Po przeczytaniu wpisu Anety i obejrzeniu jej świetnych zdjęć ze Sri Lanki obudziła się we mnie nostalgia i ja też, ja też, ja też muszę coś na ten temat napisać.
Pierwszy raz na Lance wylądowaliśmy w grudniu 2009, kiedy w Polsce była kolejna „zima stulecia” wynikająca z „globalnego ocieplenia”.
Na lotnisku w Colombo – wilgoć przeokrutna, a temperatura- powyżej 35 stopni. Godzina 21:30 czasu lokalnego.
Wsiadamy do autobusu, lojalnie uprzedzani, że pokonanie odległości 60 km., potrwa 2-3 godziny, bo to Trzeci Świat.
Mnie w Warszawie w szczycie przejechanie 20 km zajmowało ponad 2 godziny, to który to świat ??? :D
Komarów od metra. Całe szczęście - w pokoju jest gekon, to może nas nie zeżrą :)
Pierwszego dnia – duża skucha - Olę coś użarło i to na tyle poważnie, że myśleliśmy o powrocie. Pomogli nam mieszkańcy z wioski Waskaduwa
Tak się zaczęła nasza nowa przyjaźń, która nieprzerwanie trwa do dzisiaj.
Dzięki tym ludziom zobaczyliśmy Sri Lankę taką dla turystów (bo zaliczyliśmy wszystkie miejsca turystyczne) i taką, której turyści nie zobaczą.
Żeby nie dublować opisów Anety - poniżej kilka zdjęć.
Sri Lanka - to nie tylko "kraj szczęśliwych ludzi" - ma też drugą twarz
Życie nie wygląda, jak w reklamach herbaty. Za zebranie 50 kg. liści herbacianych dniówka kobiety to - 2,5 $ .
Panie nie poruszają się wdzięcznymi ruchami w "świątecznych ubraniach". Muszą uważać na węże, pijawki, błoto i normę dzienną.
Nokia ... .... connecting people ;-) czyli ślub na Sri Lance
Pierwszy polski tuk-tuk i ... my w osobach własnych :)
Na takich "wynalazkach" rybacy spędzają całą noc na Oceanie Indyjskim - zysk, jak jest dobry połów - najlepszy z jakim się zetknęliśmy to 1000$ do podziału na rybaków i właściciela łodzi. Ale był taki tydzień, że wszyscy wracali na pusto. Zresztą sezon połowowy tylko 8 miesięcy w roku
Typowe zdjęcie "turystyczne"
Ola nawet kolorystycznie dopasowuje się do sytuacji :)
Małe oszustwo:) To nie są bawoły afrykańskie, tylko potulne wołki ze Sri Lanki.
Zdjęcie zrobione z duuużej odległości w czasie awarii autobusu, któremu urwało się koło w koleinie :D Tylko dzięki pomocy fachowców od obróbki graficznej wygląda tak dobrze :)
Pierwszy raz na Lance wylądowaliśmy w grudniu 2009, kiedy w Polsce była kolejna „zima stulecia” wynikająca z „globalnego ocieplenia”.
Na lotnisku w Colombo – wilgoć przeokrutna, a temperatura- powyżej 35 stopni. Godzina 21:30 czasu lokalnego.
Wsiadamy do autobusu, lojalnie uprzedzani, że pokonanie odległości 60 km., potrwa 2-3 godziny, bo to Trzeci Świat.
Mnie w Warszawie w szczycie przejechanie 20 km zajmowało ponad 2 godziny, to który to świat ??? :D
Komarów od metra. Całe szczęście - w pokoju jest gekon, to może nas nie zeżrą :)
Pierwszego dnia – duża skucha - Olę coś użarło i to na tyle poważnie, że myśleliśmy o powrocie. Pomogli nam mieszkańcy z wioski Waskaduwa
Tak się zaczęła nasza nowa przyjaźń, która nieprzerwanie trwa do dzisiaj.
Dzięki tym ludziom zobaczyliśmy Sri Lankę taką dla turystów (bo zaliczyliśmy wszystkie miejsca turystyczne) i taką, której turyści nie zobaczą.
Żeby nie dublować opisów Anety - poniżej kilka zdjęć.
Sri Lanka - to nie tylko "kraj szczęśliwych ludzi" - ma też drugą twarz
Życie nie wygląda, jak w reklamach herbaty. Za zebranie 50 kg. liści herbacianych dniówka kobiety to - 2,5 $ .
Panie nie poruszają się wdzięcznymi ruchami w "świątecznych ubraniach". Muszą uważać na węże, pijawki, błoto i normę dzienną.
Nokia ... .... connecting people ;-) czyli ślub na Sri Lance
Pierwszy polski tuk-tuk i ... my w osobach własnych :)
Na takich "wynalazkach" rybacy spędzają całą noc na Oceanie Indyjskim - zysk, jak jest dobry połów - najlepszy z jakim się zetknęliśmy to 1000$ do podziału na rybaków i właściciela łodzi. Ale był taki tydzień, że wszyscy wracali na pusto. Zresztą sezon połowowy tylko 8 miesięcy w roku
Typowe zdjęcie "turystyczne"
Ola nawet kolorystycznie dopasowuje się do sytuacji :)
Małe oszustwo:) To nie są bawoły afrykańskie, tylko potulne wołki ze Sri Lanki.
Zdjęcie zrobione z duuużej odległości w czasie awarii autobusu, któremu urwało się koło w koleinie :D Tylko dzięki pomocy fachowców od obróbki graficznej wygląda tak dobrze :)
Mirissa (Southern Province)
Dulmini Fernando - jedyna kobieta, która może stroić fochy a ja się temu poddaję bez szemrania :-)
Robiłem nawet za wielbłąda transportowego, jak nowe buty Księżniczkę uwierały
Pierwsze "zawodowe" zdjęcia ślubne, które zrobiła Ola
Nieubłagany upływ czasu
To zdjęcie powstało w strefie, gdzie jeszcze kilka miesięcy wcześniej toczyły sie walki z Tamilskimi Tygrysami. Za próbę zrobienia zdjęcia żołnierzowi w centrum Colombo - koleś złapał za "kałacha" i straszył mnie, że go przeładuje. Taka jest różnica między wojownikami a dekownikami :)
Tak wygląda to, za co płacisz jako "hand made"
Ola wyglada cudnie w Sari :)
OdpowiedzUsuńA ludzie na zdjeciach niesamowici...
Ola pewnie będzie zachwycona tą oceną:) A Lankańczycy są wporst stworzeni do tego, żeby ich fotografować :)
UsuńJak sieę przyzwyczają, że cały czas masz nos przy aparacie, to przestają pozować i są fantanstycznie fotogeniczni.
Wow, zdjecia przepiekne! Jak dlugo byliscie na SL? Ja mam mieszane uczucia wzgledem tego kraju. Pod wzglegem natury, piekna, krajobrazu - raj na ziemi. Co do ludzi...to po raz pierwszy podczas moich solo podrozy spotkalo mnie wiecej niz kilka nieprzyjemnych sytuacji. W zadnym kraju arabskim nie czulam sie tak niekomfortowo jak to bywalo czasem na SL.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko zjezdzilam wyspe wzdluz i wszez...no i sentyment mimo wszystko sie wkrada :)
Łącznie spędziliśmy tam 3 miesiące. Nie miałem nigdy sytuacji, że czułem się niekomfortowo. Ola zresztą też chyba nie, albo o tym mi nie powiedziała. Może dlatego, że czasami jestem porywczy ? :D
Usuńhahaha, pomine ostatnie zdanie ;) poczekamy co Ola powie :D na SL poznalam tez podrozujacego, tydzien wloczylismy sie razem, ludzie zupelnie inaczej nas traktowali, ale wystarczylo, ze zostalam sama i podejscie zupelnie sie zmienialo.
UsuńMimo to wole podroze solo :D :D
Tylko co (poza "prozycjami nie do odrzucenia" spotkało Cię niemiłego ?) Pytam nie z grzesznej ciekawości tylko dlatego, że właśnie planujemy kolejny wypad na Lankę w grudniu.
UsuńPomijam juz te propozycje nie do odrzucenia. Co mnie najbardziej draznilo:
Usuń1. Oszukiwanie na kase na kazdym, kazduskim kroku.
2. Brak jakiejkolwiej bezinteresownosci - tak jak pisalam u siebie, nigdy nikt nie pomogl mi np. z plecakiem. Do szalu doprowadzalo mnie, kiedy wdawalam sie z kims w rozmowe, pomijam np. pytanie o droge czy inne zapytania, a na koncu pojawiala sie wyciagnieta reka po pieniadze. Spacerujac pewnego razu po plazy, zaszlam dosc daleko, otoczylo mnie 5 ujadajacych psow, nie mialam zadnego kija, zeby je przepedzic, Sparalizowal mnie strach, nie wiedzialam co robic, zaczelam ...krzyczec i plakac..okolo 30 m dalej siedzialo 3 Lankijczykow przygladajacych sie calej sytuacji...nikt nie pomogl.
3. Obmacywanie w zatloczonym autobusie - to tez powod dlaczego siedzialam w drzwiach.
4. Gapienie sie - nie, nie tylko mezczyzni, bo to jestem w stanie jakos tam zaakceptowac, ale kobiety, dzieci. Nie wiem jak to opisac, ale takie gapienie sie, ktore wprawialo mnie w ogromne zaklopotanie.
5. Brak slowa "przepraszam".
6. Razu pewnego zostalam zamknieta od zewnatrz w pokoju, ktory wynajelam..
Jeszcze kilka punktow przychodzi mi do glowy, ale moze pomine ;) mimo wszystko wole zachowac dobre wspomnienia, ktorych tez mam caly worek.
Ale na Lanke - jesli wroce to tylko do Arugam Bay albo Kalpitiya.
ad 1. - ze mną nie próbowali - ja się targuję :)
Usuńad 2. - bezinteresowność - nam się to zdarzyło. Oczywiście mogli podejrzewać, że się będziemy chcieli zrewanżować, ale cała historia z ukąszeniem Oli przez jakąś "gadzinę" (to chyba nieetyczne, żeby jedna "gadzina" drugą gryzła, ale nie odbiegajmy od tematu :D) odbywała się na zasadach zwykłej ludzkiej pomocy.
Lekarz nie wziął pieniędzy za drugą wizytę.
ad 3. Nie jeździłem autobusami, ale nie sądzę, żeby ktoś próbował mnie obmacywać :D.
To mogłoby mieć przykre konsekwencje :D No chyba, żeby robiła to jakaś naprawdę "grzechu warta" lokalna ślicznotka :)
ad 4. W okolicach Trincomalee podchodzili do nas ludzie i sprawdzali, czy nie jesteśmy pomalowani na biało. Ja nie odczuwałem jakiś nachalych spojrzeń. Często padało pytanie "sudu ? sudu ? " (tzn. biały?)
ad 5. Ja je słyszałem na każdym kroku
ad 6. Przy jakości tamtejszch zamków (a drzwi w szczególności) to mnie by to nie ruszyło :-DDDD
Dopisek od Oli - jeździłam dość często sama na zakupy na tzw. "pole" (lokalny ryneczek) - nigdy nie było próby oszukania mnie czy zaczepiania. Zdarzało się, ze ktoś mnie podwoził do domu albo pomagał nieść zakupy
Dobrze, ze macie inne doswiadczenia i dobrze, ze o nich piszecie:)
UsuńNo ja niestety mam takie a nie inne, na tle krajow, ktore odwiedzilam, a bylo ich juz calkiem, calkiem, Lanka, a wlasciwie Lankijczycy plasuja sie tym mniej lubianym koncu.
My w ogóle mamy szczęśćie - jak podrózowałem po byłych republikach ZSRR - całkowicie "na wariata" to też zawsze miałem szczęście do ludzi.
UsuńBardziej boję się poruszać w nocy np. po warszawskiej Pradze niż po Kapsztadzie
Jakie Wy macie niesamowicie ciekawe życie :)
OdpowiedzUsuńCiekawe jest przez kilka tygodni w roku. Przez resztę czasu tyramy jak te wołki :D
UsuńSujeewa de Silva .......tez tak chce :-))))
OdpowiedzUsuńSuper opowiesci, swietne zdjecia - czekam na dalszy ciag !
To fajnie wygląda na zdjęciu. Ale jak nie ma turystów, ryby nie biorą, to się chodzi głodnym spać :(
UsuńJaki dziwny jest ten świat !!! Ja staram się (z trudem) iść spać o pustym żołądku - aby mi sie lepiej spało, a inni tylko dlatego, że nic nie udało im się złowić :-(
UsuńBo my się przywyczailiśmy, że jedzenie, lepsze, gorsze, zawsze jest dostępne. Jak nie masz pieniędzy, to zawsze można gdzieś się załapać na jakiś posiłek w którejś z organizacji charytatywnych. Tam tak nie ma. Jak nie masz sama i nie nakarmi Cię rodzina lub znajomi, to nie jesz.
UsuńW okresie, kiedy nie ma ryb i nie ma turystów naprawdę nie jest tam wesoło.