma wyrażenia swojej dezaprobaty :-D
Most pomiędzy Arabią Saudyjską a Bahrainem (zdjęcie pochodzi z Wikimapii)
Most pomiędzy Arabią Saudyjską a Bahrainem (zdjęcie pochodzi z Wikimapii)
Ciekawe opowieści jak dla mnie bardzo egzotyczne i nieosiągalne więc miło będzie tu wpadać i poczytać. Fajny kraj, mimo wszystko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ela http://stegenko-ela.blogspot.com/
Dokładnie tak jak w wesołym miasteczku na samochodzikach.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem z jaką szybkością jeżdżą ci kierowcy. Bo chyba nie może być zbyt duża.
Ela http://stegenko-ela.blogspot.com/
Elu - nie ma rzeczy niemożliwych. Sam rok temu nie uwierzyłbym, że moje życie tak się potoczy, że znajdę się w KSA.
UsuńCieszę się ze, moja grafomania jest dla kogoś ciekawa i bardzo mi to schlebia :-)
Co do oceny sytuacji na drodze - Twoja uwaga jest bardzo trafna. Rzeczywiście wygląda to czasami jak sceny z samochodzików w wesołym miasteczku. Dziś kolejna porcja drogowych cudów i dziwów.
Prędkość maksymalna to 120 km/h. Jednak w niewielu miejscach, które widziałem (poza uliczkami w centrum miasta i przy robotach drogowych) jest ograniczenie poniżej 120 km/h Dzięki temu,że nie ma punktów karnych każdy kogo stać na mandaty jedzie szybciej. Na jutro postaram się zdobyć pełną listę przewidzianych kar za nadmierną prędkość ;-)
Dzięki za wizytę
Sprawny klakson to tutaj podstawa :)
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o "wypadki z udziałem bardzo młodych kierowców", to tak, nie jest to domana KSA, ale tylko tutaj nagminnie widuje się kierujących 11-latków, których ledwo widać znad kierownicy np. Toyoty Land Cruiser, a na siedzeniu obok siedzi dumny, niewiele starszy, brat. Eh...
I co ciekawe Policja w ogóle na to nie reaguje, a przynajmniej ja tego nie zauważyłem. Ale ogólnie tutejsze "miśki" jakieś mało czepliwe :)
UsuńStłuczka z Saudyjczykiem...
OdpowiedzUsuńMój mąż to przerabiał.
Saudyjczyk wjechał mu w tył na skrzyżowaniu pod Ikeą. (Moim zdaniem jedno z ciekawszych miejsc w okolicy. Zawsze mnie tam zadziwia, że na świcie jest tylu idiotów.)
Przyjechała policja, ponoć Saudyjczyk wziął winę na siebie. Napisali papier po ichniemu. Za kilka dni okazuje się, że to mój chłop wjechał w przód Saudyjczykowi.
Mąż naiwnie zadzwonił do Saudyjczyka. On obiecał, że wyjaśni. I wyjaśnił!!!
No, byliśmy w szoku :-)
Wyprawa do Al Hasa. (Z. wziął taksówkę, niestety czołgu nie mieli, sam odmówił jazdy w charakterze kierowcy)
Kierowca miał być arabskojęzyczny. I był, tyle że po arabsku nie czytał. A tam pól miasta rozkopane i wszystkie nazwy ulic, wszystkie drogowskazy, tablice informacyjne o objazdach, jednym słowem wszystko – wyłącznie po arabsku. Map nie mają.
Zdesperowany taksówkarz, na czerwonych światłach zapytał miejscowego o drogę. Saudyjczyk zaczął coś tłumaczyć, popatrzył na nas... i kazał jechać za sobą. Przewiózł nas przez całe miasto, ogromne!!, upewnił się dwa razy, że wiemy jak dalej jechać, zamrugał światłami, pomachał i zawrócił.
Z powrotem to samo, tyle że z innym Saudyjczykiem :-)
U nas to chyba trudne do wyobrażenia.
Jola
Masz mnie na sumieniu! Do rana mi zejdzie z czytaniem:-))
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie, szczególne ucałowania dla Iwony.
To widzę, że to taka ich przypadłość, bo to się zdarza naprawdę często, że tylko po to, żeby Ci życie ułatwić potrafią poświęcić Ci kupę czasu.
UsuńCo absolutnie nie przszkadza, że ten sam facet, który to zrobi jeszcze 2 min. temu trąbił na Ciebie na światłach, że na "późnym żółtym" nie pojechałaś :-DDDD