4/27/2013

"Szaleństwa Panny Ewy" (nie, nie pasuje) czyli kulinarna rozpusta.

Dziś postanowiłem się zrewanżować Hossamowi za dokarmianie w czasie wspólnego mieszkania, więc zaprosiłem go na śniadanie, które z założenia miało przypominać polskie.
Nabyłem jajka, cebulkę, paprykę, pomidorki i zrobiłem jajecznice na warzywach.
Normalnie robię na boczku albo na leczo, ale z przyczyn niezależnych ode mnie (a oczywistych) zrobić tutaj tego nie mogłem.

Kupiłem „chleb niemiecki”, którego w Polsce bym w życiu nie kupił, gdybym miał jakikolwiek wybór. Przypomina on w smaku produkty z hipermarketowych piekarni za 1,20 PLN. Tu kosztował ponad 5 SAR.
Do tego wędlinka na kanapki. Jedynym, co w jakikolwiek sposób przypominało, to co jadam w domu było…….. włoskie Carpaccio za bagatela …300 SAR za kilogram (nie, nie dlatego, że jadamy takie luksusy – ale  do wyboru miałem jeszcze drobiową  mortadelę, smakującą jak papier )

Jako rasowy Polak - jak goszczę to goszczę i koszty nie grają roli :)
Do tego holenderska Gouda – i „hałas
Najpierw Hossam nieufnie przyjrzał się jajecznicy, poprosił żeby mu ją mocniej podsmażyć.
Potem, w dalszym ciągu nieufnie nałożył ją na kanapki i starał się łykać kęsy w całości, żeby tylko jak najszybciej skończyć :).
W rewanżu zaprosił mnie na obiad do „Steak House” na steka podawanego na kamieniu podgrzanym do temp. 450 stopni. Kładzie się na nim płat mięska i smaży, do stanu, jaki sobie zażyczy klient.
Tak, te steki dla Mojej Szacownej Małżonki byłoby gotowe, zanim Pan Kucharzo-Kelner zdążyłby mięsko na w/w kamień położyć ;-D
Ale ja jestem stworem cywilizowanym i zażyczyłem sobie dobrze wysmażony.
Po tym posiłku ja się musiałem oczywiście zrewanżować i zaprosiłem go na sziszę do compoundu.
Dobrze, że dzień już się skończył, bo jakby On się chciał jeszcze czymś zrewanżować, to plajta murowana, po potem znowu moja kolej .... 


ps.  
a mnie się marzy biały barszcz ... :)

Barszcz biały - autorka zdjęcia  Magdalena Witek-Jur





23 komentarze:

  1. ajajaj... dobrze, ze bigosu na stanie nie bylo, bo co by ten biedak zrobil?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Umknąłby, bo to religijny muzułmanin.
      Ale może flaczki drobiowe, byłyby dobrym rozwiązaniem ? :D

      Usuń
    2. Flaczki jakiekolwiek to i mnie przerazaja:)

      Usuń
    3. A ja tam lubię :)
      Ważne, żeby pieprzne były:)

      Usuń
  2. a nie mozesz wziac produktow z Polski? jest jakis zakaz przywozu art.spozywczych?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, jest zakaz :)
      Ale jeśli są to produkty drobiowe, wołowe, czekolada i cukierki bez alkoholu to Panowie Celnicy przymykają oko

      Usuń
    2. Czyli nie możesz sobie przywieźć np żurek albo barszcz biały Winiary albo Knorr w torebce?

      Usuń
    3. Mogę, ale co z boczkiem i białą kiełbaską? :(

      Usuń
    4. Cóż też tego nie mam (tzn. boczek mam, ale mrożony i wole nie kupować bo wygląda dość dziwnie), a jednak przywożę i żurek i barszcz biały i robię takie torebkowe, czasami jem z ugotowanym jajkiem na twardo :D trzeba sobie jakoś radzić jak najdzie "chcica" :D

      Usuń
    5. Nie uznaję półśrodków :)
      Cierpię w oczekiwaniu na normalny żurek po mojemu :)

      Usuń
  3. To ja zapisuje sie do obozu Oli:) Jedzenie dobrze wysmazonych steakow powinno byc karalne dozywociem:))
    Kryste, steak dopiero wtedy bosko smakuje jak ocieka krwia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To po co wogóle to smażyć? Umówcie się i sobie upolujcie jakiegoś wołka na pastwisku i tam go pożryjcie :P
      Możecie nawet nie dodawać soli i przypraw, byle daleko ode mnie :)
      Po to ludzie ogień oswoili, żebym surowiznę jadł ?

      Usuń
  4. to zapraszam w odwiedziny! Tutaj i krowki, i pierogi i torunska dostaniesz ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się już osiedlimy na dobre, to masz nas na karku jak w banku :P

      Usuń
  5. Nie narzekaj. Tu gdzie ja jestem (Korea) zjadliwy chleb (ale duzy bochenek) kosztuje w przeliczeniu ok 24 PLN. Plusem jest to, ze wieprzowiny nie brakuje (mozna nawet dostac niemiecka biala kielbase).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie narzekam, zwłaszcza, ze mam pod dostatkiem owoców, które bardzo lubię :)
      Ale marzy mi się polski chleb (taki upieczony w domu), jajecznica na boczku i chleb ze smalcem i kiszonym ogórkiem.

      Usuń
    2. To w czym problem upiec taki chleb? Chcesz dam Ci przepis, bo czasami sama taki piekę tutaj :)

      Usuń
    3. Problem jest jeden, ale poważny :) Samemu dla siebie po prostu mi się nie chce :( Co ja z nim zrobię, jak staram się ograniczać jadanie kolacji, na śniadanie zjadam musli albo jogurt. Jak Ola przyjedzie - to bardzo chętnie skorzystam z Twojego przepisu. Na obiad będę mógł przyjechać do domu, to i chlebek z przyjemnością opędzluję :)

      Usuń
    4. Taki chleb nie wychodzi duży, starczy na 2-4 dni maksymalnie na 2 osoby :) Ok jak żona przyjecie to przypomnij mi e-mailowo o przepisie :)

      Usuń
    5. Obowiązkowo się przypmnę i z góry dziękuję.
      A może umiśliłabyś go na naszym blogu kulinarnym ?

      Usuń
  6. Na szczęście ja prawie "bezmięsna", w sensie toleruję jedynie określone formy kurczaka i to rzadko, co paradoksalnie sprawy na Filipinach nie ułatwia;)
    Ale o chlebku chciałam - my tu dla odmiany franzuski mamy:) Smakuje, jak trzeba, a pachnie jeszcze lepiej. Cena... 180 peso, czyli ok. 4,5 dol, czyli... hmmm ok. 14-15 zł za bochenek;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jak nie opędzluje 300g mięsa dziennie (wędliny nie licząc) to głodny chodzę :( Dobry polski chleb w W-awie kosztuje 11-12 PLN za kg. Pytanie, jak się to przekłada na zarobki?

      Usuń
  7. Pare dni demu jak byłem w markecie dostałem ulotkę z promocjami w North Fish
    2 Fishburgery za 8 zeta
    Pierwszy raz zjem burgera z ryby
    Poprosiłem dziewczynę z drugiej strony lady o normalne kanapki
    Jedną zjadłem drugą napoczełem i niestety wywaliłem do kosza (moralniak)
    Lubie pikantne żarcie ale te kanapki to był zajzajer

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku - pisząc komentarz, zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych